Projekt Kobiety / Nadia Linek

„If you are always trying to be normal, you will never know how amazing you can be.”

Takie mam szczęście, że co rusz natykam się w tym szalonym internetowym świecie na prawdziwe perełki!

Tym razem los sprawił, że odkryłam wspaniałą kobietę i… jej wspaniałe kobiety! A dokładniej Nadię Linek, która ruszyła niedawno ze swoim kobiecym projektem inspirujących ilustracji. Zakochałam się w nich! I wróżę im szeroki rozgłos – zasługują na to. Są pełne energii, mocy, mówią do nas mądrością kobiet wybitnych, silnych, które odbiły swoje piętno w naszej kulturze i które każdy z nas zna. A jeśli jeszcze nie zdążył poznać, koniecznie polecam nadrobić. Często bowiem brakuje nam dobrych wzorów, kobiecych autorytetów. Albo o nich zapominamy…

Dobrze, że jest ktoś, kto nam o nich przypomina!

Poprosiłam więc Nadię o napisanie kilku słów o swoim projekcie.

” Projekt i pomysł na kobiecy ”Parnas”, jak go nazywam narodził się już jakiś czas temu, ale jego realizację rozpoczęłam z początkiem nowego roku. Zaczęło się zupełnie niewinnie od kliku ilustracji kobiecych postaci, bez wielkich słów i planów typu ”projekt”. Bieżące wydarzenia, czarny protest i silny głos kobiet na pewno miały duży wpływ na jego rozwój. Jestem kobietą, otaczam się kobietami, kobiety są mi bliskie, są obiektem fascynacji, inspiracji, więc temat cyklu wypłynął zupełnie naturalnie.

„Beauty begins the moment you decide to be yourself.”
Pierwszą kobietą, którą narysowałam była Virginia Woolf, pod ilustracją zamieściłam cytat i sama zauważyłam, że to połączenie ma niesamowitą moc. Potem przychodziła do mnie kolejna i kolejna. W notesie na boku zapisywałam kolejne nazwiska, aż utworzył się spory korowód, obecnie niemal stu postaci czekających na swoją kolej. W którymś momencie zrobiło ich się tak dużo, że postanowiłam umieścić je na osobnej stronie, aby tam – no właśnie – tworzyły powoli kobiecy parnas, babiniec, galerię osobowości.

Celowo napisałam, że one do mnie ”przychodzą”, bo dosłownie tak jest! Kiedy zrozumiałam, że tworzę ważny dla mnie cykl, zaczęłam te niesamowite kobiety zauważać dookoła: wyskakiwały z artykułów, książek, wystaw. To niesamowite jak wiele ich jest! Jestem pewna, że tematu starczyłoby na długie lata. Ale nie chodzi mi tylko o portretowanie rozpoznawalnych ikon, w dłuższej perspektywie, zależy mi na tym, aby w galerii pojawiły się bohaterki dnia codziennego: matki, siostry, babki, sąsiadki, przyjaciółki. To byłoby piękne, gdyby się tak wymieszały.

„Colour can raise the dead.”
Wyboru dokonuję zawsze dość emocjonalnie i wrażeniowo: czasem zafascynuje mnie po prostu twarz, innym razem biografia, historia, dzieło; to są impulsy, za którymi idę. Piękną przygodą jest to, że dla mnie osobiście niektóre kobiety jeszcze do niedawna były tylko mniej, bądź bardziej znanymi postaciami. W trakcie pracy podążam za nimi, poznaję je.

Kiedy pracuję z daną postacią staram się czytać i oglądać jak najwięcej na jej temat, aby w tym nie-portrecie zawrzeć esencję osobowości, to coś, co powoduje, że nie mamy wątpliwości, że to Vivienne Westwood, czy Iris Apfel. Nie zależy mi na odwzorowywaniu podobieństwa, dlatego nazywam je nie-portretami, bądź portretem pogłębionym. Zależy mi na tym, by były prawdziwe, sugestywne, mocne, w punkt. Dlatego czasem jedna ilustracja, to jeden szkic, innym z kolei poświęcam aż dwadzieścia.

„I am very selfish, really. I lived for love.”
Bardzo ważnym czynnikiem w powstawaniu ilustracji jest wybór. Począwszy od postaci, poprzez wybór tego jednego cytatu, aż po środki plastyczne. Szukam: koloru, gestu, faktury, ujęcia. To nie są przypadki! Dlatego Iris Apfel torpeduje kolorem, Coco Chanel pozostaje achromatyczna, a Maya Angelou otacza wzór batiku. Ogromnie mnie to wciąga!

Obecnie drukuję te grafiki w dwóch różnych wersjach, aby kobiety miały możliwość zabrać je ze sobą w ważne dla nich miejsca. Najbardziej jednak jestem podekscytowana tym, że jedna z serii będzie miała charakter kompletnie kolekcjonerski i limitowany. Marzy mi się wystawa, wielki kilim, kobiecy parnas, wspólnie, na jednej wielkiej ścianie. To miałoby moc niesamowitą!

” The most erotic zone is the imagination.”
Reakcje na projekt są piękne. Kobiety piszą do mnie, że coś je poruszyło, zmotywowało, ale fajne jest też to, że każda z nich ma swoją ulubioną ”patronkę”! W perspektywie mam współpracę z kilkoma bardzo pro-kobiecymi organizacjami. Zaistnienie projektu w takim kontekście byłoby po prostu genialne. Powoli zaczynam też nawiązywać kontakty z wydawnictwami i magazynami, szukamy pomysłu na formę współpracy.

Mój kobiecy projekt trafił w moim życiu we właściwy moment, nie tylko zawodowy, ale też życiowy. Łączę w nim wszystkie doświadczenia, jakie udało mi się zebrać: doświadczenie graficzki, ilustratorki, przedsiębiorcy, córki, przyjaciółki, siostry, wnuczki – KOBIETY! Dlatego jest taki osobisty. Jest w nim coś z zachwytu i wdzięczności jednocześnie.

Zajrzyjcie koniecznie na stronę Nadii z pozostałymi ilustracjami – TUTAJ oraz śledźcie realizację projektu na Facebooku!

„When you sing always tell the truth.”

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Facebook