Posts Tagged‘kosmetyki naturalne’

Małe manufaktury: Willow Organics

Rzadko kiedy aż tak podoba mi się pomysł na markę. I to markę, którą została stworzona z marzeń. Malutką markę pewnej przemiłej blogerki (Le Bleuet), która postanowiła zaryzykować i wypuścić w świat trzy, na razie, szczególne kosmetyki. Nazwała tę swoją markę Willow. Czemu? Opowie Wam sama poniżej. A potem pięknie przyzdobiła ją identyfikacją wizualną, która wybitnie porusza moje serce. Uwielbiam tego typu motywy botaniczne! Z pełnym przekonaniem polecam więc Waszej uwadze tę uroczą manufakturę i jej kosmetyczne dzieła.

 

Każdy produkt Willow to nasze małe, spełnione marzenie zamykane w szklanym opakowaniu. Kosmetyki od początku do końca przygotowywane są ręcznie. Z sercem i pasją ich autorki.

 

 

W ofercie Willow znajdziemy Balsam do twarzy i ciała Fruity Mousse, Peeling do ciała Fruity Sugar Scrub oraz Olejek do ciała Yellow Rose Buds. Wszystkie pachną całkowicie i totalnie energetyzująco, a to za sprawą olejku may chang – werbeny egzotycznej. Jest to bardzo charakterystyczny, cytrusowy zapach, w którym łatwo się zakochać. Mi osobiście kojarzy się bardzo pozytywnie, wypełnia umysł dobrą energią i chęcią do działania. Szczególnie więc polecam kosmetyki Willow zimą, zwłaszcza, że wszystkie bazują na masłach i olejach, których zimą skóra wybitnie potrzebuje.

 

Nasze kosmetyki powstają z zamysłem, by wspierać naturalne funkcje ochronne i regeneracyjne skóry. Są czyste i surowe – pozbawione niepotrzebnych substancji syntetycznych.

 

 

Najbardziej do gustu przypadł mi owocowy mus. Ma leciutką, przyjemną konsystencję musu właśnie i słoneczny kolor.  Składa się w głównej mierze z masła mango, shea i olejów z krokosza i moreli. Uwielbiam nabierać go na dłonie i rozsmarowywać na skórze. Koniecznie – po kąpieli lub prysznicu. Chyba, że akurat poczuję, że mam spierzchnięte usta. Albo moje dłonie potrzebują ratunku. Zawsze można po niego sięgnąć. Ze względu na swoją tłustą formuję, jest bardzo wydajny. Przyznaję, że nie używam go twarzy, mam problematyczną cerę, ale jest zawsze w pobliżu i ratuje mnie w potrzebie. Jedyny minus – po pewnym czasie tworzą się w nim drobne grudki, co jest wprawdzie częste w przypadku naturalnych połączeń maseł i olejów o różnej temperaturze topnienia, ale odrobinę utrudnia aplikację. Niemniej jednak ten właśnie mus uważam za jeden z najciekawszych kosmetyków na rynku.

 

Nasze formuły są Self-Preserving. Swoją trwałość zawdzięczają antybakteryjnym właściwościom olejów, maseł i olejków eterycznych. Dzięki temu nie stosujemy konserwantów.

 

 

Z pewnością spodoba Wam się olejek wypełniony prawdziwymi pąkami róż. Olej je konserwuje, więc o nic nie musicie się martwić. Najbardziej spodobało mi się tu nieoczywiste połączenie mniej znanych, ale świetnych i cennych olejków – z nasion bawełny, z krokosza i moreli. Jest to idealny olejek do romantycznego masażu, którego zadaniem jest także poprawić nastrój i pobudzić. Sama używam go także jako olejek do demakijażu, myjąc nim twarz, a następnie zmywając go żelem do mycia twarzy. Pomijając już fakt, że po prostu pięknie się prezentuje w łazience!

Na koniec peeling! Bardzo przyzwoity, dobrze ścierający scrub, którego używanie to czysta przyjemność. Jest to jeden z tych tłustszych peelingów, które pozostawiają na skórze tłuściutką warstwę. Samo w sobie bywa to zbawienne i wiele osób już na tym kończy, ciesząc się ochroną i nawilżeniem. Mi jednak najlepiej tego typu peelingi sprawdzają się, jeśli zmyję je potem naturalnym żelem pod prysznic. Skóra nadal pozostaje odżywiona, ale pozbywamy się tłustości. Sami musicie znaleźć najlepszy sposób dla siebie. Dodam tylko, że piękny zapach pozostaje, a skóra jest oczyszczona i po prostu – odżywa!

 

 

Warto więc, oj warto wypróbować Willow!

Na deser mam jeszcze dla Was kila słów od Mariki – twórczyni marki:

Wiedziałam, że w pewnym momencie będę chciała zacząć własny biznes. Marzyła mi się produkcja kosmetyków, ale nie sądziłam, że dam radę przebrnąć przez wszystkie regulacje, więc postrzegałam to raczej w kategoriach bardzo odległych. Pierwszorzędnym planem było założenie salonu groomerskiego, z miłości do futrzaków. W ostatnim momencie stwierdziłam jednak, że wolę przedrzeć się przez stosy zapisów prawnych, niż ogarnąć swoją panikę wobec perspektywy nieumyślnego uszkodzenia jakiegoś piesa 😀 Poza tym pomyślałam, że jak nie teraz to pewnie nigdy! Tak oto powstało Willow!

Dlaczego Willow (ang.wierzba)? Bo od początku mojej fascynacji pielęgnacją naturalną wpadłam po uszy w ziółka i roślinki. Od tego się zaczęło, więc chciałam, żeby i nazwa marki jakoś nawiązywała do tego etapu, żeby było roślinnie.  A wierzba, prócz tego, że można ją wykorzystywać w pielęgnacji, dodatkowo kojarzyła mi się przemiło – nie wiem czy widzieliście kiedyś film Willow? 😀 Zresztą miałam takie swoje przyjemne miejsce, pod wierzbą właśnie, w rodzinnym mieście… No i pięknie brzmi po angielsku!

Moje wytwarzanie kosmetyków rozpoczęło się od balsamu. To jedyna rzecz, która pomogła mojej wiecznie przesuszonej skórze na tyle, że obecnie nie miewam z tym już kłopotów! Uznałam więc, że skoro mi pomógł, to być może i dla kogoś innego będzie pomocą! Podobnie było z peelingiem i olejkiem – to wyniki mojego zmęczenia codziennym balsamowaniem ciała. Powstały dla urozmaicenia codziennej pielęgnacji i zwiększenia jej skuteczności. Wszystko z olejkiem May Chang, który dodatkowo nastraja pozytywnie 😀 Zakochałam się w nim od pierwszego spotkania! Więc.. tak. Wszystko to tworzyłam na potrzeby swojej dość wymagającej skóry, ale na rynek wprowadzałam już z myślą o osobach w podobnej sytuacji i wszystkich tych, którzy cenią sobie prostotę i pełną naturalność składów. I choć nie jest to największa grupa odbiorców.. ten drugi aspekt pozostanie regułą!

Zapraszamy na stronę Willow Organics.

 

 

Lili Hity kosmetyczne 2017

Śledzę sobie i podczytuję wiele z moich koleżanek – blogerek i podziwiam ich noworoczne wpisy. Zwłaszcza te z ulubieńcami roku minionego. A że i ja bardzo chciałam pokazać Wam moje kosmetyczne hity 2017, dołączam niniejszym do tak licznych rankingów.

Zobaczcie więc, co zachwyciło mnie w zeszłym roku i co chętnie odkryję w 2018!

A może macie swoje typy? Albo zgadzacie się z moimi wyborami?

Dajcie koniecznie znać!

Za hit hitów i mój stanowczo najulubieńszy kosmetyk ostatnich czasów uważam Nawilżający lekko koloryzujący krem z nagietkiem Cosnature! Ma idealny kolor i konsystencję, przyjemnie, delikatnie kryje, a przy tym nawilża i regeneruje skórę. / Hebe

Bardzo polubiłam się w 2017 roku z kosmetykami mineralnymi Lily Lolo! Za stanowczo najfajniejsze uważam: Róż prasowany do policzków Naked Pink, Zestaw do brwi razem z pędzlem Angled Brow, błyszczyk Scandalips oraz Jedwabny sypki puder Flawless Silk. Same perełki! Na co dzień i od święta! / Costasy

Vianek na co dzień gości w mojej łazience w wielu postaciach. Ale i tutaj mam swoich faworytów! Ostatnimi czasy zachwycił mnie lekki, ale treściwy Eliksir do twarzy z witaminą C. Ogromną i czystą wręcz przyjemność gwarantują Żel pod prysznic i Olejek do ciała z czerwonej serii, ujędrniające. Jeju, jak one cudownie, wiśniowo-cynamonowo pachną! To teraz jeden z moich ulubionych zapachów! Nie mogę też nie wspomnieć o kremie z serii fioletowej – Wzmacniającym kremie do twarzy na dzień – o zielonym kolorze, z ekstraktem z borówki, olejem z czarnej porzeczki i tlenkiem cynku. / Sylveco

 

Coś mam ostatnio do figi… Przyciąga mnie! I to ta zwykła i w postaci opuncji figowej! I tak zachwyciły mnie figowe kosmetyki! Bardzo, oj bardzo, więc polecam jeden z moich ulubionych kremów – Wygładzający krem do twarzy Mokosh, genialny i pojemny balsam do rąk i ciała Figa marki YOPE oraz jedno z najlepszych – serum olejkowe Dzika Figa z o!figa pełne samych wyjątkowych składników! Uwielbiam!

 

 

Zachwycam się nie tylko nowymi, pięknymi opakowaniami kosmetyków DLA. Bardzo też polecam, bo i polubiliśmy się niedawno – zestaw Niszcz Pryszcz. Pełen ziołowego dobra, pojemny płyn do mycia twarzy oraz krem, który moja skóra świetnie przyjmuje i bardzo lubi. Krem z ekstraktem z wierzby i krwawnika, z kwasami AHA i pełny naturalnych olejków to flagowy kosmetyk marki. Trudno się dziwić! Polecam! / Kosmetyki DLA

 

Te maski zachwyciły mnie, kiedy jeszcze miały stare opakowania. Bardzo się cieszę, że zmieniły oblicze! Maski Rapan Beauty to glinkowe dobra z najdziwniejszymi, ale działającymi składnikami – śluzem ślimaka, owocami yuzu czy smoczą krwią. Zaintrygowani? Świetne są! / Cobest

Dwie włosowe miłości! Nieco droższa i… bardzo tania! Od niedawna używam kosmetyków z nowej linii Aura Botanica marki Kerastase. Nie tylko przepięknie pachną i wspaniale wyglądają, ale także bardzo dobrze przyjmują je moje włosy. Bardzo też polecam jedną z tak licznych i tak fajnych saszetek Kąpiel Agafii – Ekspresową maskę do włosów – naprawdę ekspresowo zmiękcza, odżywia i wygładza włosy! / Triny / Kerastase

Dwa ulubione mydełka! Nagietkowa nowość marki Kosmetyki DLA oraz węglowe detoksykujące mydło Sylveco!

 

 

 

A oto i nowości na naszym rynku, których jestem ciekawa, a i  bardzo dobrze się zapowiadają! Chętnie więc w 2018 roku wypróbowałabym:

  • Regulującą Esencję z Ekstraktem Wierzby Białej Tonik do Cery Tłustej i Mieszanej marki Polny Warkocz
  • FLOWER BeautyPower Aktywną esencję w lekkiej mgiełce Miya Cosmetics
  • Snow White Wonderful glow Neurokosmetyczne serum rozjaśniające od Alkemie
  • Luksusowy Eliksir do twarzy od Manna Kosmetyki Naturalne

 

To jak? Zgadzacie się z moimi wyborami?

Sosnowy zestaw dla Niego – balsam na żywicy i peeling z sosnowymi igłami

Szukacie dobrego pomysłu na prezent dla Niego? Wolicie nie kupować gotowców i zdać się na to, co w naturze najlepsze? Mam dzisiaj dla Was świetny pomysł! Zrobimy zestaw, bardzo sosnowy zestaw do męskiej pielęgnacji! Zakochacie się w nim i Wy i Wasi Panowie!

Bo jak to pachnie! Jak las! Dziki, gęsty, tajemniczy las! I całe to leśne dobro koi zmysły i doskonale pielęgnuje skórę. W zestawie znajdziemy sosnowy balsam uniwersalny na sosnowej żywicy i igliwiu. Pełen odżywczego masła shea, oleju kokosowego, wosku pszczelego, a do tego wzbogacony najlepszym pod słońcem, łagodzącym maceratem z ekologicznych nagietków porastających jeszcze tego ostatniego lata warmińskie pagórki (już Wam o nim pisałam, macerat pochodzi z ekofarmy Giławy 71).

Jest to balsam wielofunkcyjny, tłusty, ale nie w taki męczący sposób. Dzięki zawartości żywicy i nagietka ma silne właściwości regenerujące i kojące. Stanowi rodzaj naturalnego plastra na twardszą i surowszą męską skórę . Polecam go panom jako balsam do brody, jako codzienny krem, do przemęczonych dłoni, do wsmarowania w podrażnioną, szorstką skórę. Niechaj służy wszędzie tam, gdzie akurat panowie poczują potrzebę. Przy okazji leśny zapach sosny, jodły i cedru pozwoli się zrelaksować i uciec choć na chwilę, choć tylko myślami z zimowego miasta.

Skąd wziąć żywicę? Ano trzeba znaleźć sobie sosnę, którą trochę los doświadczył. W pobliżu widocznych śladów po odcięciach gałęzi znajdziecie charakterystyczny, bursztynowy osad. Zbierzcie sobie choć trochę – warto taką żywicę dodać do balsamu i wykorzystać jej regenerujące działanie.

 

Do balsamu dokładamy mocny zdzierak – solny peeling do ciała z igłami sosnowymi, ze wspomnianym powyżej maceratem z nagietka i z odżywczym miodem. Nadaje się idealnie do mycia z jednoczesnym masażem ciała podczas wieczornego lub porannego prysznica. Pozwala zrzucić z siebie cały ten niechciany ciężar dnia codziennego, pył, kurz i pot.

Polecam – mój osobisty mąż, którego prawdopodobnie w Święta już nie będzie, bardzo się ucieszył!

 

Uniwersalny balsam na żywicy sosnowej

Składniki:

  • 15 g oleju kokosowego rafinowanego
  • 25 g masła shea rafinowanego
  • 15 g wosku pszczelego żółtego
  • 10 ml oleju rzepakowego dobrej jakości
  • 40 ml maceratu z nagietka na ulubionym oleju (wykorzystałam ten z ekofarmy Giławy 71, możecie wykorzystać swój lub dowolny, ulubiony inny olej)
  • 10 – 15 g żywicy sosnowej
  • 6 kropelek olejku jodłowego
  • 6 kropelek olejku z cedru
  • gałąź sosny

 

Do miseczki przekładamy olej kokosowy, masło shea, wosk i olej rzepakowy. Do tego wkładamy żywicę i około garść pociętych nożyczkami igieł sosnowych. Całość przekładamy do kąpieli wodnej i pozostawiamy w niej na małym ogniu na minimum 2 godziny, co jakiś czas mieszając. Zależy nam na tym, aby powstał sosnowy macerat, a żywica się rozpuściła. Pod koniec dolewamy macerat z nagietka, dokładnie mieszamy i ściągamy z ognia. Tłuszcze przecedzamy przez gazę lub sitko i przelewamy do wyparzonego pojemniczka. Dodajemy olejki eteryczne i mieszamy. Odkładamy do stwardnienia. Stosujemy – jak pisałam powyżej.

 

 

Solny peeling do ciała z igłami sosnowymi

Składniki:

  • 150 g soli morskiej drobnoziarnistej
  • garść igieł sosnowych
  • duża łyżka miodu
  • 20-30 ml maceratu z nagietka lub innego, ulubionego oleju
  • 10 kropelek olejku jodłowego
  • 10 kropelek olejku cedrowego

 

Igliwie przekładamy do blendera i rozdrabniamy na możliwie najdrobniejsze części. Do miseczki wsypujemy sól, rozdrobnione igły sosny i miód. Mieszamy i dolewamy tyle oleju, aby uzyskać ulubioną konsystencję. Dodajemy olejki eteryczne, mieszamy i przekładamy całość do wyparzonego pojemniczka. Peelingiem myjemy i masujemy ciało pod prysznicem.

 

 

 

Prezentownik Subiektywny – Ekopolka

Kochani, wraz z Drogerią Ekopolka, przygotowałam Wam wyjątkowy prezentownik!

Wyjątkowy, bo z moimi sugestiami, nie do końca na poważnie. Mam nadzieję, że się w nim odnajdziecie, że zaiskrzy, że pojawią się gwiazdki w oczach!

Przy okazji mam dla Was ważną wiadomość! Wszystkie zamówienia w Drogerii Ekopolka opłacone do 18.12 mają gwarancję dostawy do Świąt!

Zapraszam więc na mój wybór świątecznych prezentów, a potem na zakupy!

 

 

1.Iossi – Regenerująco-nawilżający krem do twarzy z acerolą, różą i algami – Aksamitna róża / Krem po którym skóra jest aksamitnie gładka i mocno nawilżona.

2. Lovie Tea – Energia eko herbatka ziołowa / Moc witamin i minerałów, dodająca zdrowej energii.

3. Nacomi Rękawica kessa hammam / Wygładza ciało i poprawia krążenie. Skóra po zabiegu jest ujędrniona i elastyczna.

4. Iossi Olejek przeciw rozstępom – Sezam i malin / 100% naturalny kosmetyk który pielęgnuje i chroni przed wysuszaniem delikatną skórę brzucha w ciąży.

5. Phenomé balsam do rąk Regenerating hand balm / Aksamitny balsam o bogatej i odżywczej konsystencji, do codziennej pielęgnacji suchej i delikatnej skóry dłoni.

6. YOPE Krem do rąk Herbata i mięta / Łagodzący krem do rąk z dużą porcją odżywczego olejku z oliwek i masła shea.

6. Hagi Świeca sojowa Słodka Wanilia słoik / Naturalna świeca o słodkim zapachu.

 

1.YOPE Mydło w płynie ZIMOWE wersja limitowana / Specjalnie na Gwiazdkę powstało pachnące świętami odżywcze, Zimowe Naturalne Mydło w Płynie

2. Hagi Scrub do dłoni i stóp Wakacje na Bali / Scrub na bazie soli bocheńskiej i masła shea usuwa martwy naskórek i wygładza skórę.

3. Make Me BIO Nawilżająca i wygładzająca maska do włosów / Spraw, by Twoje włosy wyglądały pięknie i zdrowo!

4. YOPE Balsam do rąk Miód & Bergamotka / Nawilżający, regenerujący i zmiękczający kosmetyk do codziennej pielęgnacji przesuszonej i spierzchniętej skóry dłoni.

5. Hagi Balsam z ekstraktem z granatu i imbiru / W środku to, co najlepsze: masło tucuma i awokado, oleje makadamia, z dzikiej róży, jojoba, ekstrakt z imbiru i granatu oraz wyciąg z alg morskich.

6. YOPE Świeca sojowa Bergamotka Figa Cedr / Świeca zapachowa na bazie w 100% roślinnego wosku sojowego

 

 

1. IOSSI Maseczka z glinką czerwoną – Czekolada i pomarańcza / Prawdziwa uczta dla ciała i zmysłów.

2. Phenomé ultranawilżający krem do twarzy dla mężczyzn 24-hour ultra-hydrating cream / Krem do twarzy o lekkiej konsystencji, który doskonale pielęgnuje męską skórę.

3. ASOA Hydrolat z mięty pieprzowej / Kosmetyk o bardzo dobrym działaniu oczyszczającym, odświeżającym i tonizującym skórę.

4. Fresh&Natural Rozgrzewająca sól do kąpieli z nagietkiem, cynamonem i pomarańczą / Kąpiele z solą sprawdzą się doskonale w okresach wzmożonego stresu.

5. YOPE Zestaw: mydło + balsam Figa / Pachnie wspaniale!

6. Hagi – Ochronna pomada do ciała z masłem capuacu / Uniwersalny balsam do ciała w sztyfcie o słodkim otulającym zapachu.

7. Phenomé masło do ciała Warming all-body butter / Satynowe i niezwykle aromatyczne masło, o bogatej, gęstej konsystencji.

Na koniec mała niespodzianka!

Specjalnie dla czytelników Lili Drogeria Ekopolka przygotowała kod rabatowy na 10% zniżki na nieprzecenione produkty – „LILIŚWIĘTA”!
Kod jest ważny do 31.12.17.

 

Wpis powstał w wyniku miłej współpracy z Drogerią Ekopolka

Dzika Figa z o!Figa

Jakiś czas temu napisała do mnie koleżanka blogerka – Patrycja. Może ją kojarzycie jako SmykuSmyk. Napisała mi w każdym razie, że wypuszcza w świat swoje nowe dziecko. No, może nie dosłownie tak, ale ogólnie chodziło o to, że chciałaby mi podesłać swoje dzieło – serum olejowe. Jak Patrycję lubię, tak musiałam jej wtedy odmówić – moja skóra przechodziła dziwny okres nietolerancji olejków do twarzy. Życzyłam więc sukcesów i przekazałam, że trzymam mocno kciuki.

I kiedy przez mojego Facebooka zaczęła się przewijać pewna kolorowa o!Figa, Patrycja napisała mi tak:

Może jednak zechciałabyś przetestować moje serum? Skład jest naprawdę genialny, bardzo długo go „projektowałam”, a surowce ściągam osobiście z całego świata„.

Cóż mogłam na takie dictum odpowiedzieć? Zgodziłam się wypróbować serum Dzika Figa od o!Figa.

I wiecie co? Nie żałuję! Zupełnie nie żałuję. A wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, bo po dłuższym okresie odstawienia olejów, ten właśnie moja skóra przyjmuje z największą radością! Ale, ale! Żeby nie było – nie jest to takie zwykłe serum olejowe. Zacznijmy więc od początku…

A tu nie pozostaje mi nic innego, jak zacytować sprawczynię całego tego figowego zamieszania:

„Bazą kosmetyku jest wyjątkowy olej z opuncji figowej, nazywany również naturalnym botoksem. Do wyprodukowania litra oleju potrzeba około miliona pestek wydobytych z blisko pół tony owocu! Ogromna zawartość NNKT (blisko 90%!) wyróżnia ten olej na tle innych półproduktów kosmetycznych naturalnego pochodzenia i sprawia, że posiada on niezwykłe wręcz właściwości antyoksydacyjne i wygładzające. Jest również olejem całkowicie niekomedogennym, co oznacza, że doskonale nadaje się do cer problematycznych z tendencjami do wyprysków i zaskórników. Posiada również właściwości nawilżające i regenerujące.

Kolejnym, wyjątkowym olejem w składzie „Dzikiej figi” jest olej z nasion cedru syberyjskiego. Ten bardzo trudno dostępny olej to prawdziwa bomba witaminowa: witamina F (około 70%) E, P, A i B. Doskonale sprawdza się w pielęgnacji cer problematycznych, z tendencjami do wyprysków, działa przeciwstarzeniowo i regeneracyjnie.

Olej z owocu dzikiej róży  to bardzo wysoka zawartość witaminy C i karotenoidów, ma właściwości neutralizujące przebarwienia, łagodzące oraz regenerujące.

W oleju z lnianki siewnej, podobnie jak w oleju z opuncji figowej, występuje ogromne stężenie niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu jest prawdziwym remedium w walce ze schorzeniami skóry jak łuszczyca czy egzema. Ponadto bardzo wysoka zawartość naturalnych tokoferoli powoduje, że olej ten jest prawdziwym pogromcą wolnych rodników.

Tetraizopalmitynian askorbylu, to najnowsza i najnowocześniejsza olejowa forma witaminy C. Charakteryzuje się wyjątkową stabilnością, niweluje przebarwienia, pobudza produkcję kolagenu i elastyny i ma silne właściwości antyoksydacyjne.

Nadkrytyczny ekstrakt z dzikiej róży to ponadprzeciętnie wysoka zawartość witaminy A i kwasu Omega 3, doskonały w pielęgnacji cery wrażliwej.”

 

 

Brzmi dobrze, prawda? Brzmi nawet bardzo dobrze i dokładnie odpowiada na potrzeby mojej skóry – sprawdza się do cer problematycznych, regeneruje, wygładza, rozjaśnia przebarwienia. Stosuję go codziennie – niewielką ilość wmasowuję w oczyszczoną, wilgotną jeszcze od toniku skórę. Nie czekam jednak do całkowitego wchłonięcia, jak to sugeruje twórczyni. Już dawno odkryłam, że tego typu produkty znacznie lepiej mi się stosuje, jeśli od razu nałożę krem nawilżający i całość podczas masowania lekko się zemulguje i ładnie wchłonie. Polecam więc wzmacniający krem Vianka jako uzupełnienie pielęgnacji Figą.

Skóra po takiej figowej kuracji jest ewidentnie bardziej elastyczna i jakby zwarta. Miękka w dotyku i uspokojona. Zauważyłam też widoczne rozjaśnienie przebarwień, co jest dla mnie ogromnym plusem kosmetyku. Mam wrażenie, że buzia dzięki niemu jest chroniona przed całym tym szarym, smogowym złem, czającym się na nas, gdy tylko przekroczymy próg domu. Kosmetyk jest przy tym bardzo wydajny, potrzeba bowiem dosłownie kilku kropelek na jedno użycie. Buteleczka więc wystarcza na bardzo długo.

Serum ma też swoje wady, odkryłam dwie. Po pierwsze – etykieta. Po samym spojrzeniu na nią widać, że są to dopiero początki działalności Patrycji. Niestety jest nieczytelna i się odkleja, choć doceniam opuncjowy pomysł. Muszę tu jednak dodać, że jestem na bieżąco i wiem, że od niedawna rozpoczęta jest już współpraca z nową drukarnią, która specjalizuje się w etykietach na kosmetyki. Trzymam za nią kciuki. Wiem też, że Patrycja planuje jakieś specjalne pudełeczka na kosmetyki, których jestem bardzo ciekawa.

Trochę też przeszkadza mi zapach olejku. Jest on wynikiem naturalnych zapachów składników serum. Określiłabym go jako orzechowo-ziemisty. Jak dla mnie niestety nieładny. Bardzo brakuje mi tu dodatku jakiegoś ciekawego olejku eterycznego, może jakiejś mieszanki. Nie za dużo, tak żeby współgrało z dosyć mocnym już zapachem, a jednocześnie było tą pielęgnacyjna wisienką na figowym torcie!

Niemniej jednak jestem z serum bardzo zadowolona i równie bardzo polecam go i Waszej uwadze. Z pewnością warte jest swojej ceny.

Serum o!Figa znajdziecie TUTAJ.

Przepis na owsiano-tymiankowy krem myjący

Zakochałam się w tym pomyśle! I doprawdy uwielbiam ten kremik. Możecie nazywać go też pastą, nie jest bowiem kremem standardowym, ale niewątpliwie ma jego konsystencję. Czym więc jest krem myjący?

Jest niezwykle przydatnym kosmetykiem do codziennej, poranno-wieczornej pielęgnacji skóry, zwłaszcza delikatnej, ale też podrażnionej, tłustej i problematycznej. Jest to połączenie cudownego oleju owsianego z niezwykle delikatną białą glinką i mączką owsianą. Biała glinka i mączka są polecane do łagodnego, ale skutecznego oczyszczania cery. Świetnie absorbują sebum i zanieczyszczenia. Ostatnio często spotykam się w internecie ze sposobem na oczyszczanie twarzy samą glinką, rozrobioną z wodą lub hydrolatem. Przyznam, że próbowałam, nie było źle, ale znacznie lepiej całość się spisywała, kiedy dodałam nieco czegoś tłustszego.

Chciałam też bardzo wypróbować mączkę owsianą koloidalną, o której słyszałam same dobre rzeczy.  Zacytuję: „posiada właściwości kojące, regeneracyjne, ochronne. Łagodzi objawy uczulenia i alergii zmniejszając swędzenie i zaczerwienienie, głównie za sprawą awenantramid, związków, które mają silne właściwości antyalergiczne, antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Ma naturalne działanie oczyszczające, normalizuje wytwarzanie sebum, pochłania nadmiar tłuszczu i bród ze skóry. Przywraca naturalną równowagę pH skóry. Zmniejsza utratę wody przez skórę, również zastosowana preparatach suchych. Promuje wytwarzanie kolagenu w skórze i poprawia skuteczność ochrony przed wolnymi rodnikami. W efekcie skóra jest zdrowsza i młodsza a zmarszczki ulegają wygładzeniu.”

Połączyłam więc najłagodniejszą z glinek z koloidalnym owsem, a o konsystencję kremu zadbał olej owsiany. Był to mój pierwszy raz z tym olejem i wiem już, że mogę go Wam bardzo polecić. Olej świetnie pielęgnuję skórę, bardzo mocno ją koi, ma ponoć wysoką biozgodność ze skórą. Posiada właściwości nawilżające, przeciwzapalne i przeciwalergiczne. A do tego, jak to olej, pozwoli nam usunąć z twarzy wszystko to, co tłuste i zbędne.

Całość wspomogłam jeszcze cudownym aromatem olejku tymiankowego. Bardzo go ostatnio lubię, czasami aplikuje kropelkę na ubranie sobie i Róży, aby odetkać zatkany nos i ułatwić oddychanie. Ma piękny zapach, już ziołowy, a jeszcze taki jakiś… słodki. Nasz krem myjący wspomoże swoimi właściwościami antyseptycznymi i antyoksydacyjnymi. Polecany jest do pielęgnacji cery problematycznej i trądzikowej. No, samo dobro!

Owsiano-tymiankowy krem myjący

Składniki:

  • 25 g mączki owsianej koloidalnej (ZielonyKlub.pl)
  • 20 g białej glinki
  • 30 ml oleju owsianego (mój z BliskoNatury.pl, wkrótce się tam pojawi)
  • 3 kropelki olejku tymiankowego

Mączkę, glinkę i olej łączymy w miseczce i ucieramy do uzyskania jednolitej konsystencji. W między czasie dolewamy olejek tymiankowy. Dokładnie wymieszany krem przelewamy do wyparzonego słoiczka.

Jak używać takiego kremu? Codziennie, rano i wieczorem, bierzemy nieco kremu na dłoń, lekko rozrabiamy z wodą do uzyskania konsystencji emulsji i myjemy nią twarz delikatnie masując. Warto pozostawić go na skórze przez chwilę, aby wchłonęła naturalne dobro, a następnie zmywamy całość wodą. Tutaj warto też sięgnąć po łagodny żel myjący, np. rumiankowy Sylveco i nim dokończyć oczyszczanie. Dopiero tak dokładnie oczyszczoną i już przyjemnie nawilżoną buzię przemywamy tonikiem i nakładamy na nią krem.

Facebook