W roli głównej: Weleda różana

Kto zna markę Weleda?

No, ja to już nawet nie pamiętam kiedy ją poznałam. W czasach mocno przeszłych. I tak, kiedy dostałam propozycję wypróbowania różanych kosmetyków marki, przystałam na nią chętnie. Aby właśnie powrócić trochę do wszystkich tych początków… Bo Weleda była, kiedy jeszcze inne marki nawet nie kiełkowały w głowach swoich twórców jako pomysły. Przynosiła nam nowe – cały nieznany jeszcze świat naturalnej pielęgnacji, której dopiero wszyscy się uczyli…

A jak tam Weleda ma się teraz?


A wygląda na to, że bardzo dobrze. Że pozycję ma ugruntowaną, przynajmniej w krajach niemieckojęzycznych, do których przynależy. I z którymi tak bardzo się kojarzy. Znam trochę marek z tamtych rejonów, byłam nawet kiedyś w Austrii na wyjeździe studyjnym i mam wrażenie, że w świecie naturalnej pielęgnacji te marki mają wiele wspólnych czynników wyróżniających je z gamy kosmetyków z innych krajów. Mają podobne filozofie, stawiają na podobne składniki, pachną nawet nieraz podobnie (naturalnymi olejkami), ale też na przykład stawiają na alkohol w składzie, dosyć wysoko, jako naturalny konserwant, co gdzie indziej jest różnie odbierane. Wtedy jednak w Austrii (a była to inna marka, zaznaczam) pani z pełnym oddaniem tłumaczyła, że to najlepsza i bezpieczna opcja. Cóż, jak to zwykle bywa, w każdym przypadku trzeba po prostu kosmetyk sprawdzić i upewnić się czy nasza skóra go lubi czy nie.


W moje ręce trafiły trzy bardzo różane kosmetyki i przyznam, że ucieszyły mnie bardzo. Stały się bowiem powiewem wiosny w tej końcówce zimy. Zimy, która dała się we znaki mojej skórze i zdecydowanie potrzebowała regeneracyjnej kuracji.

A zapewniły mi ją – Wyładzający krem na noc z dziką różą (znajdziecie go TUTAJ), Wygładzająca 7-dniowa kuracja z dzikiej róży w ampułkach (TUTAJ) oraz Aroma Shower Love Pielęgnujący kremowy płyn pod prysznic (TUTAJ).

Zacznę od ampułek, bo wyglądają najbardziej intrygująco. Z początku zastanawiałam się czy to aby na pewno jest sens rozdzielać ten olejek (bo to jest olejek właśnie) do szklanych pojedynczych ampułek. Czyż nie lepiej po prostu dostarczyć go w jednym opakowaniu? Z biegiem jednak używania zauważyłam, że taka forma sprzyja choćby temu, aby codziennie stworzyć sobie rodzaj pielęgnacyjnego rytuału. Takiej chwili do zatrzymania i poświęcenia jej na delikatny masaż olejkowy. Mamy też tu pewność, że codziennie dostarczamy skórze tę samą ilość kosmetyku i jest on odpowiednio czysty. Wystarczy zatem opanować otwieranie tych szklanych ampułek i działamy!

W składzie znajdziemy same naturalne oleje i olejki, ale w głównej mierze jest to olej z nasion organicznie uprawianej róży rdzawej. Taka mieszanina ma przywracać skórze blask i elastyczność, a zapach róży damasceńskiej ma zapewniać zmysłom uczucie równowagi. Muszę potwierdzić te słowa, jak i to, że bardzo polubiłam te wieczorne rytuały. Tydzień takiego zatrzymania bardzo dobrze wpłynął na stan mojej cery, która faktycznie zmaga się ostatnio z dużym stresem (nie tylko zima, a jeszcze szpitale…). Skóra jest mięciutka i coraz jakby bardziej wiosenna. Ale może to także zasługa naszej drugiej gwiazdy czyli…

Czyli wygładzającego kremu na noc, który stosowałam w zasadzie równolegle z kuracją ampułkową. Jest to treściwy, gesty kremik, który w niedużych już ilościach nadkładałam na skórę na zakończenie mojego pielęgnacyjnego rytuału. Miał za zadanie dopełnić całość i pomóc olejkom się wchłonąć. Choć tu też przyznaję, że czasem skóra pozostawała mocno natłuszczona, a wtedy spryskiwałam buzię jeszcze woda różaną i lekko ja osuszałam.

Krem jest jednym z tych, które mają działać jak regenerujący plaster na zmęczoną skórę. Lekko, ale przyjemnie i naturalnie pachnie, znowuż – różą. Stanowi też rodzaj kontynuacji pielęgnacji ampułkowej – mamy tutaj bowiem w składzie ten sam olej z nasion dzikiej róży. Bardzo polecam w tych zimnych okresach, kiedy to faktycznie wieczorem warto zaaplikować buzi takie treściwe remedium, aby rano poczuć miękką i wypoczętą skórę.


Na koniec… miłość…. Czyli kremowy płyn pod prysznic Love. I wierzcie mi lub nie, ale już samo patrzenie na niego na półce pod prysznicem sprawia, że gęba się uśmiecha, a miłość doprawdy wypełnia. A przynajmniej ja tak mam 🙂 Ale może to też być efektem działania połączenia olejków eterycznych z róży, jaśminu i ylang ylang, które samo w sobie jest miłośnie intensywne i euforyczne. W każdym razie sam płyn jest takim jakby myjącym mleczkiem, które otula, koi i ciałko i zmysły i po prostu – dobrze oczyszcza. Widzę go jako prezent dla kogoś, kto potrzebuje trochę ciepła. No i oczywiście – dla nas samych! Aby po całym dniu, wrócić do siebie po takim prysznicu.


Wszystkie dzisiejsze kosmetyki znajdziecie na stronie Weleda.

Wpis jest wynikiem bardzo miłej współpracy z marką Weleda.

3 marki z pięknym designem

Wiecie dobrze, jak bardzo lubię zachwycać się pięknymi rzeczami. I jak bardzo doceniam dobry design – zwłaszcza w przypadku opakowań. Śledzę, poszukuję i cieszę oczy. Kupujemy bowiem właśnie oczami, prawda? Aby docenić sam produkt, musimy najpierw przyciągnąć uwagę klienta. Czemu by nie zrobić tego w piękny sposób?

Mam dzisiaj dla Was przykłady marek, których opakowania/etykiety mnie zachwyciły. Odkryłam je, polubiłam i niosę w świat. Choć uczciwie dodaję, że o ile zewnętrze mnie zachwyca, o tyle wnętrza jeszcze nie znam. Dzisiaj jednak zachwycamy się designem!


FLAGOLIE

Marka, która tutaj u nas, w Krakowie, widoczna jest prawie wszędzie. A przynajmniej ja mam takie wrażenie. 🙂 Prężnie się rozwija i doprawdy przyjemnością jest śledzenie jej nowych projektów i odnajdywanie ich w okolicznych sklepach.

Zwróćcie uwagę zwłaszcza na piękne szkła, w których zamknięto świece. A także na projekt The Goddess czyli nową kolekcję świec Flagolie we współpracy z Modern Witchcraft.

Więcej na stronie Flagolie. Zdjęcia pochodzą ze sklepu marki.


LEAF LITURGY

Czyli herbata w doprawdy niebanalnych puszeczkach!

„Wierzymy, że herbata nie jest nudna, a świat herbaty jest złożony i ekscytujący, w swojej różnorodności przypominający świat wina czy kawy. W świecie herbaty również mamy kolor, gatunki i regiony, a sposób parzenia ma wpływ na wydobycie smaku z liści. Nie jesteśmy jednak herbacianymi purystami, którzy będą promować ograniczenia i konserwatywne podejście. Herbata towarzyszy nam codziennie, musi więc dobrze smakować, przedstawiać najwyższą jakość i odpowiadać upodobaniom pijących.”

Brzmi dobrze, prawda? To teraz zachwyćcie się ilustracjami i całymi puszkami!

Po więcej zajrzyjcie na stronę Leaf Liturgy. Zdjęcia pochodzą ze sklepu marki.


PACAMA

Przykład na to, że prosty w zasadzie pomysł może być tak zachwycający. I uniwersalny. Ale też bardzo praktyczny.

Marka Pacama oferuje kawę, herbatę, kakao i czekolady. Jak sami piszą…

Wierzymy, że kawa łączy ludzi i pokolenia. Przy pełnej filiżance spotykamy się z sąsiadami, rodziną, przyjaciółmi, czy drugim rodzicem. Uczymy również nasze dzieci, jak ważny jest ten czas z bliskimi w zabieganym, pełnym napięcia świecie.

Ziarna importujemy tylko od sprawdzonych dostawców. Współpracujemy z plantacjami z najlepszych kawowych regionów na świecie. Celujemy w kawę z najwyższej półki, by chwile przy ulubionym trunku były maksymalnie wyjątkowe. Dbamy również o ich różnorodność, w naszej ofercie znajdziecie kawy z różnymi nutami i dużą gamą intensywności aromatów.

Mnie zachwyca i koncept i oczywiście – grafika.

Po więcej zajrzyjcie na stronę Pacama. Zdjęcia pochodzą ze sklepu marki.

Kształty organiczne

Mam dzisiaj dla Was garść inspiracji wnętrzarskich w kształtach czy strukturze… organicznej.

Ewidentnie od jakiegoś czasu idziemy w tym kierunku i muszę przyznać, że ten trend bardzo przypada mi do gustu. Jest naturalnie, jest inaczej. Jakby dom miał ożywać. Tak trochę z innego świata.

Zobaczcie, co znalazłam tym razem!


  1. Regał Zacun / Westwing
  2. Lampa wisząca ażurowa bambusowa marki Bloomingville / sfmeble.pl
  3. CHAPPSY wazon dekoracyjny / Jotex
  4. Marble – Wielobarwne Dywan Wełniany / Rugvista
  5. Półka ścienna z tworzywa sztucznego Wonky &k amsterdam / Westwing
  6. NEJLIKA wazon dekoracyjny / Jotex
  7. PEBBLES wazon – duży / Jotex
  8. BLOWFISH wazon – okrągły / Jotex
  9. Ceramiczna lampa stołowa / H&M Home
  10. Bawełniana narzuta brązowa z frędzlami HK Living / Eye on design
  11. Świecznik RAMINA Bloomingville / Eye on design
  12. Metalowa półka ścienna w dwupaku / H&M Home
  13. Asymetryczny wazon z kamionki / H&M Home
  14. Metalowy stolik / H&M Home

Zauroczona: Simply, Katy

Już jakiś czas temu natknęłam się prace Katy Alcock – właścicielki marki Simply, Katy i… jak się domyślacie… przepadłam.

Katy tworzy urocze, bardzo kobiece ilustracje, które stanowią wyraz jej miłości do podróżowania, kawy i książek. Stawia na detale, które charakteryzują dane miejsca i przenosi nas dzięki temu w inny świat.

Jestem zachwycona talentem Katy i jej umiejętnością uchwycenia tego czegoś, tej chwili… Albo inaczej – trwam pod wrażeniem tego, jak można zamknąć cały piękny, dobry wymiar w jednej ilustracji!

Sklepik Katy odkryłam na Etsy. Katy ma także własną stronę Simply Katy. Zajrzyjcie tez na Instagram.

Poniżej kilka prac dostępnych na Etsy.

Kuchnia roślinna antyrakowa – źródła informacji

Gdzie szukać informacji na temat diety antyrakowej?

Od czego zacząć?

Jak wspierać swój dzielny organizm w trudnym procesie leczenia onkologicznego?

Docierają do mnie takie pytania, postanowiłam więc stworzyć pierwszy wpis informacyjny dotyczący diety antyrakowej.

Moja historia onkologiczna trwa już rok. I jest to kawał czasu, który poświęciłam na poszukiwania i douczanie się, a potem wdrażanie tego wszystkiego w życie. Poniżej znajdziecie odnośniki do źródeł informacji, z których ja czerpałam, a które mogę polecić, jako początek Waszej drogi. Bo tak naprawdę tych wszelkiej maści artykułów, filmików, wywiadów, tych wszystkich treści, które sama przejrzałam było multum. I cały czas się tu uczę. Wciąż poszukuję i się dokształcam.

Efekty moich kulinarnych doświadczeń staram się pokazywać Wam na co dzień w relacjach w social mediach. Mam nadzieję, że zainspirują Was do zmian, bo pamiętamy, że dieta antyrakowa nie tylko wspomaga leczenie, zmniejsza ryzyko nawrotów, ale także działa jako profilaktyka chorób nowotworowych. Jest więc dla nas wszystkich! Zaglądajcie więc na mój Instagram LiliNatura!


Ja w mojej historii onkologicznej postawiłam na podejście holistyczne. Kompleksowe wręcz. Jak już kiedyś Wam pisałam, nie chodzi tu tylko o dietę. Wierzę, że dopiero kiedy zadbamy o nasze ciało na wszelkie możliwe sposoby, zdoła ono powrócić do stanu pełni zdrowia.

Głównymi filarami mojego zdrowienia są więc:

  • dieta antyrakowa – roślinna/wegańska, pełnowartościowa, bezcukrowa, niskotłuszczowa, możliwie ekologiczna i nieprzetworzona, w której dominują antyrakowe superfoods
  • aktywność fizyczna
  • praca z głową i redukcja stresu (terapia, medytacje, ćwiczenia oddechowe, praktyka wdzięczności itp.)
  • oraz wszystko to, co może mi zaoferować medycyna konwencjonalna

Wierzcie mi lub nie, ale zaręczam, że pomimo tego wszystkiego, co się dzieje we mnie i dookoła mnie, nigdy nie czułam się lepiej 🙂 Co więcej, wiem, że mam jakąś sprawczość. Że nie tylko siedzę i czekam na kolejne wizyty w szpitalu, ale działam. I działanie to sprawia mi ogromną radość, co już samo w sobie jest bardzo pozytywne.


Niestety moje podejście nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem. W Waszej drodze do wyzdrowienia pewnie także napotkacie wiele osób, które mogą podchodzić bardzo sceptycznie do choćby samej diety. Ja spotkałam ich sporo, a że nie umiem jeszcze ładnie naukowo argumentować, to zwyczajnie zamykałam temat i popadałam w zwątpienie.

Nauczyłam się już jednak dwóch rzeczy. Po pierwsze – moje podejście nie jest dla każdego i po prostu trzeba to zaakceptować. To mój wybór, poparty intuicją i głębokim researchem. Może też tak być, że nie jest to droga, na którą i Wy się zdecydujecie. To jest Wasza decyzja, rozumiem to. Zmiany wydają się ciężkie i trudne. Nie każdemu też wszystko służy, a ja nie chcę namawiać. Pokazuję jedynie to, na co sama się zdecydowałam i przy czym trwam obecnie.

Po drugie – dla wszystkich wątpiących w antyrakowe działanie diety, wymyśliłam taki oto argument: moje ciało zmaga się z ciężką, bardzo obciążającą chorobą i muszę zrobić wszystko, aby jak najlepiej je w tym wesprzeć. Aby je wzmocnić, aby mu ulżyć. Aby mogło cały swój potencjał wykorzystać na walkę z rakiem, a nie innymi obciążeniami. Wybór najzdrowszej, pełnowartościowej diety, pełnej świeżych warzyw i owoców, pozbawionej w dużej części żywności przetworzonej, służy mu najlepiej i pomaga przywrócić pełne moce regeneracyjne.



Wracając do meritum, oto tych kilka źródeł, od których polecam rozpocząć Waszą drogę do kuchni antyrakowej:

  • E-book Patrycji Kowalik – Rak-it – dostępny TUTAJ – ten e-book to był dla mnie przełom. Byłam na początku leczenia, nic nie wiedziałam, poddawałam się terminom, na pierwszą chemię wzięłam colę… I pewnego dnia, kiedy byłam sama w domu, siadłam do komputera, otworzyłam google i znalazłam stronę Patrycji. Od razu kupiłam e-booka i od razu przeczytałam go w całości. Choć można powiedzieć raczej, że go wchłonęłam! I tak, ot po prostu, z dnia na dzień, zmieniłam wszystko 🙂
  • dostępne choćby np. na YouTubie wykłady
    • dr Kristi Funk – specjalizuje się w nowotworach piersi, ale dużo wiedzy jest uniwersalnej, polecam zacząć od TEGO filmiku i zapisać sobie stamtąd wszystko
    • dr Wiliama Li – fascynujące opowieści choćby o angiogenezie i zielonej herbacie, możesz zacząć od TEGO i szperać dalej
  • Materiały Chrisa Wark z chrisbeatcancer.com
    • treści, które zajdziecie na stronie – bardzo inspirujące i dodające nadziei wywiady
    • książka Chrisa – Ty też możesz pokonać raka – jest dostępna w polskich księgarniach po polsku, ja kupiłam e-booka
    • kurs-program Chrisa Square One – dostępny na stronie. Chris co jakiś czas organizuje eventy z bezpłatnym dostępem do kursu i ja tak go właśnie obejrzałam. Możecie więc ten dostęp wykupić lub poczekać na kolejny bezpłatny event.
    • książka kucharska Beat cancer kitchen z masą inspiracji kuchni roślinnej
  • Książki:
    • Antyrak, Nowy styl życia, dr David Servan-Schreiber, wyd. Albatros – książka, którą koniecznie trzeba przeczytać! Ja ją pochłonęłam jak jakiś thriller medyczny. Bardzo dużo wyjaśnia, bardzo pomaga. Zwracam tylko uwagę, że została napisana już całkiem sporo lat temu i w kwestii diety od tamtego czasu bardzo wiele badań poczyniono – na to tylko bierzemy poprawkę.
    • Kompleksowa dieta antyrakowa krok po kroku, Liana Werner-Gray, wyd. Vital – dosyć lekko, prosto i konkretnie. Całkiem sporo przepisów. Czytała ją także jedna z moich szpitalnych towarzyszek, lekarka, która także stosowała się do tamtych wytycznych.
    • Wygraj z rakiem, Neal D. Barnard, Jennifer K. Reilly, wyd. Źródła Życia – bardzo dużo praktycznych porad i sporo rzeczy ładnie wyjaśnionych.
  • Z polskich poleceń:
    • Materiały Fundacji Rakiety – zobacz TUTAJ, polecam posłuchać webinarów TUTAJ
    • A jeśli szukacie konkretnej osoby, do której można się zwrócić, to sama od jakiegoś czasu obserwuję dr Emilię Kałędkiewicz i wierzę, że jest odpowiednią osobą. Jest ona dietetyczką kliniczną ze specjalizacją w onkologii i założycielką poradni Profilaktycznej Dietetyki Onkologicznej NutriV. Ja panią Emilię obserwuję na Instagramie i jest ogromnym źródłem inspiracji i motywacji – zajrzyjcie TUTAJ.
  • A z lżejszych rzeczy wartych obejrzenia, choć nie bezpośrednio dotyczących tylko kuchni antyrakowej polecam mini serię Netflixa – Jesteś tym, co jesz. Bliźniaczy eksperymentTUTAJ

No, to na początek chyba wystarczy. Jeśli będę napotykać kolejne źródła warte polecenia, wpis będzie aktualizowany.


Garść tapet na telefon

Śpieszę dzisiaj do Was z kilkoma tapetkami na telefon, których zadaniem będzie poprawiać Wam nastrój zimą!

Mamy więc dwie magicznie zimowe fotografie z ostatnich mrozów i dwie ilustracje: jedna z cudownym przekazem, o którym musimy pamiętać, a druga – coś zupełnie nie zimowego, coś bardzo letniego, słonecznego i dziewczęcego – Paryż w blasku wschodzącego słońca!

Mam nadzieję, że sprawią Wam troszkę radości!


Tapety mają różne rozmiary i ustawienia, abyście mogli sobie dopasować do Waszych potrzeb.

Aby pobrać tapety, wystarczy kliknąć w „pobierz” pod odpowiednią grafiką/zdjęciem i zapisać sobie na telefonie.

Tapety do użytku jedynie personalnego.


Tapeta Winter Magic:


Tapeta z Paryżem o poranku


Tapeta zimowa


Cuda zdarzają się tym, którzy w nie wierzą

Facebook