Posts Tagged‘orientana’

W roli głównej: Szafranowe nowości Orientana

Miałam przeczucie. Nie wiem nawet czemu i skąd. Od razu jednak, kiedy tylko zobaczyłam nowości Orientany, wiedziałam, że mi się spodobają. I choć nie bardzo potrafiłam na początku wymówić kumkumadi, zaprzyjaźniłam się mocno z szafranowymi kosmetykami. I kumam teraz to kumkumadi bez problemu!

Ale od początku…

Nasza rodzima marka Orientana, którą znam jeszcze od czasów, kiedy sama milion lat temu prowadziłam sklepik z kosmetykami, a która bazuje na azjatyckich składnikach i recepturach, wypuściła niedawno ajurwedyjskie nowości. W zasadzie dosyć często je wypuszcza, co osobiście cieszy mnie bardzo, bo trzymam za nią kciuki. Ale to właśnie te cztery nowości najmocniej mnie zaintrygowały. Może dlatego, że bazują na szafranie i kurkumie, a sama mam do nich słabość i cenię ogromnie ich silne działanie antybakteryjne i antyoksydacyjne. Co to za nowości? Dwa bogate kremy i dwie żelowe hydrokuracje – Turmeric z kurkumą i Kumkumadi – z szafranem (spokojna głowa – i tutaj znajdziemy sporo kurkumy!).

Swoją przygodę rozpoczęłam od szafranu i choć nie miałam okazji wypróbować tych kurkumowych kosmetyków, przy szafranie już pozostanę. Czemu? Bo całkowicie i w pełni mi odpowiada!

 

 

Mamy więc dwa uzupełniające się produkty. Chciałoby się rzec – dla każdego coś dobrego. Sama jednak znalazłam dla nich pewien mój własny, wyjątkowy sposób – leciutki, pomarańczowy żel stosuję jako… serum. Nakładam na oczyszczoną buzię, która przez krótką chwilę staje się kolorowa, ale barwa ta zaraz znika, żel się wchłania i pozostaje jedynie miłe uczucie lekkości i nawilżenia. Na to nakładam, a właściwie wklepuję warstwę bogatego kremu. I właśnie wtedy czuję, że skórze jest dobrze… Jest jej miło i miękko. Jest nawilżona i odżywiona. Zaznaczam jednak, że tak robię teraz i teraz mi się to idealnie sprawdza. Teraz – czyli w zimie i przedwiośniu, kiedy to moja skóra jest przesuszona, podrażniona i poszarzała po tych długich zimnych miesiącach. Dostarczam jej więc indyjską kurację, trochę południowego słońca i zastrzyk energii. Myślę, że w lecie sama hydrokuracja sprawdzi się świetnie.

A bogaty krem? O każdej porze roku! Bałam się, że jako „bogaty” będzie po prostu tłusty. Że będzie za tłusty. Nic z tych rzeczy! Po nałożeniu na palec najpierw uwagę zwraca cudny różowy kolor. Potem niezwykły, głęboki, indyjski zapach. Taki z rodzaju tych hipnotyzujących, które się albo kocha, albo nienawidzi. Osobiście uwielbiam, choć Róża niestety nie chce dać się pocałować po ich użyciu 🙂 I kiedy już rozpoczynamy rozsmarowanie kremu, rozumiemy, że co jak co, ale konsystencję to on ma dobrą, wbrew pozorom – lekką. Wchłania się błyskawicznie, wspaniale koi i odżywia. Pozostawia skórę jakby pod kołderką z naturalnego dobra. Nawilża i chroni. Łagodzi i zabezpiecza.

„Jest oparty o masło shea i olejek ze słodkich migdałów wraz z wysoką zawartością między innymi szafranu, ashwagandhy, kurkumy, lukrecji i marzanny indyjskiej. Krem ma treściwą i gęstą konsystencję ze względu na bogaty skład: aż 3 masła roślinne, 6 olejów roślinnych i 7 ekstraktów roślinnych. Krem zawiera cenny składnik – szafran, który jest najdroższą przyprawą świata! Ma silne działanie antyoksydacyjne – zwalcza wolne rodniki będące jedną z głównych przyczyn starzenie się skóry. W istotny sposób zwiększa nawilżenie skóry, ogranicza utratę wilgoci oraz mocno odżywia. Rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje koloryt cery dzięki zawartości kwercetyny. „

Wprawdzie tego rozjaśniania i wyrównywania kolorytu nie zauważyłam, ale myślę, że to kwestia nie wystarczająco długiego użytkowania. Jestem jednak pewna, że wkrótce wybiorę się na zakupy i właśnie te kremy staną się ich podstawą!

 

 

Muszę jeszcze powrócić do hydrokuracji, bo jest to kosmetyk, który wzbudza największe zaciekawienie. Barwę ma iście ognistą, niespotykaną. Jak już jednak pisałam powyżej – nie ma się co jej obawiać! Znika po chwili! W tak niezwykłym żelu twórcy zawarli całą masę dobra. Oparty jest na wodzie, wodzie różanej i glicerynie. To wzbogacono aloesem i bogactwem ekstraktów roślinnych – lukrecją, kurkumą, zieloną herbatą, drzewem sandałowym, ogórkiem, gumą kamforową, miętą, brahmi i oczywiście szafranem. Żel ma ten sam intensywny, piękny zapach, co krem. Sama nazwa „hydrokuracja” jest tu trafiona w punkt. Kosmetyk stanowi jakby taki łyk odżywczej wody dla biednej mojej skóry. Będzie idealny na lato, kiedy to właśnie takiej lekkości będę poszukiwać. Teraz także polecam – jako wspomożenie pozimowej pielęgnacji.

Oba produkty dostępne na stronie Orientana.

 

Henna: Podejście 2 – Orientana Gorzka Czekolada

Pamiętacie moje pierwsze podejście do hennowania włosów – TUTAJ? Wybrałam wtedy hennę Khadi, wybrudziłam całą łazienkę i siebie, ale z efektów byłam zadowolona. Tym razem wzięłam się za nową na rynku – hennę Orientany o odcieniu gorzkiej czekolady. Spotkałam się z opinią, że to najlepsza dostępna henna. Musiałam więc wypróbować.

Po pierwsze – zauważyłam progres we własnym, podejściu do farbowania 🙂 Łazienka nie przypominała już bajorka, nakładanie poszło całkiem sprawnie. Zapach, który do tej pory uważam za okropny, jakoś wytrzymałam. Gorzej, że mąż nie chciał się do mnie przytulać przez cały wieczór… Cóż, dla urody trzeba pocierpieć…

Henna zamknięta jest w bardzo ładnej i praktycznej puszce. W wersji dla włosów półdługich i krótkich znajduje się 50g proszku, rękawiczki i czepek. Miałam pewne obawy, czy tyle wystarczy na moje gęste włosy, ale okazało się, że było dokładnie w sam raz. Jedyne zastrzeżenie mam do czepka, który już przy nakładaniu mi się roztargał. Nie obeszło się bez tradycyjnej foliówki, która zapewniła mi dziwaczny wygląd i ciepełko we włosach dla najlepszych efektów hennowania.

Co ważne, w hennie znajdujemy nie tylko hennę. Ot, takie dziwo! W składzie mamy jeszcze ajurwedyjskie zioła, które mają nam o włosy odpowiednio zadbać. Zacytuję całość: Indigofera Tinctoria (Indygowiec) – sproszkowane barwiące części roślinne indygowca barwiańskiego, Lawsonia Inermis (Henna) – sproszkowane barwiące liście lawsonii bezbronnej, Emblica Officinalis (Amla) – sproszkowana agrest indyjski nadający włosom połysk, przyspieszający wzrost, zapobiegający siwieniu, Eclipta Alba (Bhringraj) – stymuluje wzrost włosów, Azadirachta Indica (Neem) – działa przeciwzapalnie, Aloe Barbadensis (Aloes) – łagodzi podrażnienia, Acacia Concinna (Shikakai)- zmiękcza i wygładza.

Potrzymałam więc grzecznie moje śmierdzące ziołowe błotko na głowie przez dwie godziny, spłukałam całość i odczekałam kolejne dwa dni, aby kolor w pełni się osadził. I wiecie co? Jestem znacznie bardziej zadowolona, niż z henny Khadi. Chłodny odcień czekolady bardziej do mnie pasuje. Ale najważniejsze jest to, że włosy faktycznie mocniej odżyły. Są lśniące i miękkie. Wygląda więc na to, że znalazłam sobie kolor idealny!

Polecam – znajdziecie ja na Orientana

henna2

Wish List: Z naturalnych polskich nowości na rynku

Śledząc nowości na naszym rynku, natknęłam się na kilka naprawdę ciekawych kosmetyków, które niniejszym dołączam do mojej listy życzeń. Znacie któreś? Polecacie?

wish

 

1. Clochee Lekki balsam nawilżający – dzika róża. Kupiłabym go już za sam różany zapach! Delikatny i szybko wchłaniający się balsam do ciała do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Nawilża, regeneruje, poprawia elastyczność skóry i nasyca ją zapachem dzikiej róży. / Clochee, cena: 59 zł

2. Świeca do masażu SCANDINAVIA zielona herbata. Miałam świecę różaną i balsam z peelingami marki o zapachu zielonej herbaty. Teraz marzy mi się połączenie zapachu z pomysłem na świecę. Efekt musi być wspaniały!  / Scandinavia Green Line

3. YOPE – mydło w płynie Figa. Mydło figowe! Już za sam fakt figowy mogłabym je kupić! Naturalny ekstrakt z owoców figowca, pomaga komórkom skóry walczyć z wolnymi rodnikami, regeneruje ja i nawilża dzięki zawartości witamin B i C oraz cennych dla naskórka mikroelementów.  Kosmetyk zawiera też dużą dawkę gliceryny roślinnej, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę. W składzie są także witamina B5 i alantoina łagodzące podrażnienia i wspomagające regenerację naskórka. / Blisko Natury, cena: 20,99 zł

4. Iossi Masło do ciała Flower Power. Intryguje mnie za względu na połączenie oleju szafranowego-krokoszowego z tym marchwiowym. Ponoć pozostawia na skórze zapach wiosennej łąki 🙂 / Iossi, cena: 40 zł

5. Resibo, Tonik. Mgiełka nawilżająca. Zawiera wodę różaną, która poprzez poprawę ogólnego krążenia redukuje obrzęki i zmniejsza spękane naczynka oraz wodę pomarańczowa, pozyskiwaną z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Działanie nawilżające toniku gwarantują kwas hialuronowy oraz wyciąg z korzenia rabarbaru. / Resibo, cena: 49 zł

6. Orientana Bio Henna GORZKA CZEKOLADA. Jako, że całkiem niedawno rozpoczęłam przygodę z hennowaniem włosów, chętnie sprawdziłabym nowości Orientany – henny. W składzie znajdziemy takie dobroczynne zioła rodem z Indii – amlę, bhringraj, neem, aloes i shikakai. / Orientana, cena: 20,16 zł

7. Avebio Wygładzająca ambrozja do twarzy Like A Flower. Nazwa cudowna, czyż nie? Jest ponoć niezwykle lekkim produktem. Kompozycja płatków kwiatów róży stulistnej, jaśminu, stokrotki zapewnia odczucie gładkości i aksamitności, a egzotyczne guarango wzbogacone potrójnym kompleksem hialuronowym nawilża skórę natychmiast po użyciu jak i długotrwale. / Avebio, cena: 79 zł

Wish list kosmetyczno-jesienny

Takie jesienne zachciewajki! Tak… one stanowczo mogą poprawić humor szarą, zimną i deszczową porą!
Cóż tam więc mi siedzi w głowie! Sami zobaczcie:
1. Nowości Sylveco – peelingi z korundem. Z chęcią wypróbowałabym ten ze skrzypem polnym do cery mieszanej – normalizujący, regenerujący, dotleniający. Sylveco, cena: 18,95zł
2. Kokos znany jest ze swych właściwości pielęgnujących włosy. Jeśli do tego dodamy nieco ajurwedyjskiej mocy rodem z Indii, efekt może być świetny. Kokosowa terapia włosów, Orientana, cena: 22zł
3. Ponoć znane i lubiane za wielką wodą – kosmetyki Avalon Organics. Przydałoby mi się Serum z witaminą C. „Wyrównuje kolor skóry i usuwa widoczne ślady fotostarzenia. Cera
jest gładsza, miększa i promienna. Usuwa plamy i przebarwienia.” No właśnie 🙂 Iwos, cena: 67,90zł
4. Dla mnie nowość – szampon Bio Plasis do włosów przetłuszczających się. Zaciekawiło mnie to: „unikalny składnik – olej mastyksowy, pozyskany z balsamu drzewa Pistacia lentiscus z greckiej wyspy Chios, działa przeciwbakteryjnie i przeciwstarzeniowo”. BioEkoDrogeria, cena: 36,99zł
5. O marce Organic Surge słyszałam już kilka razy dobre opinie. Przyznam bez bicia – trafiła na listę, bo bardzo spodobały mi się opakowania! Do wypróbowania Peeling do twarzy z rozmarynem, cytryną, gingko biloba, rumiankiem i olejem migdałowym. Brzmi dobrze! BioEkoDrogeria, cena: 33,99zł
6. Jedna z najlepszych i najbardziej znanych marek kosmetyków do pielęgnacji włosów. Zwłaszcza za oceanem. John Masters Organics zawsze mnie kusi. Jako, że lubię bardzo odżywki bez spłukiwania, ta z nagietkiem i zielona herbatą powinna być idealna. Matique, cena: 149zł
7. Jak dla mnie cienie idealne! Uwielbiam takie kolory. A jeśli są jeszcze mineralne – cudownie! Edycja limitowana Lily Lolo – Laid Bare Eye Palette. Costasy, cena: 105,90zł
8. Opis tych perfum przekonał mnie od razu! Biorę w ciemno! Florascent Parfum de Poche – CAPRI. „To zapach kwiatów jaśminu, mandarynki, pomarańczy i bazylii – zielone nuty bazy przywodzą na myśl egzotyczne wakacje pełne słońca.” !!! Eko365.pl, cena: 117zł

Wyniki II Wiosennego Lili Plebiscytu na Najlepsze Kosmetyki Naturalne – ZWYCIĘZCY

Tadam tadam! Oto i oni! Zwycięzcy! Najlepsze kosmetyki naturalne dostępne na rynku. Tak zdecydowaliście Wy i to Wam bardzo dziękuję za zaangażowanie, za propozycje kosmetyków plebiscytowych, za udostępnianie informacji i za samo głosowanie!

Plebiscyt rozpoczął się 3 kwietnia – TUTAJ. Głosowaliście na swoich faworytów w pięciu kategoriach – Twarz, Ciało, Włosy, Kąpiel i Mama i dziecko. Wiem, że wybór był ciężki. Część z marek z pewnością nie jest jeszcze dobrze znana. I dlatego właśnie Wasze głosy mają tak duże znaczenie. Musimy wyławiać to, co najlepsze. Poznawać i odkrywać. I polecać to, co jest warte polecenia. 
Wierzę, że laureaci naszego plebiscytu, to kosmetyki, po które naprawdę warto sięgnąć.
Co najciekawsze – większość to polskie marki. Mniejsze lub większe. Plasujące się na różnych półkach cenowych, ale zawsze powstałe z pasji i zamiłowania do tego, co naturalne. Cieszę się, że potrafimy to docenić!

Oto i kosmetyki, które otrzymały miano Lili Naj 2014!

I miejsce – Sylveco Lekki krem brzozowy
II miejsce – Phenomé Oil control Krem nawilżająco-regulujący zapobiegający niedoskonałościom skóry
III miejsce – Podkład mineralny Lily Lolo

I miejsce – Sylveco Balsam brzozowy z betuliną
II miejsce – Pat&Rub Otulające masło do ciała
III miejsce – Orientana Masło Shea i olejki JAŚMIN I ZIELONA HERBATA

 
I miejsce – Planeta Organica Marokańska maska do włosów z olejem arganowym
II miejsce – Khadi Henny do włosów
III miejsce – Orientana Ajurwedyjska terapia dla włosów

 
I miejsce – ALEPIA Savon Noir Premium z olejem Arganowym Bio
II miejsce – Fresh & Natural Peeling cukrowy MALINOWY
III miejsce – Zielone Laboratorium Żel do mycia energetyzujący z żurawiną i jabłkiem

 
I miejsce – Pat&Rub sweet Szampon i Płyn do Kąpieli dla Niemowlaków i Dzieci
II miejsce – Lavera Pasta do zębów dla dzieci z wyciągiem z truskawek i malin
III miejsce – Eco cosmetics Krem ochronny do twarzy dla dzieci i niemowląt

Gratuluję zwycięskim markom!

A teraz coś miłego! Nagrody dla głosujących od naszych sponsorów!

 Zestawy Sylveco wygrywają
Skye – skye.leintz@
Justyna – myszolapka@
Lili – kobiecastrefa@
PowietrzemPijana23 – dominika909@
Rewelka Konkursowa – rewelka.testuje@
Monika – hypnotic7@
Dagmara K – d.kolakowska@
Iza / Pogodowa – izusc2@
One_LoVe – 34onelove@
Sandra Iwinska – sandra.iwinska@
Zestawy Orientany wygrywają
Grażynka – gkgrazynka@
Magdalena N. – 30plusblog@
Patrycja Kasprzyk – pati.kasprzyk@
Edyta – xxx-files@
Paulina – isia22@
Madeline M – passorfail111@
jamapi – m.miecz.2807@
Agnieszka Redzik – buba-sinski@
Agnieszka – missanik87@
Izabela – izuu89@
 
Zestawy Phenomé (według kolejności z posta plebiscytowego) wygrywają
Zestaw I
Katarzyna – katarzyna.michalowicz@
Jadwiga – recko@ 
 
 Zestaw II
SO Pka – sopeczka@
Dorotka Gargas – dorota_gargas@
Zestaw III
    Naturalia – naturaliabloguje@
    Panna Kottta – panna.kottta@
      Zwycięzców proszę o przesłanie danych do wysyłki na lilinatura@lilinatura.pl W TYTULE PODAJĄC ODPOWIEDNIO: Sylveco, Orientana, Phenome I, Phenome II, Phenome III. Dziękuję!

      W roli glównej: Orientana Naturalny Kremowy Peeling do Twarzy PAPAJA I ŻEŃSZEŃ INDYJSKI

      To jeden z tych kosmetyków, o których trzeba  warto mówić. Dlatego tak się już cieszy, że może się Wam dzisiaj zaprezentować! Przed Wami Kochani, w roli głównej, Orientana Naturalny Kremowy Peeling do Twarzy PAPAJA I ŻEŃSZEŃ INDYJSKI!
      Słoiczek niewielki, plastikowy, taki zwyczajny, praktyczny, o pojemności 50g. Nie dużo? Tak się może wydawać. Zawartość jest jednak bardzo wydajna. Niewielka ilość tego orientalnego peelingu całkowicie wystarcza do skutecznego oczyszczenia twarzy. Używam go 2-3 razy w tygodniu, zamiast żelu do zmywania cery. Świetnie go zastępuje i dodaje jeszcze coś od siebie – złuszczające drobinki z pestek moreli i orzecha oraz enzym prosto ze słonecznego owocu papai – papainę. Dzięki temu powstaje nam 2w1 – peeling mechaniczny i enzymatyczny zarazem.
      A jak on niesamowicie wygląda! Przypomina mi nieco orzechowy krem do tortów. Z delikatnym, ale zauważalnym połyskiem. Pachnie kusząco, bardzo charakterystycznie. Jak dla mnie przyjemnie, ale wiem, że są osoby, którym ten zapach nie odpowiada. Cóż, gusta są różne. 
      Właściwości papai i tej dziwnej roślinki o nazwie żeńszeń indyjski zacytuję:
      Ekstrakt z papai chroni skórę przed produkcją melaniny, wybiela piegi i
      przebarwienia, wygładza i oczyszcza. Papaja bogata w wiele substancji
      odżywczych – białek, minerałów i witamin dobrze odżywia skórę.  Ekstrakt
      z żeńszenia indyjskiego (ashwagandha), szeroko stosowanego w
      ajurwedzie, zawiera składniki aktywne takie jak fitosterole, alkaloidy,
      kumaryny i fenolokwasy, działające jak naturalne substancje
      przeciwstarzeniowe. Silne właściwości antyutleniające ashwagandhy
      powodują odmładzanie komórek skóry, a także gojenie uszkodzonych komórek
      oraz ich regenerację.
      Od siebie dodam, że na korzyść peelingu przemawia także jego oleisto-maślana zawartość. Znajdziemy tu bowiem doskonale pielęgnujące: olej słonecznikowy, olej z kiełków pszenicy, masło shea, olej z pestek grejpfruta, migdałowy, sezamowy, szafranowy i z awokado. Samo dobro!
      I to czuć na buzi. Po użyciu peelingu staje się miękka i wygładzona. Jest to więc kosmetyk, do którego zdecydowanie powrócę i który z czystym sumieniem polecam. Idealny do domowej pielęgnacji, do przygotowania cery do tonizacji i dobrego kremu. Nie ingeruje w nią, nie ściera, a wręcz przeciwnie – jest jednocześnie łagodny i skuteczny.
      Peeling z Balm Shop.
      Facebook