KategorieDIY

Woski oswajające zimę

Nadeszła w końcu taka pogoda, że zaczęliśmy ją czuć w gardłach, w osłabieniu, z nosa cieknie, skupić się nie można i nawet trochę trudniej cieszyć się początkiem okresu świątecznego.
Polecam wtedy odpalić sobie wieczorem kominek zapachowy i wykorzystać takie piękne pachnące woski.

Dodałam do nich olejki, które pomogą zwalczyć chorobę w zarodku, odetkają nam noski, ukoją umysł i zadziałają wręcz magicznie na skupienie i koncentrację. Moje woski pachną więc tymiankiem, rozmarynem i lawendą.

Woski oswajające zimę

Składniki / na 4 woski

  • 50 g wosku sojowego
  • 30 kropelek olejku tymiankowego
  • 10 kropelek olejku lawendowego
  • 10 kropelek olejku rozmarynowego
  • do dekoracji – iglaki i czerwony pieprz
  • foremki do muffinek

W szklanej zlewce lub kubku/miseczce roztapiamy w kąpieli wodnej wosk. Kiedy będzie płynny, ściągamy go z ognia i dodajemy olejki eteryczne. Mieszamy i przelewamy po równo do foremek. Po chwili, kiedy zacznie mętnieć, układamy na woskach dekoracje, lekko je dociskając. Odstawiamy na pół godziny, wyciągamy z foremek. Wosk roztapiamy w kominku zapachowym.

I od razu ta zima staje się… łagodniejsza!

Ach, wraz ze zdjęciami wosków, załączam także to piękniejsze oblicze zimy z porannego spaceru!

Światełko dla babci i dziadka czyli znicze DIY

Drodzy, dzisiejszy post ma służyć za pozytywną inspirację!

Bo nie mam dla Was przepisu opracowanego co do miligrama. Mam dla Was pomysł! Taki dobry, radosny pomysł na… na światełko dla babci i dziadka (lub każdej innej bliskiej osoby) czyli domowej roboty znicze na dzień Wszystkich Świętych!

Bo ileż to to śmieci co roku produkujemy po takim jednym święcie?! Cmentarze toną w plastikowych kwiatach i ogromnych ilościach równie plastikowych zniczy. Szaleństwo jakieś…

A gdyby tak podejść do tematu bardziej… otwarcie. Ekologicznie. Z sercem nawet – bo czy babcia czy dziadek nie cieszyliby się bardziej z małego, ale własnoręcznie zrobionego światełka? Możemy się w tym roku wyróżnić! Możemy zrobić coś od siebie, spędzić przy okazji wspólny ciekawy czas z dziećmi i zamiast produkować nowe śmieci – wykorzystać to, co mamy w domu!

Zachęcam więc do zajrzenia do własnych szafek i odkrycia w nich galerii świec wszelakich, niewypalonych i pozostawionych na wieczny domowy spoczynek. Ja takie świece, pochodzenia najdziwniejszego, trzymam na wypadek długotrwałej awarii prądu. Przydały się raz do tej pory, a ich zapasy są co jakiś czas po różnych okazjach uzupełniane.

Każdy też ma w domu małe naczynka czy pojemniczki, które czas lub jakiś osobnik z rodziny uszczerbił. Może leżą gdzieś w kącie i czekają na lepsze czasy. Może szkoda Wam je tak po prostu wyrzucić. A może na jakieś miseczki już powoli nadchodzi czas… A jeśli wyrzucacie porządnie wszystko na bieżąco – sięgnijcie po puste słoiczki np. po kremach.

Do wykonania własnych zniczy potrzebujecie:

  • starych świec lub wosku – ja mam w domu spory zapas właśnie wosku, z którego kiedyś robiłam świece. Jeśli wykorzystujecie niepotrzebne już świeczki, wystarczy je trochę pokroić i wrzucić do szklanej lub ceramicznej miseczki lub kubeczka.
  • pojemniczków – nada się to, co Wam zalega w oczekiwaniu na lepsze czasy, uszczrebione miseczki lub ładne słoiczki.
  • knotów – ja takowe w domu posiadam. W internecie dostaniecie je bez problemu. Jeśli jednak nie macie do takowych dostępu to polecam metodę odzyskiwania knotów ze świec. Sama tak wielokrotnie robiłam! Kiedy bowiem roztapiacie niepotrzebną świecę, uwalniacie z niej także knot. Wystarczy go odłowić i do takich naszych zniczy nada się idealnie.
  • dodatków – tutaj ograniczamy się do minimum, bo każdy suchy kwiat wetknięty w świecę, może spowodować nadmierny ogień, a to już wiadomo czym grozi. Ja zdecydowałam się na odrobię owoców róży, aby przykryć uszczerbienie w miseczce i trochę brokatowych gwiazdek – żeby dzieci miały radochę.

Świece kroicie na mniejsze części, przekładacie do szklanych lub ceramicznych pojemniczków i roztapiacie w kąpieli wodnej (np. na patelni wypełnionej wodą). Knoty ustawiacie po środku naczynek na znicze. Warto je lekko podkleić roztopionym już woskiem, aby na pewno były na środku. Przytrzymujmy je też patyczkami – jak na zdjęciu.

Roztopiony wosk przelewamy do pojemniczków. Upewniamy się, że patyczki podtrzymują knoty po środku. Kiedy wosk lekko zastygnie można go delikatnie udekorować. A kiedy już całkowicie stwardnieje, odcinamy nadmiar knota.

I gotowe – nasze własne znicze z domowego recyklingu!

Księżycowy pachnący naszyjnik z ametystami

A może chcielibyście zrobić bliskim niezwykle osobisty, wyjątkowy, pachnący prezent? Może w ten sposób pokażecie im, jak bardzo Wam na nich zależy?

Mam dla Was świetny pomysł! Wymyśliłam bowiem coś, co łączy w sobie kilka funkcji i po prostu, zwyczajnie – pięknie wygląda! Zrobimy dzisiaj księżycowy naszyjnik, który pachnie! Tak, pachnie! Cudnie pachnie! I wypełniony jest prawdziwym, naturalnymi kamieniami!



Wybrałam ametysty, bo sama zawsze dobrze się z nimi czuję. Mam ich kilka rozłożonych w różnych częściach domu. Lubię je, bardzo je lubię. I wierzę w moc kamieni, choć wciąż jeszcze niestety się na nich nie znam.

Możecie oczywiście wybrać swój własny ulubiony kamień. Może będzie to kilka kamyczków? A może postawicie na suszone roślinki? Wszystko to, zatopione w wosku, cudownie się prezentuje.

A czemu ten naszyjnik pachnie? Bo zrobiłam go właśnie z wosku sojowego, który specjalnie aromatyzowałam olejkiem zapachowym. Nie będzie on niestety pachniał wiecznie. Z czasem zapach będzie nam się ulatniał. Trochę jednak wytrzyma! Jak to z woskami zapachowymi. Wszystko zależy od sposobu przechowywania i noszenia naszyjnika. Mój ma teraz dwa tygodnie i wciąż pięknie pachnie, choć trzeba go przyłożyć nieco bliżej nosa. Robię to sobie czasem, aby wprawić się w dobry humor!

A jeśli nie odpowiada Wam forma naszyjnika, zamieńcie nasze księżyce w zawieszki, na przykład na choinkę! Wyobraźcie sobie taką pachnącą, księżycową choinkę. Będzie pięknie!



Księżycowy pachnący naszyjnik z ametystami


Składniki:

  • Zawieszka – ramka w kształcie księżyca (kupiłam na Allegro)
  • Łyżka wosku sojowego
  • 25 kropelek olejku eterycznego lub zapachowego (wykorzystałam pięknie pachnący olejek czarna orchidea z ZielonyKlub.pl)
  • Drobne kamyczki

Zaczynamy od kamyczków. Moje własnoręcznie odłupałam z większego ametystowego kawałka, który kupiłam w zeszłym roku na Allegro. Nie było to łatwe i wymagało dużo siły, ale się dało. Zwłaszcza, że naprawdę niewiele nam tu trzeba. Polecam młotek!

Księżyc ustawiamy na płaskim talerzu. Tam, gdzie jest ogniwko do nawlekania, lekko odstaje od talerza. Polecam owinąć go w tym miejscu lekko zwiniętym kawałeczkiem chusteczki.

Wosk roztapiamy w kąpieli wodnej, najlepiej w zlewce z dzióbkiem. Kiedy będzie płynny, ściągamy go z ognia, dolewamy olejek zapachowy i mieszamy całość. Przelewamy powoli do księżyca, aż się cały wypełni.

Po chwili, kiedy wosk zacznie gęstnieć i twardnieć, układamy na nim kamyczki, delikatnie je przyciskając. Odstawiamy do stwardnienia.

Łańcuszek i ogniwko miałam już w domu. Jeśli nie macie takich do dyspozycji, zajrzyjcie na Allegro – na pewno je tam znajdziecie. A jeśli tworzycie księżyce do zawieszenia na choince, najlepiej nawlec je na proste sznureczki.


Zabierz świeczkę na wycieczkę

Co powiecie na mały pomysł na bardzo fajne, kreatywne, pachnące, wakacyjne DIY? Na pewno powiecie TAK, prawda?

Robimy zatem super słodkie i jakże praktyczne świeczki w modnych słoiczkach o trzech cudownych, eksplodujących latem zapachach! Robimy świeczki do zabrania na wakacyjną wyprawę!

Zmieszczą się w każdym plecaku, w każdej torbie, nawet tej najmniejszej. A kiedy już dotrzecie do celu, nad jezioro, na działkę, na piknik, do domku nad morzem, kiedy przygotujecie już kolację, którą będziecie smakować pod gołym niebem, bo tak najlepiej, kiedy gwiazdy zaczną zaglądać do talerzy, a ciepły wiatr delikatnie zacznie muskać włosy – wtedy to zapalacie świeczkę i cieszycie się chwilą!



Świeczki zamknęłam w uroczych słoiczkach po znanych i lubianych, a zwłaszcza często widywanych na Instagramie, dżemikach Bonne Maman. Tych małych, 30-gramowych. Pospieszcie więc do sklepu, dżemy zjedzcie z rogalami, a potem koniecznie dobrze wymyjcie słoiczki. Przydadzą się! I to wielokrotnie!

Jak pachną?

Wybrałam im trzy chyba najbardziej wakacyjne i dobrze nastrajające zapachy! Mamy więc orzeźwiającą i niemal uzależniającą białą herbatę, mamy soczyste lody wiśniowe (mmmmmm!), a na dokładkę – mamy naturalny miks, który określiłabym aromatem letnich uniesień, czyli połączenie energetyzującej cytryny i limonki z euforycznym ylang ylang. Zapewniam, że pachnie cudnie!



Świece wakacyjne w słoiczkach


Składniki na 3 świece

  • 3 słoiczki po dżemach Bonne Maman
  • wosk sojowy – po roztopieniu 90 ml
  • 3 knoty do świec
  • olejki zapachowe – biała herbata i lody wiśniowe
  • olejki eteryczne – cytrynowy, limonkowy i ylang ylang


Większość moich składników pochodzi ze sklepu ZielonyKlub.pl i tam polecam Wam kupować olejki zapachowe – bo faktycznie pachną tak jak mają pachnieć. A zwłaszcza owa biała herbata i lody wiśniowe pachną pięknie. Naturalne olejki eteryczne znajdziecie choćby w sklepach zielarskich.

Słoiczki myjemy i osuszamy. Wosk sojowy roztapiamy w kąpieli wodnej, dopasowując jego ilość do pojemniczków. W naszym przypadku każdy ze słoiczków przyjął 30 ml roztopionego wosku, czyli zadbałam o to, aby w zlewce na pewno znalazło się 90 ml roztopionego wosku (dosypując w miarę roztapiania).



Na dnie słoiczków, na środku ustawiamy knoty, przytrzymujemy je za pomocą np. przełamanych patyczków do szaszłyków (jak na zdjęciach). Do słoiczków przelewamy wosk. Do jednego słoiczka wlewamy 25 kropelek olejku o zapachu lodów wiśniowych, do drugiego 25 kropelek olejku o zapachu biała herbata, do trzeciego – 10 kropelek olejku cytrynowego, 10 kropelek olejki limonkowego i 5 kropelek olejku ylang ylang. W każdym słoiczku delikatnie mieszamy wosk z olejkami za pomocą np. patyczka do szaszłyków. Upewniamy się, że knoty trzymają się po środku i odstawiamy słoiczki na godzinę do zastygnięcia. Po tym czasie odcinamy nożyczkami nadmiar knotu.

Miłych wypadów wakacyjnych! Nie zapomnijcie o swoich świeczkach!


Żołędziowe świece

Nie jest to pomysł ani odkrywczy, ani nowy. A już tym bardziej nie mój. Obiecałam sobie jednak kiedyś, że zrobię sama takie klimatyczne świece w czapeczkach żołędzi, a skoro już zrobiłam, to i musiałam pokazać! I polecam zrobienie podobnych – zabawy jest sporo, a wyglądają doprawdy uroczo. Nadają się na wspaniały prezent lub po prostu – do zabawy z dziećmi. Mają jednak też wadę, dosyć sporą…. niestety bardzo krótko się palą. Ale cóż – i tak ich zapalenie i obserwowanie sprawia masę radości!

 

 

Mam więc dla Was bardzo prosty i krótki instruktaż. Filozofii bowiem nie mamy tu sporej. Nazbierajcie pod pobliskim dębem czapeczki żołędziowe i zaopatrzcie się w wosk (ja miałam sojowy ekologiczny) oraz knoty. Nie zapomnijcie o dobrym nastroju i miseczce lub zlewce z dziubkiem – będzie łatwiej przelewać wosk. Do moich świec, a w zasadzie do roztopionego wosku dolałam jeszcze kilka kropelek olejku o zapachu zielonej herbaty. Pięknie pachniało!

Pokrójcie knoty na ok. centymetrowe kawałki. W kąpieli wodnej roztopcie wosk w takiej ilości, aby mniej więcej, na oko, odpowiadała ona wszystkim żołędziowym czapeczkom, które chcecie zamienić na świece. Kiedy będzie już płynny, dolejcie olejek zapachowy i lekko zamieszajcie całość.

 

 

Do wykonania świec potrzeba odrobiny cierpliwości – każda musi bowiem stężeć w rękach, ale na szczęście wosk twardnieje bardzo szybko. Chwytacie w palce czapeczkę żołędzia i powoli przelewacie do środka wosk, który zaraz odkładacie z powrotem do kąpieli wodnej (na mały ogień), żeby nam nie stwardniał. Następnie sięgacie po mały knocik i ustawiacie go po środku czapeczki. I tak odczekujecie minutkę, lekko dmuchając, aż świeca stwardnieje i knot sam się w niej utrzyma. Odkładacie do całkowitego wystygnięcia i robicie kolejną świecę.

Żołędziowe świece to świece pływające, zapalamy je więc w miseczce z wodą. A potem wpatrujemy się w płomień, który niedługo się w tej wodzi pogrąży…

Bajka!

 

Zapisz

Zapisz

Świeca na lato, na komary, na dobry nastrój

Doprawdy cudowny weekend miałam. Jeden z tych najwspanialszych, dla których i po których chce się żyć. Był czerwiec, wieś, przyjaciele, banda dzieci latająca niemal dziko po ogrodzie i polach (i co niezwykle istotne – bawiąca się już sama ze sobą!). Był grill, były hamaki, długie spacery i ognisko do drugiej w nocy. Były i wariactwa i chill out. Jakże nie chciało nam się wracać do Krakowa, kiedy przemierzaliśmy pagórki i zarośla skąpane w świetle zachodzącego słońca (po meczu rzecz jasna :))! Ale cóż, wszystko co dobre… i takie tam. Lato się dopiero zaczyna, prawda?

Ach, no i jednej jeszcze rzeczy nie mogło zabraknąć na takim wyjeździe – świecy na lato! Takiej i na komary i na dobry nastrój. Naturalnej, sojowej, w grubym szkle z pokrywką (po peelingu Phenome). Przepełnionej kojącą zmysły lawendą i energetyzującą cytryna i bergamotką. Walka z komarami też może być przyjemna! Taka nastrojowa świeca do zadań specjalnych idealnie sprawdzi się podczas biesiadowania do późnych godzin wieczornych. Zróbcie koniecznie!

SONY DSC

Świeca na lato, na komary, na dobry nastrój

Składniki:

  • 50 g wosku sojowego
  • 5 ml olejku lawendowego
  • 5 ml olejku cytrynowego
  • 5 ml olejku bergamotowego
  • knot do świec
  • patyczek
  • słoiczek po kremie lub peelingu

Wosk roztapiamy w kąpieli wodnej, najlepiej w ceramicznym naczyniu z dziubkiem. Ściągamy z ognia, dolewamy olejki i sprawnie mieszamy. Po środku słoiczka ustawiamy knot, a następnie przelewamy do niego wosk. Stabilizujemy knot w centralnym miejscu świecy, wspierając go na położonym poziomo na słoiczku patyczku. Całość odstawiamy na godzinę do zastygnięcia. Po tym czasie odcinamy knot, pozostawiając jedynie go centymetrowy kawałeczek.

SONY DSC

Facebook