Posts Tagged‘kosmetyki ekologiczne’

Pielęgnacja z nową marką Purite

Znacie Purite? Nie? To musicie koniecznie poznać! Kiedy pierwszy raz natknęłam się na nową, rodzimą manufakturę, pierwsze o czym pomyślałam to to, że ma prawdziwie zachodni charakter. A to bardzo dobrze, bo wyróżnia się na naszym rynku pomysłem na siebie. Charakterystyczne etykiety osadzone na modnych opakowaniach z brązowego szkła przykuwają uwagę oryginalnym, niecodziennym designem. To jest jedna z tych marek, których nie powstydziłby się żaden concept store, nieco hipsterska, bardzo nowoczesna, ale tą nowoczesnością, która lubuje się nawiązywaniu do dawnych czasów. Purite może więc stać się ozdobą Waszej łazienki, ale czy tylko ozdobą?

SONY DSC

Wypróbowałam kosmetyki marki do pielęgnacji twarzy i włosów. Przyznam, że mocno kuszą mnie też mydła. Być może jest to zasługą ich świetnej prezentacji na stronie. Bardzo… apetycznej. Każdy rodzaj mydła ma swoje trzy wersje, w tym jedną, która całkowicie skradła mi serce – na sznurku! No, bardziej na tasiemce, a w każdym razie do zawieszenia na prysznicu. Wszystko wizualnie jest więc bardzo spektakularne. Sprawdźmy więc co kryje się pod opakowaniami i zdjęciami.

Zacznijmy od zestawu do twarzy. Jestem bardzo zadowolona z połączenia Toniku ujędrniająco-łagodzącego z Lekkim kremem Face Mousse. Ten pierwszy jest bardzo prostym połączeniem mojego ulubionego hydrolatu – znanej ze swych właściwości ściągających wody oczarowej z gliceryną, kwasem mlekowym i olejkiem rumiankowym. Ujędrnienie z nazwy produktu rozumiem tu więc jako ściągnięcie porów. Efekt łagodzący można wyczuć od razu. Od pierwszego pryśnięcia – tonik ma bowiem formę sprayu, co czyniło go idealną mgiełką na ostatnie upały. Jedyne, co bym w nim zmieniła to jego pojemność – wydaje mi się, że 50 ml to bardzo mało.

SONY DSC

Na hydrolacie oczarowym oparty jest także mus do twarzy Purite, co już dobrze świadczy o jego składzie. To, co pierwsze zwraca uwagę, kiedy nakłada się krem na twarz, to jego cudowny zapach marcepanu. Delikatny, ale dobrze wyczuwalny. Słodki i przepyszny. To zasługa oleju z pestek śliwek! To on ma taki właśnie zapach. I chociaż dodano także olejki eteryczne z geranium i szałwii, to olej śliwkowy czuć najmocniej. Zapach świadczy więc o dużej ilości oleju, który ma świetne właściwości pielęgnacyjne, jest lekki, łatwo wchłanialny, a do tego reguluje i wzmaga regenerację skóry. W musie znajdziemy także masło shea nilotica, masło oliwkowe i olej z nasion malin z naturalnym wysokim filtrem przeciwsłonecznym. Całość tworzy codzienny krem, który dobrze odżywia i chroni skórę. Nie znika od razu, pozostawia leciutką warstwę, nie jest to jednak ani uciążliwe, ani tłuste. Raczej nadaje skórze miękkości i elastyczności. Minus? Pompka w buteleczce, która od pewnego momentu zaczyna zawodzić, przez co wyciągnięcie kremu sprawia niestety trudność. Cóż… do wybaczenia 🙂

SONY DSC

Ja tu się o twarzy rozpisuję, a Was zapewne interesuje ta intrygująca babeczka, prawda? To szampon w kostce. Takie cudo! Przyznam, że na początku miałam pewne obawy. Sama mam włosy przetłuszczające się, a tu w składzie same niemalże masła i oleje. Mamy więc olej kokosowy (i mleczko też), oliwę, olej rycynowy, olej jojoba, masło shea i kakaowe. Samo dobro dla włosów, które uzupełniono ekstraktem z lawendy i pokrzywy oraz olejkiem miętowym i z trawy cytrynowej. Tylko jak takie tłuszcze mają myć? Otóż jest to po prostu rodzaj mydełka, w trakcie mycia włosów odpowiedni proces chemiczny sprawia, że wytwarza się piana, która dobrze włosy oczyszcza. Zauważyłam tylko, że istotne jest aby zmyć ją od razu, zanim sama zniknie, tak, aby tłuszcze także zmyły się z włosów. W przeciwnym razie za bardzo je obciążą.

Stosowanie szamponu musi też koniecznie był połączone z użyciem Preparatu zakwaszającego. Czemu? W szamponie mamy silną zasadę – wodorotlenek sodu, a nasze włosy lubią kwaśne środowisko. Zaraz po myciu więc spryskujemy je naprawdę fajnym roztworem octu jabłkowego z ekstraktami pokrzywy, szałwii, podbiału, kwiatów rumianku, nagietka i lawendy oraz olejkami rozmarynowym, lawendowym i rumiankowym. Przyznam, że w między czasie stosuję jeszcze odżywkę, ale fakt faktem – kosmetyki są nie tylko ciekawe, ale też skuteczne.

SONY DSC

Sam ocet wykorzystuję nie tylko do włosów, ale także spryskuję nim wacik z tonikiem do przemywania twarzy, aby zmniejszyć przebarwienia. Ocet zmiękcza i reguluje odczyn skóry. O ile tutaj jestem bardzo zadowolona z buteleczki – jest odpowiednio duża i praktyczna, o tyle do szamponu mam zastrzeżenia. Kartonik ma okrągłą dziurkę, która nie jest zabezpieczona np. folią, przez co na powierzchni ślicznej skądinąd babeczki osadzają się wszelkie paproszki.

Reasumując, bardzo polecam Purite. Myślę, że nie tylko świetnie się sprawdzą w codziennej pielęgnacji, ale także wspaniale nadają się na prezenty. Małe zastrzeżenia nie zmieniają faktu, że kosmetyki, wytwarzane przez tajemniczą DR (co napisane jest na każdym opakowaniu) są wysokiej jakości i odpowiednio przemyślane. Marka musi tylko nabrać jeszcze pewnego doświadczenia marketingowego, np. wrzucić logo, baner lub choćby nazwę na stronę sklepu oraz wprawić się w komunikacji i może zdobywać rynek. Nawet jeśli nie nasz, to zachodni na pewno.

Całość na stronie Purite.

SONY DSC

 

Wish List: Z naturalnych polskich nowości na rynku

Śledząc nowości na naszym rynku, natknęłam się na kilka naprawdę ciekawych kosmetyków, które niniejszym dołączam do mojej listy życzeń. Znacie któreś? Polecacie?

wish

 

1. Clochee Lekki balsam nawilżający – dzika róża. Kupiłabym go już za sam różany zapach! Delikatny i szybko wchłaniający się balsam do ciała do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Nawilża, regeneruje, poprawia elastyczność skóry i nasyca ją zapachem dzikiej róży. / Clochee, cena: 59 zł

2. Świeca do masażu SCANDINAVIA zielona herbata. Miałam świecę różaną i balsam z peelingami marki o zapachu zielonej herbaty. Teraz marzy mi się połączenie zapachu z pomysłem na świecę. Efekt musi być wspaniały!  / Scandinavia Green Line

3. YOPE – mydło w płynie Figa. Mydło figowe! Już za sam fakt figowy mogłabym je kupić! Naturalny ekstrakt z owoców figowca, pomaga komórkom skóry walczyć z wolnymi rodnikami, regeneruje ja i nawilża dzięki zawartości witamin B i C oraz cennych dla naskórka mikroelementów.  Kosmetyk zawiera też dużą dawkę gliceryny roślinnej, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę. W składzie są także witamina B5 i alantoina łagodzące podrażnienia i wspomagające regenerację naskórka. / Blisko Natury, cena: 20,99 zł

4. Iossi Masło do ciała Flower Power. Intryguje mnie za względu na połączenie oleju szafranowego-krokoszowego z tym marchwiowym. Ponoć pozostawia na skórze zapach wiosennej łąki 🙂 / Iossi, cena: 40 zł

5. Resibo, Tonik. Mgiełka nawilżająca. Zawiera wodę różaną, która poprzez poprawę ogólnego krążenia redukuje obrzęki i zmniejsza spękane naczynka oraz wodę pomarańczowa, pozyskiwaną z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Działanie nawilżające toniku gwarantują kwas hialuronowy oraz wyciąg z korzenia rabarbaru. / Resibo, cena: 49 zł

6. Orientana Bio Henna GORZKA CZEKOLADA. Jako, że całkiem niedawno rozpoczęłam przygodę z hennowaniem włosów, chętnie sprawdziłabym nowości Orientany – henny. W składzie znajdziemy takie dobroczynne zioła rodem z Indii – amlę, bhringraj, neem, aloes i shikakai. / Orientana, cena: 20,16 zł

7. Avebio Wygładzająca ambrozja do twarzy Like A Flower. Nazwa cudowna, czyż nie? Jest ponoć niezwykle lekkim produktem. Kompozycja płatków kwiatów róży stulistnej, jaśminu, stokrotki zapewnia odczucie gładkości i aksamitności, a egzotyczne guarango wzbogacone potrójnym kompleksem hialuronowym nawilża skórę natychmiast po użyciu jak i długotrwale. / Avebio, cena: 79 zł

Wnętrzarskie marzenia do spełnienia

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam przeglądać strony sklepów z dodatkami do wnętrz, meblami, tekstyliami i ceramiką. Tak samo jak lubię szperać w takich sklepach stacjonarnych. Interenet daje jednak więcej możliwości i pozwala wynaleźć prawdziwe cuda! Zobaczcie jakie tym razem piękne rzeczy wyszukałam, które bardzo, ale to bardzo, chciałabym kiedyś mieć w moim wymarzonym domku!

 

200

cudowne poduszki / idealny stolik na kawę (kaktusy tez przyjmę!) / wieloryb podtrzymujący książki

201

poducha / dywanik w paski / dywanik ze wzorkiem / koszyk z trawy morskiej / półki na skórzanych paskach

202

piękny stolik / różowy dywanik / świeczniki w różu i miedzi / genialna lampa z flamingiem

203

geometryczne półki / cudna huśtawka / kolorowy pojemniczek na biżuterię

W roli głównej: Alteya Organics Mydło do twarzy Bio Damascena

Co tu dużo mówić – dzisiaj mam dla Was bardzo przyzwoite polecenie. Chciałabym Wam bowiem napisać kilka słów o Mydle do twarzy Bio Damascena marki Alteya Organics.

Znacie już tę markę? Ja ją poznałam jakiś czas temu, miałam hydrolat rumiankowy w niezwykle przyjemnym atomizerze, który od razu zamieniał go w mgiełkę do ciała. Proste, a genialne. Marka więc spodobała mi się od razu. Mydełko również w pełni zaspokoiło moje potrzeby. Zamknięto je w poręcznej buteleczce z pompką. Etykieta taka, jaką lubię – prosta, elegancka, czytelna, miła dla oka.

Samo mydło z pewnością spodoba się wszystkim spragnionym łagodnej, ale skutecznej pielęgnacji. Jest certyfikowane ekologicznie i bardzo uniwersalne. Producent poleca go osobom z problemami dermatologicznymi, jestem jednak pewna, że doskonale sprawdzi się w przypadku każdego typu cery.

W składzie na pierwszym miejscu znajdziemy organiczną wodę różaną, a to jest ogromny plus. Która cera nie kocha wody różanej? Zaraz po niej mamy olej kokosowy, jest tu także ole ze słodkich migdałów, gliceryna, oliwa i witamina E. Do tego dodano olejki palmarozy, geranium i różany. Ogólnie – dużo dobra.

Ale… etykieta nam mówi, że mydełko zawiera organiczny olejek z róż bułgarskich. Sam produkt powstał właśnie w Bułgarii, a kraj ten z róż i ich zniewalającego zapachu słynie. Oczekiwałam więc mocno różanego zapachu, który kocham. Na moje nieszczęście czuć jedynie geranium, które w zasadzie do różanego olejku jakoś tam jest podobne, często się wręcz olejkiem geranium podrabia ten różany, ja jednak go nie lubię. Taki ot minus.

Nie zmienia to faktu, że kosmetyk jest naprawdę dobrym, codziennym zmywaczem. Nie ściąga, nie wysusza, lekko koi. Coś dla znudzonych tradycyjnymi żelami.

Mydełko z Perla Negra

 

SONY DSC

SONY DSC

W roli głównej Organic Surge organiczny relaksujący płyn do kąpieli Pikantna Lilia

Jak i kiedy ten czas ucieka? Choć właściwie przecieka przez palce… Nie wiem… Wiem natomiast, że trochę się ostatnio dzieje. Święta, powrót męża, wiosna (w końcu!), nowe dostawy w Lili in the Garden, nowe projekty i najważniejsze – w końcu zamierzamy wyskoczyć na upragnione wakacje! No i oczywiście nie mogę przestać o nich myśleć, a to jeszcze dwa tygodnie… Niecałe…

Tymczasem zakończył się pierwszy etap Plebiscytu Wiosennego na najlepsze kosmetyki naturalne! Zasypaliście mnie ogromem propozycji! Przyznam, że nieco mnie wręcz przeraziło wybieranie spośród nich tych najlepszych 🙂 Ale dam radę! Wkrótce, mam nadzieję, ruszy właściwe głosowanie! Zaglądajcie więc do Lili co jakiś czas, bo zaplanowałam bardzo przyjemne nagrody za oddanie głosów!!

Ale do rzeczy! Czy ktoś potrzebuje chwili relaksu? Mam na niego sposób! Dzisiaj w roli głównej Organic Surge organiczny relaksujący płyn do kąpieli Pikantna Lilia!

 

Facebook