Kto nie może się już doczekać wakacji w Chorwacji?
Ja na pewno!
A że lato, może i coraz bliżej, ale wciąż jeszcze jest bardzo odległe, trzeba sobie je jakoś… wizualizować.
Na szczęście o to nie trudno, bo z pomocą przychodzi nam bogactwo chorwackich ziół. A dokładniej Dalmatinka – zaprzyjaźniony sklep, o którym już dwukrotnie tu pisałam, a w którym znajdziemy kosmetyki rodem z Chorwacji właśnie!
Poprzednie wpisy znajdziecie TUTAJ i TUTAJ. Polecałam w nich cudownie pachnące Chorwacją – autentycznie Chorwacją – masełka, mydełka, peelingi, a nawet gąbeczkę! Co tym razem podesłała mi Martina?
Coś zupełnie innego!
Zacznę od produktu, o którym Martina mi napisała, że lubi go najbardziej. Jest to jedna z nowości pielęgnacyjnej w ofercie marki Azena – Serum do twarzy. „Bogate, o silnym działaniu, a jednocześnie delikatne serum do twarzy opracowane z myślą o odżywieniu, wygładzeniu i rozświetleniu skóry. Dzięki naszej mieszance oliwy z oliwek, skwalenu, Q10, olejku mandarynkowego i olejku z pestek moreli Twoja skóra będzie gładsza, jędrniejsza i bardziej nawilżona. Sprawdzi się idealnie do wykonywania masażu twarzy oraz przygotuje naszą skórę przed nałożeniem makijażu.” Jest to kosmetyk idealny dla wszystkich wielbicieli olejkowych mieszanek. Ja zawsze do takowych podchodzę bardzo ostrożnie, a muszę przyznać, że to jest naprawdę łagodne dla buzi, lekkie i widocznie wspomagające codzienną pielęgnację. Ma szalenie intrygujący zapach, głęboki taki, jakby męski, ale bardzo przyjemny, z wyczuwalną lawendą. Polecam codziennie dwie kropelki pod krem na noc. Potem skóra śni o gorącym chorwackim wybrzeżu.
Bardzo do gustu przypadł mi Mikrozłuszczający żel do mycia twarzy Herbae. Jakim zaskoczeniem był jego zapach, kiedy go pierwszy raz użyłam. Głęboki, otulający, kuszący aromat drzewa różanego! Bardzo niespotykany w tego typu produktach, ale naprawdę ciekawy. Sam żel doskonale nadaje się do codziennego użytku. Jest leciutki, bardzo delikatny, ale ma wyczuwalne właściwości peelingujące, dzięki zawartości drobniutko zmielonych pestek oliwek. Doskonale spełnia swoje zadanie, pozostawiając buzię czystą, ale bez uczucia ściągniętej, suchej skóry.
Ziołowy peeling do twarzy i ciała Azena pokochają miłośnicy peelingujących tłuściochów, które pozostawiają skórę od razu odżywiona i nawilżoną. W moim odczuciu do twarzy jest jednak zbyt intensywny, spokojnie jednak przyjmuje go skóra ciała. „Olejek z oliwek i słonecznika uelastycznia skórę, a sól morska i drobno zmielone pestki oliwek delikatnie oczyszczą i usuną starą warstwę skóry.” Jest to więc dosyć szorstki peeling, z drobinkami o różnych wielkościach. Masujemy nim skórę pod prysznicem, a następnie dokładnie ją zmywamy z pomocą ulubionego żelu czy mydełka – pozostaje bowiem dosyć tłusta warstwa. Ekstrakty i olejki ziołowe – mamy tu lawendę, żywokost, nagietka czy oliwę, pomogą skórze się zregenerować i przy okazji wspomagają jej oczyszczanie właściwościami pielęgnacyjnymi. Peeling ma malutkie opakowanie, ale jest bardzo wydajny.
Na koniec coś, co w tych czasach bywa bardzo potrzebne – spray do dezynfekcji rąk Azena. Jest to produkt oparty na alkoholu, jak większość tego typu sprayów, ale tutaj mamy jeszcze coś specjalnego! „Pozostawia ręce suche i przyjemnie pachnące – dzięki zawartości olejków eterycznych z lawendy i rozmarynu. Spray dodatkowo wzbogacony jest ekstraktem z żywokostu, który naturalnie zawiera alantoinę – składnik pomagający zregenerować skórę.” I to właśnie to połączenie lawendy i rozmarynu jest tu tak wyjątkowe! Uwielbiam bowiem wąchać dłonie po użyciu sprayu i przenosić się myślami na południowe pustkowia porośnięte ziołami, których aromat unosi się w gorącym powietrzu. Muszę też oczywiście dodać, że olejki z lawendy i rozmarynu są silnymi antyseptykami i mają działanie przeciwwirusowe, co dodatkowo wzmacnia działanie produktu.
Wszystkie opisane tu kosmetyki, ale także dużo więcej znajdziecie na stronie Dalmatinka!