Biegałam sobie przedwczoraj wieczorkiem po osiedlu. Chłodno jeszcze było, ale wiejący wiatr niósł już ciepłe powietrze. Takie wiosenne właśnie. Takie, które dodaje skrzydeł i sprawia, że chce nam się lecieć. I czuć je we włosach. I oddychać pełną piersią. I biec dalej. Postanowiłam sobie wtedy coś, czym chciałabym się z Wami podzielić. A być może nawet zachęcić do podobnych postanowień.
Choć postanowień za bardzo nie lubię. Takich tradycyjnych noworocznych czy wielkopostnych nie robię. Mam problemy z siłą woli i motywacją, co stanowczo postanowieniom nie sprzyja. Jeśli więc postanawiam coś postanawiać to muszą to być nie duże zmiany, które jednak znacząco wpłyną na mnie, mój organizm i nastrój, ale nie będą wymagały dużego wysiłku. Nadchodząca wiosna sprzyja takim zmianom. Nawet bezwiednie odczuwamy ich potrzebę. Podświadomie wnikają w nasz umysł wraz ciepłym wiatrem.
Cele jednak muszą spełniać kilka podstawowych warunków. Po pierwsze muszą być osiągalne! Realne i prawdopodobne. Nie mogą być wygórowane, bo za szybko się zniechęcimy. Musimy zobaczyć efekty w niedługim okresie czasu. Postanowienia nie mogą znacząco wpływać na nasz codzienny rytm i przewracać dnia do góry nogami. Muszą wpisać się w miarę bezboleśnie w dzień. Realizację celów musimy sobie wynagradzać. Czymś miłym, na przykład co tydzień. Choć wewnętrzne poczucie dumy i tak będzie nam towarzyszyć. No i najważniejsze – za osiąganiem wyznaczonych celów, czy po prostu dotrzymywaniem postanowień, musi iść pozytywne nastawienie, uśmiech, chęci i satysfakcja!
Moje 3 zmiany na powitanie wiosny nie są duże, ale wiem, że sprawią, że już po kilku dniach będę się lepiej z sobą czuła. Będę miała więcej energii. Będzie mi się bardziej chciało! I wiem, że potrafię i chcę ich dotrzymać!
Piję trzy kubki kawy dziennie. Lubię ją i pozwala mi się skupić. W zimie dodatkowo rozgrzewa i wypełnia. Postanowiłam jedną z nich zamienić na szklankę soku marchewkowego lub pomidorowego. Są gęste i sycące. Doskonale spełniają potrzebę sięgania po coś do picia przy komputerze. No i do tego są o niebo zdrowsze od kawy! Od dwóch dni piję sok pomidorowy i już czuję się lepiej! Poza tym, im jest cieplej tym mniej się chce kawy, więc o taką miane naprawdę nie trudno!
Lubię słodycze. W sumie bardzo polubiłam je w ciąży i teraz świetnie poprawiają mi nastrój. Nie chcę ich odstawić zupełnie. Chcę jedynie mieć zawsze pod ręką słodkie bakalie. Bardzo w domu lubimy suszone śliwki, orzeszki czy daktyle. W zdrowy sposób zaspokajają potrzebę podjadania, a ich słodycz doskonale zastępuje czekoladę. No i regulują procesy trawienne!
Od jakiegoś czasu nie mogę się zebrać, żeby wykupić nowy karnet na fitness, za to co kilka dni sobie biegam. Postanowiłam pieniądze na karnet przeznaczyć na jakieś porządniejsze od tenisówek buty do biegania i co drugi dzień na chociażby pół godzinki wieczorem wyjść na małe bieganie. To nie dużo, a ile energii dodaje. Ile pomysłów mi wpada do głowy, kiedy wyłączam się w ruchu! I ten wiatr ciepły we włosach! To jest bardzo dobra zmiana!
To jak będzie? Zaczynacie swoje małe 3 zmiany? Trzeba ta wiosnę jakoś porządnie przywitać!