Sposób na zapalenie mieszków włosowych

Też macie ten problem? Też trzyma się Was to cholerstwo i przypomina o sobie co jakiś czas?

Zapalenie mieszków włosowych bywa wielkim utrapieniem. I ja wiem coś o tym. Po latach mniejszych lub większych zwycięstw udało mi się w końcu wypracować sposób, którym dzisiaj się z Wami dzielę!

Pojawiają się Wam te okropne czerwone kropki na nogach? Czy to po depilacji czy tak po prostu? Może po treningu? Może latem, kiedy bardziej się pocicie? Macie problem wrastających włosków, które powodują powstanie większych, bolących nawet grudek? To coś dla Was!

Choć jednak… nie dla każdego.

Z góry uprzedzam, że mój dzisiejszy sposób nie sprawdzi się u wszystkich. Każdy ma inną skórę, która inaczej reaguje. Trzeba znaleźć po prostu na nią sposób.

Dzisiaj pokazuję Wam preparat, który jest dosyć silny, bo ma w sobie sporo alkoholu. Raz jeszcze powtarzam – nie wszystkim się to spodoba, nie każdemu podpasuje, zwłaszcza, jeśli macie delikatną, wrażliwą skórę. Jest to sposób, który działa na mnie. Który mi pomaga. Inspirowany zawiesinami przepisywanymi przez dermatologów. Bo i to jest taki właśnie rodzaj zawiesiny, która ma za zadanie zdezynfekować skórę, zapobiec powstawaniu niedoskonałości, ale jednocześnie osuszyć te istniejące i wspomóc ich gojenie się.

Ale mój sposób to nie tylko ta zawiesina, czyli ten biały płyn. To także coś, co każdy, borykający się z podobnymi problemami zna – peeling! Ale czym?



Kochani, kolejny raz zaznaczam – jest to sposób, który pomaga mi osobiście. Nie obejdzie się jednak bez odpowiedniej dbałości o higienę, bez zwracania uwagi na odzież – najlepiej nosić zwiewne, luźne, naturalne tkaniny. Równie istotna jest częsta zmiana maszynki do golenia (tylko to na mnie działa), a także najlepiej częste jej dezynfekowanie.

A przede wszystkim ważna jest konsekwencja. bez tego ani rusz. Przy każdym jej załamaniu grozi niestety powrót problemu. A wiem z doświadczenia, że to właśnie z konsekwencją bywa najgorzej.

Jakiś jest więc ten mój sposób?



Po pierwsze – peeling! I choć bardzo lubię różne markowe, pachnące, gotowe cuda, prawda jest taka, że najlepszy z możliwych peeling na takie problemy to najprostsza, najczystsza… sól Epsom! Zwykła sól także się tu nada, ale tej z Epsom nic nie pobije. Jest to siarczan magnezu, który ze względu na zawartość owej siarki, doskonale sprawdza się leczeniu dolegliwości skórnych. Ta gorzka sól jest coraz lepiej dostępna, zwłaszcza w internecie, bardzo więc polecam jej wypróbowanie.

Wystarczy wziąć w dłonie nieco takiej soli i masować tym skórę pod prysznicem w newralgicznych miejscach. Pozwoli to ją dokładnie oczyścić, odblokuje mieszki, uwolni wrośnięte włoski. Taki peeling genialnie przygotowuje skórę do golenia czy innej depilacji. Nie pozostawia też jej tłustej, jak to niestety często bywa w przypadku markowych, zwłaszcza naturalnych peelingów. Im są tłustsze, tym bardziej moja skóra ich nie lubi. Jeśli jednak sama sól będzie dla Was za ostra, możecie pomieszać ją w ręce z ulubionym, łagodnym żelem pod prysznic lub balsamem do ciała i dopiero wtedy rozpocząć peeling. Powtarzamy go często, najlepiej co drugi dzień.

A teraz pora na obiecany preparat! A dokładniej – zawiesinę! Jak wspominałam, mamy tu sporo spirytusu i jest to coś, co mi pomaga. Mimo jednak tego, płyn nie wysusza mojej skóry, a pozostawia ją miękką i nawilżoną. Czemu? Bo dodałam tu także frakcjonowany olejek kokosowy, który ekspresowo się wchłania i delikatnie pielęgnuje. Poza tym mamy tu też hydrolat oczarowy, o właściwościach ściągających, a także antybakteryjny i przeciwgrzybiczy olejek z drzewa herbacianego. I cynk oczywiście! Tlenek cynku, który wskazany jest w podobnych problemach dermatologicznych, bowiem wzmaga gojenie.



Preparat na mieszki włosowe

Składniki:

  • 10 ml frakcjonowanego oleju kokosowego
  • 20 ml spirytusu salicylowego
  • 70 ml hydrolatu oczarowego
  • 10 kropelek olejku z drzewa herbacianego
  • łyżeczka tlenku cynku

Wszystkie składniki (znajdziecie je w sklepach z półproduktami kosmetycznymi i w aptekach) łączymy w buteleczce. Powstaje zawiesina, którą przed każdym użyciem należy mocno wstrząsnąć. Używamy ją po goleniu/depilacji, lekko wklepując w skórę lub po prostu – w razie potrzeb.

Polecam!



Facebook