Od kuchni o sklepie z biżuterią czyli dlaczego biżuteria, a nie kosmetyki?

Odkąd otworzyliśmy Lili in the Garden, co chwilę ktoś zadaje mi pytanie – a co z kosmetykami? Czy odeszły w niepamięć? Miałam je robić, sprowadzać, sprzedawać, a tymczasem ruszyło coś zgoła innego. Dzisiaj opowiem Wam o prowadzeniu małej firmy od kuchni. O naszym sklepiku z biżuterią, o niej samej i o naszych planach.
Jak zapewne wiecie (a przynajmniej sporo z Was), dwa lata temu prowadziłam swój własny sklep z kosmetykami naturalnymi. Wiecie też, że postanowiłam go zamknąć, bo nie udało mi się rozkręcić go wystarczająco dobrze. Była to moja pierwsza firma, wiedziałam i umiałam znacznie mniej niż teraz. Cóż, człowiek uczy się na błędach. Od tamtego czasu dosyć intensywnie współpracuję z innymi podobnymi sklepami. Czy to tutaj, na blogu, czy wspierając je konsultingowo, czy w końcu na co dzień – pracując w jednym na pół etatu. Znam więc już dosyć dobrze tę branżę i jej realia. Potrafię ocenić funkcjonowanie i szanse sklepów. Wiem na co zwracać uwagę, co jest ważne. I cały czas uczę się tego na bieżąco.
Nie zdecydowałam się w końcu na kosmetyki, bo zdaję sobie sprawę, jak dużo trzeba tu zainwestować. Znam konkurencję i jej możliwości. Znam rynek na tyle, żeby wiedzieć jak bardzo jest trudny. Co jakiś czas otrzymuję telefony od właścicieli sklepów o treści „pani Adriano, nie mamy sprzedaży, nie wiemy co robić”. Nie robię sama kosmetyków, ponieważ zależy mi na tym, aby wszystko było zgodne z prawem. Kwestia ogromnych kosztów przeznaczonych na ich badania przeważyła szalę. Reasumując, oszacowaliśmy z  mężem realnie nasze możliwości i uznaliśmy, że na to jeszcze nie czas. Nie oznacza to, że w przyszłości do tych planów nie wrócimy!
Dużo czasu spędzam w internecie, śledząc zachodnie blogi, strony i sklepy. Gdzieś w między czasie zakochałam się w biżuterii, która nie była w zasadzie u nas dostępna (pomimo kilku pojedynczych drogich przypadków). Im częściej na nią „wpadałam”, tym bardziej zajmowała moją uwagę. Rozgościła się na dobre w głowie i nie chciała z niej wyjść. Była piękna, kolorowa, z najcudowniejszymi kamieniami. Wyszukiwałam sklepy (głownie amerykańskie), które ją oferują, obserwowałam ich sprzedaż (na hand-made’owych portalach takie dane są dostępne) i reakcje kupujących.
W tym czasie sama zabrałam się za tworzenie biżuterii. Pokazywałam ją Wam i na blogu i na Facebooku. Chciałam się tego nauczyć, wypróbować własne możliwości. Odkryłam wtedy jaka to jest cudowna zabawa! Jak bardzo wciąga! Wierzę, że jeśli chce się czymś zajmować, trzeba się na tym znać.
W końcu udało mi się odszukać manufaktury wytwarzające te wszystkie cuda, które możecie dzisiaj znaleźć w Lili. Tę najcenniejszą, tworzącą kolekcję Dream, w sercu Indii, w Radżastanie, który od wieków słynie ze swoich szlachetnych i półszlachetnych kamieni. Od tej kolekcji się zaczęło.
Założyliśmy firmę. Najtrudniejsze zadanie miał do spełnienia mój mąż. To on załatwiał wszystkie sprawy urzędowe, a wierzcie mi – jest tego cała masa i są całkowicie irracjonalne! Jak dla mnie przynajmniej. I dla niego 🙂 Powiem tylko, że jeżeli sprowadza się srebro i złoto, trzeba od początku być vatowcem, mieć kasę fiskalną, uzyskać najróżniejsze numery do handlu międzynarodowego oraz obłaskawić urząd, o którego istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia – probierczy. Tam uzyskuje się własny unikatowy znak – cechę, którą musi wygrawerować na ciężkim kawałku metalu jeden w mieście (jak mniemamy, bo obdzwoniliśmy wielu…) grawer. Tam też wędruje każda pojedyncza sztuka biżuterii do zbadania i nabicia owego znaku (AS :)).  No… ale mniejsza z tym. O tym, że w tym kraju za dużo mamy papierologii, wiedzą wszyscy.
W końcu zrobiliśmy pierwsze zamówienie. Całkiem spore. Wysłaliśmy pieniądze do Indii, a wszyscy znajomi podpytywali nas, jakim cudem się o nie nie boimy. Cóż… trochę się baliśmy, ale sprawdziłam naszą manufakturkę na ile mogłam w internecie i jej zaufałam. Potem nastało oczekiwanie. Musicie bowiem wiedzieć, że nasza biżuteria jest dla nas robiona według naszych wskazań, ręcznie, dopiero po złożeniu zamówienia. Jest więc cieplutka jak świeże bułeczki!
I przyszła paczka! Jeszcze tylko milion papierków, kurier, cło, vat, opłata za czynności celne… Kojarzycie to uczucie, kiedy otwiera się długo wyczekiwaną paczkę? Albo prezent? To było właśnie to uczucie! Połączone z okrzykami radości, kiedy każdy kolejny produkt wychylał się z czeluści folii bąbelkowej. Wszystko, dosłownie wszystko, było piękne! Urząd potwierdził, że prawdziwe. Kamień z serca.
Tak to się zaczęło. Od tego czasu testujemy nowe manufakturki. Raz jestem całkowicie zachwycona, innym razem dziękujemy za współpracę. Oswoiliśmy kwestie urzędowe. Oswoiliśmy import. Teraz trzeba to sprzedać!
Zdecydowałam się na biżuterię, a nie na kosmetyki, bo wiedziałam, że znalazłam coś unikalnego, wartościowego, czego jeszcze u nas nie ma. Bo wiem, że kobietę łatwiej przekonać do zakupu nowej bransoletki, niż zmiany kremu, który zna i ceni. Bo cały czas trwam w zachwycie! Ale głównie dlatego, że oceniliśmy nasze możliwości, szanse i zagrożenia, a ocena ta wyszła pozytywnie.
Jak to sprzedać? Zaczęliśmy od portali hand-made’owych. Przyjęcie było dobre, sprzedaż sukcesywnie wzrasta. Konieczny był fanpage na FB. Dzięki blogowi informacja o Lili trafiła do wielu z Was. Nie mogło jednak obejść się bez strony. Wiedziałam wcześniej, że się da. Postanowiłam więc sprostać wyzwaniu i… stronę zrobiliśmy sami! Wespół w zespół z moim kochanym mężem. I choć ma wiele niedoskonałości i muszę jeszcze nad nią nieco posiedzieć, jestem z nas dumna. 
Nie było to łatwe. Nie znaliśmy nomenklatury, programowania. No… czarna magia. Wykupiłam jednak domenę i serwer. Oswoiłam WordPressa. Znalazłam szablon strony, wykupiłam go, dowiedziałam się jak podpiąć go pod domenę. I zaczęłam dziubać… Problem polegał na tym, że nasz szablon jest bardzo uniwersalny i miał zainstalowane tak dużo możliwości, stron i gadżetów, że ciężko było cokolwiek zrozumieć. W tym czasie Staszek zrobił internetowy kurs programowania prostych stron w HTML-u. Nie jest to konieczne, ale rozjaśnia kilka spraw. Przejął naszą dłubaninę, ja coś dodawałam, coś zmieniałam. I tak oto www.LiliGarden.pl działa! I to za całe 50 dolarów! Plus co roczne opłaty za serwer i domenę, ale to standard.
Jako mała firma rodzinna, robimy na razie większość sami. Na balkonie ustawiłam mini studio fotograficzne. Na Allegro za 9 zł zakupiłam białe tło. Biżuterię ustawiam na białej desce z naszego regału. Uczę się fotografii produktowej i już widzę różnice pomiędzy pierwszymi zdjęciami, a tymi ostatnimi. Znaczna większość naszej biżuterii to pojedyncze sztuki, kamienie są nieregularne, różnią się. Zdjęć musi więc być dosyć sporo, a czas potrzebny na ich obrobienie trzeba wygospodarować. Nie poradziłabym sobie bez Photoshopa. Program pozwala mi też tworzyć grafiki, niezbędne w promocji sklepu i jego funkcjonowaniu (logotyp, naklejki, itp.). Poniżej wstawiłam zdjęcie kolczyków przed obróbką i po niej. Jest różnica 🙂
I tak… działamy. Mamy sporo planów. Wierzę, że nasza biżuteria skradnie niejedno serce. Już wiele skradła. Największą pochwałą są powracający klienci!
Mam też małą, ale ważną wiadomość dla wszystkich, którzy prowadzą swoje sklepiki z pięknymi rzeczami! Zaproście naszą biżuterię do siebie! 
Przygotowaliśmy ofertę hurtową i z całego serca zapraszamy do kontaktu na lili@liligarden.pl!
A co najważniejsze – zapraszamy na LiliGarden.pl!

32 comments on Od kuchni o sklepie z biżuterią czyli dlaczego biżuteria, a nie kosmetyki?

  • Sandra

    Wykonałaś razem z mężem ogromną pracę. Życzę powodzenia 🙂 A biżuteria piękna 🙂

  • Anonimowy

    Gratuluję pomysłu i pracowitości. Biżuteria skradła moje serce, na razie mam tylko bransoletkę, ale w miarę możliwości będę powracać do sklepu. Trzymam kciuki za pomyślny rozwój firmy. Anna

  • Joanna N.

    Ok, nie wiem, czy poprzedni komentarz się dodał, więc piszę raz jeszcze – najbardziej urzekły mnie bransoletki – przepiękne są! Ogólnie gratuluję odważnego pomysłu i trzymam kciuki za dalszy rozwój sklepiku!

  • Smyku Smyk

    Adzia!
    Z całego serca gratuluję Wam i pomysłu i jego realizacji. I co najważniejsze – powodzenia! Bo popyt jest, ja staram się promować Was gdzie się da, choć – póki co (podkreślam, póki co 🙂 ), jeszcze nie zaopatrzyłam się w żadne Wasze cudo 🙂 Ale wiesz, że plan jest, choć TŻ zabronił kupować, bo "to on chce", na urodziny 🙂 A urodziny dopiero w listopadzie 🙂 Niemniej jednak kolejkę chętnych już mam, a sama chcę zrobić zakupy "okazyjne", w sensie dla moich przyjkaciółek na urodziny, dwie w październiku i dwie w listopadzie 🙂
    Także fanów masz, ja się do nich zaliczam 🙂

  • Barbara Maciejewska

    Ja właśnie czekam na moje sukienki. Mam niby firmę która mnie wspomaga, ale to nie to. Wolę zrobić wszystko sama. 🙂
    Pozdrawiam i wielkich sukcesów życzę 😉

  • Gabrielle

    Serdecznie gratuluję Ci wspaniałego pomysłu, a przede wszystkim niezwykłej wytrwałości i samozaparcia! Na początku też byłam zdziwiona, że nie będziesz prowadzić sklepu z kosmetykami naturalnymi, ale kiedy zobaczyłam tę biżuterię, to z miejsca się w niej zakochałam! Jest rzeczywiście oryginalna, bajkowa, wręcz magiczna! Z całej siły trzymam kciuki, żeby udało Ci się osiągnąć jak największy sukces! 🙂

  • Angel Kubicka

    Kamienie to magia, cieszę się, że dzięki Tobie mogę tą magię widzieć gołym okiem, czekam na jakiś pieniądz bo upatrzyłam sobie coś fajnego na rękę 🙂 Trzymam kciuki za dalszy rozwój <3

  • mikados

    Brawo za decyzję i siłę. Trzymam kciuki aby sklepik dalej się rozwijał 🙂

  • Śnieżkiraj blog

    Cudownie to opisałaś wszystko, gratuluję tak wielkiej pasji i zaangażowania, bo przez ten tekst przelewa się wielka miłośc do tego co robisz :). Gratuluję Ci z całego serca i życzę samych sukcesów, bo za twój wielki trud i wysiłek należy Ci się :).

  • Doriska

    Ogromny projekt! Dobrze, że opisałaś ile pracy Cie to kosztowało i odwagi. Trzymam mocno kciuki za dalszy rozwój 🙂

  • SAndstorm

    Podziwiam, gratuluję i życzę wielu sukcesów! Pozdrawiam serdecznie!

  • Fiołek88

    Gratulacje!!! Naprawde! Ja sie przestraszylam tych wymagan urzedowych, po czesci z braku czasu, choc sama robilam bizuterie juz dlugo. Daliscie mi nowa mysl, by zaczac znow. Powinno byc mi latwiej bo od kilku lat prowadze firme, tylko w calkiej innej dziedzinie. W sprzedazy bizuteri jest dosc duza konkurencja, a Wy znalezliscie nisze 🙂
    Mam nadzieje, ze wszytsko bedzie po Waszej mysli. Trzymam kciuki 🙂

  • Madeline M

    Super! A nie myślałaś o tym, żeby jeszcze intensywniej zacząć promować sklep? Wykupić miejsca reklamowe w sieci itp. Podobno to przynosi efekty.

  • Zofiana

    Życzę powodzenia w rozkręcaniu sklepu
    P.S.piękna biżuteria

  • Magdalena N.

    Wspaniale, że Wam się udało 🙂 Biżuteria jest niesamowita 🙂

  • Dagmara K

    Gratuluję z serca i zazdroszczę nieco – przede wszystkim odwagi.. bo sama jestem namawiana do produkcji naturalnych kosmetyków na sprzedaż, ale choć perspektywa "życia z hobby" jest niezwykle kusząca, to niestety, podobnie jak Ty w tej kategorii, oceniam swoje szanse na bliskie zeru. Pomijając już wymagane atesty, Sanepid, urządzenie "laboratorium" itd, to nawet jako konsument zdaję sobie sprawę jak trudny jest to rynek. Ogromna konkurencja, nawet małe firmy wyposażone w marketingowców, przedstawicieli, no i przede wszystkim surowi konsumenci, z których każdy ma inną skórę, inne wymagania i niezwykle trudno go zadowolić.
    Dlatego nie chce mi się już tłumaczyć najbliższym dlaczego nie, mówię tylko, że wtedy robienie kosmetyków przestałoby być moim hobby.
    No i kształcę się w zupełnie innym kierunku.
    Ciekawa jestem bardzo czego jeszcze dowiedziałabym się od Ciebie ze świata wytwórstwa i sprzedaży kosmetyków..

    • Adriana Sadkiewicz

      Wiesz co, ja wierzę, że jak się bardzo chce to się da, więc ja z tego planu nie rezygnuję, tylko go w czasie odkładam. na pewno trzeba wszystko dokładnie zaplanować i bardzo porządnie przygotować się finansowo. Ale na pewno się da! 😀 Jak coś zaczniesz – daj znać!

  • galeria61

    Długą drogę przeszliście z mężem, aby dojść do tego co teraz macie. Wymagała odwagi i samozaparcia. Gratuluję i życzę powodzenia w prowadzeniu własnego biznesu :))

  • Camilia Wanilia

    Gratuluję i podziwiam cały ten ogrom pracy. Jest w tym tyle pasji i piękna że aż miło popatrzeć. Mam jednak nadzieję, że wrócisz do kosmetyków kiedyś i wydasz książkę bo uważam, że jesteś pełna pasji we wszystkim czego się dotkniesz. Pozdrawiam Pięknie 🙂

  • Adriana Sadkiewicz

    DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY ZA TAK CUDOWNE KOMENTARZE I ŻYCZENIA! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

  • Paulina Chuda

    podziwiam Cię kochana 🙂 super pomysł z tą biżuterią. życzę wielu sukcesów i radości z nowej pracy:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook