Zielona herbata. Taki zapach miała moja pierwsza w życiu kupiona woda toaletowa. Uwielbiałam ją. Zawsze będzie kojarzyła mi się z młodością i beztroską. Nawet niedawno mój były chłopak zdradził mi, że jeśli gdzieś poczuje zieloną herbatę, od razu to ja staję mu przed oczami.
Jest w tym aromacie coś energetyzującego, ale jednocześnie ciepłego, nieoczywistego, kobiecego. Czy idealny rytuał pielęgnacyjny nie powinien właśnie tak pachnieć? Połączenie tego zapachu z prawdziwą zieloną herbatą i jej niesamowitymi właściwościami to przepis na najlepsze domowe SPA.
Zaczynamy od kuchni, od półki z herbatami. Sięgamy po tą czystą, liściastą, zieloną, dobrej jakości. To ona stanie się pogromcą oznak starzenia się skóry. Jest bowiem cennym źródłem polifenoli, które są silnymi antyutleniaczami, zwalczającymi wolne rodniki i pozwalającymi utrzymać nam zdrową i młodą cerę. Wzmacniają naczynia krwionośne i tkankę łączną skóry, a dzięki temu wzmagają jej odporność na czynniki zewnętrzne i chronią ją przed promieniowaniem UV.
Zielona herbata ma właściwości antyseptycznie i przeciwzapalnie. Łagodzi stany zapalne, koi i pobudza do regeneracji. Zmniejsza podrażnienia, zaczerwienienia i wypryski. Obkurcza naczynka, niweluje obrzęki i opuchnięcia. Zawarta w niej kofeina stymuluje krążenie i ułatwia usuwanie toksyn z organizmu, dzięki czemu odnajdujemy są w preparatach antycellulitowych.
Ekstrakt z herbaty działa ściągająco, tonizująco i ochronnie. Wspomaga leczenie skóry trądzikowej, reguluje nadmierną aktywność gruczołów łojowych. Te jej właściwość wykorzystuje się także w kosmetykach do pielęgnacji włosów przetłuszczających się i skórnych do łupieżu.
Mamy więc w kuchennej szafce prawdziwy skarb. Polecam Wam dzisiaj bardzo prosty herbaciany zabieg. Buzia po nim jest niesamowicie miękka, rozjaśniona i odżywiona. Wierzcie mi, nie będziecie mogły przestać jej dotykać! Połączyłam bowiem zieloną herbatę z pełnym witamin miodem i niewielką ilością oleju ryżowego. Powstał dosyć mocny peeling do twarzy, który zamienimy od razu w maskę. Całość uzupełnimy delikatnym herbacianym tonikiem z dodatkiem octu jabłkowego.
Efekty – cudowne!
Peeling-maska do twarzy z zielonej herbaty
Składniki
- 6 łyżek drobnej zielonej herbaty
- 1 łyżka oleju ryżowego
- 4 łyżki płynnego miodu
Składniki mieszamy, aż do uzyskania gęstej pasty. Peeling odkładamy do lodówki na kilka godzin, aby wydobyć z herbaty jej najlepsze właściwości. Wieczorem nakładamy nieco pasty na dłonie, delikatnie rozrabiamy ją z małą ilością wody i masujemy lekko twarz. Pozostawiamy ją na twarzy na 10 minut. Zmywamy letnią wodą. Peeling można przechowywać w lodówce przez tydzień.
Tonik herbaciany z octem jabłkowym
Składniki
- 2 łyżki zielonej liściastej herbaty
- 150 ml gorącej wody
- 1 łyżka octu jabłkowego
Herbatę zalewamy gorącą, ale nie wrzącą wodą i odstawiamy na 15 minut, aż napar nieco ostygnie. Po tym czasie odcedzamy go, przelewamy do buteleczki i dodajemy ocet. Tonikiem na waciku przemywamy twarz po naszym peelingu oraz codziennie rano i wieczorem. Można go przechowywać dwa dni w lodówce i na bieżąco dorabiać nowy. Pozostałą ilość najlepiej użyć jako płukankę normalizującą i lekko zakwaszającą włosy (polewamy nią włosy po ich umyciu). Wypróbujcie – warto!
Po wykonaniu peelingu-maski i przemyciu twarzy tonikiem, nakładamy na nią ulubiony krem nawilżający.
A potem cieszymy się miękką, nawilżoną buzią!
Podczas gdy o twarz zadbają nam nasze domowe kosmetyki, do ciała polecam te gotowe nowej, rodzimej marki Scandinavia. W tym cudownym zapachu zielonej herbaty serii ujędrniającej zakochałam się od razu. Jest wspaniały, długo utrzymuje się na skórze i towarzyszy mi na co dzień.
W serii znajdziemy peeling solny i cukrowy oraz balsam do ciała. Sama nie wiem, który peeling jest lepszy. Oba mają podobną konsystencję i prawie nie różnią się składem. Poza cukrem-solą mamy tu więc olej kokosowy, palmowy, ze słodkich migdałów, wosk pszczeli i ekstrakt z rozmarynu. Całość uzupełniona o herbaciany aromat. Peelingi dosyć mocno i skutecznie rozprawiają się z martwym naskórkiem i wspomagają ujędrnianie – stymulują krążenie krwi i odżywiają skórę.
Moim faworytem jest jednak balsam do ciała. Leciutki, pachnący, szybko się wchłania i pozostawia przyjemne uczucie nawilżenia. Znajdziemy w nim olej kokosowy (także ten frakcjonowany), glicerynę, olej sojowy, sok z liści aloesu, mocznik, masło shea i panthenol. A wszystko zamknięte w bardzo praktycznym, bo dużym opakowaniu o pojemności 300 ml (tak jak peelingi).
Na koniec muszę wspomnieć o jeszcze jednym produkcie marki – świecy do masażu. Jest fantastyczna! W małym słoiczku z drewnianą pokrywką skryło się połączenie jedynie oleju kokosowego w żółtym woskiem pszczelim i różanym aromatem. Cóż więcej trzeba? Pachnie zniewalająco – intensywnie różami z lekkim dodatkiem ciepłego aromatu wosku. Do romantycznego masażu jest wprost idealna!
Kosmetyki znajdziecie na stronie marki Scandinavia.
Marka Scandinavia poszukuje konsultantek!
Poszukujesz pracy, w której to Ty ustalasz sobie godziny oraz to ile i jak długo pracujesz? Dołącz do grona konsultantek Scandinavia, posiadających wyłączność na sprzedaż kosmetyków marki!
Zgłoszenia pod adresem rekrutacja@
W razie jakichkolwiek pytań wątpliwości zapraszamy do kontaktu mailowego lub telefonicznego -602 402 211.
Więcej szczegółów na stronie scandinaviacosmetics.pl