Pasja, mydła i Veggie Bubbles

Tak się miło składa, że co jakiś czas mam okazję poznawać dziewczyny pełne pasji i pomysłów. Z kosmetycznym nastawieniem oraz wielkimi planami, do których dołącza ogrom wiedzy i umiejętności. Dziewczyny powoli dążą do spełniania swoich marzeń. Może nie od razu, może nie na szybko, ale konsekwentnie. Jeszcze pewnie nie raz o wielu z nich usłyszymy, bo kiedyś nagle się okaże, że nasza łazienka wypełniona jest cudami przez nie stworzonymi.
Chciałabym Wam te dziewczyny przedstawiać. Co jakiś czas. A zaczynamy od Uli.
Ula robi mydła. Ale jakie! Jakiś czas temu dostałam od niej maila, że chciałaby mi kilka tych swoich mydełek przesłać. Cóż, oczywiście, że się zgodziłam. Dawno to było, ale mydełka nie zniknęły gdzieś w czeluściach szafki łazienkowej. O nie! One sprawiły naprawdę dużo radości, bo musicie wiedzieć, że są to jedne z najlepszych mydeł, jakie używałam. Bardzo bardzo przyjemnie tłuściutkie, całkowicie naturalne i cudownie pachnące. Najbardziej urzekło mnie to o zapachu pomarańczy z cynamonem. Boskie.
Na mydła padło całkiem przypadkiem! Od dawna nie kupuję kosmetyków
testowanych na zwierzętach, więc eksperymentowałam z kremami domowej
roboty, peelingami, balsamami do ust, oliwkami do ciała i w końcu
sięgnęłam po receptury mydlane. Mydła to wyjątkowa dziedzina kosmetyki,
która jest połączaniem wypiekania łakoci, majsterkowania, domowego
laboratorium i tworzenia domowej sztuki – więc jest to mega przyjemne
kombo, ale, uwaga, bardzo silnie uzależniające!! Jeśli ktoś nie chce
oszaleć na punkcie domowych mydeł, nie powinien w ogóle zaczynać
wyrabiać ich samodzielnie 🙂 Zapewniam jednak, że warto dać się
ponieść, ponieważ mydło daje nieskończone możliwości tworzenia! 
Nie
przypadkiem natomiast padło na taki skład moich mydeł. Wszystko co wyrabiam
musi być jak najmniej szkodliwe dla skóry, zdrowia i środowiska.
Naturalnym więc kierunkiem stały się składniki, które wyrosły na
drzewach, krzakach, łodygach – wykiełkowały gdzieś z ziemi, bądź
powstały z niej – mam tu na myśli glinki kosmetyczne. Absolutnie odcinam
się od wyzysku zwierząt i dewastowania ich domów! Moje mydła są wegan
friendly, cruelty free i palm oill free (nie zawierają oleju palmowego w
żadnej postaci)!!! W tej dziedzinie w Veggie Bubbles nie ma
kompromisów! Surowce i półprodukty pochodzą od dostawców nie testujących
na zwierzętach. Tyczy się to absolutnie wszystkich składników, od
olejów bazowych, po zapachy i koloranty. 
I tu jest cały FUN! Składniki
roślinne są przepiękne, ale i kapryśne, lubią płatać figle i nie
przejmować się założeniami twórcy. Krojąc każdą porcję mydła tak
naprawdę nie wiem co znajdę w środku, jaki wzór, jak się pomieszają
kolory, jakie one będą po tym jak mydło dojrzeje.  
Jest jeszcze jeden aspekt, który bardzo przywiązuje do tego hobby – przy
mydłach się chodzi, jak przy pisklętach… Po wyrobieniu trzeba na nie
czekać kilka tygodni aby „dojrzały”, w tym czasie się je waży, przewraca
z boczku na boczek, dogląda czy mają dość powietrza, aby mogły równo
schnąć, czy nie leżą w miejscu zbyt jasnym, zbyt ciepłym, co mogłoby
zniszczyć kolor i zapach. Takie nasze trochę dzieci 🙂 
Mydła wyrabiane
ręcznie są po prostu cudowne!!! 
Gdyby ktoś mnie zapytał o marzenia, to musiałabym wygłosić swoisty
banał: marzę o tym, aby ludzie zaczęli czuć się elementem przyrody,
delikatnego łańcucha życia – a nie jej panami. Banał… Ale to jest moje
prawdziwe duże marzenie! Małym marzeniem jest to, że może uda mi się
jakoś do tego przyczynić, chociaż w ułamku procenta 🙂 Kiedy ktoś nie
zdający sobie sprawy z tego, jak podle działa przemysł kosmetyczny, ten
duuuuuży, reklamujący się w TV, poza którym niekiedy nie widać innych
rozwiązań, otrzyma taki produkt jak moje mydła i zacznie czytać: nie
testowane na zwierzętach, bez oleju palmowego, bez sztucznych
kolorantów, bez syntetycznych zapachów – to może uruchomi to w danej
osobie myślenie o tych arcyważnych sprawach. 
W przyszłości chciałabym
opowiedzieć troszkę więcej o składnikach których używam i dlaczego nie
używam innych, dlaczego kolorowe zioła i glinki, zamiast chemicznie
pozyskiwanych proszków? Ponieważ produkcja współczesnych pigmentów jest
ogromnie szkodliwa dla środowiska, wód gruntowych i dla nas samych.
Chciałabym aby choć jeden „ktoś” zatrzymał się w chwili refleksji, a
potem zaczął szukać informacji na temat tego, jak nas przemysł
kosmetyczny (i spożywczy) truje i robi w balona za nasze własne
pieniądze.

Dziękuję za cierpliwość i zapraszam do nas na www.facebook.com/VeggieBubbles
Całuję Was mocno!
Ula 
Facebook