NapisałaAdriana Sadkiewicz

WODA KRÓLOWEJ WĘGIER

Woda Królowej Węgier to złotobrązowy, aromatyczny eliksir, pierwsze alkoholowe perfumy, które swą nazwę zawdzięczają Elżbiecie Królowej Węgier (1305-1381). Była ona córką Władysława Łokietka, żoną Karola Roberta Andegaweńskiego i matką króla Polski Ludwika Andegaweńskiego. Ponoć zachowała ona urodę i zdrowy, piękny wygląd do późnych lat starości. Zgodnie z legendą, recepturę wody przekazał Elżbiecie pewien tajemniczy mnich, choć uważa się także, że stworzył ją nadworny alchemik. Początkowo woda ta stanowiła destylowana nalewkę na spirytusie z rozmarynem i tymiankiem Późniejsze receptury łączą ją także z lawendą, miętą, szałwią, majerankiem, kostusem, kwiatem pomarańczy i cytryną.

Ja chciałabym wam zaproponować bardzo przyjemny przepis, który z łatwością można wykonać w domu.

Będzie potrzebowali:

  • 50g rozmarynu
  • 1/2 cytryny
  • 1/2 pomarańczy
  • 1 łyżkę mięty
  • 20g alkoholu 70-procentowego
  • 100g wody destylowanej
  • wodę różaną według preferencji

Cytrynę i pomarańczę sparzamy wrzątkiem lub kupujemy z ekologicznych upraw, niepryskane. Następnie obieramy jedynie ich zewnętrzną, tą „woskową” warstwę skórki. Siekamy ją na drobne kawałeczki i wkładamy do szklanej lub porcelanowej miseczki. Do tego dodajemy miętę i rozmaryn. Całość zalewamy alkoholem i dopełniamy wodą. Miseczkę zakrywamy folią lub ściereczką i odstawiamy na noc do naciągnięcia. Następnego dnia przecedzamy płyn przez filtr do kawy lub gazę. Woda jest mocno skoncentrowana, więc, według gustu i preferencji, możemy ją rozcieńczyć wodą różaną.
Woda jest szczególnie polecana do cery tłustej, ze skłonnością do niedoskonałości. Wygładza, tonizuje i usprawnia ukrwienie skóry. Należy stosować jako tonik, do przemywania twarzy rano i wieczorem. Po oczyszczeniu twarzy regeneruje kwasowy płaszcz ochronny skóry i łagodnie oczyszcza pory. Pozwoli zachować promienny i zdrowy wygląd cery!

Zdjęcia: Wikimedia Commons

SÓL w kosmetykach naturalnych

Materiał stworzony przeze mnie dla portalu Ekoistka.pl i wykorzystany dzięki uprzejmości właścicieli:) Zapraszamy na www.ekoistka.pl!

Nazywamy ją białą śmiercią i przyczyną chorób cywilizacyjnych. Sól należy jednak do tej kategorii produktów, które – jeśli używane w odpowiedni sposób, z umiarem oraz rozwagą – niosą nieocenione właściwości lecznicze i kosmetyczne, o czym przekonały się już nasze babcie i prababcie. Spójrzmy zatem do solniczki…

Sól towarzyszy nam od zarania dziejów, a dokładniej od czasów prehistorycznych. Uważa się, że na terenach dzisiejszej Polski pierwsze warzelnie, które wytwarzały sól z solanek, powstały już ok. 3500 lat p.n.e. Natomiast pierwsze pisemne wzmianki o soli datuje się na 3000 lat p.n.e., a pochodzą one z egipskich dokumentów, w których mowa o konserwacji mięsa.

Sól zawsze stanowiła wartość samą w sobie. Służyła nie tylko jako przyprawa, ale konserwowała żywność. Tą jej cechę doceniano niemalże wszędzie, a zwłaszcza tam, gdzie nie istniała możliwość wykorzystania lodu do przechowywania jedzenia podczas głodu i nieurodzaju. Służyła także jako środek płatniczy – swoisty ekwiwalent pieniężny. W starożytnym Rzymie powstało nawet określenie „salarium”, pochodzące od sal – sól, które stało się podstawą angielskiego słowa „salary”, czyli pensja. Po dzień dzisiejszy w niektórych częściach świata nadal stosuje się handel wymienny – sól za inne codzienne dobra.

Sól może być jednak bardzo niezdrowa. Według opinii WHO powinno się spożywać maksymalnie 6 gramów soli dziennie, co stanowi około jednej łyżeczki do herbaty. My tymczasem, stosujemy jej nawet kilka razy więcej! I często nieświadomie. Pełne soli są gotowe dania do odgrzania, zupy instant, kostki rosołowe, wędliny, a nawet pieczywo! Nie wspominając już o fast foodach. Nadmiar soli prowadzić może do nieodwracalnych zmian w organizmie – otyłości i chorób naczyniowo-sercowych. 

Warto tu także wspomnieć o rodzajach soli dostępnych na rynku i w spożywanej żywności. Sól kuchenna, czyli chlorek sodu, jest najbardziej popularna. Często wzbogaca się ją związkami jodu. Sama posiada makro (sód, magnez, wapń) i mikroelementy (jod, mangan, żelazo, fluor i in.). Oczyszczoną wersją soli kuchennej jest sól warzona, która w 99proc. stanowi chlorek sodu. Jest stanowczo solą o niższej jakości, natomiast cechuje się bardziej słonym smakiem, jest bielsza i często drobniejsza. W wyniku odparowania wody morskiej powstaje sól morska. Jest ona najcenniejsza z punktu widzenia zawartości ważnych dla zdrowia składników. Muszę też zaznaczyć obecność we wszystkich żywych organizmach i w pożywieniu – soli mineralnych. Nie o nich jednak tu mowa.

Jak racjonalnie używać soli? Po prostu solić mniej! Zamiast niej można stosować inne, aromatyczne przyprawy. Co ciekawe, aby odzwyczaić się od znanego słonego smaku, nasz organizm potrzebuje zaledwie 2-3 dni! A różnica w nastroju psychicznym i fizycznym może być ogromna. W ciągu dwóch tygodni spadnie nam ciśnienie krwi, schudniemy też o około 1-2 kg (sól zatrzymuje wodę w organizmie). No i oczywiście – sól, którą w ten sposób zaoszczędzimy, możemy stosować jako kosmetyk!

Właściwości pielęgnacyjne i kosmetyczne soli są bardzo duże. Oczyszcza ona organizm z toksyn. Pozwala skórze pozbyć się zbędnych produktów przemiany materii. Poprawia krążenie krwi. Leczniczo sól stosowana jest przy schorzeniach alergicznych, łuszczycy, problemach dermatologicznych, reumatyzmie, bólu mięśni, rekonwalescencji po złamaniach kości, chorobach dróg oddechowych. Sól skutecznie redukuje stres i silne wyczerpanie nerwowe. Jest pomocna przy przemęczeniu – zarówno tym fizycznym, jak i psychicznym. Kąpiel w soli ma działanie wyszczuplające, redukujące cellulitis, przeciwzapalne i odkażające. Pomocna jest także w walce z rozstępami i polecana dzięki temu np. kobietom po przebytej ciąży. Najbardziej cenna jest sól z Morza Martwego. To właśnie w jego wodach znajduje się 21 minerałów, z czego 12 nie występuje w żadnych innych.

Znane są uzdrowiskowe kuracje solne z Ciechocinka, Zabłocia, Iwonicza czy z Bochni. Chciałabym wam przy tej okazji polecić bocheńską Solankę Jodowo-Bromową marki Salco au Naturel. Solanka ta stanowi doskonały dodatek do kąpieli czy inhalacji. Jest wodą bogatą w minerały i zawierającą ponad 15g na litr chlorku potasu, jodu, bromu i innych pierwiastków. Kąpiel w takiej solance pozwala skórze otworzyć pory i stymuluje proces wymiany jonowej. Solanka jest bezzapachowa, w pełni bezpieczna i zapewnia wszystkie walory pielęgnacyjnej kąpieli solnej.


W kosmetyce naturalnej sól stanowi często główny składnik soli do kąpieli i peelingów solnych. Szczególnie polecam sole marki Lavera z serii Body SPA. Mają one uwodzicielskie zapachy pomarańczy, mleka i miodu, wanilii i kokosa czy lawendy. Warto zapoznać się także z szeroką ofertą naturalnych soli dostępnych na wagę, w tym soli z Morza Martwego. Wspomnę też o dwóch peelingach solnych: Absolute Organic Scrub Solny z oliwą z oliwek i fridge by yDe Pelling do ciała – Sól z lini Professional.

Zrób to sam(a)

Własna sól do kąpieli to kwestia jedynie naszej wyobraźni i gustu! Przygotujcie szklankę soli morskiej – grubo lub drobnoziarnistej. Dodatkami do soli mogą być – suszone kwiaty, zioła, przyprawy zimowe (imbir, cynamon, goździki), suszone pomarańcze czy otręby. Zmieszajcie sól z wybranymi dodatkami i do tego dolejcie kilka kropel ulubionego olejku eterycznego. Dobrze, aby tak przygotowana sól postała w zamkniętym słoiku kilka dni. Sól będzie świetnym pomysłem na prezent lub doskonałym dodatkiem do odprężającej kąpieli.

Jeśli macie przetłuszczające się włosy podgrzejcie lekko dwie łyżeczki soli i wcierajcie ją we włosy przez kilka minut. Następnie owińcie głowę ręcznikiem na ok. 10 minut i dokładnie wymyjcie włosy.

Własny peeling solny stworzycie mieszając cztery łyżki soli morskiej drobnoziarnistej z łyżką oliwy z oliwek i łyżką miodu płynnego. Do tego dolejcie dwie kropelki olejku lawendowego lub pomarańczowego i możecie już delikatnie masować całe ciało. Pozostanie ono potem nie tylko oczyszczone, ale także odżywione i lekko natłuszczone.

Kilka rad dla PIĘKNEJ SZYI!

Często o niej zapominamy, a przecież SKÓRA SZYI jest tak delikatna i wrażliwa! I niestety dokładnie odbija się na niej czas i stres! Poniżej kilka rad, jak skutecznie i naturalnie zadbać o SZYJĘ!

  • Codziennie rano i wieczorem, kiedy pielęgnujemy twarz –  stosujmy dokładnie te same zabiegi na szyję – mleczko oczyszczające i krem nawilżający przyniosą jej ulgę, odżywią i wygładzą! Oczywiście stosujcie kremy naturalne, opóźniające procesy starzenia, ewentualnie lekko liftingujące. Na noc lepiej nakładać krem tłusty, w dzień – nawilżający!
  • Delikatny peeling też pomoże szyi – jeśli masz skórę wrażliwą, lepiej sprawdzi się enzymatyczny! A jeśli normalną – ulubiony peeling drobnoziarnisty.
  • Zwróć uwagę na sposób smarowania szyi. Niedbałe ruchy rozciągające skórę mogą jej tylko zaszkodzić. Najlepiej prawą ręką rozprowadzać kosmetyk po lewej stronie szyi, a lewą po prawej. Następnie lekko w górę, w kierunku żuchwy i uszu. Używaj całej dłoni. W ten sposób, wykonując delikatny masaż skóry – poprawiasz jej krążenie!
  • Skóra na skórze jest bardzo cienka, wrażliwa i skłonna do powstawania zmarszczek. Jeśli nie jesteś pewna, czy krem jej nie uczuli lub zaszkodzi – zrób próbę uczuleniową na wewnętrznej stronie przedramienia!
  • Podczas opalania nakładaj na szyję krem lub mleczko z takim samym filtrem jak na twarz! Zazwyczaj o tym zapominamy…
  • Zwłaszcza w zimie, powietrze w naszych domach jest bardzo suche. Aby zapobiec nadmiernemu zrogowaceniu i zmęczeniu skóry (w tym szyi), zwiększ wilgotność powietrza! Przede wszystkim w pomieszczeniach, w których najczęściej przebywasz – w tym w sypialni! Przy okazji ograniczysz ilość infekcji i przeziębień! Jeśli nie masz nawilżacza powietrza, wystarczą mokre ręczniki na kaloryferze!
  • Doskonale na skórze szyi sprawdzają się kompresy z oliwy z oliwek lub innych olejów!
    Polecam kompres z oliwy z oliwek! Lekko ją podgrzej i zanurz w niej gazę lub lnianą chusteczkę. Taki kompres połóż na szyi i przykryj go folią, żeby nie zatłuścić wszystkiego wokół. Możesz go pozostawić na 20 minut lub na całą noc!
  • Jeśli kompres zajmuje ci zbyt dużo czasu, wetrzyj delikatnie opuszkami palców wybrany olej lub oliwę w skórę szyi. Nadmiar usuń chusteczką!
  • Warto także zrobić MASECZKĘ na szyję i dekolt! Polecam następująca: zmieszaj dokładnie białka z dwóch jajek, trzy łyżki serka homogenizowanego lub śmietanki oraz łyżkę miodu płynnego. Taką papkę nałóż na szyję i dekolt, a całość nakryj ręczniczkiem nasączonym zieloną herbatą lub naparem z nagietka. Pozostaw na 20-30 minut. W tym czasie postaraj się zrelaksować i odpocząć! Następnie całość spłucz letnią wodą i wklep lekki krem odżywczy.
  • Sprawdzonym sposobem na poprawę krążenia skóry szyi jest delikatny masaż kostką lodu. Poprawi koloryt i napięcie skóry! Jeśli będzie ci za zimno w place, obwiń kostkę lodu chusteczką.
  • I najważniejsze – nie przejmuj się każdą zmarszczką na szyi! Warto głowę nosić wysoko i w pełni ukazywać piękno szyi! Odrobina dobrych perfum sprawi, że każdy będzie chciał się do niej zbliżyć! Dystans do siebie potrafi czynić szczęśliwym!

Źródło: www.sanatoria.org, „Kosmetyki naturalne” Maria-E. Lang-Ernst, źródła własne.

KAKAO w kosmetyce naturalnej


Materiał stworzony przeze mnie dla portalu Ekoistka.pl i wykorzystany dzięki uprzejmości właścicieli:) Zapraszamy na www.ekoistka.pl!

Po czekoladę sięgamy w chwilach zwątpienia, złego nastroju i smutku. Robimy to często podświadomie, zwabieni jej smakiem, aromatem i tą niezwykłą przyjemnością, jaką daje, gdy się ją je. Czekolada to znany od wieków afrodyzjak, przydający się nie tylko w kontekście Walentynek. Przyjrzyjmy się jej i kakao, z którego powstała.

Kakao pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie było przysmakiem Majów i Azteków. Ci drudzy uznali go nawet za pokarm bogów. Łacińska nazwa kakao – theobroma, właśnie to oznacza. Śmiertelnikom zostało ofiarowane kakao przez boga o imieniu Quetzalcoatl. Aztekowie bardzo sobie ziarna kakaowca cenili za właściwości dodające energii i odwagi, ale przede wszystkim jako skuteczny afrodyzjak. Legenda głosi, że król Montezuma II pijał specjalnie preparowaną czekoladę w swoim haremie, który liczył nawet kilkaset kobiet! Podobno wypijał około 50 filiżanek dziennie, dzięki czemu mógł zaznać rozkoszy z tyloma właśnie kochankami.

Do Europy kakao trafiło dzięki Krzysztofowi Kolumbowi i hiszpańskim konkwistadorom. Trunek nie od razu zyskał uznanie. Zakazała go nawet święta inkwizycja, która stanowczo nie podzielała wierzeń Azteków w kwestii boskiego pochodzenia czekolady. Dużą sławę kakao zyskało w XVII i XVIII wieku, także dzięki temu, iż zaczęto eksperymentować z dodatkami w postaci wanilii czy cukru. Jego prawdziwa kariera rozpoczęła się kiedy hiszpańska kucharka prze przypadek wrzuciła nieco kakao, zamiast do wody – do mleka. Kochanka Ludwika XV, Madame du Barry, karmiła swoich zalotników właśnie czekoladą, aby rozpalić ich żądze. Stosowali ją także Casanova i markiz de Sade.

Czekolada stanowi mieszankę kakao z masłem kakaowym. Tłuszcz ten jest całkowicie naturalnym produktem, powstałym poprzez proces obróbki cieplnej i fizycznej nasion kakaowca. Nasiona te charakteryzują się bardzo bogatym i niezwykle cennym składem. Poszczególne składniki mają właściwości tonizujące, nawilżają i regenerują skórę. Dzięki zawartości flawonoidów opóźniają procesy starzenia się skóry. Ponadto czekolada zawiera wapń, żelazo, magnez i fosfor oraz witaminy z grupy B, A i E. Najciekawszymi składnikami są jednak dwie substancję, sprawiające, że czekolada jest tak wyjątkowa. Pierwsza z nich tryptofan, dzięki któremu w organizmie wytwarza się serotonina, dająca nam poczucie szczęścia i spokoju. Druga to fenyloetyloamina, która zwana jest „czekoladową amfetaminą” i wywołuje uczucie podekscytowania! 

Czekolada jest także lekarstwem. Zawarte w niej katechina, epikatechina i procyjanidyna pomagają w dolegliwościach kardiologicznych – zapobiegają miażdżycy i zakrzepom krwi. Są to także naturalne przeciwutleniacze, przez co tłuszcz zawarty w czekoladzie nie jełczeje. Dzięki polifenolom z ziaren kakaowca, poprawiamy pracę naszego układu krążenia i neutralizujemy działanie tzw. złego cholesterolu. Należy pamiętać, że jedna tabliczka gorzkiej czekolada dziennie chroni nas przed chorobami serca. Warto tu także przytoczyć badania japońskich naukowców, którzy stwierdzili, że czekolada zawiera substancje, które zapobiegają, o dziwo, próchnicy!

W kosmetyce wykorzystuje się w głównej mierze masło kakaowe, ale także samą czekoladę. Znane są już doskonale czekoladowe terapie SPA. Pamiętajmy jednak, że w takiej czekoladzie kosmetycznej zawarte są także inne składniki. Miazga kakaowa to jedynie około 50% produktu. Pozostałą część stanowią np. oleje – ze słodkich migdałów, oliwa z oliwek czy olej winogronowy. Często dodawane są także: kofeina, algi, odżywczy miód, imbir lub orientalne przyprawy i owoce. Masaż czekoladowy doskonale odpręża, odżywia i stymuluje skórę. Ma działanie modelujące i antycellulitowe.

Wiele firm na świecie proponuje eko-kosmetyki, których głównym składnikiem jest certyfikowane ekologicznie masło kakaowe (np. krem Cocoa Butter firmy Janson, Cacao Butter firmy Styx, czy krem odżywczy do suchej skóry firmy Themis). Spośród kosmetyków naturalnych dostępnych w Polsce chciałabym szczególnie polecić Krem z Masłem Kakaowym firmy Sante. Jest wielofunkcyjny, ale wyjątkowo zadowolone będą z niego młode mamy, którym pomoże w walce z rozstępami. Poza tym warto wspomnieć o marce Madara oraz jej Kremie Modelującym Sylwetkę i Kremie Antycellulitowym, które w składzie mają także masło kakaowe. Także o marce Raw Gaia i jej Ekologicznej Czekoladowej Maseczce do Twarzy, która zawiera mielone ziarno kakaowca, czerwona glinkę, proszek z korzenia kurkumy oraz proszek z owoców amla. Warto wypróbować!

Zrób to sam(a)

Aby przyciągnąć do siebie wymarzonego partnera polecam samemu wykonać czekoladowy balsam do ust. W tym celu przygotujcie 1 łyżeczką masła kakaowego, 1 łyżeczkę oleju kokosowego oraz ¼ łyżeczki startej gorzkiej czekolady. Wszystkie składniki stopcie razem w kąpieli wodnej i przelejcie do małego pojemniczka. Gdy ostygnie, balsam jest gotowy do czarowania.

Aby samemu w domu stworzyć czekoladowe SPA kąpielowe wystarczy przygotować pół szklanki czekolady w proszku, ¼ szklanki sody oczyszczonej, ¼ szklanki zmielonych na proszek otrębów i ¼ szklanki mleka w proszku. Wszystko dokładnie mieszamy i dosypujemy do wanny pod strumień wody. Zapalmy w łazience kilka świeczek i relaksujemy się w czekoladowej odżywczej wodzie.

Podczas kąpieli możemy wykonać kakaowy peeling. W tym celu 1/4 szklanki kakao mieszamy z 1/4 szklanki cukru (najlepiej brązowego). Do tego dolewamy trzy łyżki oliwy w oliwek i delikatnie masujemy ciało.

Po chwili relaksu nałóżmy czekoladową maseczkę łagodząco-odżywczą na twarz. Łyżeczkę kakao zmieszajmy z łyżeczką płynnego miodu i łyżeczką jogurtu naturalnego. Taką mieszaninę nakładamy na twarz na 15 minut i dokładnie zmywamy wodą. Polecam!

MIÓD w kosmetyce naturalnej

Materiał stworzony przeze mnie dla portalu Ekoistka.pl i wykorzystany dzięki uprzejmości właścicieli:) Zapraszamy na www.ekoistka.pl!

Lipowy, gryczany, spadziowy, akacjowy czy może wrzosowy – jaki miód najbardziej lubicie? Niezastąpiony przy słodzeniu herbaty albo jako dodatek do wiejskiego twarożku, może mieć zbawienne działanie również zewnętrznie – jako kosmetyk do każdego rodzaju skóry. Polecam zatem wypróbować tę słodką pszczelą substancję i przekonać się, jak nieocenione może mieć wpływ na zdrowy i promienny wygląd cery.
Jak większość naturalnych dobroczynnych substancji, miód także wykorzystywany był w celach leczniczych i kosmetycznych od zarania dziejów. Znane nam już Kleopatra czy piękna Poppea, żona Nerona, dodawały miód do swoich kąpieli mlecznych. Dzięki temu zachowywały promienną, jedwabistą skórę. Uczniowie Hipokratesa, zwanego ojcem medycyny, stosowali i opisali ponad 300 przepisów leczniczych opartych na miodzie. Ciekawostką jest, że miód w starożytnym Egipcie był stosowany jako środek antykoncepcyjny, po zmieszaniu go z utartą korą akacji i daktylami. Od początków istnienia produkcji masowej kosmetyków, miód stanowił istotny ich składnik. Do dziś producenci chętnie powracają do tej niezwykłej substancji. 
Patrząc od strony naukowej, miód jest stężonym roztworem cukrów, takich jak glukoza i fruktoza. Stanowi cenne źródło enzymów, kwasów organicznych, witamin takich jak A, B1, B2, B5, B6, C, D, PP i K, soli mineralnych, białek, związków azotowych, pierwiastków mineralnych i olejków eterycznych. Miód zawiera także substancje bakteriobójcze. Pomaga w usuwaniu toksyn, ma działanie przeciwzapalne, antybiotyczne i przeciwbólowe. Łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie ran i likwiduje obrzęki. Jednocześnie nawilża, odżywia zmęczoną skórę i pozwala zachować odpowiedni stopień jej wilgotności. Zawarte w nim katechiny opóźniają proces starzenia się komórek, a rutyna pomaga wchłaniać witaminę C i poprawia ukrwienie. Stosowanie zewnętrzne miodu sprzyja także usuwaniu martwego naskórka, dzięki czemu jest substancja oczyszczającą i istotną w walce z rozszerzonymi porami.

Właściwości lecznicze miodu zależą w głównej mierze od roślin, z których powstał. I tak, miód lipowy działa uspokajająco i lekko nasennie. Dla kontrastu, wielokwiatowy poprawia odporność organizmu i dodaje energii. Miód spadziowy stosuje się w leczeniu chorób dróg oddechowych i cukrzycy, a akacjowy – przy chorobach układu trawiennego i nadkwaśności. Miód wrzosowy przynosi ulgę cierpiącym na schorzenia dróg moczowych czy zapalenia gardła, a rzepakowy pomaga na schorzenia związane z krążeniem i sercem.

Warto tu także wspomnieć o innych substancjach pochodzenia pszczelego, które także posiadają właściwości odżywcze i lecznicze. Kit pszczeli, czyli propolis, poprawia wzrok, łagodzi stany zapalne jelit, poprawia koncentrację i kondycję psychiczną. Dodatkowo leczy dolegliwości dermatologiczne, takie jak łuszczyca, egzema, oparzenia czy wypryski i podrażnienia. Pyłek pszczeli wspomaga przemianę materii, wzmacnia organizm, zapobiega anemii, ma silne działanie antydepresyjne i detoksykacyjne. Stosując go na skórę, odżywia ją i odmładza. Wosk pszczeli natomiast stanowi cenny składnik wielu kremów i maści. Delikatnie zmiękcza i uelastycznia skórę. Leczniczo stosuje się go w przypadku wielu chorób skórnych.

Delikatny aromat miodu doskonale łączy się z wanilią czy mlekiem. Taka kompozycja często występuje w kosmetykach naturalnych. Przykładem może być seria Lavery – Body SPA Honey Moments. Właściwości miodu połączono z zaletami mleka, tworząc balsam do ciała, olejek do kąpieli, żel pod prysznic czy wodę toaletową. Polecam też pomadkę ochronną do ust Kiss of Honey oraz szampon miodowo-mleczny do włosów zniszczonych marki Neobio. To, co najlepsze ze zbóż, bawełny i właśnie miodu odnajdziemy w kremie odżywczym Delikatny Skarb Equavie. A do codziennego stosowania niezastąpione będzie mydło z miodem i płatkami owsianymi marki Essential Care.


Miód stanowi niezwykłą inspirację oraz produkt stosowany do zabiegów w salonach SPA. Coraz częściej oferowane są miodowe masaże, oparte na naturalnym miodzie. Do tego proponuje się kąpiele parowe z wykorzystaniem właśnie miodu. Jednym z pomysłów na specjalizację hotelowego SPA bywa apifitoterapia, czyli leczenie i kuracje wykonywane przy pomocy produktów pochodzenia pszczelego – zarówno w kontekście kulinarnym, jak i kosmetycznym.

Zrób to sam(a)

Na początek proponuję bardzo łatwą w przygotowaniu, a jednocześnie skuteczną wodę do przemywania twarzy. Wystarczy rozpuścić łyżkę miodu w dwóch litrach przegotowanej ciepłej wody i przemywać nią twarz rano i wieczorem.

Wspaniałą odżywczą kuracją dla cery będzie maseczka różano-miodowa. Dwie łyżki płynnego miodu należy dokładnie połączyć z dwoma łyżkami oleju ze słodkich migdałów i 5 kroplami olejku eterycznego różanego. Taką miksturę wmasowujemy w twarz i relaksujemy się prze ok. 15 minut. Po tym czasie twarz opłukujemy lub oczyszczamy za pomocą toniku.

Osobną kategorią są kąpiele miodowe. Polecam wam np. kąpiel lawendowo-miodową. Do jej wykonania potrzebujemy dużą garść suszonych kwiatów lawendy, jedną filiżankę pełnego mleka lub śmietanki oraz 1/2 filiżanki płynnego miodu. Kwiaty lawendy mielimy w blenderze na drobny proszek, który następnie mieszamy razem z mlekiem i miodem, a następnie dodajemy do wanny pełnej wody.

Warto także wypróbować maskę do włosów zmęczonych i matowych. Dwie łyżki płynnego miodu mieszamy z dwoma łyżkami oliwy z oliwek. Taką maź wcieramy w wilgotne włosy i nakładamy na nie ręcznik. Po 30 minutach dokładnie je myjemy. Maska doskonale odżywi, wygładzi i doda blasku włosom.

Afrodyzjaki w aromaterapii….

Kochani, czy wiecie, że niektóre olejki eteryczne mają właściwości afrodyzjaków? Należy zatem poważnie podejść do problemu! Pomogły one bowiem niejednej parze w trudnym czasie kłótni. Potrafią leczyć oziębłość płciową i impotencję! Trzeba jednak pamiętać, że jeżeli powyższe problemy mają podłoże głębsze, fizyczne – konieczna jest wizyta u specjalisty.
Tymczasem zapraszam do wspanialej zabawy, jaką jest łączenie zapachów i wypróbowywanie ich na sobie nawzajem!

Olejki o działaniu afrodyzującym dzieli się standardowo na trzy kategorie:

  • uspokajające, relaksujące, wzmagające pożądanie poprzez minimalizację stresu czy lęków
  • olejki bezpośrednio stymulujące, które powinny być stosowane z dużą rozwagą
  • olejki wpływające na system hormonalny organizmu

Największą grupę i jednocześnie najbardziej wdzięczną stanowią olejki z grupy pierwszej.  A z pośród tych, najbardziej znane i cenione to olejki: różany i neroli – z kwiatu gorzkiej pomarańczy. Kwiaty te od zarania dziejów uznawane były za afrodyzjaki i rozrzucane na łożach kochanków. Ich ciepłe, niezapomniane zapachy wprawiają w stan głębokiego relaksu! Do tej kategorii należą także olejki: szałwiowy, paczulowy czy ylang ylang. Ten ostatni ma działanie niemal euforyczne i jest bardzo intensywny. Pamiętajcie jednak, żeby nie stosować olejków jeśli wam lub waszym partnerom dany zapach nie odpowiada. Najważniejsze to czuć się komfortowo! Łagodnie uspokajające są wszystkie olejki kwiatowe i wszystkie wam polecam – zatem jest w czym wybierać!
Uważa się, że olejki: jaśminowy i sandałowy mają pewien wpływ na system hormonalny organizmu i wewnętrznie wzmagają potrzebę bliskości i miłości fizycznej. Pomimo tego, jak najbardziej ,przynależą także do grupy pierwszej- olejek jaśminowy ma piękny, kobiecy, kwiatowy zapach, a z drzewa sandałowego polecam szczególnie panom! Oba olejki działają silnie odurzająco zarówno na kobiety, jak i mężczyzn.
Olejków bezpośrednio stymulujących i rozgrzewających radzę unikać. Są mocne i bardzo łatwo można wywołać choroby układu moczowego, trawiennego lub inne. Należą do nich olejki przyprawowe – pieprzowy, kardamonowy itp. Stosuje się je, jeśli podłożem niepowodzeń seksualnych jest silne przemęczenie. Najbezpieczniej jest stosować te olejki po prostu bezpośrednio z roślin, tzn. przyprawiać mocno przygotowywane potrawy! To też jest od wieków znana prawda, że moc przypraw jest wielka i afrodyzująca!
Zatem, do dzieła! Kilka kropel wybranych olejków dodajcie do oleju bazowego i cudowny, osobisty, intymny olejek do masażu gotowy. Albo podczas uroczystej kolacji postawcie niedaleko kominek zapachowy! Można też kilka kropelek dodać do aromaterapeutycznej romantycznej kąpieli! Do wyboru do koloru!
Źródło: Aromaterapia od A do Z czyli poradnik leczenia zapachami, Patricia Davis
Zdjęcia: Wikimedia Commons
Facebook