KategorieNasze Miejsce

Wnętrzarskie inspiracje 03

I znowuż znalazłam całkiem sporo bardzo ciekawych wnętrzarskich inspiracji, które muszę Wam pokazać. Poniżej więc czeka najnowszy misz masz mebli i dodatków, które zwróciły moją największą uwagę. Ale to nie wszystko!

Mam jeszcze dla Was małą metamorfozę tej części sypialni, której w zasadzie szczególnie jeszcze nie pokazywałam (poza jednym z wpisów z początków urządzania mieszkania). Czekałam długo na odpowiedni pomysł i w końcu się doczekałam! Zobaczcie poniżej!

Ale zaczynamy od inspiracji!


  1. Piękne tace z rattanu / H&M Home
  2. Lampa Żyrafa BLOOMINGVILLE / Loftbar
  3. Lampa Skirt BLOOMINGVILLE / Loftbar
  4. Cudne indyjskie łóżko z rzeźbionym zagłówkiem, wykonane ręcznie z drewna mango / Karinameble.pl
  5. Plakat Różowy horyzont HOG STUDIO / Pakamera
  6. Bardzo nieoczywiste, a jakże piękne, sztucznie postarzane Lustro Fly Antique / Giera Design
  7. Budzik Franky karlsson różowy lastryko / pt, store
  8. Lampa Sufitowa OPTRIO Model B / Zfabryki.pl
  9. Lampa Sufitowa OPTRIO Model A / Zfabryki.pl
  10. Plakat Góry – Natalia Koniuszy / Pakamera
  11. Fotografia Owcza ferajna, autor: Adam Biernat / Bite of Iceland
  12. Przepiękne naklejki na ścianę – nowy Zestaw Piwonie by KasiaGS (wzór Kasia Goraj Stróżyńskiej) / Dekornik
  13. Cyrk i półka na książki w jednym! Fantasy Circus Blue – cudowne, prawda? Sama chętnie bym się bawiła! / Dekornik

Jeszcze też nie chwaliłam Wam się oficjalnie moją palmą kokosową i opuncją figową!

A że stoją sobie obie godnie w salonie, to i podrzucam aktualny jego rzut!



Przypominam, że dokładne wpisy z linkami przeróżnymi o poszczególnych pomieszczeniach w mieszkaniu znajdziecie w serii NASZE MIEJSCE!



No dobra! To teraz oczekiwana metamorfoza!

Mamy bowiem w sypialni szafę. Bardzo praktyczną i funkcjonalną. Szafę wnękową z przesuwnymi drzwiami.

Problem w tym, że te drzwi były takie puste niczym płótno do zamalowania… Były całe jaśniutko szare. Kiedy je wybieraliśmy, myślałam, że to dobry pomysł. Ale nie… Przestały mi się podobać i postanowiłam to zmienić.

Bardzo długo szukałam na nie pomysłu. Szperałam w internecie w poszukiwaniu naklejek na szafy. Co ciekawe, okazało się, że jest ich nawet całkiem sporo, ale doprawdy nic, co by mi się spodobało.

I w końcu ją znalazłam! W COLORAY – dokładnie TĘ AKWARELOWĄ.

Chciałam, aby tak lekko artystycznie przechodziły barwy – właśnie od naszego sypialnianego granatu w słoneczny, piaskowy. Coś jakby widok z góry na plażę.

Zamysł dobry, znacznie trudniejsze okazało się jednak wykonanie. Otrzymałam dwie rolki w wymiarze naszych drzwiczek od szafy. Niestety nie posiadaliśmy doświadczenia w naklejaniu tego typu naklejek, które okazało się sporym wyzwaniem. Namęczyliśmy się więc niemiłosiernie, ale jedno już wiem – teraz to ja umiem oklejać meble!



Pierwsze drzwiczki wyszły bowiem znacznie gorzej od drugich. Na drugich nie widać już żadnych wgnieceń, zagięć i śladów po bąbelkach powietrza. Na tych pierwszych już na zawsze pozostaną widoczne ślady naszej nauki. Cóż, trudno. Postanowiłam je polubić, jako nasz własny na nich podpis. Albo kiedyś nakleję coś nowego!

W każdym razie, jeśli zdecydujecie się na podobną metamorfozę, nie naklejajcie naklejek metodą na sucho! NIE! Jest znacznie trudniejsza i właśnie przy niej powychodziły nam te wgniecenia i zagięcia, które zostaną już na stałe. Dopiero jak zaczęłam wszystko spryskiwać wodą z płynem do naczyń, okazało się, że się da.

Podrzucam więc link do COLORAY i do ich instrukcji montażu.

Ach, dodam jeszcze, że dopiero w domu okazało się, że naklejka posiada nadrukowaną jakby teksturę. Niestety nie było tego widać na zdjęciu w sklepie, dobrze więc o wszystko wypytajcie.

I jak się podoba?


Nasze Miejsce: co nowego?

Tak mnie wczoraj naszło…

Leżałyśmy sobie wieczorem na łóżku. We trzy, bo mąż daleko. Trochę bolał mnie kręgosłup, więc zorganizowałam małe domowe kino. Popcorn, księżniczki i święty spokój.

I tak leżałyśmy we trzy. Ja po środku. Z mojej lewej strony Róża, która położyła mi głowę na brzuchu i się przytulała. Z prawej – Misia, sunia nasza, w prawie identyczny sposób położyła mi łeb na drugiej połowie brzucha.

I takie wzruszenie mnie naszło. Taka spokojność. Takie poczucie, że to jest dobra chwila. Najlepsza. Że to właśnie jedna z tych chwil szczęścia. One dwie moje i spokój w tak wymarzonej, wyczekanej, granatowej sypialni.

Cieszę się tym naszym miejscem wciąż i wciąż. Oswajam je, uprzytulniam. Stało się domem. Prawdziwym, najprawdziwszym domem. Naszym domem.

A że w tym naszym domu pojawiło się ostatnio co nieco nowego, spieszę więc tu z małą aktualizacją wnętrzarską.

Na początek – sypialnia!

(przypominam, że wszystkie wcześniejsze wpisy z naszego mieszkania, wraz z całą masą linków, znajdziecie w serii NASZE MIEJSCE)

Sypialnia zyskała jakby nowe życie! Głównie za sprawą miodowej komody z Ikei. Zupełnie nie wiem czemu nie widziałam tej komody wcześniej w ofercie sieciówki. I tak szukałam i szukałam czegoś odpowiedniego i znaleźć nie mogłam. A tu trach – nie dość, że mi tu świetnie pasuje, to i cena przystępna.

Do komody dobrałam zasłony (też Ikea) w mocny wzór, ale w barwach, które odnajduję w tym wnętrzu. Zwłaszcza te miodowe odcienie ładnie tu z komodą korespondują. I jeszcze doszły dodatki – lustro z frędzlami z H&M Home, wazon z kamionki z Jysk, złota półeczka na książkę z Ikei i moje ukochane indyjskie panele, które wyszperałam w sklepie indyjskim na krakowskim Kleparzu jakieś milion lat temu i kupiłam z myślą o tym, że kiedyś powieszę je u siebie (wtedy mieszkałam z rodzicami).



Kilka drobiazgów doszło też do pokoju Róży.

Te najistotniejsze to zasłonki w drobne niebieskie kwiaty z Ikei i dwa bardzo dziewczęce obrazki.



W pokoju dziennym natomiast szaleję z roślinami!  A przynajmniej, rozpoczynam moją z nimi przygodę!

Najbardziej dumna jestem z mojej nowej opuncji figowej. Zawsze o takiej marzyłam. Chciałam, aby wnosiła południowe słońce i wakacyjne wspomnienia. No i jest!



Na koniec – kuchnia!

Też bez rewolucji, ale doszła do całości roleta rzymska w oknie, a na ścianie – wyszperane już dawno na ciuchach dwa talerze z angielskiej porcelany z równie angielskimi widoczkami. Uwielbiam je!



I raz jeszcze – wszystkie wcześniejsze wpisy z naszego mieszkania, wraz z całą masą linków, znajdziecie w serii NASZE MIEJSCE


Before & After: Nasz salon świątecznie

Oj, najwyższa już pora na kolejny post z serii „Before & After”! Tym razem zaprezentuje się Wam nasz salon w wyjątkowej, bo świątecznej oprawie!

Przypominam, że poprzednie wpisy wnętrzarskie z pozostałymi pomieszczeniami z naszego mieszkania i całą maaaaaaasą inspiracji znajdziecie w kategorii NASZE MIEJSCE. Zajrzyjcie koniecznie!

Co bardziej uważni na niektórych zdjęciach znajdą naszą sunię Misię, która biedna straciła swój stały kącik na rzecz choinki. Cóż… taki sezon 🙂 W każdym razie, zapewniam, że nie wygląda na szczególnie zatroskaną tym problemem.

Przejdźmy jednak do rzeczy!

Nasz salon, a właściwie pokój dzienny pełni kilka funkcji – jest to w końcu jedynie część mieszkania, musimy więc wykorzystać przestrzeń możliwie najpełniej. Mamy więc tutaj mój kącik do pracy, który już jakiś czas temu pokazywałam Wam w Lili (kliknijcie we wcześniejszy link). Mamy niewielką jadalnię z małym stołem, który jednak potrafi się rozłożyć i przyjąć miłą grupkę gości. Mamy kąt z witrynką na papiery wszelakie i miejscem dla psa (i dla choinki). Mamy w końcu przytulne zacisze wypoczynkowe, które osobiście uwielbiam 🙂 Zwłaszcza teraz, bo kiedy zaświecę wszystkie świąteczne światełka, a mamy je jeszcze na tarasie, jest tam tak milutko, cieplutko i spokojnie!

Co ważne jest też jeszcze odrobina miejsca na szaleństwa wszelakie – czy to imprezowe tańce czy wygibasy z dziećmi. Wszystko tak jakoś zgrabnie się zmieściło!

A jak było kiedyś? Na początku tej trudnej wędrówki?

Było o prostu pusto. Potem wnętrze zamieszkały pomysły, masa pomysłów. I pan fachowiec 🙂

A jeszcze później wszystkimi tymi pomysłami zajęły się dziewczyny z pracowni projektowej JOOKA.PL.

Przypominam tu wpis o tym, jak współpracować z architektem wnętrz i jak powstawała poniższa wizualizacja naszego salonu – TUTAJ.

Ładne te wizualizacje, prawda?

Trochę jednak namieszałam i ostatecznie nasz salon wygląda tak!

W salonie znajdziecie:

1.Moja ukochana, trochę szalona i na pewno nie do przegapienia – lampa Modern Orchid ze Step Into Design – zajęła centralne miejsce w salonie i jest jego główną ozdobą. Zajrzyjcie jednak na stronę marki i pooglądajcie inne przepiękne lampy – zakochacie się! / Step Into Design

2. Różne rzeczy inni na nim widzą… dla mnie jednak jest to pejzaż nadmorski, spokojny, nienachalny, choć przyznam, kusi mnie, aby dodać mu jakieś zwariowane sąsiedztwo! Niemniej jednak bardzo polecam i sam obraz Congelado i pozostałe obrazy i plakaty z Mix Gallery

3. Już o tym wspominałam, ale przy okazji tego wpisu muszę powtórzyć – jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tego narożnika! Dokładnie taki chciałam 🙂 Szary, na nóżkach, twardy, rodzinny, dziecioodporny, rozkładany, z wyższym zakończeniem z obu stron. Bardzo polecam – to narożnik Jesper z MP Collection, ale dostępny w salonach BRW (tam też go kupiliśmy) / MP Collection

4. O cudownych meblach ze starego drewna z warmińskiej manufaktury Regalia pisałam Wam niedawno w TYM wpisie. Mój stoli kawowy wciąż i nieustannie uwielbiam. Zachwyca się nim także praktycznie każdy gość, który nas odwiedza. Zajrzyjcie więc na stronę i poszukajcie swojego wymarzonego – Regalia

5. Długo szukałam idealnego lustra do naszego wnętrza. Bo tak bardzo spodobał mi się pomysł z lustrem, widocznym na wizualizacjach JOOKA, że nie mogłam o nim zapomnieć. Nie mogło to być jednak takie zwyczajne lustro, prawda? Szczęście sprawiło, że odkryłam rodzinną firmę rzemieślników szklarskich z Radzymina, która tworzy prawdziwe cuda! Od razu spodobały mi się prawie wszystkie lustra z oferty GieraDesign, jednak kiedy ujrzałam lustro Sunset, wiedziałam, że to jest to jedno jedyne. O firmie napiszę Wam więc za czas jakiś jeszcze specjalny post, a tymczasem zajrzyjcie na GieraDesign

6. Krzesła, które uwielbiam! Choć na lato znajdę im ładne poduszeczki, bo czasem jakieś źdźbło z naturalnego rattanu wyjdzie. Niemniej jednak są bardzo wygodne, nie przytłaczają i zwyczajnie – podobają mi się! Krzesła z naturalnego rattanu czarne z VidaXL

7. …i krzesła z rattanu w kolorze naturalnym z VidaXL

8. Wymarzona witrynka o którą często pytacie – Billy / Oxberg z Ikei – dla mnie idealna, bo dosyć wąska, a sporo mieści, wygląda lekko, na dole można pochować wszystkie domowe papiery, a wyżej poukładać książki / Ikea

9. Na jednej całej ścianie umieściliśmy kolor roku 2018 Dulux – Różowy a brąz z palety Przytulnego Domu. Od razu spodobał się i mi i mojemu mężowi i podoba nam się bardzo cały czas. Poza tym w innych pomieszczeniach znalazły się 3 inne barwy tej palety, dzięki czemu jest spójnie i faktycznie przytulnie! / Dulux

Poza tym:

  • legowisko dla psa, które pies polubił od razu / Nel Mal
  • stół, biały, rozkładany o 60 cm, z którego ogólnie jestem zadowolona, gdyby nie fakt, że już w pierwszym tygodniu podniszczyłyśmy z Różą lakier… / znaleziony i zakupiony na sprzedajemy.pl
  • Zasłony i firany / Ikea
  • Dywan wyszukany w TK Max
  • Elementy z kącika pracy znajdziecie w TYM poście
  • Poduchy z Nanu Nana, H&M Home i Jysk

Wpis powstał przy okazji bardzo miłej współpracy z markami Dulux, Step Into Design, Polska Manufaktura Regalia, Mix Gallery i GieraDesign.

Before & After: Nasza Kuchnia

Kuchnia jest chyba najczęściej pokazywanym przeze mnie pomieszczeniem. Pomimo tego wciąż otrzymuję zapytania o całą masę szczegółów. Najwyższa więc pora na kolejny post z serii before & after z naszą kuchnią w roli głównej!

Powiem Wam, że chociaż co chwilę odnajduję w internecie zdjęcia coraz to nowszych, przepięknych, oryginalnych kuchni, w których także zapewne czułabym się dobrze, które także w pełni korespondują z moimi upodobaniami… pomimo tego, ta tutaj właśnie, nasza gołąbkowa kuchnia jest tą jedną jedyną, w której chcę codziennie zaczynać dzień od kawy, gotować, no, być po prostu. Już ją sobie w pełni oswoiłam, już mi w niej tak zwyczajni dobrze, już nawet prawie umiem obsługiwać wszystkie urządzenia! Dobrze mi tu wychodzi i stanie bez specjalnego sensu i gapienie się w okno i totalnie produktywne gotowanie najpyszniejszych dań. A jakąż miłością zapałałam do zmywarki! Nie umiem tego nawet wyrazić! Powiem tylko, że wcześniej nigdy zmywarki nie miałam, a różnicę w codziennej rutynie uważam za kolosalną!

Nasza kuchnia, choć miała być szara szara, ostatecznie została kuchnią gołąbkową. Nie wiem czy jest lepsze określenie dla tego koloru szafek – one zmieniają swój odcień od bardziej szarego, w kierunku niebieskości lub zieleni, w zależności od oświetlenia. Bywa to wręcz fascynujące.

Nasza kuchnia przeważnie jest zalana słońcem, co bardzo chciałam pokazać Wam na zdjęciach.

Naszą kuchnię wymyśliłam ja sama, choć z dużą pomocą stolarza i mojego męża.

W naszej kuchni jest to, co zawsze chciałam, aby się w niej znalazło – specjalne miejsce na wina i inne alkohole, witrynka, stolik śniadaniowy, wysoka szafka wysuwana – cargo (mega praktyczne), wysuwana szuflada na kosze na śmieci, granitowy zlew.

Bardzo też zależało nam na pełnej zabudowie, aż po sam sufit. Mamy sporo rzeczy, nie tylko stricte kuchennych, jak choćby moje warsztatowe i kosmetyczne utensylia, ale także i sporo wszelkich hobbystycznych akcesoriów mojego męża. Wszystko to chciałam zamknąć w szafkach.

Nie zdecydowaliśmy się na drewniane blaty. Głównie dlatego, że sama nie do końca umiałabym sprostać szczególnym wymaganiom ich pielęgnacji. Zdecydowaliśmy się więc na płytę laminowaną, która jak na razie sprawdza się bardzo dobrze. Co ważne, w tym samym „kolorze” można było wykonać inne elementy jak wnętrza szafek, półki czy konstrukcję na wino. Dzięki temu całość jest spójna i praktyczna.

Zastanawiam się jeszcze poważnie nad jasną rzymską roletą. Ale ta decyzja musi sobie dojrzeć. Na razie wystarcza zazdrostka i roleta zewnętrzna.

No dobra… zobaczmy, jak to było wcześniej…

 

 

A teraz…

 

 

A zanim przejdziemy do kolejnych zdjęć, porcja linków!

Sporo już Wam pisałam w poprzednich postach z serii Nasze Miejsce, pora jednak na małe podsumowanie.

W kuchni:

  • uchwyty – Domex.sklep.pl
  • płytki na podłodze – Vives Calvet Gris – Tanieplytki24
  • meble na wymiar – MebleKrak, a w nich
    • blat – Dab Canyon Kronopol
    • fronty lakierowane – kolor 0241 ICA
  • płytki na ścianie – Ceramika Color Glazura Emporio soft grey – Obi
  • granitowy zlew z Alezlewy.pl – to zlew Lavello Luxor z automatycznym syfonem i dozownikiem na płyn do mycia naczyń. Do zlewu dobrałam baterię tej samej marki (). Całość wyszła naprawdę pięknie. Jedynie co, to niedawno tata zamontował mi nową, ruchomą końcówkę do baterii – bardzo fajna!
  • moja idealna lampa miedziana Italux Emerald, ŚwiatłoiStyl.pl
  • ściany – biała farba Dulux – kuchnia i łazienka Easycare
  • miedziana patera – Wired z pt, store.
  • reling – czarna szyna do zawieszania – Ikea
  • przypomnę jeszcze TEN wpis o naszym piekarniku i o tym, jak zdobyć go w ciekawy, bezkosztowy sposób 🙂

 

 

Before & After: Nasz zwariowany przedpokój

Nadeszła pora na kolejny post z serii „before & after”! Tym razem przedstawiam Wam nasz szalony przedpokój!

Przedpokój, w którym nie nie jest normalne i standardowe. No… może dużą szafą wnękową z lustrzanymi drzwiami – polecam, genialna rzecz!

Jest to przedpokój, który osobiście uwielbiam! Który wita mnie dobrą energią.

Uwielbiam moje granatowe drzwiczki do schowka pod schodami do sąsiadów, uwielbiam też ich złotą gałeczkę.

Uwielbiam dżunglę, która wita gości i skrywa masę tajemnych zwierząt.

Uwielbiam kojący widok morskiego wybrzeża na brązowej ścianie.

Uwielbiam moje złote kuliste plafony.

Uwielbiam równie złoty wieszak.

I jeszcze, och jak uwielbiam moją ławę z trawy morskiej!

Uwielbiam też zwariowaną podłogę. Kiedyś myślałam, ze położę na niej jakiś chodniczek. Zmieniłam jednak zdanie po pierwszym uruchomieniu ogrzewania, które w przedpokoju jest podłogowe. Jak przyjemnie się po tym chodzi!

Wciąż jednak czekamy na zabudowę wodomierza, który tutaj sprytnie na razie skrywa za sobą mała palma (czy tam cycas). Będzie to biała szafka do sufitu. Taka na wszystko. Ale to jeszcze chwilę na nią poczekamy. Cycas jednak pasuje wyśmienicie. Przynajmniej chwilowo. Bo w sumie coraz częściej wypiera go rower róży, który najprościej nam tymczasowo tu stawiać.

Z braku szafki lub komody do położenia kluczy (tę funkcję będzie pełniła zabudowa wodomierza, a dokładniej dwie otwarte półki), zdecydowaliśmy się zamontować mały biały organizer na klucze i okulary. Sprawdza się wybornie. Zostanie już na zawsze!

 

Ale do rzeczy… na początku było tak…

 

 

A teraz tak!

 

W przedpokoju:

1.Lampa plafon Colours Cimon / Castorama

2. Tapeta Jungle Land Verdant – do zamówienia pod konkretny wymiar ściany / Rebel Walls

3. Plakat nadmorski – pejzaż 55 / Mix Gallery

4. Wieszak – organizer na klucze – ja kupiłam w Tchibo (już nie widzę), ale jest też na Allegro

5. Wieszak Saturnus gold, black XL by pt, / Exito Design

6. Ława z siedziskiem z trawy morskiej / Emako

 

FARBY

Na jednej ścianie –  brąz z palety przytulnego domu – z mieszalnika D2.11.43 Dulux

Na pozostałych – Nieskazitelna biel Easy Care Dulux

 

 

W przygotowaniu wpisu pomogły mi marki Dulux i Mix Gallery. Bardzo dziękuję!

Nowe życie

Pytacie, jak się mieszka.

Dla mnie to nie jest po prostu „mieszkanie”.

To raczej jakby… przeniesienie w zupełnie inne życie.

Przeprowadziliśmy się w lipcu. Do naszego nowego mieszkania, o którym piszę i które pokazuję Wam od tak dawna. Nie była to szybka przeprowadzka, a raczej przeprowadzkowy proces. Wciąż na pełne pokazanie na blogu czeka jeszcze kuchnia, salon i przedpokój (poprzednie wpisy z serii „Nasze Miejsce” znajdziecie TUTAJ). Tak, tak, wiem i planuję! Wciąż nie mamy kilku istotnych rzeczy, jak choćby stół czy fotel. Wszystko z czasem.

Wiem już jednak na pewno, że jest to to miejsce, na które tak bardzo czekałam. Że jest takie, jakie miało być.

Otulam się nim. Nie wiem, a wierzcie mi, że szukałam, czy jest bardziej odpowiednie określenie na to, co czuję. Ja się po prostu nim otulam. Chodzę po tych kilku pomieszczeniach z całkowitym spokojem. Bo wszystko jest na swoim miejscu, bo tak mi tu dobrze. To wnętrze otula mnie i koi.

Wciąż w mojej głowie krąży to dziwne uczucie przeniesienia w inne życie. W relatywnie krótkim czasie zmieniło się tak wiele. Zmieniła się codzienność, zmieniło się otoczenie. Pojawiło się sporo nowych ludzi. Takich… codziennych ludzi, których już bardzo doceniam. Takich, których mogę poprosić o pierwszej w nocy, aby podeszli podać mi kołdrę i proszki, bo tak bardzo bolą mnie plecy 🙂 A na dodatek, Róża rozpoczęła szkołę i wciąż wdrażam się w ten całkowicie inny rytm (dwa dni ma na 8 rano, dwa na 13… A jak ma na 8, to ja jeszcze muszę zdążyć zrobić jej śniadanie, które ona musi zjeść! Takie rzeczy! :)).

I choć co chwilę wyskakują rzeczy, które mogłyby zaburzyć to poczucie spokoju… Choć drzwi niewyregulowane, choć na płycie indukcyjnej tylko dwa stanowiska działają, chociaż właśnie się okazało, ze dwa grzejniki jakimś cudem nie grzeją – nic to. Dzwonię, załatwiam, naprawiają. Nic to. Bo w gruncie rzeczy mieliśmy sporo szczęścia. I bardzo to doceniam. Dziecko ma tu grupę dzieciaków, z którymi się już w pełni zżyło. Ba, z dwoma kolegami – sąsiadami chodzi do klasy. Pies ma swój własny wybieg, gdzie w pełni szczęśliwy może poszczekać na przechodniów. Ja mam mój idealny kącik do pracy (mąż też!). Dookoła jest wieś, podmiejska, ale jednak wieś.

Tylko aktualnie męża mi brakuje, który znowu wyjechał na długie miesiące. Ale to już inna historia…

Pytacie, jak się mieszka. A ja mówię, że lubię to nasze nowe życie. Lubię ten spokój w sobie. Lubię obserwować wędrujące po wnętrzu światło słoneczne. Lubię zapatrzeć się w widok za oknem. Lubię zawisnąć w hamako-fotelu i wisieć tak godzinami. Lubię czekać na ciasto ze śliwkami. Lubię, oj, jak ja ją lubię, naszą zmywarkę, bo nigdy jej nie miałam i nawet nie wiedziałam, jakie to fajne. Lubię chodzić po Różę do szkoły i widzieć jej radość na mój widok. Lubię podlewać trawnik, który jakoś nie specjalnie chce nam rosnąć. No, lubię, no!

Też tak mieliście po przeprowadzce?

A może dopiero Was to czeka?

Facebook