Pamiętacie może TEN wpis o pachnących kosmetykach rodem z Chorwacji?
Niedawno napisała do mnie ponownie Martina, właścicielka sklepu Dalmatinka, z którego owe kosmetyki pochodziły, że pojawiły się właśnie u niej super gąbeczki. No i czy nie zechciałabym takiej wypróbować, a potem i Wam pokazać. Jako, że wciąż tak tęskno mi do południowego słońca i wszystkiego, co przywodzi na myśl ciepłe morze, zgodziłam się chętnie.
Wraz z gąbeczką przyleciały do mnie inne cudowności – NARANCA – pomarańczowy krem do twarzy Herbae oraz kolejne urocze mydełko 757 The Sea Heart. A to właśnie ten kremik stanowi coś w rodzaju… przeniesienia tego południowego słońca na nasza buzię! Ale o tym za chwilę…
Zacznę od gąbeczek. Skąd się wzięły? Martina wyjaśnia na sklepowym blogu: z morza, a dokładniej z Adriatyku. Gąbki są w 100% naturalne, rosną w głębinach, jednak nie musisz się martwić gąbka morska to surowiec odnawialny. Podczas zbiorów doświadczeni nurkowie za pomocą specjalnych haków odcinają część gąbki, pozostawiając jej podstawę, co umożliwia szybki porost kolejnej gąbki dokładnie w tym samym miejscu.
Zadbaliśmy o to by farma, z której pochodzą gąbki dokładnie znała się na swoim fachu a przy tym dbała o środowisko morskie i tak rodzinna manufaktura AQUA SUB z Szybenika z 300 letnią tradycją zaopatrza nas w gąbki łowione u wybrzeży Adriatyku. Umiejętności i wiedza potrzebna do zbierania gąbek oraz sposób ich ręcznej obróbki przekazywane są z pokolenia na pokolenie w rodzinie nurków. Warto też wspomnieć, że zbieranie gąbek odbywa się na głębokościach sięgających do nawet 50 metrów.
Gąbki dostępne w naszym sklepie to gąbki z gatunku fine silk. Gatunek ten charakteryzuje niezwykła tekstura gąbki – bardzo miękka, delikatna dla skóry. Dzięki temu gąbki polecane są wszystkim, również dzieciom oraz osobom ze skórą wrażliwą i skłonną do podrażnień. Gąbka sucha jest sztywna, mięknie dopiero po kontakcie z wodą. Gąbki różnią się kształtem, mogą być grubsze lub płaskie.
Dodam od siebie, że gąbeczka jest jeszcze zwyczajnie urocza! I faktycznie mięciutka i przyjazna skórze. Bardzo spodobała się mojej córci. Jest też na tyle delikatna, że można nią myć buzię, bez obawy o podrażnienia, choć sama jednak mimo wszystko wystrzegam się gąbeczek w pielęgnacji cery problematycznej. Najbardziej lubię używać ją do ciała, razem z chorwackim mydełkiem. Czuję się wtedy, jakbym dopiero co wyszła z morskiej kąpieli i bardzo mi z tym dobrze.
Niezwykle ważne jest, aby taką gąbeczkę odpowiednio traktować. Po użyciu musi koniecznie być dobrze wymyta, a potem cała wyschnąć. Wtedy posłuży nam dłużej.
Wróćmy do kremiku! Dla mnie jest on właśnie takim południowym słońcem na twarzy! Kiedy jest mi źle i dopada mnie listopadowa chandra, wystarczy nałożyć go sobie odrobinę choćby na usta. Raz, że cudownie je odżywi, dwa – tak wspaniale pachnie świeżym olejkiem pomarańczowym, że od razu chce się żyć! Nie wiem, czy pamiętacie, że ten olejek właśnie ma właściwości antydepresyjne i dodające energii. Jeśli jeszcze uzupełnimy to całą mocą chorwackiego dobra w postaci pozostałych składników – oliwy z oliwek tłoczonej na zimno, oleju migdałowego, nierafinowanego wosku pszczelego, oleju z kiełków pszenicy tłoczonego na zimno – mamy południową odżywczo-energetyzującą bombę.
Jak widzicie po składnikach, nie jest to krem z dodatkiem fazy wodnej, a raczej gęste masełko. Jestem pewna, że super sprawdzi się u nas jesienią i zimą. Mam zamiar używać go na mróz, do buzi mojej i moich córek. Na razie sprawdza się idealnie jako treściwszy dodatek do mojego kremu na noc. Stosuję aktualnie krem, który cudownie pielęgnował cały ciepły sezon. Teraz jednak brakuje mu odrobiny mocniejszego odżywienia i ukojenia. A że go lubię bardzo, a także dlatego, że tak treściwych masełek nie nakładam samych na buzię, mieszam nieco oba produkty na dłoni i taką mieszaninę wklepuję w cerę. I to jest genialne!
No i jak pachnie! Naprawdę trudno się powstrzymać, przed spróbowaniem!
Krem polecam do stosowania także bardzo uniwersalnego – jak to naturalne masełko – do ust, do ciała, do przesuszonej skóry łokci czy pięt, jako kojący okład na skórę poszarzałą i podrażnioną, jako tzw. balsam SOS. Przy okazji zawsze poprawi nastrój!
A mydełko? Ponownie – za szybko się kończy 🙂 Jest jednym z tych naturalnych, pachnących olejkami eterycznymi (cudnie cytrusowymi znowuż) mydełek, które skóra tak lubi. I jakie ma ładne opakowanie! Polecam na prezent!
Wszystkie produkty znajdziecie w sklepie Dalmatinka.
I jeszcze ważna wiadomość od Martiny:
Promocja BLACK WEEK obejmuje pielęgnację do twarzy i ciała – mnóstwo produktów taniej aż do 20%!
Promocja trwa do końca dnia 29.11. *do wyczerpania zapasów