W roli głównej: Cactus Smoothie – Serum Rewitalizujące W Organics

Za dużą częścią manufaktur kosmetycznych, z którymi miałam do czynienia, stoją wspaniałe, pełne zaangażowania i pasji, a co równie ważne, ogromnie sympatyczne dziewczyny. Tak jest i w tym przypadku!

Marika ma też specjalny dar. Potrafi zakląć dobrą energię w małych słoiczkach i buteleczkach. Kiedy bowiem tylko się je otwiera, zaczarowują nas, wywołując uśmiech na twarzy, wprawiając w dobry nastrój i chęć do działania.

Albo po prostu Marika umie dobrze komponować olejki eteryczne, które to właśnie tak wpływają na nasz organizm.

Tak jest i w tym przypadku.

Ale od początku! O marce W Organics pisałam Wam już kiedyś. Wtedy jeszcze nazywała się Willow Organics i to Willow bardzo mi się podobało. Niestety jednak, z różnych nieznanych mi względów, których mogę się tylko domyślać, pozostało samo „W”. Przynajmniej bardzo charakterystyczne jest to „W”. Zajrzyjcie więc najpierw koniecznie do tamtego wpisu – TUTAJ. Znajdziecie tam więcej informacji o marce, o tym, jak bardzo podoba mi się jej identyfikacja wizualna, a także pozostałe jej kosmetyki.



A teraz skupmy się na nowości o bardzo smakowitej i modnej (kaktusy są bardzo na topie) nazwie – Cactus Smoothie!

Jest to Serum Rewitalizujące, w którym nie można się nie zakochać! A właściwie nie można się od niego nie uzależnić! Rano działa lepiej od kawy! A wieczorem cudownie poprawia humor. Bo jak to pachnie! Totalnie energetyzująco, choć wcale nie jest to bardzo oczywisty zapach. Jest to połączenie olejku eterycznego z grejpfruta z olejkiem z drzewa różanego. Połączenie, które nie przyszłoby mi chyba do głowy, a jakże jest genialne. Dla samego tego zapachu można serum w ciemno kupować!

Choć nie sam zapach mi się tu tak bardzo spodobał. Moja skóra ma na bakier z samymi olejami. Stosuję je więc bardzo rozważnie, w niewielkich ilościach. To jednak kaktusowe smoothie przyjęła zdumiewająco dobrze. Zaznaczam jednak, że zawsze stosuję je z połączeniu z kwasem hialuronowym, które to połączenie jest dla mnie najlepszym z możliwych. Zawsze też później nakładam nieco kremu nawilżającego. Serum stosuję zazwyczaj na noc, ale i często na dzień. Nie ma żadnego problemu z nadmiarem oleju czy ze świeceniem, skóra za to staje się bardzo miękka i dobrze przyjmuje makijaż.



Zacytuję teraz ze strony co nieco informacji o składzie serum:

„Cactus Smoothie bazuje na oleju z opuncji figowej – jednym z najpopularniejszych i najbardziej drogocennych olejów anty-aging! W składzie znajdziesz również olej z owoców dzikiej róży, wyjątkowo bogaty w witaminę C, która wspomaga usuwanie zmian pigmentacyjnych. Olej z dzikiej róży zmiękcza, poprawia jędrność skóry i wzmacnia naczynia krwionośne.

W serum wykorzystaliśmy właściwości napinające i wygładzające oleju z nasion malin, a także olej ryżowy, który jest źródłem gamma-oryzanolu – silnego antyutleniacza, neutralizującego wolne rodniki i chroniącego skórę.

Ekstrakt z żeń-szenia poprawia ukrwienie, rewitalizuje i stymuluje regenerację tkanek. Naturalne funkcje odnowy skóry pobudza również ekstrakt z granatu. Z kolei olejki eteryczne zostały dobrane pod kątem właściwości aromaterapeutycznych – poprawiają nastrój i przywracają równowagę.

Jedną z głównych substancji aktywnych jest koenzym Q10, który wpływa na zmniejszenie głębokości zmarszczek i zapobiega skutkom fotostarzenia. Jest silnym antyutleniaczem i dociera do głębszych warstw skóry. Działa w symbiozie z witaminą E, która również zapobiega przedwczesnemu starzeniu i powstawaniu zmarszczek oraz wspomaga ochronę przed promieniami UV. „

A cały skład wygląda tak: Olej z opuncji figowej, Olej z dzikiej róży, Olej z nasion malin, Olej ryżowy, Olej słonecznikowy, Witamina E, Ekstrakt z żeń szenia, Ekstrakt z jagód Goji, Koenzym Q10, Ekstrakt z granatu, Ekstrakt z rozmarynu, Olejek z grejpfruta, Olejek z drzewa różanego.

Jest więc naturalnie, prosto i starannie. Prawdziwy koktajl dla skóry i zmysłów (zapach!). Coś, co każda kobieta w okolicach 30-stki powinna mieć w swojej łazience. Ot, małe rozpieszczenie dla siebie i zastrzyk jędrności dla cery. Serum w połączeniu z kwasem hialuronowym pozostawiają skórę tak przyjemną w dotyku, że cały czas chce się ją głaskać. Widocznie też wpływają na jej regenerację i napięcie.

I jeszcze raz muszę napisać – jak to pachnie!

Mamy więc kosmetyk, którego używanie to doprawdy najczystsza przyjemność! Bardzo polecam!

Serum znajdziecie na stronie W Organics.



Facebook