Kuchnia jest chyba najczęściej pokazywanym przeze mnie pomieszczeniem. Pomimo tego wciąż otrzymuję zapytania o całą masę szczegółów. Najwyższa więc pora na kolejny post z serii before & after z naszą kuchnią w roli głównej!
Powiem Wam, że chociaż co chwilę odnajduję w internecie zdjęcia coraz to nowszych, przepięknych, oryginalnych kuchni, w których także zapewne czułabym się dobrze, które także w pełni korespondują z moimi upodobaniami… pomimo tego, ta tutaj właśnie, nasza gołąbkowa kuchnia jest tą jedną jedyną, w której chcę codziennie zaczynać dzień od kawy, gotować, no, być po prostu. Już ją sobie w pełni oswoiłam, już mi w niej tak zwyczajni dobrze, już nawet prawie umiem obsługiwać wszystkie urządzenia! Dobrze mi tu wychodzi i stanie bez specjalnego sensu i gapienie się w okno i totalnie produktywne gotowanie najpyszniejszych dań. A jakąż miłością zapałałam do zmywarki! Nie umiem tego nawet wyrazić! Powiem tylko, że wcześniej nigdy zmywarki nie miałam, a różnicę w codziennej rutynie uważam za kolosalną!
Nasza kuchnia, choć miała być szara szara, ostatecznie została kuchnią gołąbkową. Nie wiem czy jest lepsze określenie dla tego koloru szafek – one zmieniają swój odcień od bardziej szarego, w kierunku niebieskości lub zieleni, w zależności od oświetlenia. Bywa to wręcz fascynujące.
Nasza kuchnia przeważnie jest zalana słońcem, co bardzo chciałam pokazać Wam na zdjęciach.
Naszą kuchnię wymyśliłam ja sama, choć z dużą pomocą stolarza i mojego męża.
W naszej kuchni jest to, co zawsze chciałam, aby się w niej znalazło – specjalne miejsce na wina i inne alkohole, witrynka, stolik śniadaniowy, wysoka szafka wysuwana – cargo (mega praktyczne), wysuwana szuflada na kosze na śmieci, granitowy zlew.
Bardzo też zależało nam na pełnej zabudowie, aż po sam sufit. Mamy sporo rzeczy, nie tylko stricte kuchennych, jak choćby moje warsztatowe i kosmetyczne utensylia, ale także i sporo wszelkich hobbystycznych akcesoriów mojego męża. Wszystko to chciałam zamknąć w szafkach.
Nie zdecydowaliśmy się na drewniane blaty. Głównie dlatego, że sama nie do końca umiałabym sprostać szczególnym wymaganiom ich pielęgnacji. Zdecydowaliśmy się więc na płytę laminowaną, która jak na razie sprawdza się bardzo dobrze. Co ważne, w tym samym „kolorze” można było wykonać inne elementy jak wnętrza szafek, półki czy konstrukcję na wino. Dzięki temu całość jest spójna i praktyczna.
Zastanawiam się jeszcze poważnie nad jasną rzymską roletą. Ale ta decyzja musi sobie dojrzeć. Na razie wystarcza zazdrostka i roleta zewnętrzna.
No dobra… zobaczmy, jak to było wcześniej…
A teraz…
A zanim przejdziemy do kolejnych zdjęć, porcja linków!
Sporo już Wam pisałam w poprzednich postach z serii Nasze Miejsce, pora jednak na małe podsumowanie.
W kuchni:
- uchwyty – Domex.sklep.pl
- płytki na podłodze – Vives Calvet Gris – Tanieplytki24
- meble na wymiar – MebleKrak, a w nich
- blat – Dab Canyon Kronopol
- fronty lakierowane – kolor 0241 ICA
- płytki na ścianie – Ceramika Color Glazura Emporio soft grey – Obi
- granitowy zlew z Alezlewy.pl – to zlew Lavello Luxor z automatycznym syfonem i dozownikiem na płyn do mycia naczyń. Do zlewu dobrałam baterię tej samej marki (tą). Całość wyszła naprawdę pięknie. Jedynie co, to niedawno tata zamontował mi nową, ruchomą końcówkę do baterii – bardzo fajna!
- moja idealna lampa miedziana Italux Emerald, ŚwiatłoiStyl.pl
- ściany – biała farba Dulux – kuchnia i łazienka Easycare
- miedziana patera – Wired z pt, store.
- reling – czarna szyna do zawieszania – Ikea
- przypomnę jeszcze TEN wpis o naszym piekarniku i o tym, jak zdobyć go w ciekawy, bezkosztowy sposób 🙂