Czy to kolejna gwiazdka na Lili niebie? Och, stanowczo! Coś, co aż chce się polecać! I to tak bardzo cieszy – ta radość dzielenia się zachwytami!
Bo dzisiaj w roli głównej Naturalny Krem Odżywczy z Gardenią i Rabarbarem Hagi!
Hagi znam, oczywiście, że znam od dawna. To jedna z tych marek, które się po prostu zna. Choć ja śledziłam ją chyba od jej samych początków. I z nieukrywanym podziwem śledzę dalej i obserwuję jej ciągły rozwój. Jakże profesjonalna, jakże światowa się staje! Jak trafnie podąża za trendami i potrzebami konsumentów. A już najbardziej zachwycam się grafikami jej nowym produktów – żeli do mycia ciała, całego zestawu Momenty czy serii dziecięcej opatrzonej w urocze holograficzno-pastelowe zwierzaczki. I jest to doprawdy jakieś niedopatrzenie, że Hagi nie miało jeszcze swojego specjalnego miejsca w Lili! Już zatem nadrabiam!
Przygodę z marką postanowiłam rozpocząć od kremu. Mam wrażenie, że to kremy są bowiem takim największym sprawdzianem dla marek. Świadczą dosyć mocno o jakości i działaniu produktów. Zamówiłam więc Naturalny Krem Odżywczy z Gardenią i Rabarbarem Hagi. Czemu? Przejrzałam sobie skład i opis wszystkich trzech kremów marki i ten wydał mi się dla mnie najlepszy. Poza tym, sami rozumiecie, mało co tak przemawia do wyobraźni, jak to soczyste połączenie rabarbaru i aromatycznej gardenii. Poszukiwałam też czegoś treściwego i kojącego na jesienno-zimowe noce. Wybór był oczywisty!
Marka tak opisuje swój krem: Przyszedł czas na ożywienie. Przyszedł czas na trening Twojej skóry. Naturalny krem do twarzy o działaniu odżywczo-nawilżającym powstał z potrzeby pielęgnacji suchej skóry, której brakuje blasku. Zawiera kompleks z korzenia rabarbaru, który działa jak trener aktywizujący własne mechanizmy ochronne. Codzienna pielęgnacja uruchomi procesy tworzenia odpowiedniego nawilżenia i natłuszczenia. Ponadto starannie dobrane składniki odżywcze: olej z awokado, z orzechów makadamia i słodkich migdałów, masło mango, olej monoi, skwalan utrwalają dobrą kondycję zarówno młodej, jak i dojrzałej skóry. Woda różana, sok z aloesu i ekstrakt z zielonej herbaty wzmacniają działanie nawilżająco-odżywcze. Kwiatowy zapach róży damasceńskiej i gardenii thaitańskiej daje poczucie komfortu naturalnej pielęgnacji.
Zacznę może od małego zawodu. Bardzo liczyłam na zapachowe kwiatowe uniesienia, bo po prostu kocham zapach gardenii thaitańskiej w oleju monoi. A tu jeszcze miała być połączona z aromatem róży. I bardzo, ale to bardzo mi szkoda, że tego połączenia właściwie nie czuć… Krem owszem, pachnie delikatnie i całkiem przyjemnie, ale tych kwiatów tam nie wyczuwam. Jestem jednak mu to skłonna wybaczyć. Czemu?
Po pierwsze – zawsze bardzo doceniam kremy, w których fazy wodnej nie stanowi sama woda, a hydrolat. Tutaj skład rozpoczyna woda różana, co już jest wielkim plusem. Potem mamy całą wyliczankę naturalnych olejków i maseł, które właśnie mają mi tę moją umęczoną jesienią skórę w nocy odżywiać i regenerować. Do tego dochodzi łagodzący aloes i ekstrakty roślinne z herbatki, rabarbaru i owej gardenii. Połączenie najwyraźniej bardzo trafne.
Wszystkie te składniki twórcy zamienili w bielutką, kremową, gęstą, ale przy tym wciąż lekką konsystencję. Powstał kosmetyk idealny na noc, ale spokojnie można go używać także na dzień. Wchłania się bowiem sprawnie i szybko, pozostawiając skórę mięciutką i gładką. W nocy działa natomiast jak kojący kompres!
Krem sprawdził się przy mojej mieszanej cerze, ze skłonnościami do przesuszeń. Zapewnił jej odpowiednie nawilżenie, dzięki czemu funkcjonuje ona po prostu lepiej. Mam też wrażenie, że dzięki takiej mocnej dawne olejków, jest ona chroniona przed zewnętrznymi bodźcami czy jesiennymi zanieczyszczeniami.
Tak więc wiosenny rabarbar będzie mi towarzyszył także w zimnych miesiącach. I całkiem mi z tym dobrze!
Krem Hagi i inne kosmetyki marki znajdziecie w perfumerii Douglas – przychodzą wtedy do Was do domu w tym uroczym niebieskim pudełku!
Ach, mydełka też cudne! Jedne z najlepszych, jakie miałam!
Wpis powstał w ramach bardzo miłej współpracy z perfumerią Douglas.