Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong. Sto sześćdziesiąt kilometrów bardziej na północ wyżynę przecinała linia równika, farma zaś leżała prawie dwa tysiące metrów nad poziomem morza. W południe odczuwało się tę wysokość tak, jak gdyby człowiek znalazł się blisko słońca. Ranki i wieczory były jednak przejrzyste i orzeźwiające, a noce chłodne.
Połączenie wysokości z położeniem geograficznym sprawiało, iż krajobraz nie miał sobie równego na całym świecie. Był surowy, pozbawiony bujnej roślinności – Afryka przedestylowana przez dwa tysiące metrów atmosfery, mocno skoncentrowana treść kontynentu. Mdłe, przypalone kolory przypominały barwę ceramiki. Listowie drzew, lekkie i delikatne, rosło zupełnie inaczej niż na europejskich drzewach. Nie tworzyło okrągławych kopuł, lecz układało się w poziome i równoległe do siebie warstwy, dzięki czemu pojedyncze drzewa przypominały palmy albo sylwetki romantycznych okrętów bohatersko płynących pod pełnymi żaglami.
Pożegnanie z Afryką
Karen Blixen
To jedna z najpiękniejszych książek jakie miałam przyjemność w życiu przeczytać. I stanowi doskonałe wprowadzenie do dzisiejszej naszej wędrówki. Zabieram Was bowiem na krótką podróż kosmetyczną do Afryki!
Akurat kiedy zabierałam Was ostatnio do Ameryki Południowej (TUTAJ), moją uwagę przykuły kosmetyki z baobabem! Naprawdę! Nigdy bym nie pomyślała, bo też nigdy nie słyszałam wcześniej o kosmetycznym zastosowaniu baobabu. Poprosiłam więc o coś niecoś, co pomogłoby nam poczuć atmosferę Czarnego Lądu. I tak oto poznałam sól do kąpieli stóp Martina Gebhardt oraz zmiękczający krem do stóp tej samej marki (z Green Line). Co ciekawe, sól pochodzi prosto z niesamowitej, położonej na południu kontynentu Pustyni Kalahari! Brzmi to niezwykle, a świadomość ta sprawia, że zwykły domowy kosmetyczny zabieg przeobraża się w afrykański rytuał stóp.
Baobab bowiem doskonale nadaje się właśnie do pielęgnacji stóp! Jak się okazuje „działa antyseptycznie oraz zapobiega pękaniu i powstawaniu stanów zapalnych naskórka, jak również powstawaniu i rozwojowi infekcji grzybiczych.” Można go zatem stosować podobnie jak bardziej dostępny olejek z drzewa herbacianego.
Baobaby kojarzą mi się z „W pustyni i w puszczy”. Zamykam oczy i widzę Stasia, Nel i to potężne drzewo, które może osiągać wysokość nawet 25m. Wyróżnia się niezwykle grubym pniem, małymi gałęziami i długowiecznością. W jego liściach i nasionach odnajdziemy bogactwo dobroczynnych dla skóry składników. Olejek z baobabu wspomaga regenerację, zmiękcza, wygładza i mocno odżywia. Do tego zawiera antyutleniacze, które zabijają postarzające nas wolne rodniki. Szybko się wchłania i nie zatyka porów. Poza pielęgnacją stóp, poleca się go w leczeniu problemów z paznokciami oraz dolegliwościami skórnymi. Ot, taki to jest baobab!
Podczas ostatnich Targów Rzeczy Fajnych na Placu Nowym w Krakowie (uwaga – 14 września kolejna edycja!) zatrzymaliśmy się przy niezwykłym afrykańskim stanowisku, do którego zaprosił nas bardzo miły czarnoskóry pan z Galerii Teranga. Poczęstował on nas tam owocem baobabu (TUTAJ), który ponoć jest doskonałym źródłem witaminy C. Miał kwaskowaty cierpki ciekawy smak. Polecam osobom, które lubią eksperymentować. W Afryce traktuje się je jak rodzaj cukierków.
U tegoż miłego pana zaopatrzyliśmy się też w afrykańską herbatkę Seynabu – Opiekuńczą z malwy sudańskiej i tajemniczego dodatku w postaci zioła o miejscowej nazwie „dziar” (TUTAJ). Opis mówi, że korzystnie wpływa ono na uspokojenie umysłu, działa rozgrzewająco na układ oddechowy, poprawia jędrność skóry i korzystnie wpływa na wzrok. Ciekawe…
A sama malwa sudańska to popularnie nazywany hibiskus. W tym wypadku czerwony, ale dostępny jest też w odmianie senegalskiej – złoty. Poza tym, że ma przepiękne kwiaty, jest też cennym źródłem antyoksydantów, flawonoidów, polifenoli i witamin, a także lekko spulchniających skórę kwasów AHA. Stosowany zewnętrznie ma działanie ściągające, odmładzające i łagodzące. Do tego wygładza i wyrównuje koloryt skóry. Idealnie nadaje się więc na tonik!
Na koniec, coś bez czego podróż do Afryki nie byłaby udana – masło shea vel. karite. Moje – prosto z Ghany (z Blisko Natury), z drzewa o nazwie masłosz, nierafinowane, o charakterystycznym zapachu, którego nie lubię. Zazwyczaj wybieram więc to prawie bezzapachowe i bielutkie rafinowane. W tym pierwszym pozostało jednak znacznie więcej pielęgnujących i odżywczych składników.
Zacytuję tu siebie sprzed niemalże dwóch lat:
Dzięki swojemu działaniu pielęgnacyjnemu w pełni zastąpi markowe balsamy
do ciała. Zawiera naturalne przeciwutleniacze, co opóźnia procesy
starzenia. Nawilża, wygładza, odżywia i regeneruje. Przywraca skórze
jędrność i elastyczność. Pomaga w walce z rozstępami i bliznami. Chroni
przed niekorzystnymi działaniami bodźców zewnętrznych i pogody, w tym
promieni słonecznych. Wykorzystuje się go także w przypadkach poważnych
zaburzeń dermatologicznych, ale także przy reumatyzmie, bólach
mięśniowych i stawów. Doskonale nadaje się do pielęgnacji wrażliwej
skóry niemowląt.Więcej o maśle shea przeczytacie u mnie TUTAJ!
do ciała. Zawiera naturalne przeciwutleniacze, co opóźnia procesy
starzenia. Nawilża, wygładza, odżywia i regeneruje. Przywraca skórze
jędrność i elastyczność. Pomaga w walce z rozstępami i bliznami. Chroni
przed niekorzystnymi działaniami bodźców zewnętrznych i pogody, w tym
promieni słonecznych. Wykorzystuje się go także w przypadkach poważnych
zaburzeń dermatologicznych, ale także przy reumatyzmie, bólach
mięśniowych i stawów. Doskonale nadaje się do pielęgnacji wrażliwej
skóry niemowląt.Więcej o maśle shea przeczytacie u mnie TUTAJ!
Afryka to prawdziwe bogactwo kosmetycznych skarbów, a ja pokazałam Wam jedynie czubek góry lodowej! Chciałabym jednak zachęcić Was do zrobienia sobie w domu specjalnego…
afrykańskiego rytuału SPA!
Krok 1
Nastaw wodę w czajniku. Przygotuj kąpiel dla stóp. Wlej do miski ciepłą wodę i dodaj soli z baobabem Martina Gebhardt. Całość wymieszaj. Kilka listków herbaty z malwy afrykańskiej zalej w kubku wrzątkiem i poczekaj, aż zrobi się napar..
Krok 2
Odlej kilka łyżek naparu hibiskusowego do miseczki. W łazience przemyj jego połową twarz niczym tonikiem na waciku. Następnie weź w ręce nieco masła shea, delikatnie je rozpuść w dłoniach i nasmaruj nim oczyszczoną twarz tak jak grubą warstwą kremu.
Krok 3
Przygotuj sobie wygodny fotel, nastaw miłą muzykę i chwyć ulubioną książkę. Zanurz nogi w przygotowanej misce i zrelaksuj się przez kwadrans popijając pozostała herbatkę hibiskusową i czekając aż cera wchłonie masło shea.
Krok 4
Zmyj z twarzy pozostałość masełka letnią wodą, a następnie ponownie delikatnie przemyj ją ostatkiem hibiskusowego naparu.
Krok 5
Weź relaksująca kąpiel. Pod strumień ciepłej wody włóż łyżeczkę masła shea i pozwól mu się rozpuścić. Po 20 minutach relaksu, kiedy wyjdziesz z wanny, poczujesz, że całe ciało jest delikatnie i przyjemnie nawilżone.
Krok 6
Zakończ rytuał masując stopy zmiękczającym kremem z baobabem Martina Gebhardt.
Najs….
Kochani, na zakończenie wycieczki mam dla Was niespodziankę!
Dystrybutor kosmetyków Martina Gebhardt przygotował dla Was 5 zestawów mini produktów do pielęgnacji stóp z baobabem HAPPY FEET wraz z próbkami kosmetyków Martina Gebhardt!
Aby wygrać jeden z zestawów wystarczy…
polubić fan page na Facebooku marki –
i w komentarzu pod tym postem napisać,
że polubiliście jako… (kto – imię+nazwisko lub nick facebookowy).
Jeśli nie macie swojego profilu, to może być jako Wasza mama, siostra czy przyjaciółka 🙂
Na zgłoszenia czekam do niedzieli 15 września 2013 do północy. Spośród wszystkich, którzy polubią fan page i napiszą komentarz, wylosuję 5 osób, do których zestawy powędrują.
Na adresy będe czekała 10 dni od ogłoszenia wyników. Wysyłka jedynie na terenie Polski. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
Zapraszam!!!!
W tle MAPY, Aleksandra i Daniel Mizielińscy, wydawnictwo Dwie Siostry