Posts Tagged‘przepisy na kosmetyki’

Słodkie babeczki-masełka do ciała – kawowe i kokosowe

Tym razem zrobiłam coś mega słodkiego! Coś z mojej ukochanej kategorii słodyczy kosmetycznych. I wierzcie mi, bardzo żałuję, że tych babeczek- masełek do ciała nie ma w mojej książce Cukiernia kosmetyczna. Stały by się doprawdy jej gwiazdami!

A co to te babeczki?

Samo dobro! Genialne, leciutkie, pachnące, naturalne masełka do ciała! W podstawie ciemniejszej babeczki mamy masło kawowe, zrobione po prostu z kawy, a w tych jasnych mamy sporo oleju kokosowego. Krem to połączenie właśnie jego z masełkiem shea. Całość jest dosyć miękka, choć spokojnie trzyma formę. Po nałożeniu na dłonie bardzo szybko się roztapia i zamienia w odżywczy olejek, który możemy wmasować w wilgotną skórę po kąpieli albo sięgać po niego, kiedy tylko nam potrzeba – kiedy mamy suche dłonie, spierzchnięte usta czy szykujemy komuś masaż 🙂

Wstawione do małego pudełeczka zamienią się w cudowny prezent!

Ach, babeczki udekorowałam po swojemu – kokardkami z wosku pszczelego i różowej miki. Możecie jednak dekorować je na różne sposoby – lekko oprószyć kakao czy cynamonem, dodać czekoladowe serduszko czy wsadzić ususzony kwiat. Niechaj wyobraźnia Wam podpowie!

Słodkie babeczki-masełka do ciała

kawowe i kokosowe

 

Składniki:

Kokardki:

  • odrobina bielonego wosku pszczelego
  • odrobina różowej miki
  • silikonowe foremki

Spód kawowy 1 szt. – masełko kawowe (przepis nieco inny niż ten z Cukierni kosmetycznej)

  • 30 g masła shea rafinowanego
  • 2 g wosku pszczelego bielonego
  • 5 g kawy mielonej
  • gaza do przecedzenia

Spód kokosowy 1 sz.

  • 25 g oleju kokosowego bio nierafinowanego (pachnącego)
  • 2 g wosku pszczelego bielonego

Krem

  • 25 g masła shea rafinowanego
  • 25 g oleju kokosowego bio nierafinowanego
  • 2 g wosku pszczelego bielonego
  • 15 kropelek olejku o zapachu lodów kokosowych (lub innego dowolnego, można tez pominąć)
  • woreczek lub rękaw cukierniczy

 

Rozpoczynamy od przygotowania kokardek. W kąpieli wodnej lub w mikrofali roztapiamy nieco wosku – jego ilość dostosowujemy do wielkości foremek, jakimi dysponujemy. Do roztopionego dodajemy nieco miki, do uzyskaniu preferowanego koloru, mieszamy i przelewamy do foremek. Po 15 minutach wyciągamy kokardki. Jeśli nieco wosku nam się wylało i kokardki nie mają odpowiedniego kształtu, modelujemy je za pomocą wykałaczki.

Robimy masełko kawowe. Do miseczki przekładamy masło shea, wosk i kawę, wstawimy ją do kąpieli wodnej. Roztapiamy masło i wosk, co jakiś czas mieszając. Pozostawiamy całość na niewielkim płomieniu na 20 minut, co jakiś czas mieszając. Po tym czasie przelewamy roztopione masło przez gazę do małej foremki na muffinkę – odcedzamy zmieloną kawę. Masełko w foremce odstawiamy do stwardnienia na około godzinę.

 

 

Zabieramy się za spód kokosowy. Roztapiamy w kąpieli wodnej olej kokosowy z woskiem, dokładnie mieszamy i przelewamy do drugiej foremki na muffinkę. Odstawiamy do stwardnienia w chłodne miejsce na około godzinę.

Gdy oba spody będą twarde, wyciągamy je delikatnie z foremek. Warto wcześniej wsadzić je na chwilę do zamrażalnika. Spody nacinamy delikatnie nożem, ale krem lepiej się trzymał.

 

 

Robimy krem. W kąpieli wodnej roztapiamy masło, olej i wosk. Gdy będą płynne, ściągamy z ognia, przelewamy do wysokiego naczynia do miksowania i odstawiamy do wystudzenia. Kiedy lekko zmętnieją, dolewamy olejek zapachowy i miksujemy na niewielkich obrotach, aby stały się puszyste. Odstawiamy do lodówki (lub za okno) na kilka minut, aż ponownie całość lekko stwardnieje i ponownie miksujemy. Mieszaninę przelewamy do woreczka lub rękawa cukierniczego i znowu odkładamy, aż całość uzyska konsystencję kremu. W między czasie warto zamieszać lub pouderzać o stół woreczkiem, aby masła twardniały równomiernie.

Kiedy osiągną konsystencję kremu (trzeba dobrze wyczuć odpowiedni moment), odkrawamy róg woreczka i nakładamy krem na babeczki. Mi same jeszcze daleko tu do perfekcji, ale kto powiedział, że musi być idealnie? Pamiętajcie tylko, aby zacząć od środka. Gotowe babeczki dekorujemy kokardkami (lub tym, co wybierzecie) i odkładamy w chłodne miejsce na godzinę do stwardnienia.

Jak ich używać? Tak jak pisałam we wstępie – są wielofunkcyjne. Wystarczy oderwać kawałeczek, który zaraz w dłoniach się roztopi.

No cudo!

 

Sprawdź też inne lili-przepisy!

>>> TUTAJ <<<

 

Ałunowo-aloesowy płyn po depilacji

Czy Wy też męczycie się z podrażnioną skórą po depilacji? A może macie w domu pana, który ma tak po goleniu?

Mam dzisiaj dla Was bardzo fajny przepis, na płyn, który towarzyszy mi na co dzień i który naprawdę uwielbiam!

Zrobimy dzisiaj łagodny, ale skuteczny ałunowo-aloesowy płyn na podrażnioną skórę po depilacji! Będzie miał dwufazową formułę, zależało mi bowiem na tym, aby pozostawić skórę leciutko odżywioną i od razu nawilżoną. Zamknęłam więc w płynie odrobinę oleju lnianego, który ostatnio uwielbiam (i bardzo polecam, bo dostępny jest w każdym supermarkecie – choćby Kujawski wypuścił niedawno świetny zimnotłoczony olej) oraz nawilżającej gliceryny. Z tą gliceryną to wiem, że różnie bywa, ale ja ją bardzo lubię i polecam. Tutaj też świetnie się sprawdza!

Podstawą naszego płynu jest roztwór ałunu. O tym krysztale pisałam Wam TUTAJ. Dodam więc tylko, że ma on silne właściwości antyseptyczne i ściągające. Pomaga goić się drobnym rankom i tamuje krwawienie przy zacięciach (tutaj najlepiej przyłożyć po prostu sam kryształ, jak to niegdyś golibrody czynili). Do tego dodałam hydrolat rozmarynowy, który także cenię, za antybakteryjne właściwości, ale polecam tu też bardzo hydrolat oczarowy, słynący ze swych mocy ściągających i kojących. Nie mogło zabraknąć olejku tymiankowego, ale jego także możecie zastąpić np. lawendowym czy z drzewa herbacianego. Całość uzupełniłam kojącym sokiem z aloesu, który w tego typu kosmetykach wydaje się niezbędny. Musimy bowiem załagodzić naszą podrażnioną goleniem skórę.

Z tego wszystkiego wyszła lekka formuła praktycznego płynu, który w zasadzie jest wielozadaniowy. Pozostawia skórę zabezpieczoną, odkażoną, ukojoną i przyjemnie nawilżoną. Bardzo polecam!

 

 

Łagodzący płyn po goleniu

Składniki na 100 ml:

  • 30 ml przegotowanej ciepłej wody
  • 10 g ałunu w proszku (z Maroko Sklep)
  • 20 ml hydrolatu rozmarynowego
  • 30 ml soku z aloesu
  • 5 ml oleju lnianego (lub innego ulubionego)
  • 5 kropelek oleju eterycznego naturalnego np. tymiankowego, lawendowego, z drzewa herbacianego
  • 5 ml gliceryny roślinnej
  • 10 kropelek eko konserwantu (Ecospa)

 

Do zlewki wlewamy ciepłą wodę, potem dosypujemy ałun.  Mieszamy, aż ten się rozpuści. Dolewamy po kolei kolejne składniki. Całość mieszamy i przelewamy do buteleczki. Płynem przemywamy miejsca po goleniu i depilacji. Przed użyciem należy wstrząsnąć, aby fazy się połączyły. Przechowujemy 4-6 tygodni, najlepiej w lodówce.

 

Gwiazdkowe balsamy w kostce

Święta coraz bliżej! To już ostatni dzwonek na stworzenie wyjątkowych prezentów dla bliskich. Spieszę więc z pomysłem i przepisem na coś, co z pewnością i zadziwi i sprawi masę radości – gwiazdkowe balsamy w kostce!

Mocno gwiazdkowe bo w formie gwiazdek właśnie. Oprószone leciutko złotym brokatem i ozdobione czerwonym pieprzem. Jeśli tylko zapakujecie je ładnie w małe pudełeczko, przyozdobicie gałązką świerku, wywołają okrzyki zachwytu. Choć pewnie trzeba będzie wytłumaczyć, że takie gwiazdki to mieszanina najlepszych masełek i olejów do ciała, że po kąpieli trzeba sobie kawałeczek oderwać, lekko ogrzać w dłoniach, a następnie wmasować w wilgotną jeszcze skórę. Że będzie ona wtedy wspaniale odżywiona i odpowiednio natłuszczona i nawilżona. Że przydadzą się i do rąk, i do ust, i do skórek przy paznokciach. Są po prostu wyjątkowe i uniwersalne. Bardzo polecam!

A tak łatwo i szybko się je robi!

 

Gwiazdkowe balsamy w kostce

Składniki / na 3 gwiazdki:

  • 25 g masła kakaowego
  • 20 g masła shea rafinowanego
  • 15 g wosku pszczelego bielonego
  • 25 ml oleju ryżowego
  • 15 ml oleju z pestek winogron
  • 5 ml olejku ulubionego zapachowego lub eterycznego (użyłam olejek tropicana z ZielonyKlub.pl)
  • szczypta złotego brokatu (Winter Gold Glitter z Kolorowka.com)
  • kilka ziaren czerwonego pieprzu

 

W kąpieli wodnej roztapiamy masła i wosk. Dolewamy oleje, mieszamy i ściągamy z ognia. Dolewamy olejek zapachowy lub eteryczny, ponownie mieszamy i przelewamy do silikonowych foremek w kształcie gwiazdek. Odstawiamy w chłodne miejsce do stwardnienia na pół godziny. Po tym czasie warto je jeszcze na 5 minut schować do zamrażalnika i dopiero wtedy wyciągnąć balsamy z foremek. Wyciągnięte ustawiamy na talerzyku i zapalniczką delikatnie ogrzewamy ich wierzch. W ten sposób roztopione masełka posypujemy kilkoma ziarbami pieprzu – dzięki temu przykleją się do gwiazdek. Całość oprószamy szczyptą brokatu dla świątecznego efektu.

Balsamy obwijamy w przeźroczystą folię i przechowujemy w chłodnym i suchym miejscu. Najwygodniej zamknąć je w aluminiowej paszczce lub plastikowym pojemniczku. Stosujemy jak opisałam powyżej.

 

 

 

Tu poniżej zapakowane gwiazdkowe balsamy w towarzystwie przecudnie pachnących świeczek Lanaline z BliskoNatury.pl (dodawane są jako gratisy) – zakochałam się w zapachu grzanego wina i cynamonowego jabłka!

 

Przepis na puszyste masełko herbaciane do ciała z maliną i bławatkiem

Wiecie dobrze, że uwielbiam proste pomysły, łatwe przepisy i szybkie efekty. Uwielbiam też, jeśli wychodzi z tego jest coś całkowicie genialnego! Tak będzie i teraz! Od dłuższego czasu bowiem cieszę się pewnym wspaniałym puszystym masełkiem do ciała, które z łatwością przyrządzicie w domu. Wasza skóra będzie wdzięczna! Bardzo wdzięczna! Zwłaszcza w taką smutną jesień, jaką teraz mamy, pełną chłodu i wiatru na zewnątrz, a suchego powietrza w domach. Z takim masełkiem każde domowe SPA stanie się luksusowym przeżyciem.

Ale do rzeczy! Nasze masełko jest masłem herbacianym, jest bowiem pełne tego wspaniałego, niwelującego procesy starzenia się skóry dobra, które nam właśnie zielona herbata oferuje. To też ona nadała mu ten lekko zielony kolor! I zapach, cudny zapach. No, może nie ona sama… Postanowiłam bowiem stworzyć masełko z gotowej mieszanki herbacianej, w której poza liśćmi herbaty znajdują się także maliny, płatki bławatków, jabłka i hibiskus. Jest też trochę aromatu, który jest wyczuwalny w masełku i zupełnie nie trzeba dodatkowo go aromatyzować. Mamy więc owocowo-kwiatowo-herbaciane cudo oparte na maśle shea i oleju jojoba. Takie połączenie gwarantuje nam doskonałą pielęgnację ciała, odżywienie, regenerację i ochronę.

Zadbałam o to, żeby masło było bardzo puszyste, dzięki czemu łatwo się je nabiera i szybko się roztapia. Bardzo polecam wmasować go w całe ciało, ale uwaga – tuż po kąpieli, na wilgotną, ale osuszoną skórę. Wtedy działa najlepiej. Warto też mieć je zawsze pod ręką – do rąk, do spierzchniętych ust, na buzią dzieci, które wychodzą na mróz. Jest po prostu totalnie wielofunkcyjne i zwyczajnie – praktyczne.

Ach, masełko zaliczam do grona innych maseł opartych na shea, na które przepisy znajdziecie w mojej Cukierni kosmetycznej! Mamy tam masło truskawkowe, waniliowe i kawowe. Boskie!

 

 

Puszyste masełko herbaciane do ciała z maliną i bławatkiem

Składniki:

  • 100 g masła shea rafinowanego (BliskoNatury.pl)
  • 25 ml oleju jojoba (BliskoNatury.pl)
  • 20 g zielonej herbaty z malinami, jabłkiem, bławatkiem i hibiskusem (mieszanka Big-Active, w marketach)

 

 

 

Wszystkie składniki przekładamy wo ceramicznej miseczki, którą wkładamy do kąpieli wodnej.

 

 

Czekamy aż masło się rozpuści, a potem przez około godzinę, na najmniejszym ogniu, macerujemy tłuszcze w zielonej herbacie, co jakiś czas całość mieszając.

 

 

Po tym czasie odcedzamy płynne masło przez sitko lub gazę i przelewamy do wysokiego naczynia. Kiedy ostygnie, miksujemy je przez ok. trzy minuty. Pozostawiamy ponownie na chwilę, aż zacznie twardnieć i ponownie miksujemy. Czynność powtarzamy 2-3 razy, dzięki czemu masło będzie puszyste. Gotowe przekładamy do wyparzonego słoiczka.

 

 

Polecam!

A po inne Lili-przepisy na kosmetyki zapraszam TUTAJ!

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Przepis na bombonierę kuleczek-pralinek kąpielowych

Któż z nas nie lubi otwierać pudełeczka z czekoladkami? Hmm? Ja uwielbiam (niestety…)!

Znacie moją szaloną miłość do słodyczy kosmetycznych. Takich bombonier wypełnionych wszelakimi kąpielowymi „słodyczami” zrobiłam już masę! Zamarzyła mi się jednak teraz nieco inna. Prostsza w formie, ale równie kusząca. Uwodząca pięknym zapachem i pastelowymi kolorami bombonierka pełna musujących kuleczek. Elegancka, ale i uroczo słodka.

I tak ją zrobiłam!

Ach, muszę się Wam jeszcze do czegoś przyznać. Bo o ile od dawna wszelkie babeczko-pralinki musujące robię i robić uwielbiam, o tyle od tradycyjnych form kul trzymałam się z daleka. Jejuniu, jak ja ich nie znosiłam! Toż wzbijałam się na wyżyny cierpliwości, żeby skleić te dwie połówki, żeby się trzymało. Ile ja przy tym nerwów zjadłam…

Aż tu przypadkiem całkiem niedawno odkryłam na nie sposób! Tak prosty, że aż genialny. Od teraz mogę lepić kuleczki niemal maszynowo!

Jaki to sposób? Otóż jak już połączycie dwie połówki foremki wypełnionej Waszym „ciastem” troszkę na wyrost, oczyścicie brzegi i mocno ściśniecie przez chwilę, zaczynacie opukiwanie… Czyli kilka razy, z każdej strony kulki, uderzacie nią o blat. Tak jakby delikatnie wymykała Wam się z rąk. Puk, puk, puk tu, i kolejne puki z drugiej strony. Potem ściąganie foremki, nadal delikatne, ale jednak sprawne, idzie już bez problemów! Kulkę odkładacie do wyschnięcia i zabieracie się za kolejną. I kolejną! Takie to proste!

 

Kolorowe kuleczki-pralinki kąpielowe

Składniki / na 15 szt.:

  • 300 g sody oczyszczonej
  • 150 g kwasku cytrynowego
  • 40 g skrobi ziemniaczanej
  • 40 g soli morskiej drobnoziarnistej
  • 100 ml oleju z pestek winogron
  • woda w spryskiwaczu
  • 5 ml olejku zapachowego lub eterycznego (dodałam olejek „lody kokosowe”)
  • mała foremka na kule kąpielowe
  • 2/3 tabliczki białej czekolady
  • kolorowe cukry do dekoracji ciast

 

W misce mieszamy suche składniki. Dolewamy olej i olejek, kilka razy spryskujemy całość delikatnie wodą i wyrabiamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Lepimy kule według sposobu, który opisałam powyżej. Każdą gotową odkładamy w spokojne miejsce na tackę i zabieramy się za kolejną. Kule odkładamy na noc do stwardnienia.

Nazajutrz przygotowujemy kolorowe cukry – przesypujemy je do kilku miseczek. Roztapiamy czekoladę w kąpieli wodnej. Każdą kulkę zanurzamy do maksymalnie połowy w czekoladzie, a następnie w kolorowym cukrze. Odkładamy do zastygnięcia – najlepiej każdą do osobnej papilotki papierowej lub silikonowej, żeby spokojnie stała pionowo. Po około 2 godzinach przekładamy do wspólnego pudełeczka.

Jedną – dwie kule wrzucamy do kąpieli – będą musować, uwalniać zapach i przyjemnie pielęgnować skórę.

  

 

Truskawkowe serniczki do kąpieli

Co powiecie na małe truskawkowe szaleństwo w kąpieli? Powiedzcie TAK, bo mam dzisiaj dla Was pomysł na serniczki kąpielowe w dwóch truskawkowych odsłonach!

Są urocze, są truskawkowe, pachną obłędnie, wyglądają jak prawdziwe mini serniczki, a na dodatek cudownie pielęgnują skórę w kąpieli! Mamy w nich bowiem odżywcze, kojące i regenerujące mleko wraz z masłem shea, masłem kakaowym i olejem ryżowym.

Nic, tylko wskakiwać do wanny!

Truskawkowe serniczki kąpielowe

Wersja różowa z sercami

Składniki:

  • 15 g – 3 łyżki roztopionego masła shea rafinowanego
  • 15 g – 3 łyżki roztopionego masła kakaowego
  • 15 ml oleju ryżowego
  • 30 g mleka w proszku
  • 5-6 żyłek rozdrobnionych w dłoniach truskawek liofilizowanych (są w supermarketach)
  • 5 ml olejku zapachowego (najlepiej truskawkowego)
  • opcjonalnie 4-5 kropelek czerwonego barwnika do mydeł
  • serduszka z białej czekolady do dekoracji
  • papierowe papilotki na pralinki (wybrałam najmniejsze na pralinki, wyszło 10 szt.)

Wersja biała z truskawkami

Składniki:

  • 10 g – 2 łyżki roztopionego masła shea rafinowanego
  • 10 g – 2 łyżki roztopionego masła kakaowego
  • 10-15 ml oleju ryżowego
  • 30 g  mleka w proszku
  • 4 ml olejku zapachowego (najlepiej truskawkowego)
  • truskawki liofilizowane do dekoracji
  • papierowe papilotki na pralinki (tym razem wyszło 6 szt.)

 

W kąpieli wodnej roztapiamy masła. Do miseczki wsypujemy mleko, a w przypadku różowych serniczków także truskawki i barwnik,  dolewamy masła i olejek zapachowy i mieszamy. Dolewamy tyle oleju ryżowego, aby uzyskać konsystencję miękkiej pasty, bez grudek. Przekładamy ją po równo do papilotek, dekorujemy serduszkami i truskawkami i odstawiamy do stwardnienia.

Do kąpieli z ciepłą woda dodajemy 1-2 serniczki. Rozpuszczą się w wodzie, uwolnią swe dobroczynne składniki i piękny zapach.

 

Facebook