Z dala od zgiełku… Czyli dlaczego widziałam ten film już trzy razy, choć koleżanki, z którymi wybrałam się na niego do kina były… no… średnio zachwycone. Choć mąż kategorycznie odmówił mi wspólnego wyjścia na film. A kiedy oglądałam go przy nim trzeci raz, patrzył na mnie, jak… nie bójmy się tego słowa – jak na idiotkę 🙂
Bo to wspaniały film jest!
Prosta ze mnie dziewczyna, uwielbiam romansidła. A jeśli do tego są to romansidła kostiumowe, to dla świata mnie na chwilę nie ma. Jeśli więc uwielbiacie Jane Austen, a ulubionym Waszym serialem jest Downton Abbey, koniecznie idźcie do kina. Bo jeśli nie, to lepiej wybierzcie coś innego. Bo to trzeba takie rzeczy lubić. A już na pewno, dziewczyny kochane, nie zmuszajcie Waszych panów! I tak nie zrozumieją!
Nie, nie czytałam książki. Nie musicie mi pisać, że warto albo że lepsza – i tak przeczytam. Dzisiaj odnoszę się tylko do samego filmu, bez analizy tego, czy jest wierny pierwowzorowi czy nie. Bo nawet jeśli nie, „Z dala od zgiełku” (wersja obecna, z 2015 oczywiście) jest najlepszym filmem tego gatunku, jaki widziałam. A widziałam sporo. I jako bezgraniczna fanka Dumy i uprzedzenia i jej wersji odcinkowej BBC, stwierdzam, że właśnie spadła z piedestału. Jej miejsce zajęła nowa historia, choć pan Darcy w swej białej koszuli, zaraz po wyjściu z jeziora, pozostaje tam gdzie był, na samym szczycie 🙂
Jest to po prostu piękny film, bardzo plastyczny, z niesamowitymi widokami i porywającą muzyką. Z idealnie dobranymi aktorami, w tym bardzo angielską, uroczą Carey Mulligan oraz nowym panem och-ach – Matthiasem Schoenaerts. Oboje są dla mnie odkryciem i obojgu fanką właśnie zostałam. Cóż… Musicie zobaczyć Matthiasa w roli Gabriela Oak’a i się w nim zakochać! Bo wprawdzie bohaterowi daleko od szlacheckiej, dumnej postawy pana Darcy, jest od niego znacznie bardziej współczesny – męski, lojalny, kochający, wierny, inteligenty, pracowity – jak już pisałam, same ochy i achy!
Tym, którzy nie czytali książki i nie widzieli poprzednich ekranizacji, nie zdradzę fabuły. Powiem tylko, że jest to historia młodej, narwanej dziewczyny, która pomimo tego, że postanowiła sobie być niezależną, poddaje się porywom swych uczuć, aż za bardzo. Jest to też historia kobiety, która objęła w posiadanie dużą farmę i świetnie sobie radzi w typowo „męskiej”, jak na tamte czasy roli. Jest przedsiębiorcza, inteligentna, choć jednak tak po kobiecemu – zwariowana.
„Z dala od zgiełku” to film dla osób poszukujących romantyzmu w tym starym, dobrym wydaniu. Lubiących angielski humor, angielskie widoki i angielski styl życia. To film, który poprawia nastrój, który się wspomina i do którego się wraca. Bardzo polecam!
Zdjęcia farfromthemaddingcrowdmovie.com / materiały promocyjne