Zapraszam Was dzisiaj do stołu!
Wigilię, jak zawsze, będziemy spędzać u rodziców i teściów. Przyznam, że jeszcze nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Jednak rok temu rozpoczęliśmy pewną małą tradycję – pierwszego dnia Świąt zapraszamy rodzinę z obu stron do nas, na obiad. Szykuję się więc już na to wydarzenie, menu ustalone, zakupy robi dzisiaj mąż, coś tam nawet zamierzam posprzątać 🙂 Myśli moje krążą także od dłuższego czasu wokół samego stołu i tego, jak będzie wyglądał.
Spieszę dzisiaj więc do Was z moim pomysłem na stół świąteczny. Pomysłem takim jak ja – czyli nie będzie idealnie, nie ma za dużo kompletów, jest za to kolorowo, eklektycznie i jest też nieco natury.
Bo czemu nie mielibyśmy się pobawić konwencją? Czemu nie ustawić różnych talerzy, czemu sztućców nie włożyć po prostu na luzie do kubka, czemu nie dodać czegoś całkowicie swojego?
Moje kolorowe talerze zbieram od dawna. To taki rodzaj kolekcji, ale użytkowej – jemy na nich na co dzień i od święta. Większość, razem z tymi uroczymi filiżankami, wyszperałam na ciuchach. Naprawdę!
Ustawiłam więc te moje talerze, tę moją ukochaną angielską porcelanę. Na każdym położyłam proste lniane serwetki, które przewiązałam zwykłym sznurkiem i dzwoneczkiem. Na środku wylądowała drewniana tacka z leśnymi znaleziskami – mchem, szyszkami i korą, dorzuciłam nieco żurawiny i dwie grube świece, które zapalę w Święta. W wazony o różnych kształtach włożyłam iglaste gałązki, które stworzyły świąteczną atmosferę. Wszystko dopełniły moje ukochane kolorowe kieliszki.
Wyszło wesoło, gwiazdkowo i na luzie. I tak można sobie siedzieć godzinami i tylko co jakiś czas donosić jakieś pyszności!
A propos pyszności… Na moim stole znalazły się genialne boczniaki po kaszubsku, z przepisu Everyday Flavours, który niedawno pojawił się w Lili (TUTAJ). Nie byłabym sobą gdybym nie dodała coś niecoś. W moich boczniakach znalazła się więc jeszcze czarnuszka, miód i nieco więcej ostrej papryki. Wyszły przepyszne! Smak jest niezwykły, wielowymiarowy, bardzo aromatyczny. I wspaniale świąteczny! Bardzo polecam!
Mam też coś fajnego, dla wszystkich, którym tak jak mi – nie po drodze z pieczeniem! Jeśli więc nie jesteście miłośnikami i mistrzami w słodkich wypiekach, a chcielibyście w prosty i szybki sposób zaskoczyć rodzinę – zróbcie moją dwusmakową tartę!
Jest to idealny wypiek, dla wszystkich, którzy chcą zrobić coś samemu, ale nie poświęcić na to zbyt dużo czasu. Choćby dlatego, że skorzystałam tutaj z gotowej masy makowej. Sama stanowczo nie jestem gotowa na tworzenie własnej! Trzeba się jedynie odrobinkę natrudzić z oddzieleniem warstw, ale i to nie jest wielkim problemem. A i wygląda ładnie i smakuje pysznie!
Gwiazdkowa tarta z wiśniami i makiem
Ciasto kruche:
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 4 płaskie łyżki cukru drobnego
- odrobina soli
- 140 g zimnego masła
- 1 jajko
Na wierzchu:
- opakowanie mrożonych wiśni 450 g
- cukier do smaku
- masa makowa (około pół dużej puszki)
- cukier puder
- kawałek tekturki
Ciasto kruche wyrabiam zawsze w dużej misce. Przesypuję do niej mąkę, cukier, sól, dodaję masło pokrojona na drobniejsze kawałki i jajko. Całość wyrabiam możliwie szybko i energicznie, aż powstanie zwarta kulka. Zawijam ją w woreczek lub ściereczkę i wkładam do lodówki na około godzinę.
W między czasie nastawiamy wiśnie na szybką wiśniową konfiturę. Przekładamy je wciąż zmrożone na patelnię, dodajemy cukru według uznania, dosyć dużo i smażymy, aż puszczą i odparuję sporo soku i przybiorą konsystencję konfitury. Wiśnie odstawiamy do ochłodzenia.
Ciasto wyciągamy z lodówki, rozwałkowujemy i przekładamy na formę na tartę. Wyrównujemy do poziomu formy, odcinając nadmiar ciasta. Nacinamy widelcem w kilku miejscach dno formy i wstawiamy do piekarnika na 200 stopni z termoobiegiem, aż się odrobinę przyrumieni. Gotowy spód wyciągamy. Z pozostałych fragmentów ciasta wycinamy gwiazdki – według uznania.
Na gotowym spodzie linijką lub nożem lekko odrysowujemy linie podziału na 8 małych trójkątów – jak przy podziale pizzy. Te osiem trójkątów będziemy musieli oddzielić tekturką, aby stworzyć odrębne warstwy. Granice pierwszego trójkąta zaznaczamy prostokątnymi kawałkami tektury, dociskając je lekko do brzegów, aby się utrzymały. Wewnątrz nakładamy pierwszą warstwę, np. makową, pilnując, aby nie wyszła poza granice wyznaczone tekturkami. Nakładamy kolejne warstwy, na przemian wiśnie i mak, odgradzając je każdorazowo tekturkami. Kiedy wszystkie będą już ułożone, delikatnie wyciągamy tekturki. Na wierzchu układamy gwiazdki z ciasta i wkładamy tartę ponownie do piekarnika, aż gwiazdki się zarumienią. Gotową tartę oprószamy cukrem pudrem.