Pamiętacie moje pierwsze podejście do hennowania włosów – TUTAJ? Wybrałam wtedy hennę Khadi, wybrudziłam całą łazienkę i siebie, ale z efektów byłam zadowolona. Tym razem wzięłam się za nową na rynku – hennę Orientany o odcieniu gorzkiej czekolady. Spotkałam się z opinią, że to najlepsza dostępna henna. Musiałam więc wypróbować.
Po pierwsze – zauważyłam progres we własnym, podejściu do farbowania 🙂 Łazienka nie przypominała już bajorka, nakładanie poszło całkiem sprawnie. Zapach, który do tej pory uważam za okropny, jakoś wytrzymałam. Gorzej, że mąż nie chciał się do mnie przytulać przez cały wieczór… Cóż, dla urody trzeba pocierpieć…
Henna zamknięta jest w bardzo ładnej i praktycznej puszce. W wersji dla włosów półdługich i krótkich znajduje się 50g proszku, rękawiczki i czepek. Miałam pewne obawy, czy tyle wystarczy na moje gęste włosy, ale okazało się, że było dokładnie w sam raz. Jedyne zastrzeżenie mam do czepka, który już przy nakładaniu mi się roztargał. Nie obeszło się bez tradycyjnej foliówki, która zapewniła mi dziwaczny wygląd i ciepełko we włosach dla najlepszych efektów hennowania.
Co ważne, w hennie znajdujemy nie tylko hennę. Ot, takie dziwo! W składzie mamy jeszcze ajurwedyjskie zioła, które mają nam o włosy odpowiednio zadbać. Zacytuję całość: Indigofera Tinctoria (Indygowiec) – sproszkowane barwiące części roślinne indygowca barwiańskiego, Lawsonia Inermis (Henna) – sproszkowane barwiące liście lawsonii bezbronnej, Emblica Officinalis (Amla) – sproszkowana agrest indyjski nadający włosom połysk, przyspieszający wzrost, zapobiegający siwieniu, Eclipta Alba (Bhringraj) – stymuluje wzrost włosów, Azadirachta Indica (Neem) – działa przeciwzapalnie, Aloe Barbadensis (Aloes) – łagodzi podrażnienia, Acacia Concinna (Shikakai)- zmiękcza i wygładza.
Potrzymałam więc grzecznie moje śmierdzące ziołowe błotko na głowie przez dwie godziny, spłukałam całość i odczekałam kolejne dwa dni, aby kolor w pełni się osadził. I wiecie co? Jestem znacznie bardziej zadowolona, niż z henny Khadi. Chłodny odcień czekolady bardziej do mnie pasuje. Ale najważniejsze jest to, że włosy faktycznie mocniej odżyły. Są lśniące i miękkie. Wygląda więc na to, że znalazłam sobie kolor idealny!
Polecam – znajdziecie ja na Orientana