Posts Tagged‘porady’

Mieszaj! 5 najlepszych miksów aromaterapeutycznych na chłody!

Mieszamy, kochani, mieszamy! Nie dajemy się jesieni, zimie, apatii, przygnębieniu i stresowi! Mieszamy i korzystamy z dobrodziejstw aromaterapii! Mam dzisiaj dla Was pięć moich ulubionych mieszanek aromaterapeutycznych, które doskonale sprawdzają się w chłodnych miesiącach!
Każda z nich ma inne zadanie, każda inaczej oddziałuje na organizm i każda oczywiście inaczej pachnie. Lubię je jednak wszystkie, są sprawdzone i stosowane u nas w domu. Wspomagają nas, dodają energii, tworzą przyjemną atmosferę. Wypróbujcie je i modyfikujcie po swojemu. Dostosowujcie do własnych preferencji zapachowych. Pamiętajcie, że najważniejsze, aby zapach Wam odpowiadał, a działanie było zgodne z potrzebami.
Od dłuższego czasu do aromatyzowania powietrza używam kamienia aromaterapeutycznego (już o nim wspominałam tutaj). Wolę go znacznie bardziej od tradycyjnych kominków – jest łatwy w użytkowaniu, nie wymaga ciągłej dostawy świeczek, nic się nie wylewa, a w zasadzie równie dobrze rozprowadza olejki. Jeśli jednak dysponujecie jedynie kominkiem, do jego miseczki nalejcie do 3/4 pojemności wody i to do niej dolejcie olejki eteryczne. Całość będzie powoli parować i się ulatniać.
Oto moja lista 5 ulubionych mieszanek na jesień i zimę!
Mieszanka klasyczna i chyba najbardziej magiczna! Połączenie pomarańczy, klementynki i cynamonu zawsze wprowadza świąteczną magię do domu!
Łączymy 10 kropelek olejku pomarańczowego + 10 kropelek olejku z klementynki + 5 kropelek olejku z kory cynamonu
Jesienią i zimą szczególnie brakuje nam energii. Każdy jej zastrzyk jest więc bardzo cenny, a nic nie daje takiego pozytywnego kopa jak mocne i radosne zapachy cytrusów!
Łączymy 10 kropelek olejku bergamotkowego + 10 kropelek olejku limetkowego + 5 kropelek olejku pomarańczowego (i tańczymy i śmiejemy się!)
Stres, przemęczenie, ciągły bieg między domem, przedszkolem, sklepem i pracą nie pozwala czasami spokojnie spedzić wieczoru, odpocząć i po prostu – zasnąć! Potrzeba nam ukojenia!
Łączymy 15 kropelek olejku lawendowego + 10 kropelek olejku neroli (z kwiatów gorzkiej pomarańczy)

Szaruga za oknem, trzy kawy wypite, a w perspektywie kilka godzin przed komputerem. Znam to bardzo dobrze. Niestety. W takich momentach potrzebuję rozjaśnienia umysłu i mobilizacji, ale łagodnie, z natury.
Łączymy 10 kropelek olejku rozmarynowego + 5 kropelek olejku bazyliowego + 10 kropelek olejku miętowego
W domu z dzieckiem przeziębienie, katar i kaszel w tym czasie to standard. Nosy zatkane i ogólne rozdrażnienie odbierają chęci do czegokolwiek. Potrzebujemy oddechu. Ale takie porządnego, pełną piersią, z głębi lasu. Potrzebujemy też oczyścić powietrze z całego tego chorobowego świństwa!
Łączymy 10 kropelek olejku sosnowego + 10 kropelek olejku świerkowego (albo jodłowego) + 5 kropelek olejku eukaliptusowego
Nic skomplikowanego, prawda? Lubicie? Mieszacie?

10 wakacyjnych trików kosmetycznych

Mam dla Was 10 małych, malutkich trików wakacyjnych, które z pewnością Wam się przydadzą! Nic skomplikowanego, nic drogiego czy pracochłonnego, a poprawią i samopoczucie i wygląd!

Zabłyśnij tego lata! Dosłownie! Tuż po tym, jak weźmiesz prysznic, wmasuj w ciało swój ulubiony balsam! Pamiętaj jednak, aby wcześniej na dłoni dosypać do niego szczyptę rozświetlającej miki – pigmentu naturalnego! Całość wymieszaj dokładnie palcem i rozprowadź na ciele. Ważne, aby nie przesadzać z blaskiem, a jedynie delikatnie zabłyszczeć. Miki, które sama używam i polecam, znajdziecie w Kolorowka.com.
Uwielbiasz to, jak wyglądają Twoje włosy zaraz po wyjściu z kąpieli w morzu? Chciałabyś zatrzymać ten efekt na wieczorna randkę? Zrób koniecznie spray z wodą morską do włosów – sea salt spray! Zazwyczaj wystarczy jedynie zmieszać nieco wody z niewielką ilością soli. Polecam jednak podglądnięty niegdyś przepis – tutaj! Trzeba tylko pamiętać, że może on przesuszyć włosy. Należy więc się im potem dokładne mycie i nawilżająca maska.
Jest niezbędna każdego gorącego lata! Lekka mgiełka do ciała i włosów odświeża, chłodzi i koi. Najlepiej sprawdzają się tu wody kwiatowe – hydrolaty. Zazwyczaj cudownie pachną, więc gwarantują lekki efekt perfumujący. Łagodnie pielęgnują, nie wysuszają, tonizują, lekko ściągają i regulują. Są bezpieczne i niezwykle przyjemne. Szczególnie polecam różany, lawendowy, rumiankowy lub oczarowy. Przelejcie sobie nieco do małej buteleczki z atomizerem i zabierajcie do pracy lub na wycieczkę!

Latem nie ma co przesadzać z makijażem! Powinien być lekki i subtelny. Jeśli zależy Wam na subtelnym wyrównaniu kolorytu skóry, stwórzcie sobie własny ekspresowy krem BB! Do codziennej porcji porannego kremu nawilżającego dodajcie na dłoni odrobinę podkładu w płynie. Wymieszajcie palcem i rozsmarujcie na buzi. Podkład idealnie się rozprowadzi i na długo pozostanie na miejscu. A efekt będzie prawie niezauważalny!
Nie znam cudowniejszego letniego zapachu, który do tego jest całkowicie naturalny! Pamiętacie olej monoi? To macerat kwiatów gardeni tahitańskiej – tiare w oleju kokosowym. Pachnie zniewalająco! Cudownie! Idealnie nadaje się na letnie perfumy w kremie, które otulą całe ciało. Oleju (który ma konsystencję miękkiego masła) używaj jak balsamu do ciała. Najlepiej po kąpieli, na wilgotna skórę. Szybko się wchłania, a zapach z Tobą pozostanie! Sama używam tego z Blisko Natury.

Wielu osobom w lecie doskwiera pewna nieprzyjemna dolegliwość… Nasilone pocenie i odsłanianie większych partii ciała sprzyjają podrażnieniom związanym z ocieraniem się skóry o skórę. Zazwyczaj dzieje się tak po wewnętrznej stronie ud czy na przedramieniu. Aby zapewnić skórze matowy poślizg i wysuszyć ją w tych newralgicznych miejscach, sięgnij po… mąkę lub skrobię ziemniaczaną! Podziała jak naturalny delikatny talk. Wystarczy ją wklepać tam, gdzie czujecie dyskomfort, a wieczorem zmyć łagodnym mydełkiem. Przypominam też, że maka ziemniaczana doskonale zastępuje suchy szampon do włosów! Rozprowadzamy ją po włosach pędzelkiem do pudru lub bardzo delikatnie palcami. Włosy przeczesujemy i cieszymy się z efektu!

Mówi się, że masło kakaowe przyspiesza opalanie. Mówi się też, że wcale nie. Jedno jest pewne – skóra, którą pielęgnujemy masłem kakaowym z pewnością będzie odpowiednio nawilżona i odżywiona, a to tego lekko błyszcząca – jak to po natłuszczeniu. Z pewnością też może to opaleniźnie jedynie pomóc! Warto też wiedzieć, że niektóre oleje posiadają naturalne filtry przeciwsłoneczne. I tak – olej z pestek malin –  SPF 28-50, olej z pestek marchewki SPF 38-40, olej z kiełków pszenicy – SPF 20, a olej awokado – SPF 4-15. Wszystkie one doskonale sprawdzą się w codziennej pielęgnacji. Niestety nie polecam zaufać im w pełni. Ich działanie zależne jest od sposobu produkcji i indywidualnej przyswajalności skóry. W duecie z dobrym filtrem mineralnym sprawdzą się idealnie!

W wakacje daj odpocząć swoim rzęsom! Zamiast codziennie rano malować je tuszem, wetrzyj delikatnie opuszkami palców ulubiony olej. Polecam tu jojoba lub makadamia. Olejek je odżywi i sprawi, że będą silne i błyszczące. I równie mocno zalotne, jak po użyciu mascary!

Zajadasz się w wakacje sałatkami? Uwielbiasz owoce i warzywa? Nie zmarnuj żadnej szansy, aby mogły one odżywić i nawilżyć również Twoja skórę! Kiedy przygotowujesz sałatkę, czy to warzywną (np. z ogórków) czy owocową (zwłaszcza z owoców leśnych i ogrodowych), zrób z niej od razu maseczkę na twarz! Przetrzyj buzię świeżym ogórkiem lub w osobnej miseczce zmieszaj owoce z jogurtem i nałóż na twarz. Ciesz się darami lata w dwojaki sposób 🙂

Pora na herbatkę? Zwłaszcza, kiedy doskwierają Ci bolesne poparzenia słoneczne! Poza znanymi dobrze sposobami w postaci okładu z jogurtu lub żelu aloesowego, doskonale sprawdza się herbata! Teina w niej zawarta łagodzi poparzenia. Weź więc kąpiel, do której wlejesz kilka szklanek zaparzonej herbaty lub wsyp kilka łyżek suszu do wody. Do poparzonych miejsc możesz tez przykładać wystudzone namoczone torebki z herbatą.

Przydadzą się moje triki? A może macie własne? Podzielicie się?

Kąpiel w bieli x5. Romantycznie!

Dzisiaj będzie romantycznie! Niewinnie i kobieco. Dzisiaj polecam Wam kąpiel w bieli! Na pięć sposobów. Albo na jeden porządny, jeśli tak wolicie. Najpiękniejsze jest to, że wszystko zależy od Was, a przyjemność za każdym razem tak samo wspaniała!
Polecam Wam bardzo białe kąpiele. Każda z pięciu dzisiejszych wersji przyniesie Wam nie tylko ukojenie, ale także pomoże w pielęgnacji skóry. Ważne, aby w wodzie zbyt długo nie siedzieć. Dwadzieścia minut totalnego spokoju wystarczy. No… jeśli się zaczytacie to i pół godzinki nie zaszkodzi. Ważne, aby były to rytuały cykliczne, dwa razy w tygodniu. Pomoże to i zmysłom i ciału odzyskać formę.

Zatopcie się więc w bieli!

 

I biel soli

 

To zawsze zaskakuje i wzbudza zdziwienie, ale w kąpieli doskonale sprawdzi się nawet najzwyklejsza sól z domowej solniczki! Oczywiście najlepsza jest ta morska, najbardziej znana z wysycenia minerałami ta z Morza Martwego, a najbardziej ostatnio modna – różowa himalajska i z Epsom. Już kiedyś o soli pisałam – TUTAJ. Powtórzę tylko, że sól oczyszcza organizm z toksyn. Pozwala skórze pozbyć się zbędnych produktów przemiany materii. Poprawia krążenie krwi. Leczniczo sól stosowana jest przy schorzeniach alergicznych, łuszczycy, problemach dermatologicznych, reumatyzmie, bólu mięśni, rekonwalescencji po złamaniach kości, chorobach dróg oddechowych. Sól skutecznie redukuje stres i silne wyczerpanie nerwowe. Jest pomocna przy przemęczeniu – zarówno tym fizycznym, jak i psychicznym. Kąpiel w soli ma działanie wyszczuplające, redukujące cellulitis, przeciwzapalne i odkażające. Pomocna jest także w walce z rozstępami i polecana dzięki temu np. kobietom po przebytej ciąży.
Do kąpieli wsypcie pół szklanki soli i pozwólcie się jej rozpuścić.

 

II biel białej glinki z kozim mlekiem

Tak to ktoś sprytnie pomyślał, że zmieszał najdelikatniejszą z glinek z odżywczym kozim mlekiem. Moja pochodzi ze sklepu e-Fiore i mam wrażenie, że zastąpiła ją teraz glinka z mlekiem i jeszcze miodem. Być może jeszcze ciekawsza. Ja swoją glinkę wykorzystałam nie do końca standardowo, bo wsypałam do kąpieli 3-4 łyżki. Ale zupełnie nie żałuję! I jeszcze to powtórzę! Sprawdza się tutaj idealnie, choć chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby jednoczesne jej spożytkowanie w wannie i w postaci maseczki na twarzy. Domowe SPA gotowe.
Glinka dosyć mocno pachnie (choć w składzie ma tylko glinkę i mleko…), ale jest to przyjemny zapach, który dodatkowo podnosi wartość relaksacyjną kąpieli.
Sama glinka ma działanie antyseptyczne, reguluje i oczyszcza skórę. Dostarcza soli mineralnych i mikroelementów. Glinki sprawdzają się w kuracjach antycellulitowych, przeciwtrądzikowych i w pielęgnacji włosów. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, wypróbujcie glinki koniecznie!
II biel masła shea
Najprostsze z możliwych rozwiązań kąpielowych, które mają nam także nawilżyć skórę – dodanie do wody nieco oleju lub masełka. Ja dzisiaj polecam to najbardziej popularne – czyste masło shea. Bielutkie, bo rafinowane, czyli oczyszczone. Osobiście takie wolę, bo choć masło nierafinowane jest zdrowsze, zazwyczaj przeszkadza mi jego zapach. A i ta biel przydaje mi się często w moich kosmetycznych eksperymentach.
O maśle shea także już pisałam i odsyłam Was  TUTAJ.  W skrócie – shea nawilża, wygładza, odżywia i regeneruje. Do kąpieli wystarczy jedna łyżka masła. Roztopi się ono pod wpływem ciepłej wody, a na powierzchni zacznie się unosić delikatna nawilżająca warstwa, która osiądzie na ciele, kiedy będziecie z wanny wychodzić. Uwaga – wanna może być śliska!
IV biel kwiatów kasztanowca
Bo kto powiedział, że kąpiel to tylko w płatkach róż? Jesteśmy w pełni kwiecistego sezonu, wykorzystajmy to! Wybierzcie się do parku i zerwijcie trochę kwiatów kasztanowca. To niesamowite, ale dopiero niedawno odkryłam, jakie one są piękne! A jakie użyteczne! Kwiatostany kasztanowca są jednym z cenniejszych ziół, które pomagają nam usunąć obrzęki, żylaki, pajęczaki, rozszerzone naczynka, a nawet cellulit. Uśmierzają ból zmęczonych nóg. Likwidują mrowienie i rozluźniają mięśnie. Są także pomocne w przypadku problemów reumatycznych. Kąpiel w kasztanowcu po całym dniu pracy jest bardzo wskazana!
Najlepiej przygotować ją dzień wcześniej. Świeże kwiaty kasztanowca, kilka garści, należy zalać chłodną wodą tak, aby je przykryła i pozostawić w spokojnych miejscu na noc. Nazajutrz całość podgrzewamy, przecedzamy, a płyn dodajemy do kąpieli. Polecam też po prostu wsypanie kwiatów do wanny. Wprawdzie trzeba je potem wyłapać, ale wrażenie kąpielowe wspaniałe!
V biel kwiatów głogu
Jeśli nie kasztanowiec to głóg! Ma przepiękne kwiaty, choć ich zapach wzbudza już kontrowersje. Kwiaty przygotowujemy w taki sam sposób jak te kasztanowca. I tak samo możemy dodać ich nieco do wanny. Zawierają one substancje, które przeciwdziałają procesowi starzenia się skóry, działają ściągająco, tonizują i wzmacniają ściany naczyń
krwionośnych. Wspierają także procesy regeneracji skóry i jej naturalne funkcje obronne.
Polecam też wykonanie nalewki z głogu, którą ostatnio przygotowywała Klaudyna z Ziołowego Zakątka!
To teraz niespodzianka! Wszystkie powyższe pięć sposobów, możecie zamienić w jeden i dodać do jednej, najwspanialszej kąpieli! Takie cuda…
I jeszcze – skoro ma być romantycznie, to i poezji zabraknąć nie może! Na koniec więc wypowie się Adam Asnyk. Miłośnie. W jednym z nielicznych wierszy, które naprawdę bardzo lubię.

Lili Zasady Blogowania + wyniki

Coś dla blogerów. Moim okiem. Bardzo subiektywnie. Dla tych, którzy już tworzą, pokazują nam swój świat i inspirują. Ale też dla tych, którym blogowanie dopiero siedzi sobie w głowie, ukryte za całą masą bardzo ważnych innych rzeczy. Bo, że zacząć pisać jest warto to wiecie. Prawda? Zawsze warto! Jeśli tylko wiecie, co macie do powiedzenia. Choć i to może się niekiedy dopiero ujawnić w trakcie blogowej przygody. Żeby tylko zacząć. I nie zniechęcić się na początku.
Widzę znacznie więcej zalet blogowania niż wad. Nic, przynajmniej mnie, tak nie rozwija i motywuje. Nic tak nie wyzwala kreatywności i nie daje takiego dużego zastrzyku energii. I chociaż czasem jeden zły komentarz może zepsuć cały dzień… to i tak warto!
Może moje zasady Wam pomogą. A może uznacie je za stek bzdur. Cóż… różne są drogi. Kontrowersje i afery przyciągają, nabijają statystyki. Tylko, że ja nie chcę aby świat obracał się wokół tego, co jest w nim złe. Wolę pozytywne, kulturalne i ciekawe strony. Wolę ludzi z pasją, pełnych zaangażowania i z uśmiechem na twarzy. I chociaż wiem, że wiele złego się dzieje i dziać się będzie, szkoda mi na to czasu. Codzienna porcja wieczornych wiadomości w telewizji wystarczy!

1. Ciesz się blogowaniem

Żyj tym, obserwuj, poszukuj. Zakochaj się w swoim blogu. Pisz o tym, co lubisz, co kochasz, co tworzy właśnie Ciebie. Tylko wtedy potrwa to dłużej. Nic na siłę. Nic z przymusu. Blogowanie musi Cię cieszyć, musi przynosić radość!
2. Inspiruj się, ale nie powielaj
Przeglądaj inne blogi i strony w internecie. Wyszukuj pomysły, ale modyfikuj je po swojemu. Dodaj zawsze coś od siebie. Coś niepowtarzalnego. Nie kopiuj, nie naśladuj. A jeśli to robisz, bo jest coś akurat tego warte, to napisz o tym. Podpatruj lepszych, aby lepiej zorientować się w tym, co interesuje czytelników. Na co zwracają uwagę. Ale nie powielaj!
3. Wyróżniaj się
Naturalna konsekwencja poprzedniego punktu! Znajdź swój własny styl. Swój pomysł na bloga. Tchnij w niego siebie. Tak, abyś stał się rozpoznawalny. Charakterystyczny. Może to być szablon, ciekawe logo, wyjątkowe zdjęcia, styl pisania, grafiki lub niespotykana tematyka. Ale musi pozostać w pamięci po zamknięciu komputera. Zrób ten choć jeden malutki kroczek przed szereg.
4. Miej własne zdanie
Musisz wiedzieć o czym piszesz, bo inaczej będziesz pisał głupoty. Po prostu. Nie pisz o polityce, jeśli się na niej nie znasz. Nie pisz o książkach, jeśli ich nie czytasz. Miej własne zdanie, własny gust. Pokazuj to, co sam lubisz, a nie to, co akurat jest modne. Choć oczywiście mogą się te dwie rzeczy pokrywać. Polecaj to, w co wierzysz, że jest warte polecenia. Wyrabiaj sobie opinie, douczaj się. Bądź…
5. Bądź autentyczny
Szczery w opiniach, uczciwy i w zgodzie z własnym sumieniem i czytelnikami. To będzie można wyczuć. W dzisiejszych czasach mamy już dość sztuczności. Potrzebujemy autentycznych autorytetów. Z krwi i kości. Ze słabościami. Ze wzlotami i upadkami. Może zabrzmi to banalnie, ale bądź sobą. Bo granie kogoś innego jest ciężkie i chyba nie przynosi tyle samo zadowolenia…
6. Bądź otwarty
Na pomysły, na ludzi, na opinie. Nie zamykaj się w małym, ciasnym światku. Nie zamykaj się w jednym temacie. Świat jest na to zbyt ciekawy, zbyt różnorodny. Za dużo rzeczy jest wartych Twojego zainteresowania. A monotematyczność na blogu… nudzi. Jestem pewna, że czytelnicy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o Tobie. Nie tylko tego, jakich używasz kosmetyków, albo jak piękną biżuterię tworzysz. Otwórz się na coś nowego!
7. Bądź kulturalny
I sympatyczny. Nie podcinaj skrzydeł głupim komentarzem. Bo po co? Żeby pokazać, że znasz się na czymś lepiej? Pokaż to na swoim blogu. Wiem dobrze, że nawet jedna niemiła opinia może zniechęcić. I to nawet silne charaktery. Po co więc to robić? Udzielaj rad, sugeruj grzecznie inne rozwiązania, pochwal pomysł lub wykonanie. Ale nie hejtuj. Nie krytykuj, jeśli nie ma takiej potrzeby. A już na pewno nie używaj wulgarnych słów, nie wyzywaj, nie dręcz.
 8. Bądź pozytywny
Publikuj znacznie więcej radosnych postów niż narzekania, problemów, żali czy afer. Postarajmy się o to, żeby wszystkim nam się żyło choć trochę przyjemniej!
9. Bądź systematyczny
Publikuj regularnie. Zmobilizuj się do jednego posta na określony przedział czasu, na przykład – jeden na tydzień. Dotrzymuj słowa. Jeśli obiecałeś opublikować wyniki w przeciągu trzech dni od zakończenia konkursu, publikuj je. Odpisuj na maile regularnie, odpowiadaj na komentarze. 
10. Miej dystans
Do siebie. Do innych. Do hejterów. Ale do tych, którzy chwalą też. Żeby nie spocząć na laurach. Nie obrażaj się, nie likwiduj w emocjach konta, nie banuj. Jeśli coś wywołało Twoje wzburzenie, najpierw się uspokój, a potem odpowiedz. Złość jest najgorszym doradcą. A odrobina dystansu każdemu się przyda.
11. Pokaż nam siebie
Pokaż kto stoi za tak fantastycznym blogiem. Pozwól utożsamić nam sobie tekst z prawdziwą osobą. Zrób stronę „o mnie”, podaj kontakt. Zamieść swoje zdjęcie. Nie wstydź się tego, kim jesteś. Wyjdź poza blog – załóż fanpage na Facebooku lub innych portalach społecznościowych. Pokazuj skrawki swojego życia, codziennego dnia. Ale…
12. Nie pokazuj za dużo
Zachowaj coś dla siebie. To Twoje życie. Ty nim żyjesz. Naturalnym jest, że zazwyczaj pokazujemy tylko tę lepszą naszą stronę. Ale jedynie do pewnego momentu. Potem jesteś już tylko Ty. Intymnie, rodzinnie. Chwal się dziećmi, ale nie publikuj ich gołych zdjęć. Nie publikuj niczego, co mogłoby upokorzyć kiedyś Ciebie lub Twoich bliskich. Pamiętaj też, że na blog może wejść każdy. Na przykład Twój przyszły pracodawca. Czy na pewno chcesz, żeby wiedział o Tobie wszystko?
13. Dbaj o jakość
Swoich treści i strony wizualnej bloga. Nie pisz z błędami lub przynajmniej staraj się większość z nich wyłapywać i usuwać. Nie jesteś pewien swoich zdolności gramatycznych i ortograficznych? Daj gotowy tekst komuś do przeczytania! Wyjustuj go, nie bądź niechlujny, nie używaj powtórzeń. Pisz nazwy własne i imiona z dużej litery. Podstawy! Zadbaj o jakość zdjęć. Naucz się jednego z prostych, dostępnych bezpłatnie programów graficznych. Naprawdę nie są trudne! Zdecyduj się na motyw przewodni szablonu, na kilka kolorów, które będą przewijać się na blogu. Nie zarzucaj go niepotrzebnymi gadżetami. Nie atakuj czytelnika zbyt dużą ilością wtyczek, banerów, migających reklam. Postaraj się, aby było przejrzyście i intuicyjnie.
14. Rozwijaj się
Nie pozostawaj w miejscu. Czytaj, oglądaj, inspiruj się. Próbuj, twórz, popełniaj błędy. Pokazuj coraz to nowszą wersję siebie. Naucz się czegoś nowego. Staraj się być coraz to lepszym w tym, co robisz. 

Coś jeszcze?

Na koniec mam dla Was wyniki konkursu, w którym do wygrania był cudowny olej monoi!

Miło mi poinformować, że wygrywają:

lawendowa Magda
Marcepanka
Pozytywne Rodzicielstwo
MO
Paulina Chuda
Dobruśka Kalińska

Gratuluję i poproszę o adresy do wysyłki na lilinatura@lilinatura.pl. 🙂

Książki o kosmetyce naturalnej – polecam do poczytania

Coraz częściej dostaję od Was zapytania o literaturę, która mogłaby przybliżyć Wam zagadnienie kosmetyki naturalnej. Zmotywowało mnie to do stworzenia osobnego posta z moją własną domową kolekcją. Przedstawiam Wam więc pozycje, do których sama zaglądam, które polecam i które z pewnością Wam się mogą przydać!

Zaczynamy od góry:

Kieszonkowa Encyklopedia Zdrowia i Urody Kosmetyki Naturalne, Isolde Brackle, wyd. Videograf – mała książeczka z 1993 roku, ale stanowczo jedna z najciekawszych! Pełno praktycznych porad, długi i naprawdę pomocny wstęp, przepisy i pomysł na 4-tygodniową pielęgnację.
Kosmetyka moje hobby, Stephanie Ober, Oficyna Wydawnicza „ABA” – cieniutka, ale ciekawa. Najczęściej widuję ją w tanich książkach. Trochę teorii, trochę praktyki. Naprawdę warto wydać to całe 5zł 🙂
Młodość i uroda na długie lata, Jadwiga Owczarczyk Van Oyen, wyd. SPAR – książka, która już swoje lata ma i zapewne bardzo jej daleko do nowoczesnego spojrzenia na kosmetykę, ale wprowadziła mnie prostym i przystępnym językiem w podstawy wiedzy o pielęgnacji skóry, jej budowie, zachodzących procesach, itd.
Domowy Salon Piękności poradnik nowoczesnej kosmetyki naturalnej, Anna Kołodziejczyk, wyd. Borgis – pozycja stworzona pod ofertę marki Fitomed. W przepisach odnajdziemy co rusz np. kremobazę Fitomed albo ich mikronizowane zioła. Jest jednak kilka innych wartych uwagi i nieco wartej interesującej treści teoretycznej.
Poradnik zdrowia i urody Kosmetyka Naturalna, Katarzyna Detka, Skarbnica Wiedzy – kolejny skarb wygrzebany w taniej książce i często w takowych miejscach widziany. Przyjemna graficznie, przyjazna dla kosmetycznych laików, z dobrymi przepisami i sporą dawką teorii.
Dobroczynne rośliny dla zdrowia i urody, Raphaele Vidaling, wyd. KDC – jej główną zaletą są przepiękne zdjęcia i kilka fajnych przepisów. Do tego dochodzi sporych rozmiarów wstęp o historii ziołolecznictwa na świecie i opis kilku najczęściej stosowanych roślinek.
Encyklopedia porad babuni, Twoja Pani Domu – książka dodawana do popularnej gazetki, a jakże pomocna! Nie zniechęcajcie się do tytułów ze słowem „babcia” – widziałam już kilka podobnych pozycji w księgarniach. Znajdziemy tu wiele naprawdę ciekawych porad, w tym z zakresu kosmetyki domowej. Takiej maminej i babcinej, z dziada pradziada znanej.
Jak być piękną 1000 szybkich sposobów, Rona Berg, wyd. KDC – typowy popularny w tych czasach poradnik. Czy ta się go szybko i z przyjemnością, a potem co jakiś czas zagląda w poszukiwaniu prostych porad. Wiedzieliście na przykład, że aby wyciągnąć gumę do żucia wplątaną we włosy dziecka należy polać ją rozcieńczonym octem?
Aromaterapia i inne terapie naturalne, wyd. REA – jedna z licznych pozycji dotyczących aromaterapii na rynku która w dosyć prosty sposób ukazuje temat. Może nie wyczerpująco, ale na potrzeby domowe wystarczająco. Do tego dochodzą rozdziały poświęcone masażowi, refleksologii, siatsu, akupresurze i reiki.
Ajurweda a uroda, jak być pięknym, Melanie Sachs, a-ajurweda.pl – coś dla wielbicieli medycyny indyjskiej, temat potraktowany kompleksowo, bardzo obszernie. Zaczynamy od podstaw, mamy coś niecoś o zdrowym stylu życia, masażu, przepisy i porady. Przyznam, że jeszcze przez nią nie przebrnęłam. Wymaga bowiem, dla osoby nie związanej z ajurwedą, dużego skupienia i uwagi – strasznie tu dużo pojęć typu dosza, prakriti czy dhatu, które trzeba zapamiętać 🙂 Z pewnością jednak ją przeczytam do końca! A nawet dobrze by było kilka razy 🙂
Aromaterapia od A do Z czyli poradnik leczenia zapachami, Patricia Davis, wyd. OPUS – książka, o której wspominałam już niejednokrotnie. Jak dla mnie najciekawsza z zakresu aromaterapii. Czyta się ją jak powieść, z przyjemnością! Pełno tu przykładów z życia i praktyki autorki.
ABC Kosmetyki Naturalnej, Magdalena Przybylak-Zdanowicz, wyd. GAJ – przyjemny poradnik typu „babcinego” zawierający 160 przepisów na proste kosmetyki domowe na bazie owoców – to dopiero tom I. Z tego co wiem planowane są następne z kolejnymi recepturami.
Zmysłowe ciało, Hanna Łopuchow Monika Jucewicz, wyd. G+J – to raczej ładnie wydany album, który czyta się dla przyjemności, z dużym akcentem położonym na aromaterapię. Z ciekawostek – znajdziemy tu kalendarz księżycowy dla urody!
Ziołowa księga urody, wyd. Publicat – pierwsza z dwóch pozycji tego wydawnictwa, które bardzo lubię. Dużo praktycznej ciekawej wiedzy, ładnie wydanej, ładnie graficznie rozłożonej.
Zioła z apteki natury, wyd. Publicat – grubsza siostra powyżej książki. Jak dla mnie – pozycja obowiązkowa w każdym domu! Nie tylko do stosowania, ale po prostu do podczytywania wieczorami. W cegle tej, pięknie wydanej, znajdziemy opisy wieeeelu ziół, ich zastosowanie w domowej apteczce, przepisy kulinarne na dania z ziołami, obszerny rozdział poświęcony domowemu salonowi piękności, pomysły na dekoracje domu przy użyciu ziół i sposoby ich uprawy. Dużo, dużo, dużo ciekawostek, zdjęć, przepisów i wiedzy!
Masaż Poradnik Zdrowia i Urody, Susan Mumford, Skarbnica Wiedzy – coś dla osób nie mających nic wspólnego z masażami, a pragnących sprawić co jakiś czas komuś przyjemność. Instrukcja obrazkowa podstawowych technik masażu wraz z wprowadzeniem w temat i specjalną częścią poświęconą… masażowi zmysłowemu! Znajdziemy tu też przystępny przewodnik po olejach bazowych i eterycznych.

Co jeszcze polecacie?

– Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z kosmetyką naturalną zobacz koniecznie –

Projekt: 1 rzecz ponad!

Czasem bardzo zazdroszczę moim zdolnym koleżankom blogerkom, które są świetnie zorganizowane, dzielą się pomysłami na planowanie czasu, codziennych czynności, zarządzanie projektami, które akurat tworzą, podpowiadają jak powinny wyglądać organizery, kalendarze i notatniki. Tworzą wizję idealnego dnia, w którym najpierw robimy to, co mamy zaplanowane i podkreślone, jako najważniejsze, potem te mniej istotne rzeczy, a dopiero na końcu przeglądamy facebooka. O 16-17 zamykamy komputer, spędzamy czas z dziećmi, czytamy im, bawimy się, w między czasie sprzątamy i gotujemy i wszystko jest cudownie ogarnięte. Ja tak nie umiem.

Brakuje mi w tym wszystkim spontaniczności. Nie potrafię chociażby planować postów i tematów na miesiąc z góry, bo w międzyczasie wpadają mi do głowy lepsze pomysły, które muszę szybko zrealizować. Inaczej się po prostu męczę. Często te najlepsze urodziły się  głowie tego samego dnia, którego zostały zrealizowane, obfotografowane i jeszcze wrzucone na bloga. Choć przyznam, że planowanie wychodzi mi coraz lepiej. Jestem teraz w trakcie przygotowywania świąt i na spokojnie obmyślam poszczególne posty, zapisuję najlepsze pomysły i wyszukuję w internecie niezbędne akcesoria. Tylko, że święta to wyjątek – bo samo myślenie o nich sprawia mi ogromną frajdę.

Zazdroszczę moim koleżanką blogerkom, bo w głębi duszy chciałabym być zorganizowana. Nie zrozumcie mnie źle – tragedii znowuż nie ma! Pracuję sobie w domu, regularnie publikuję coś w Lili, dziecko chodzi czyste,  najedzone i nawet całkiem wesołe. Mąż i pies też. Kurze nie zalegają mi na szafkach i podłogach. O co więc chodzi?

Bardzo często mam wrażenie zmarnowanego czasu. Dni uciekają tak szybko. Godzina za godziną pędzą w szaleńczym tempie. Ledwo usiądę rano do komputera, już trzeba od niego odchodzić. Mam wrażenie, że czasu wystarcza mi jedynie na podstawowe czynności domowe – ogarnięcie kuchni i obiadu, jakieś zakupy, pranie, odkurzanie. Róża jest bardzo absorbująca. Rozumiem to – ma 2,5 roku i ciągle jej się nudzi i podoba coś nowego. Gdzie w tej codzienności jestem ja?

Często łapie się też na tym, że po raz kolejny siedzę na Facebooku zamiast robić coś konkretnego. Albo porywa mnie lektura wspaniałych blogów. I tak mykam od jednego do następnego i nagle mijają dwie godziny. W moim przypadku jest to o tyle dobre, że dzięki temu wyszukuję inspiracje do Lili, ale czas jednak jakoś przez palce wylatuje.

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że powinno się codziennie zrobić jedną rzecz, przybliżającą nas do sukcesu.

Chciałabym więc zaproponować Wam nieco zmodyfikowany Projekt 1 rzecz ponad! Bo nie o sam sukces jako taki mi tu chodzi.


Jestem pewna, że jeżeli codziennie zrobimy jedną rzecz ponad naszą zwyczajową rutynę, przestanie doskwierać nam poczucie straconego czasu! Chciałabym, abyśmy zasypiały spełnione nie tylko tym, że znowu dałyśmy radę przejść przez dzień w jako takim porządku, ale, że zrobiłyśmy dzisiaj coś ponad codzienność!

Nie wymagam od nas cudów. Nie chcę, aby ta jedna rzecz musiała koniecznie zajmować dużo czasu i wymagać wielkiego wysiłku.

Chcę, abyśmy codziennie wymyśliły jedną prostą rzecz, która zrobimy ponad!

Projekt 1 rzecz ponad pozwoli nam

  • Przybliżyć się do sukcesu w wymarzonej dziedzinie
    • Może warto się w czymś doszkolić? 
    • Codziennie nauczyć się nowego słówka/wyrażenia w obcym języku? 
    • Poznać nowe funkcje ciekawego programu komputerowego?
    • Sprawdzić oferty pracy w zawodzie, o którym marzymy?
    • Napisać nowe CV?
    • Przeczytać polecany poradnik?
    • Potrenować to, w czym jesteśmy dobre?
    • Poszukać dofinansowań do otwarcia firmy?
  •  Rozpocząć realizować pasje i marzenia
    • Może warto powrócić do uwielbianego niegdyś hobby?
    • Może warto odkryć nowe?
    • Zapisać się na warsztaty w pobliskim domu kultury?
    • Może w końcu spróbujemy ozdobić coś metodą decoupage, namalować pejzaż farbkami, ulepić z gliny miseczkę, narysować wzory na porcelanie?
    • Może upieczemy najlepsze ciasto świata? Może i wyjdzie zakalec, ale… kto nie lubi zakalców?
    • Albo ugotujemy w końcu coś z owoców morza?
    • Sięgniemy po gazetkę wnętrzarską, zajrzymy na blogi modowe?
    • Wykorzystamy tutorial znaleziony na jednym z ulubionych blogów?

  

  • Wzmocnić więzi z bliskimi
    • A może wyjdziemy w końcu z mężem, sami, na spacer po parku, na kolację na miasto, do kina?
    • Może zadzwonimy do koleżanki, z którą nie rozmawiałyśmy całe wieki?
    • Napiszemy do kolegi, który od kilku miesięcy siedzi gdzieś w Ameryce Południowej?
    • Może złożymy życzenia urodzinowe w tradycyjny sposób – dzwoniąc do solenizanta?
    • Może przeczytamy z dzieckiem nową książeczkę?
    • Może nauczymy je nowej zabawy?
    • Albo pójdziemy na spacer w takie miejsce na osiedlu, w którym nie wiadomo czemu nas jeszcze nie było?

  •  Utrzymać dom w należytym porządku
    • Zima się zbliża, a jakoś nie było okazji jeszcze umyć okien? Może dzisiaj?
    • Może raz w tygodniu wymyję dokładnie jedną z szafek kuchennych?
    • Może przejrzę dokładnie swoje ubrania i wyrzucę te, w których już nie chodzę?
    • Albo ostrzygę w końcu psa, żeby się tak nie lenił?
    • Może pozbędę się tej całej masy zabawek dziecka, które są już zepsute, połamane, zniszczone?
    • Może udekoruję dom jesiennie? 
    • Może kupię nowego kwiatka i będę go regularnie podlewać?
    • Może tym razem domyję garnki tak porządnie, mleczkiem, ostrą myjką, z każdej strony?
    • Albo zadbam o bezpieczeństwo rodziny i wyszukam na Allegro czujnik czadu? 
  •  Zrelaksować się i wypięknieć
    • Planujecie od dawna zrobić sobie domowe SPA, ale jakoś nie wychodzi? Może akurat dzisiaj?
    • Może w końcu wykorzystacie jeden z przepisów z Lili?
    • A może wolicie urwać się na chwilę do prawdziwego SPA lub kosmetyczki?
    • Nie malowałyście paznokci od kilku tygodni? Może najwyższa pora na szalony kolorek?
    • Może Waszym stopom należy się chwila wytchnienia w miedniczce z ciepłą wodę i łyżką soli?
    • Może warto wypróbować nową fryzurę lub makijaż?
    • Może pomalujecie sobie dziś usta na czerwono? Bez okazji. Tak po prostu.
    • Może znajdziecie w internecie nowy kawałek ulubionego zespołu?
    • Może w końcu uda się przeczytać odłożona książkę, obejrzeć nowy film wielbionego reżysera?
    • A może czas na zakupy? 🙂
Nie każę Wam robić wszystkiego na raz. Jedną z tych rzeczy zróbcie jednego dnia. Nic na siłę. W wolnej chwili. Nie macie czasu na mycie szafek lub jesteście zbyt zmęczone? Zróbcie sobie rytuał kąpielowy. Wieczorkiem włączcie tego okropnego excela albo corela, worda czy photoshopa i wyszukajcie w googlach sposobu na rozgryzienie nurtującego Was problemu. Jedna drobna rzecz do przodu poprawi Wam humor na długo.
Dobrym sposobem na utrzymanie się postanowieniu realizacji projektu jest spisywanie codziennie, w małym notesiku tej jednej rzeczy, którą udało się danego dnia zrobić. A może będzie ich więcej? Dwie, trzy? Kto wie!
Po jakimś czasie zajrzyjcie do niego, przeczytajcie, ile już osiągnęłyście i bądźcie z siebie dumne!
To jak? Przyłączacie się?

Facebook