Najlepszy wegański majonez

W kuchni roślinnej antyrakowej ważne jest bardzo wiele kwestii, o których tu już Wam pisałam. Musi być mocno warzywno-owocowo, strączkowo i zbożowo, musi być świeżo, produkty możliwie nieprzetworzone, ekologiczne, musi być pełno antyrakowych superfoods i tak dalej i tak dalej. Ale…

Ale musimy także się tą kuchnią cieszyć! A smaki znane od dziecka i bardzo zawsze lubiane to coś, co tworzy takie przyjemne poczucie komfortu i ciepełka w brzuszku i serduszku, prawda?

Dlatego właśnie już dłuższy czas temu postanowiłam tworzyć własny majonez!

Umówmy się – nie jest to produkt pierwszej potrzeby i nawet w mojej wersji jest po prostu tłusty. A kuchnia antyrakowa jest kuchnią niskotłuszczową! Ale tu znowuż pojawia się to magiczne – ale. Majonez traktujmy jako dodatek smakowy do naszych innych zdrowych wyborów. Podkręcamy nim sałatki pełne warzyw, wykańczamy kolorowe kanapeczki, a w święta, kiedy pół świata zdaje się zajadać sałatką jarzynową – my tworzymy naszą, zdrowszą wersję i świętujemy jak wtedy, gdy świat zdawał się prostszy i lepszy.

Niegdyś do głowy mi nie przyszło, aby kręcić majonez. A już tym bardziej, że da się go zrobić z mleka sojowego i oliwy. Majonez! I to taki, który smakiem zupełnie przypomina ten Kielecki. Jest po prostu pyszny i totalnie majonezowy. A mam w domu prawdziwego konesera majonezu i on to potwierdza 🙂

Od samego początku nie zdecydowałam się na sięganie po dostępne na rynku markowe wegańskie majonezy. Czemu? Nie mają dobrych składów, są produktami przetworzonymi, pełnymi cukru. Podczas gdy mój majonez oparłam na oliwie, mleku sojowym, bio occie jabłkowym, musztardzie dijon (ma prosty skład, bez cukru), syropie z agawy i cytrynce. Mamy więc pełną kontrolę tego, co w naszym majonezie się znajduje.

Z istotnych rzeczy to od razu tu napiszę jeszcze, że do majonezu wykorzystuję oliwę z wytłoczyn z oliwek. Czyli nie tą najzdrowszą (zwłaszcza w kuchni antyrakowej) z pierwszego tłoczenia, a tą pozbawioną już smaku i zapachu. Próbowałam na tej dobrej, ale niestety majonez za bardzo pachniał oliwą, a za mało majonezem. Wciąż jednak stawiamy tu na oliwę.

Sięgając po mleko też zwróćcie uwagę, aby miało prosty skład czyli głównie soję. Ach, no i polecam właśnie sojowe, bo jest odpowiednio tłuste i dostarcza przy okazji białko. Jest też jedną z głównych składowych mojej kuchni antyrakowej.

Dodam jeszcze, że mam za sobą wiele majonezowych prób. I nawet teraz, kiedy jestem już w tym kręceniu całkiem obyta, zdarza się, że majonez się zwarzy i po prostu nie wyjdzie.

Ale muszę tutaj jeszcze oddać hołd autorce bloga Olga Smile bo to z niego nauczyłam najwięcej. Znajdziecie tam wiele różnych majonezowych przepisów. Mój powstał a bazie TEGO – najlepszego. No, nie dziwię się!

Najlepszy wegański majonez

Składniki:

  • 550 ml oliwy z wytłoczyn z oliwek
  • 180 ml mleka sojowego
  • 1 duuuża łyżka musztardy dijon
  • sok z połowy cytryny
  • 4 łyżki octu jabłkowego (dobrego, bio)
  • 2-3 łyżki syropu z agawy
  • mniej niż 1 łyżeczka soli

Z takiej ilości składników wychodzi niecały duży litrowy słoik majonezu.

Do blendera kielichowego przelewamy mleko sojowe, sok z cytryny, ocet, agawę. Dodajemy sporą łyżkę musztardy i sól. Całość blendujemy przez minutkę na niskich obrotach, aby się ładnie połączyło. Po chwili zaczynamy dolewanie oliwy przez otwór w pokrywce, małym strumieniem. Spokojnie i cierpliwie. Majonez zacznie się ubijać do konsystencji, którą znamy. Na końcu próbujemy majonez – możemy teraz dodać albo octu, albo musztardy, albo agawy. Każdy z tych produktów może inaczej smakować, dopasujmy majonez do naszych preferencji. Całość ponownie mieszamy – jeśli trudno się miesza w blenderze, domieszajmy łyżką. I gotowe!

lll

Facebook