Takie dni. Całe mokre. Całe ponure. W takie dni świat wydaje się pusty. Magii nie ma. Cóż… nic bardziej mylnego. W takie dni wychodzimy na chwilę do lasu. Kiedy wilgoć otula. Przeszywa na wskroś. Kiedy liście lepią się do policzków, a trawa do kaloszy. Kiedy każde dziecko obowiązkowo wpada do kałuży. Kiedy pies wygląda jak zmokła kura, ale z pyska bije największe szczęście. W takie dni magii jest najwięcej.
Bo w tej prawie niewidocznej, wędrującej między drzewami mgle coś się kryje… Bo wszechogarniająca, nieustanna mżawka coś zwiastuje… Bo za każdym drzewem budzi się coś do życia… Las mówi. Trzeba tylko posłuchać.