Warszawska promocja Obrońców mórz

Tak oto przenieśliśmy się na chwilę z naszego życia w wir totalny. W szaleństwo pełne, ale dobre. W momenty, które zapamięta się już na zawsze.

Tak oto ruszyliśmy do Warszawy promować książkę mojego męża Obrońcy mórz (pisałam Wam o niej niedawno TUTAJ, do kupienia w księgarniach – np. w Empiku)!

To znaczy mój mąż ruszył, a ja dołączyłam do niego, aby razem z nim przeżyć ten niezwykły czas.

I wiecie co? Pękałam z dumy!

Obserwowałam, jak kolejno wybiera się na poszczególne wywiady. Jak z każdym kolejnym nabiera większej pewności. Jak cieszy się, kiedy rozmowa okazywała się ciekawa i wciągająca. Jak prowadzący chwalili jego książkę, a przysłuchujący się – jego wypowiedzi. To był jego moment, w pełni zasłużony, a ja cieszę się ogromnie, że mogłam tam być.

Jak wygląda taka promocja? Wydawnictwo zorganizowało nam wyjazd i cały harmonogram różnych spotkań. Była więc i telewizja (Polsat News) i radio (Jedynka, Czwórka, Puls), były i wywiady, które dopiero zostaną spisane i opublikowane, był też w końcu Youtube (7 metrów pod ziemią). Program więc dosyć napięty jak na niecałe trzy dni.



A wszystko to zwieńczało spotkanie autorskie w Faktycznym Domu Kultury. Swoją drogą – świetne miejsce – sama ciekawa jestem innych spotkań, które tam się odbywają. To nasze przebiegło spokojnie, w luźnej, wesołej atmosferze. Było sporo pytań i wyjaśniania. Głównie na tematy związane z pracą mojego męża w ochronie statków przed piratami somalijskimi. Dodam tu jednak, że książka nie skupia się jedynie na tym, ale główny nacisk kładzie na samo zjawisko piractwa, które jest naprawdę bardzo ciekawe. Poczytajcie koniecznie!

Przy okazji udało nam się spotkać z przyjaciółmi i znajomymi i z nimi także poświętować tak wyjątkowe wydarzenie. Aż w końcu… cały ten szalony wypad się skończył. Błyskawicznie. Zakończyliśmy go pierożkami na parze z tybetańskiego food trucka pod Pałacem Kultury. I to było zakończenie po prostu idealne. (jedliście je? Pycha!)

Polecam więc z całego serca Obrońców mórz. Zajrzyjcie do pobliskiej księgarni. Wskoczcie w tak nieznany, a jakże wciągający świat.

A może już czytaliście?

Poniżej jeszcze kilka migawek z wyjazdu!



Ach, i jeszcze muszę dodać (choć już pisałam Wam o tym na FB), że udało mi się skoczyć do ogrodu botanicznego!

Jak tam pięknie! Jakie to jest odrealnione, ujmujące miejsce! Jak uroczą ma alejkę z moimi ukochanymi bzami!



Prawda, że pięknie? 🙂

Buziaki!



Facebook