Aromaterapię lubię od dawna. Towarzyszy mi z większym lub mniejszych natężeniem od dobrych kilku lat. Zabawa zapachami i ich oddziaływaniem na organizm to wspaniała sprawa i wszystkim zawsze polecam choć krótkie wgłębienie się w temat.
Od kilku tygodni moja chęć do wąchania wzmogła się pod wpływem wspaniałości od Hani z Green Dragonfly. Wyciągnęłam cały mój arsenał olejków eterycznych i zapachowych i… bawię się! Być może spowodowane jest to tez pójściem Róży do przedszkola i koniecznością mocniejszego zadbania o jej odporność. I znowu lawenda i eukaliptus stały się naszym codziennym orężem.
Najbardziej standardowym sposobem na olejki są kominki zapachowe. Przychodzi jednak w końcu taki moment, że tradycyjny zestaw kominek+olejek przestaje wystarczać. Chciałoby się jeszcze nieco rozpieścić pozostałe zmysły, nacieszyć oczy i własną próżność. Poszukajmy więc dzisiaj piękniejszych i ciekawszych sposobów na aromaterapię!
Zaczynamy od aromaterapii prosto z roślin!
Bardziej uroczych woreczków z lawendą jeszcze nie widziałam! Na zdjęciu znajdziecie jeden z nich, prosto z Prowansji, od Le Chatelard 1802. Przywędrował do mnie wczoraj w potrójnym opakowaniu z Blisko Natury (tam tezżsą równie fajne dyfuzory z patyczkami). Róża zagarnęła jeden do łóżeczka, drugi leży już pod moją poduszką, a trzeci, ten właśnie ze zdjęcia, stoi przy komputerze. Sięgam sobie po niego co chwilę i wdycham…
O pachnidełkach było już ostatnio kilka razy! I te z Green Dragonfy (na zdjęciu z lawendą) i moje ostatnie wytworki całkowicie skradły mi serce! I ciągle chcę więcej! Po przepis na moje wiszące wpadajcie do wczorajszego posta. Koniecznie!
Równie mocno jak pachnidełka, zauroczyły mnie świece Green Dragonfly. Ale nie tylko one, bo w zasadzie na każdych targach z produktami hand made ostatnimi czasy pojawiają się świece sojowe. Zobaczcie chociażby świece BLIK, MySense Soy Candles, Candelove, czy Workshop of Nature.
Popularne stają się woski zapachowe do kominków. O Yankee Candle z pewnością większość z Was słyszała. Polecam także wytwory dziewczyn – blogerek z Craft n’Beuty lub kolorowe cuda z Bomb Cosmetics.
Nie mogę nie wspomnieć o moim UFO! Pamiętacie je? Jak nie, to wpadajcie do TEGO posta.
Znacie jeszcze jakieś fajne i ładne sposoby na zapachy w domu?