O starości i braku przyjaciół… no prawie!

To, że im człowiek starszy, tym mniej ma przyjaciół, to wiem. Pozostają ci najprawdziwsi. Wiem. Ale powiedzcie mi, jak to jest, że im człowiek starszy, tym mniej ma nowych przyjaźni? A wręcz nie samych przyjaźni, bo o to to ciężko i długo trwa, ale zwyczajnie – nowych znajomości. I to mi w tej całej mojej dorosłości przeszkadza.

Sama zrobiłam się bardziej zachowawcza z wiekiem. Potrzebuję czasu, żeby się oswoić. Nie potrafię być taką zwyczajną sobą wśród osób, które dopiero co poznałam. Jest to niestety cecha bardzo upierdliwa, która utrudnia życie. Być może wynika z wszystkich, zebranych do kupy kompleksów. Być może nie chcę, aby ktoś pomyślał, że się specjalnie popisuję, że udaję czy gram kogoś zgoła innego. Siedzę więc cicho lub dopasowuję się do reszty. Więcej słucham niż mówię. A potem szkoda mi zmarnowanego czasu.

Co gorsza, dosyć często wśród tych obcych osób poznaję kogoś, kto wydaje się być dobrym kandydatem na fajnego przyjaciela. Jest miło, sympatycznie, wesoło. Ale gdzieś to w zarodku umiera, bo przecież tyle jest na głowie różnych ważniejszych spraw. Dzieci pochłaniają całą masę czasu. Do tego praca, dom, rodzina dalsza, przyjaciele ci starzy dobrzy. I tak to jakoś przemija.

Otwieram się dopiero przy lepszym poznaniu. I dopiero wtedy po swojemu mówię, i mocniej się śmieję, i wygłupiam. No, ale na to trzeba czasu. Najlepiej czuję się wśród osób, z którymi najwięcej przeżyłam. Z którymi spędziłam tyle czasu, że znają mnie od podszewki. I zupełnie nie zdziwi ich jakieś moje kolejne wariactwo. Widzieli mnie przecież w moich najgorszych momentach. Wtedy dopiero oddycha się pełną piersią.

Co ciekawe, zauważam trend do powrotu do znajomości, które gdzieś tam z biegiem lat zanikły. Mamy jednak na tyle dużo wspólnych wspomnień, że one scalają i sprawiają, że jest po prostu miło. Taka niewidzialna nić, związana na nowo małym węzełkiem.

Tylko czemu z wiekiem nie mamy przyjaciół coraz więcej, co wydawałoby się logiczne, zważywszy na ilość przeżytego czasu? Tylko mniej? Czy nie ma czasu tworzyć nowych więzi? Czy już nam się najzwyczajniej nie chce? Może stajemy się wygodni?

Macie tak? A może udało Wam się znaleźć prawdziwego przyjaciela dopiero po 30-stce lub 40-stce? Hmm?

Jedno jest pewne, najważniejsze to pielęgnować te przyjaźnie, które się ma już od tak dawna!

8 comments on O starości i braku przyjaciół… no prawie!

  • Ola | Mikmok blog

    Mi brakuje czasu na znajomych dobrych, starych i sprawdzonych, więc najzwyczajniej w świecie szkoda mi go poświęcać na ludzi obcych. Jeśli uda mi się raz na pół roku spotkać z ekipą z liceum to naprawdę dobrze, więc jeśli myślę, że miałabym sobie odpuścić takie spotkanie na rzecz kogoś, kto może okazać się w przyszłości stratą czasu, to sobie odpuszczam.

    Poza tym skupiam się na rodzinie – to mój priorytet. W prawie każdy weekend jestem albo u moich rodziców, albo u przyszłych teściów, gdzie spotykamy się z rodzeństwem, kuzynostwem, siostrzeńcami itd. To z rodziną czuję największą więź i to przy rodzinie czuję się najbardziej swobodnie.

    Jeśli chodzi o zawieranie przyjaźni po 30 czy 40 roku życia, to takie wiem, że istnieją! (chociaż sama do „trzydziestki” dopiero dobiegam) Moi rodzice najmocniej przyjaźnią się z jedną parą, z którą znają się z czasów licealnych, z drugą, z którą znają się z czasów licealnych, ale kontakt urwał się na dłu-ugie lata i dopiero ok. 5 lat temu ponownie się „spiknęli” i z trzecią, z którą poznali się na początku lat dziewięćdziesiątych, czyli kiedy mieli ok. 35 lat właśnie 🙂 Są to nasi sąsiedzi z domu, w którym obecnie mieszkam, a do którego wprowadziliśmy się całą rodziną właśnie tych dwadzieścia kilka lat temu. Poza tym po 40 roku życia poznali parę, trochę starsza od nich samych i również bardzo często się spotykają. Także, Ado, wszystko możliwe 🙂

    • Adriana Sadkiewicz

      A wiesz mnie właśnie boli to, ze tego czasu tak teraz brak strasznie. I tak nie jest źle, bo z jednym dzieckiem to nie jest tak strasznie się wyrwać z domu albo je wziąć ze sobą, ale obowiązków przybywa… Chyba najlepiej poznaje się w tym „późniejszym” wieku albo właśnie sąsiadów albo kolegów z pracy.
      Cóż, dobrze doceniać to, co się już teraz ma, prawda? :):):)

  • narja

    Myślę, że po prostu zaczyna w pewnym momencie brakować czasu i też możliwości poznawania nowych ludzi. Chyba najłatwiej jest o to w wieku szkolnym, bo wtedy cały czas się poznawało nowe koleżanki i kolegów. Dużo zależy od pracy, jednak jeśli, w niej się nie ma kontaktu z innymi ludźmi, a po trzeba zająć się rodziną, to mało jest możliwości na poznawanie, a co dopiero zawiązanie jakiś większych przyjaźni. Też z czasem zmieniają się trochę priorytety.

    Jednak myślę, że przyjaźń można znaleźć w każdym wieku, tylko w każdym trochę inaczej to wygląda

    • Adriana Sadkiewicz

      Pięknie powiedziane 🙂 No właśnie – dzięki pracy najłatwiej poznajemy nowych ludzi. A w szkole i na studiach po prostu cały czas się przebywało wśród równolatków. Oj to były czasy 😀 Oby tylko teraz nie przegapić czegoś wartościowego 🙂

  • a.czaja

    Bardzo bym chciała mieć przyjaciół, znajomych ale niestety odkąd nie pracuję, nie mam kontaktu z ludźmi i mam wrażenie, że zostałam sama. Każdy jest zabiegany, na nic nie ma czasu. Jedyny kontakt jaki z niektórymi mam to telefoniczny albo przez internet. Dla mnie to za mało. Chciałabym wypić z koleżanką kawę, pójść na zakupy, poplotkować .. Jak dobrze, że mam męża z którym mogę miło spędzić czas, porozmawiać o wszystkim oraz mamę, która zawsze chętnie wyskoczy ze mną pochodzić po sklepach i zjeść ciacho w kawiarni 🙂 Inaczej bym chyba zwariowała!

    • Adriana Sadkiewicz

      o tak, najlepszy mąż to taki, który tez jest przyjacielem 🙂 Tym naj najlepszym, prawda? To wartość ogromna i w zasadzie wieczne poczucie, że ktoś jest zawsze obok:)

  • Szpinakożerca

    to prawda, niestety
    z roku na rok czasu jest coraz mniej, chcąc czy nie wpada się w ten pęd za pracą itp. i choć nie mam jeszcze dzieci to i tak ciężko znaleźć wolną chwilę, bo każdy skrawek czasu przeznacza się na rodzinę (przynajmniej w moim przypadku), a i czasowo zgrać kilka osób – to jest dopiero wyzwanie logistyczne hyhy
    poza tym dokładnie jak piszesz, człowiek robi się też bardziej zachowawczy niż wcześniej, ostrożniejszy także ze względu na wcześniejsze różnorakie doświadczenia życiowe. Jest po prostu trudniej, a i ludzie czasem mam wrażenie coraz dziwniejsi ;p sama nie posiadam też FB z kilku różnych względów i zawsze pytana jaki ja mam kontakt z przyjaciółmi odpowiadam – prawdziwy 🙂 wolę oglądanie czyiś zdjęć na bieżąco zamienić na kilka godzin spotkania twarzą w twarz, przegadania, po prostu wspólnego spędzania czasu, nie tego przed komputerem ;p

    • Adriana Sadkiewicz

      Piękne słowa 🙂 Zwłaszcza to: kontakt z przyjaciółmi odpowiadam – prawdziwy :)”. Idealne uzupełnienie postu, dzięki kochana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook