O róży, o winie i o maseczce

Lubię to, co związane jest z różami. Lubię kwiaty, zwłaszcza te dzikie. Lubię przetwory, szczególnie konfiturę z płatków róż. Lubię kosmetyki z różami, olejek różany i wodę różaną. A najbardziej lubię moją córeczkę Różyczkę. 

Mąż mój dobrze o tym wie i ostatnio zrobił mi prezent. Przechodził przez kiermasz żywności tradycyjnej (czy coś takiego) i zakupił mi specjalne winko! Różane Unioque Rose z bułgarskiej plantacji Pamidovo Chateau! Tak, tak, nie różowe a różane, choć zapewne na bazie wina różowego powstało. Etykieta mówi, że jest to połączenie wina z wodą różaną i olejkiem z róż bułgarskich. A te róże bułgarskie znane są ze swego niesamowitego aromatu, piękna i wspaniałych właściwości pielęgnacyjnych i smakowych. Co zatem zrobiła najpierw nieco ześwirowana na pewnym punkcie żona? Maseczkę!
Słyszeliście o winoterapii? Staje się ona ostatnio coraz bardziej modna i bardzo dobrze adaptuje się w naszych rodzimych SPA. To nic innego jak leczenie winem, które sprowadza się często do zabiegów pielęgnacyjnych na bazie winogron, moszczu (czyli soku z winogron przeznaczonego do fermentacji) i samego też wina. Są one pełne antyoksydantów, które zwalczają wolne rodniki, pozwalając skórze dłużej zachować młodość. Najbardziej znana i cenna jest tu zawarta głównie w pestkach
winogron tanina, która działa ściągająco i przeciwzapalnie.
Maseczki na bazie wina stają się zatem panaceum na wiele dolegliwości. Przeciwdziałają starzeniu się skóry, dezynfekują i regenerują. Kąpiele w winie mają działanie wyszczuplające i relaksujące. Jeśli do tego wszystkiego dodamy jeszcze olejek różany ze swą drogocenną mocą i kieliszek wina do popicia, to czegóż nam więcej trzeba?
Pozostańmy jednak przy maseczce… Trochę się obawiałam, przyznam, bo jednak wino zawiera alkohol, a alkohol wysusza. Pomimo tego musiałam spróbować. Zmieszałam więc dużą łyżkę naturalnego jogurtu z łyżeczką różanego winka i nałożyłam na twarz na 20 minut. Jogurt lekko zasechł, ale nie było problemu z jej zmyciem. Pozostałą częścią, za pomocą wacika, przemyłam twarz wieczorem. A efekty? Bardzo przyjemne! Winko razem z jogurtem nieco ściągnęło skórę, ukoiło ją i mam wrażenie, ze dodało odrobinę blasku. Moja wino-różo-terapia wyszła pozytywnie!
Resztę winka postanowiłam jednak skonsumować w tradycyjny sposób🙂 Jest bardzo słodkie, niczym likier. Sprzedawca polecił dodawać go do wina wytrawnego i muszę przyznać, że pite w ten sposób smakuje doprawdy wybornie. Ten słodki różany aromat doskonale pasuje! 
Na zdjęciu umieściłam jeszcze kandyz różany, czyli połączenie cukru z likierem różanym. Świetny dodatek do deserów czy po prostu do herbaty. Polecam Waszej uwadze także przepiękny album Rose Petal Jam (B.Zatorska, S.Target), pełen przepisów i wspomnień z Polski. 
Ale i tak najcudowniejszą Różą świata pozostanie ten mój mały bąbel… 

Facebook