O pracy na poczcie. I nie tylko.

Byłam ostatnio na poczcie. Cóż, w zasadzie to bywam tam bardzo często, ale ostatnia wizyta wywarła na mnie dosyć intensywne wrażenie. Było pusto, co już samo w sobie jest wydarzeniem godnym zapamiętania. Podeszłam więc do jednej z milszych tam pań, podałam przesyłki do wysłania, a pani rozpoczęła sympatyczny small talk. Mówiła o tym, że teraz nie ma ludzi, ale pewnie za kwadrans zbierze się trochę, a potem to już do końca dnia będzie kolejka. I że czasami to nawet po pół godziny po zamknięciu jeszcze obsługują. Ale w sumie to nie może narzekać, bo przecież bardzo lubi swoją pracę.

I tu mnie całkowicie, totalnie, jako żywo – wcięło.

No bo praca na poczcie kojarzyła mi się zawsze z najgorszym złem tego świata. Ludzie stoją w tych kolejkach, poddenerwowani, zirytowani, krzyczą na te panie, one znowuż cały dzień w pośpiechu, stresie, wbijając te znaczki w komputer, te przelewy, szukając tych zaginionych listów, etc., etc. No i czy taką pracę można lubić?  A ta pani taka miła, taka uśmiechnięta, z takim wewnętrznym spokojem do mnie mówi.

Mam koleżankę, która jest księgową. Przyznam, że księgowość w moich oczach to kolejne zło tego świata. Co miesiąc przygotowuję te wszystkie papiery dla naszej księgowej, w sumie więc nie jest to jakaś szczególnie wielka sprawa, ale i tak każdorazowo niemal dostaję spazmów na samą myśl. A ta moja koleżanka, wyobraźcie sobie, po prostu i zwyczajnie – lubi to. Lubi sobie w tych papierach trzymać ład i porządek, zliczać te liczby, pilnować terminów, zatapiać się w zupełnie obcy mi świat.

I jak tak pomyśleć, to znam sporo osób, które spełniają się w czymś, czego mój rozum nie ogarnia. Wiele z nich nie potrafi zrozumieć, jak ja mogę tak całymi dniami w domu siedzieć i się samej mobilizować. I jeśli jeszcze dalej się w to wgłębić, to – jak to dobrze. Jakie to niesamowite, że tak bardzo się różnimy i jak bardzo potrzebujemy się nawzajem.

Cóż, trzeba w tym szaleństwie znaleźć na siebie sposób. Nie bacząc na opinie innych. Bo są inni. Pięknie inni, ale inni.

 

13 comments on O pracy na poczcie. I nie tylko.

  • Madie

    Haha znam to! Sama zajmowałam się księgowością mojej firmy przez rok i to był mój mały koszmar, ale i tak jestem z siebie dumna, że dałam radę:) A na poczcie też znajduję przyjazne dusze, u siebie mam takiego miłego Pana, który strasznie się cieszy jak uzupełniam mu już ceny i wszelkie gabaryty itd od razu:)

  • Barbara P.

    Grunt to się różnić i uzupełniać z uśmiechem. Co do pań na poczcie, to w mojej miejscowości są bardzo cierpliwe. Aż się czasami zastanawiam, czy je w ramach szkoleń jakoś specjalnie nie przygotowują do kontaktu z sfrustrowanym klientem 🙂

    • Adriana Sadkiewicz

      A ja myślę, że macie chyba jakieś niesamowite szczęście do tych pań 🙂 Z moich obserwacji pocztowych wynika, ze naprawdę ciężko o takie panie z powołaniem.

      • Barbara P.

        Może wszystkie pracują na poczcie w mojej miejscowości 😀 Ale faktem jest, że państwowe posadki ciut rozleniwiają 🙂

  • Justyna Wiśniewska

    Ja też lubię swoją pracę 😉 u nas na poczcie też jest taka pani – zawsze usmiechnięta i pomocna a nie jak reszta, która chce tylko odfajkować petenta ;x

  • Paulina Świątek

    Heh ile ludzi tyle opinii … każdy ma jakiś tam swój świat w którym czuje się dobrze … i chwała za to … dobrze, że są jeszcze na świecie tacy ludzie z „powołania” a nie siedzą, pracują za karę 🙂

  • Olga | Gray Moka

    W sumie to chyba dobrze, że jest ktoś, kto lubi księgowość :D. Kto wykonywałby taką pracę, gdyby nikt jej nie lubił? 🙂

  • Ola | Mikmok blog

    Moja pani na poczcie jest cudowna, a dodatkowo każdego klienta żegna słowami „do widzenia i miłego dnia życzę!” <3

    Poza tym sama prawda – różni ludzie lubią różne rzeczy, zresztą sama lubię bardzo wiele takich mało lubianych czynności, a inne, niby ciekawe mnie nudzą. Lubię układać, porządkować i katalogować, więc praca księgowej wydaje mi się super ciekawa 😉 Z kolei nie znoszę gotować, co wydaje się czasem dziwne, bo uwielbiam jeść, kocham wszystko "slow" i naprawdę ciężko mi to czasem łączyć. Śmieszy mnie też zawsze, kiedy ktoś twierdzi, że bez sensu wydawać pieniądze na to czy na tamto, skoro można by je zaoszczędzić i wyjechać w podróż – ok, lubię czasem gdzieś wyjechać, ale nie jest to dla mnie priorytet i cel w życiu, czego wielu podróżników zupełnie nie ogarnia 😉

    • Adriana Sadkiewicz

      No właśnie – najważniejsza, ale i najtrudniejsze jest zrozumienie, że inni są inni, że mają własne pomysły, że lubią zupełnie coś innego. To chyba każdy z nas tak ma, że mierzy swoją miarą, nie? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook