Posts Tagged‘kosmetyki naturalne blog’

Świąteczne DIY

Tym razem mam dla Was kilka bardzo ciekawych i naprawdę nietrudnych pomysłów na świąteczne DIY (w tym kilka moich oczywiście, na wypadek, gdybyście przeoczyli). Sama bardzo, bardzo lubię takie własnoręczne tworzenie i wymyślanie. Mam nadzieję, ze któryś z pomysłów przyda się Wam w tym roku!

swiateczne-diy

1. Cudne sopelkowe błyszczyki do ust – Lili Natura

2. Najnowsze bajkowe eliksiry olejkowe – magia 🙂 Lili Natura

3. Zakochałam się w tej dekoracji! Muszę koniecznie zrobić podobną! ZWO:STE

4. Taki cudny, no przecudny wieniec z pierników znajdziecie na zaprzyjaźnionym Candy Company. No bajka, po prostu bajka!

5. Tam też znajdziecie przepis na równie wspaniały Bolo de mel – tradycyjny piernik na melasie, specjalność Madery – Candy Company

6. Jakże prosto zamienić zwykłe ciasteczka w mikołajowe renifery! Z Anne-Sophie Fashion Cooking

7. Wystarczy wsadzić świece w mech, a od razu stół zamienia się w leśna bajkę! Pinterest/dekorella.hu

8. Przepyszny Świąteczny deser LAST MINUTE mojego pomysłu – Lili Natura

9. Zamieniamy kieliszki do wina w świeczniki i gwiazdkową, magiczna krainę! Z Popsugar

10. Takie proste, a takie ładne! Sposób na to, jak zamienić wstążkę na prezencie w niesamowitą, gwiezdną girlandę. Z Home Yohmy

11. 5 pomysłów i przepisów na najlepsze domowe prezenty dla wielbicieli kawy – PYCHOTA! – Lili Natura

12. Pachnące bombki olejkowe – Lili Natura

13. Tropikalno-śnieżne serniczki kąpielowe z mydlanymi śnieżynkami – Lili Natura

14. Pomysł na czekoladę zamienioną w… roztopionego bałwana! Zabawny i zaskakujący! Z Princess Pinky Girl

Małe kosmetyczne polecenia

Zebrało się ostatnio kilka ciekawych produktów, o których chciałabym Wam napisać. Oto więc i one, w jakże jesiennej odsłonie. Znacie? Używacie? Ciekawa jestem Waszych opinii!

1. Lass Naturals Żel do mycia twarzy z neem i bazylią + olej tamanu

Mamy ostatnio szał na olejki do mycia twarzy. I słusznie, cóż bowiem lepiej zmywa tłuste zabrudzenia od tłuszczu? Z braku olejku hydrofilnego, pewnego wieczoru, wykombinowałam coś wspaniałego. Połączyłam bowiem indyjski żel do mycia twarzy dla cery tłustej – Lass Naturals, w którym znajdziemy drzewo neem, ekstrakt z bazylii, aloes i olejek z drzewa herbacianego z olejem, który także polecany jest do cery przetłuszczającej się i problematycznej – olejem tamanu. Jak? Na ręce, codziennie rano i wieczorem, łączę taką samą ilość żelu i olejku. Całość bardzo ładnie się pieni i świetnie oczyszcza, choć nieco mocniej trzeba wszystko zmyć wodą. Taki „olejek” zupełnie nie ściąga skóry, jest ona po nim miękka i delikatna. Mamy tu jednak spory minus – oby dwa produkty niestety nie mają przyjemnego zapachu. Kto zna olej tamanu, ten wie, że potrafi on bardzo uprzykrzyć pielęgnację, właśnie przez swój zapach, który mi kojarzy się z np. marchewkami wyciągniętymi prosto z ziemi. Żel natomiast ma zapach dokładnie taki jak skład – mieszają się nam tu aromaty neem, drzewa herbacianego i bazylii. Osobiście nie lubię takiego połączenia, ale to chyba kwestia gustu. Niemniej jednak bardzo polecam łączenie naturalnych olejków z żelami do zmywania twarzy.

Lass Naturals Żel do mycia twarzy z neem i bazylią – BliskoNatury.pl

Olej tamanu Nacomi – Triny.pl

2. WISE Dezodorant z ałunem Cytrusowa świeżość

Jak on pachnie! Istna cytrusowa świeżość właśnie. A mamy tutaj, co ciekawe, olejek z werbeny oraz ylang ylang, który sam w sobie jest bardzo intensywny, a przyznam, ze tutaj jednak niewyczuwalny. Mocno dominuje cytrusowe orzeźwienie, może z owej werbeny właśnie, może z tajemniczego określenia w składzie na końcu – „aroma”. Dezodorant jest stosunkowo nowym produktem w ofercie marki WISE, którego działanie oparte jest na antybakteryjnym działaniu ałunu oraz na olejkach eterycznych. Całość wspomaga spora dawka aloesu. Przyznaję się niestety, że nie mogę na co dzień używać ałunowych dezodorantów – nie działają na mnie tak, jak bym sobie tego życzyła. Sięgam po niego jednak w te spokojniejsze, wolne dni i bardzo go wtedy lubię. Ma jeszcze jedną ważną użyteczność – warto użyć go od czasu do czasu po depilacji. Aloes i ałun złagodzą podrażnienia, całość zadziała antyseptycznie i kojąco. Tak, tu właśnie świetnie sprawdzają się dezodoranty ałunowe.

WISE

male-polecenia-2

3. Biolaven Serum przeciwzmarszczkowe do twarzy

Serum stanowi zarówno nowość, jak i wyjątek w ofercie marki – nie pachnie bowiem winogronowo, jak inne jej kosmetyki, ale cudownie, naturalną lawendą. W niewielkiej, szklanej, eleganckiej buteleczce skryła się mieszania olejów z olejkiem lawendowym, z dodatkiem skwalanu i witaminy E. Przyznam, że całość wydaje mi się może trochę zbyt prosta – połączono olej sojowy z olejem z pestek winogron i arganowym. Nie zmienia to faktu, że wszystko ma wysoką jakość, olejku lawendowego jest bardzo dużo (co jest mocno wyczuwalne, a to bardzo dobrze), a serum jest naprawdę przyzwoitym  produktem do codziennej pielęgnacji. No nie da się ukryć, że lawenda to naprawdę samo dobro, och i ach! Oleje bardzo szybko się wchłaniają, nie pozostawiają tłustej warstwy, jedynie unoszący się śródziemnomorski aromat… Ogólnie – polecam (świetne też na prezent!).

Biolaven

4. Czarne mydło afrykańskie

To to, co wygląda trochę jak pasztet! Albo, jak to na stronie sklepu czytamy – sprasowane trociny. Mydełko mam z Zielonego Klubu, który bardzo sobie cenię za dobra ofertę, ale też sporo zastrzeżeń mam do obsługi klienta. Niemniej jednak nie znalazłam alternatywy na rynku dla świetnych zapachów kosmetycznych, pozostanę więc wierna sklepowi. Samo mydło naprawdę ciekawe. Muszę tutaj zacytować fragment ze strony sklepu: „Produkcja mydła zaczyna się od wysuszenia na słońcu strąków kakaowca i prażenia ich w glinianych naczyniach na ogniu aż do uzyskania brunatnego popiołu. Następnie popiół mieszany jest z surowym masłem shea, olejem palmowym, olejem kokosowym i niewielką ilością wody. Mieszanie składników trwa cały dzień. Tak przygotowana mikstura odstawiana jest na kilka tygodni by dojrzała. W tym czasie następuje powolny proces zmydlania tłuszczy roślinnych. W efekcie otrzymuje się naturalne mydło, oparte wyłącznie na naturalnych składnikach, które nie zawiera żadnych konserwantów i dodatków chemicznych.” Brzmi dobrze, prawda? Mydełko pochodzi z Ghany i już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest takie, jak inne, znane nam mydła. Działa naprawdę świetnie, dobrze się pieni, ale nie podrażnia skóry, nie wysusza jej, jest delikatne i skuteczne. Poleca się go do „łagodzenia objawów różnorodnych dolegliwości skórnych, takich jak trądzik, egzema, łuszczyca, łojotok, przebarwienia”, jednocześnie do całego ciała, jak i do zmywania twarzy. Zapach ma naturalny, taki ot, mydlany, bez szału, ale i bez żadnych sztuczności. Minusem jest to, że szybko się rozwarstwia, pozostawia na mydelniczce i wannie brązowe, nieestetyczne zacieki, kruszy się podczas mycia. Jest to jednak ten rodzaj wad, które spokojnie można wybaczyć. Myjąc się nim bowiem, mam wrażenie podróżniczej przygody, odkrywania codzienności odległych kultur. A jeśli przy tym wszystkim jestem bardzo zadowolona z efektu – jestem na tak!

Zielony Klub.pl

male-polecenia-3

Przepis na odżywcze masło do ciała aromatyzowane perfumami

Jak utrwalić zapach ulubionych perfum na skórze? Jak sprawić, żeby pozostały na niej możliwie długo? Jak najlepiej oblec się w subtelny aromat perfum przed wyczekiwanym romantycznym wieczorem? Hmm?

Polecam Wam dzisiaj wykonanie odżywczego masła do ciała, które nie tylko sprawi, że Wasza skóra będzie jędrna, miękka i miła w dotyku, ale jeszcze dodatkowo będzie pięknie pachnieć ulubionymi perfumami! I to bardzo długo! Tradycyjne olejki eteryczne zamieniamy tym razem na nieco bardziej finezyjne aromaty!

Masełko jest gęste, tłuste, ale pomimo tego dosyć łatwo się wchłania. Zabezpiecza skórę, ochrania ją, koi i wspomaga regenerację. W cudowny sposób może posłużyć jako „poślizg” do masażu. Jeśli odpowiednio dobierzecie wodę toaletową, którą dodacie do masła, może się ono zamienić w luksusowy kosmetyk porywający zmysły w trakcie takiego masażu. Polecam!

SONY DSC

Do wykonania masła przygotujcie:

  • 100 g masła shea rafinowanego
  • 10 g emulgatora lamecreme
  • 30 ml oleju jojoba
  • ulubione perfumy

W kąpieli wodnej rozpuszczamy masło i emulgator. Mój – lamecreme, ma formę pastylek. Niestety nie ma go już w BliskoNatury.pl, gdzie go zakupiłam. Jeśli nie będziecie w stanie dostać tego emulgatora, warto wypróbować np. bielony wosk pszczeli.

Rozpuszczone tłuszcze przelewamy do wysokiego naczynia. Dolewamy olej jojoba i całość miksujemy blenderem na wolnych obrotach przez minimum 5 minut. W między czasie spryskujemy mieszaninę perfumami. Dodajemy ich tyle, ale intensywność zapachu masła była dla nas w sam raz. Moje masełko spryskałam około 25 razy.

Gotowe przelewamy do czystego pojemniczka i odkładamy w chłodne miejsce, aby jego konsystencja się ustabilizowała.

Przyjemnego używania!

(PS Kolczyki oczywiście z Lili in the Garden!)

SONY DSC

SONY DSC

Przepis na świąteczny olejek ratunkowy

Najwięcej pracy mam zawsze w okresie przedświątecznym. Jest to jednak najprzyjemniejsza praca z możliwych! Pełna oczekiwania, radości i magii. W Lili in the Garden już zaczął się szał zakupów. Wkrótce ruszamy z Wielkim Świątecznym Konkursem i Katalogiem Prezentów. Będzie się działo!

Gdzieś w między czasie musi pojawić się miejsce na kolejne inspiracje! Mam dzisiaj dla Was pomysł na cudowny prezent i dla bliskich i dla siebie. Będzie to bardzo prosty, a doprawdy wspaniały olejek ratunkowy pełen gwiazdkowego aromatu. Olejek wysycony jest niezwykle kojącymi ekstraktami z rumianku i nagietka, które w połączeniu z odżywczą i łagodząca mocą oleju z pestek winogron i ryżowego, sprawią, że skóra odzyska blask, stanie się miękka i nawilżona. A co najważniejsze – zregenerowana!

Olejek działa też na zmysły! Otula je i dodaje im wigoru. Jest jednocześnie przytulny i mocno energetyzujący. A wystarczy przejść się do pobliskiego supermarketu i sklepu zielarskiego! W tym pierwszym zakupimy dobrej jakości oleje i goździki, w drugim zioła i olejek pomarańczowy.

Zaczynamy od przygotowania maceratu. Najlepiej już teraz o tym pomyśleć, bo najlepsze maceraty potrzebują kilku tygodni!

SONY DSC

Świąteczny olejek ratunkowy

Składniki

  • garść suszonych kwiatów nagietka
  • garść suszonych kwiatów rumianku
  • olej z pestek winogron – około szklanki
  • olej ryżowy – około szklanki
  • słoik, gaza
  • kilka gożdzików
  • olejek pomarańczowy
  • butelka ze spryskiwaczem

 

SONY DSC

SONY DSC

Przygotowujemy macerat. Suszone kwiaty wkładamy do słoika. Zalewamy je olejami, po równo, do takiego poziomu, aby całkowicie zakryły kwiaty. Słoik zamykamy i odstawiamy w ciepłe i suche miejsce na około 2 tygodnie, co kilka dni całość wstrząsając. Macerat można też przygotować szybciej – podgrzewając mieszaninę na malutkim ogniu, w kąpieli wodnej, przez kilka godzin, co jakiś czas mieszając. Gotowy macerat przecedzamy przez gazę i przelewamy do czystego słoiczka.

Przygotowujemy butelkę ze spryskiwaczem – wybrałam taką, ponieważ idealnie sprawdza się w przypadku olejków ratunkowych do suchej i podrażnionej skóry, a także do codziennej pielęgnacji. Na buteleczkę 30 ml – na dno sypiemy kilka goździków, zalewamy je maceratem i dodajemy ok. 15 kropelek olejku pomarańczowego. Całość wstrząsamy.

Olejek najlepiej sprawdza się nakładany na wilgotną skórę, zaraz po kąpieli.

Po dodaniu do buteleczki kokardy – zamienia się we wspaniały prezent!

 

SONY DSC

W roli głównej: NAFFI Nawilżający krem z olejem awokado IOSSI

IOSSI ma wszystkie znamiona klasycznej manufaktury. Markę tworzy ciepła, sympatyczna dziewczyna z ogromną pasją. Zgłębiła tajniki naturalnej biochemii i całą swoją wiedzę przeobraża w małe cuda. Sama, ręcznie, tradycyjnie. Jak to się niegdyś robiło. Swoje dzieła zamyka w szkło – ciemne buteleczki i przezroczyste słoiczki, typowo manufakturowe. Dokleja nie zawsze równo przycięte etykiety. A potem całe to dobro wysyła w świat. Co akurat cieszy mnie bardzo, bo mogę czerpać z ich mocy.

Pokazywałam Wam niedawno na FB olejki IOSSI. Już wiem, ze są genialne. Dzisiaj jednak nie o nich. Dzisiaj o ich gęstszym koledze – kremie NAFFI. Żółciutkim, słonecznym, takim wręcz… optymistycznym!

Spodziewałam się większego tłuściocha. Takie wrażenie sprawiał na zdjęciu w sklepie. Tymczasem NAFFI to, wbrew pozorom, całkiem lekki i natłuszczacz i nawilżacz. Przyjemnie kremowy, ale lekki. Pełen dobroczynnych olejów, ale lekki. Nałożony na skórę, znika w niej bardzo szybko. Pomimo tego pozostawia dobrze wyczuwalną, ale w ogóle nie przeszkadzającą warstwę ochronną. Delikatną tarczę chroniącą nas przed wiatrem, chłodem i smogiem. Skóra przyjmuje go bardzo chętnie i niemal natychmiast staje się bardziej elastyczna, miękka i odżywiona. Pozostaje niestety widoczny efekt świecenia, ale nie jest to sprawa mocno problematyczna. Z pewnością jest to idealny produkt na okres jesienno-zimowy, kiedy tak bardzo potrzebujemy mocnej dawki i ochrony i odżywienia.

SONY DSC

Zapach… dosyć charakterystyczny dla kosmetyków naturalnych, które wykorzystują zbawienne właściwości olejków eterycznych. Bardzo ziołowy. Mamy tu i olejek lawendowy, i palmarozę, i geranium, i cytrynę, drzewo sandałowe, tymianek czy kadzidłowiec. Czyli bardzo dużo pachnących elementów, tworzących tą charakterystyczną mieszankę. Głęboko wierzę, że wielu z Was taki właśnie aromat może się spodobać. Nie jest drażniący, ale jednak nie są to moje nuty. Niemniej jednak bardzo sobie cenię taką mieszankę olejków, za ich wpływa na skórę.

W kremie znajdziemy też moją ulubiona wodę różaną, a pierwszym w składzie z olejów, jest także jeden z moich ulubionych – olej krokoszowy. Poza tym mamy tu wspaniały, mocno odżywczy olej awokado, a także oleje z zarodków pszenicy, pachnotki, ogórecznika i rokitnikowy (oj, też uwielbiam!). Wszystkie opisane są świetnie na stronie IOSSI – odsyłam Was więc TU. A od siebie dodam, że wszystkie znam i wszystkie są bardzo wartościowe pod względem pielęgnacyjnym.

Pozostaję więc w zachwycie, a marce IOSSI życzę samych sukcesów. Wiem, że nie jest łatwo tak małym manufakturom na naszym rynku. Ich mocą jest jednak wysoka jakość, niekonwencjonalne podejście i całe to serce wkładane w przygotowanie każdego z produktów. Bo to serce czuć.

Krem dostępny na stronie IOSSI.

SONY DSC

YOPE w szronie

„Ta historia zaczyna się od mycia rąk. Kilka razy dziennie, kilkadziesiąt razy w tygodniu, kilkaset razy w miesiącu. Zastanawialiście się dlaczego czasem po umyciu są po prostu czyste, a czasem już chwilę później skóra na dłoniach robi się nieprzyjemnie sucha i napięta? My tak.”

To fragment historii twórców nowej polskiej marki mydeł w płynie YOPE. Zachwyciła się nią najpierw właścicielka BliskoNatury.pl, z którą współpracuję na co dzień. Podesłała więc mydła i mi. I teraz razem trwamy w zachwycie. Bo przy tym całym szaleństwie nowych naturalnych marek, które skupiają się na pielęgnacji, pojawiło się coś niezwykle oryginalnego. Ot, kilka mydeł. Niby nic wielkiego. A jednak!

Poznajcie zatem YOPE w pięknych okolicznościach listopadowego szronu.

SONY DSC

SONY DSC

 

YOPE to sześć produktów. Sześć mydeł. Przynajmniej na razie. Zamknięte w bardzo prostych, praktycznych butelkach z pompką. Dużych, 500 ml. Na szczęście. I w końcu! Bo jak już mydełko zakupimy, to przynajmniej na chwilę nam wystarczy. Pomimo swej prostoty są to produkty bardzo charakterystyczne. Wyróżniają je etykiety w uroczym stylu retro ze zwierzaczkami. Od kiedy mydła zagościły u nas w domu, Róża lubi ustawiać je koło siebie i nazywać umieszczone na nich zwierzątka. Taki to miły dodatek to sedna, jakim jest samo mydło.

 

SONY DSC

Mydło brzmi banalnie? Hmm? Po co jakieś tam specjalne mydło? Ma czyścić i się zmyć. Nic bardziej mylnego. Dłonie to nasza wizytówka. Powinny być miękkie, delikatne, przyjemne w dotyku. Dobre mydło nie niszczy nam skóry, a wręcz ją odżywia i nawilża. Używanie dobrego mydła do rąk sprawia przyjemność, taką samą jak relaksująca kąpiel. No, tylko krótszą. Czemu mamy sobie nie umilać nawet najprostszych codziennych czynności?

Nasi bohaterowie, cali w szronie, to prawdziwe gwiazdy w świecie mydeł. Mamy tu więc trzy mydła określone mianem „kuchennych” i trzy, jak mniemam, codzienne. Wszystkie szczycą się tym, że aż 92% ich składu to produkty pochodzenia naturalnego lub o niskim stopniu przetworzenia. Mnie najbardziej zachwyca fakt, że jeśli już mydło ma określony zapach, np. figowy, to wewnątrz znajduje się po prostu najprawdziwszy ekstrakt z fig. I to dlatego są tak wyjątkowe.

 

SONY DSC

SONY DSC

Mam swoich ulubieńców. Najbardziej do gustu przypadło mi właśnie mydełko figowe. Jest cudne! Pachnie pięknie! Zaraz po nim plasuje się Miód & Bergamotka. Co jest niesamowite, jeśli zamknie się oczy i powącha to mydło, to właśnie miód i bergamotka przyjdą pierwsze na myśl. Wspaniały aromat – ciepły, słodki, ale energetyzujący.

Wanilia i cynamon – to już pełna rozpusta. Cynamon dba, aby nie było za słodko i mdło. Dodaje wanilii męskiego twista. I jest po prostu… przytulnie. Goździk – mocno goździkowy, świetny, dominujący zapach. Idealny do mydła kuchennego, bo dzięki zawartości naturalnego olejku z goździka, ma dodatkowe działanie antybakteryjne i przeciwgrzybicze.

Dwa ostatnie mydła najmniej wpasowały się w mój gust. Ze wszystkich zapachów, określanych mianem cytrynowych, najmniej lubię werbenę, a najbardziej po prostu cytrynę. Niemniej jednak, trzeba przyznać werbenie, że jest orzeźwiająca.

Na koniec – największe zaskoczenie, które podpatruję w zachodnich manufakturach – mydło mineralne z wyciągiem z kompleksu minerałów. Znajdziemy w nim więc ekstrakt z glinu, chloru, miedzi, manganu, potasu, magnezu, sodu i cynku, który „stymuluje metabolizm skóry i reguluje jej wymianę jonową”. Pomysł niezwykle ciekawy, ale zapach nieprzyjemny, zbyt drogeryjny.

SONY DSC

Wszystkie mydełka są przyjemnie gęste, myjąc, lekko oblepiają skórę. Radzą sobie bardzo dobrze, nie wysuszają. Wszystkie pielęgnują dzięki glicerynie roślinnej, witaminie B5 i allantoinie. Po użyciu wszystkich, zwłaszcza tych, które najbardziej mi się spodobały, chce się więcej. Chce się myć dalej!

Cieszę się, że marka pojawiła się na rynku i trzymam za nią mocno kciuki. Bardzo polecam Wam wypróbowanie mydełek, zwłaszcza, że w BliskoNatury.pl jest akurat na nie promocja. Za tą cenę, taki ilość i taka jakość – bomba! (nawet bez promocji, cenę uważam za bardzo dobrą).

A może już znacie mydła YOPE?

 

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Facebook