Posts Tagged‘podpatrzone’

Podpatrzone: Mgiełka orzeźwiające tymianek & cytryna

Weekend zapowiada się wspaniale. I dobrze,bo to w końcu pierwszy weekend wakacji! Wypatrzyłam więc coś prostego i mocno orzeźwiającego! Zajrzymy dzisiaj do Poppy Haus i zrobimy mgiełkę na upalne dni!
Najprostsze pomysły są zawsze najtrudniejsze do wymyślenia… Wyobraźcie sobie siebie w ogrodzie, lipcowe południe, żar z nieba się leje, pot z głowy. Środek lata! Co wtedy robicie? Sięgacie do lodówki po mgiełkę i orzeźwiacie się w jednej chwili!
Autorka Poppy Haus pomyślała o cytrynie i tymianku. Połączenie kuszące i pachnące. Dodała nieco gałązek ziela i plasterków cytryny do butelki z atomizerem, całość zalała wodą i tyle! Butelkę wkładamy do lodówki, a kiedy trzeba wyjmujemy i chłodzimy się naturalnie.
Od siebie tylko dodam, że z cytrusami należy jednak nieco uważać i nie wystawiać na działanie promieni słonecznych pokropionych np. cytryną miejsc – grożą nam odbarwienia. Jeśli więc nie planujecie siedzieć w cieniu, postawcie na zioła i kwiaty! 

Od siebie mam jeszcze dwie propozycje mgiełkowych mieszanek! Poniżej!

Pomysł i pierwsze zdjęcie z Poppy Haus.

Podpatrzone: Kostki peelingujące kawa kokos

Wypatrzyłam Wam i podpatrzyłam też, coś bardzo prostego, a zarazem cudnego! Polecam Waszej uwadze dzisiaj kostki peelingujące kawa-kokos. Cóż… możemy je też nazwać babeczkami-scrubami, które skórę wygładzają, odżywiają, zmiękczają i jeszcze działają antycellulitowo.
Pomysł pochodzi z Henry Happened i tam tez Was odsyłam po więcej ciekawych inspiracji.
Antycellulitowo, bo to kofeina przecież, która pobudza krążenie i pomaga usuwać toksyny. Kosteczki mogą więc stać się ciekawszą wersją tradycyjnego kawowego peelingu. Wyglądającą przy tym bardziej estetycznie i nadająca się idealnie na prezent. No i wzbogaconą o cudne właściwości pielęgnacyjne oleju kokosowego. Wybierzcie ten świeży, dziewiczy, nierafinowany, o intensywnym zapachu kokosa. Olej wnika głęboko i szybko w skórę, działa antyseptycznie, dezodorująco, odżywczo, przyspiesza regenerację i świetnie nawilża.
Przepis jest banalnie prosty. Potrzebujecie jedynie tyle samo oleju kokosowego ile mielonej kawy (na przykład po pół szklanki). Olej najlepiej wcześniej zmiękczyć, delikatnie go rozgrzewając, np. w mikrofali lub kąpieli wodnej. Całość mieszacie i przelewacie do foremek na muffinki. Odstawiacie w chłodne miejsce do zastygnięcia i po godzince wyciągacie. Olej kokosowy pod wpływem ciepła dłoni będzie się delikatnie roztapiał, więc scruby w użyciu będą przyjemne. Kosteczką wymasujcie ciało, zwłaszcza w newralgicznych miejscach – na udach i pośladkach. Uważajcie, kawa może zabrudzić łazienkę. Kostki przechowujcie w lodówce, zamknięte w woreczku, ale i w temperaturze pokojowej olej będzie dosyć twardy.
Autorka Henry Happened poleca stosować podobną mieszaninę także na twarz. Myślę, że na pewno warto taką maskę wypróbować. Zmieszajcie 1/4 szklanki greckiego jogurtu, łyżkę oleju kokosowego, dwie łyżki mielonej kawy i sok z połowy cytryny. Całość wmasujcie w twarz i pozostawcie na niej przez 10-15 minut. Po tym czasie zmyjcie maseczkę, delikatnie peelingując cerę. Mocne pobudzenie gwarantowane!
Zdjęcia Henry Happened

Podpatrzone: Peeling różany

I chociaż w planach go nie było… Chociaż miałam właśnie pisać Wam innego posta… to nie mogłam się oprzeć! Po prostu całkowicie i totalnie zauroczyło mnie zdjęcie. A za nim niezwykle prosty przepis, który, jestem tego pewna, przypadnie do gustu każdej pięknej pani! I to nic, że dzisiaj mamy już drugi scrub. Poranny był markowy, ten zrobicie w domi sami!

Dzisiaj podpatrujemy OH SO PRETTY i cudowny, a prosty peeling różany.

To jedno z ładniejszych zdjęć, pokazujących ręcznie robione kosmetyki, jakie widziałam. Podoba mi się jego czystość, jego kompozycja i kolorystyka. Podoba mi się ten minimalistyczny romantyzm i spokojna kobiecość. I podoba mi się pomysł na peeling.
Wystarczy do niego bowiem zmieszać sól (autorka wykorzystała sól zwykłą i różowa himalajską), olej jojoba i olejek różany. W proporcjach dowolnych. Aby wyszedł nam peeling ulubiony, w konsystencji dopasowanej do naszych preferencji. Nic trudnego, a zwala z nóg. Gwarantuję Wam, że różany zapach jeszcze długo będzie Wam towarzyszył. A olej jojoba, który doskonale wchłania skóra i którą sam doskonale odżywia, zadba o odpowiednią pielęgnację. Jest to jeden z moich najulubieńszych olejów (choć właściwie to płynny wosk), który bardzo Wam polecam.
Ale to nie wszystko – autorka przygotowała dla Was także etykiety do ściągnięcia i wydrukowania (TUTAJ). Zróbcie więc ten różany solny scrub, część wykorzystajcie sobie sami, a część zapakujcie do słoiczka dla kogoś bliskiego. 

I śnijcie kolorowe różane sny!

Zdjęcia i przepis: OH SO PRETTY

Podpatrzone: Scrub kawa+kardamon Fig+Yarrow

Jak już dobrze wiecie, czasem podpatruję. Bo czasem warto! Bo dzięki temu sama się uczę. Co można połączyć? W jakim kierunku kombinować samemu? Co dobrze ze sobą współdziała? Bo dzięki temu mogę potem wymyślać własne przepisy. Czasem jednak podpatruję, bo czasem nie ma co kombinować. Czasem warto po prostu postarać się zrobić coś bardzo podobnego. Tak też jest w tym przypadku!

Z pewnością znacie już kawowe scuby do ciała. Być może już nawet kiedyś robiliście podobne. Dobrze więc pewnie wiecie, że zawarta w kawie kofeina pobudza krążenie, dzięki czemu ma działanie stymulujące i niwelujące cellulit. Jestem jednak pewna, że jeżeli dodamy do peelingu składniki, które odnajdziemy w scrubie marki Fig+Yarrow stanie się on jeszcze cenniejszy i przyjemniejszy.
Lubię Fig+Yarrow. Nie, nie dlatego, że wypróbowałam już ich kosmetyki. Niestety nie miałam jeszcze tej okazji. Podoba mi się jednak marka jako taka. Jako manufaktura z pomysłem, oryginalnymi opakowaniami, ciekawymi produktami, czystymi składami. Ich produkty wydają się być naprawdę interesujące i nie takie trudne do odtworzenia.
W scrubie głównymi składnikami są cukier trzcinowy, oliwa z oliwek i kawa – arabica, zmielona. To jest podstawa wszystkich kawowych peelingów. Polecam tutaj tworzenie własnych idealnych proporcji i konsystencji. W naszym produkcie do tego dodano jeszcze inne natłuszczające cuda, które dodatkowo go wspierają pielęgnacyjnie, dbają o odpowiednie nawilżenie i odżywienie masowanej skóry. Są to: olejek rycynowy, masło kakaowe, masło shea i olej kokosowy. Te trzy ostatnie mogą wymagać uprzedniego rozpuszczenia w kąpieli wodnej. Sugeruję też dodawanie ich w małej ilości, aby scrub nie był zbyt ciężki i zbyt tłusty.
Następnymi użytymi przez twórców marki składnikami są naturalne konserwanty: ekstrakt z wiciokrzewu, który ponoć działa przeciwzapalnie, kojąco, wygładzająco i liftingująco, witamina E i ekstrakt z rozmarynu. Jeśli akurat nimi dysponujecie, to jak najbardziej warto dodać, ze względu na to, że są silnymi antyoksydantami i pomagają w walce ze starzeniem się skóry. Są jednak nieco trudniej dostępne, więc jeśli nie planujecie przechowywać peelingu przez kilka miesięcy, a zużyć w najbliższym czasie, możecie je ominąć.
Jako swoista wisienka na torcie, skład peelingu zamyka olejek kardamonowy. Proponuję zamiast niego dodać do Waszego kosmetyku nieco kardamonu mielonego. Będzie aromatycznie i intrygująco, a do tego przyprawa wzmocni stymulujące działanie scrubu.

To jak? Robimy?

Oryginalny scrub znajdziecie na Fig+Yarrow

Podpatrzone: Pomysł na zapach w domu

Któż nie lubi, kiedy w domu pachnie świeżo zaparzoną kawą lub piekącym się ciastem drożdżowym z truskawkami… no któż… Mam dzisiaj dla Was pomysł, podpatrzony na Thistlewood Farms, na nieco inne domowe zapachy! Bardziej orzeźwiające, energetyzujące, letnie! Może to być świetny pomysł na zastąpienie kominka do aromaterpii czy świec zapachowych. Naturalny i zależny jedynie od Waszej wyobraźni! Na co dzień lub żeby zaskoczyć gości, na wyjątkową okazję.
Autorka pomysłu KariAnne robi to tak… Wkłada na patelnię dwie świeże pokrojone cytryny, dwie gałązki rozmarynu i łyżeczkę wanilii. Całość zalewa około dwoma litrami wody i nastawia na duży ogień, aby się zagotowało. Wtedy zmniejsza gaz do minimum i pozwala całości lekko się dusić. Jeśli woda wyparowuje, dodaje jej więcej, aby rośliny były cały czas w niej zanurzone. I kiedy to sobie tak bulgota, w domu unosi się cytrynowo-ziołowo-waniliowy aromat. I daje on jej radości do każdego dnia!
KariAnne sugeruje, aby tworzyć własne kompozycje zapachowe. Możecie dodawać inne cytrusy, np. limonkę lub pomarańczę, ekstrakt migdałowy, miętę, imbir, laskę cynamonu czy liście laurowe. Ciekawa jestem, co tez jeszcze możecie wymyślić…

Pomysł i zdjęcia Thistlewood Farms

Podpatrzone: Peeling kokosowo-herbaciano-różany

Lubię podpatrywać ciekawe pomysły, a ten tutaj na peeling kokosowo-herbaciano-różany jest jednym z ciekawszych! Już wyobrażam sobie ten zapach unoszący się w łazience i pozostający na skórze. I przyznam, że sama nie wymyśliłabym pewnie, aby połączyć olej kokosowy i herbatkę różaną. A połączenie to wydaje się być zaiste kuszącym!
Autorka peelingu i jednocześnie bloga Le Zoe Musings miała to szczęście, że dysponowała herbatą o nazwie Cherry Rose. Myślę jednak, że na rynku jest teraz tak dużo ciekawych mieszanek, że znajdziemy tą odpowiednią dla nas! A cała filozofia peelingu po połączenie dwóch części cukru z jedną częścią oleju. Jako, że tutaj wybrany został olej kokosowy, który w domowej temperaturze ma formę stałą, został on jeszcze przed zmieszaniem roztopiony (np. w kąpieli wodnej).
Do tego doszła jeszcze wspomniana herbata, która dodała zapewne wspaniałego aromatu peelingowi. Autorka sugeruje, że idealnie nadadzą się także kwiaty lawendy, skórka cytryny, imbir, miód, mięta czy rozmaryn. Wyobrażacie sobie tą aromatyczną kokosowo-herbaciano-różaną woń? 
Oryginalny przepis znajdziecie na  Le Zoe Musings.
Zdjęcia Le Zoe Musings

Facebook