Głęboki. Tajemniczy. Uwodzący. Lekko odurzający. Mocny. Taki jest zapach olejku, który niedawno zakupiłam. Mech i paproć ponoć. Czy tak pachnie mech i paproć… no nie wiem… Ale trzeba przyznać, że zapach jest wspaniały. Kojarzy mi się z męskimi perfumami. I do męskich kosmetyków z pewnością nie raz go wykorzystam. Takich, które się po kryjomu podbiera. Bo ładnie pachną 🙂
Kiedy już ten mech i ta paproć mnie odurzyły, przyszło mi na myśl masełko oliwne. Jedyne tak cudownie pastelowo zielone. Powstałe na bazie śródziemnomorskiej oliwy, a bardzo podobne w zastosowaniu do masła shea. Intensywnie pielęgnujące, regenerujące i wygładzające. Tłuściutkie, gęste, ale miękkie i łatwo się rozsmarowujące.
I kiedy to masełko oliwne już mi do głowy weszło, to nie mogło być inaczej! Musiał powstać zielony balsam o głębokim zapachu mchu i paproci. Któremu lekkości nieco nadał olejek ryżowy i frakcjonowany olej kokosowy. A jak ładnie wygląda! I jaka skóra po nim miła!
Do wykonania balsamu przygotujcie:
- kubeczek papierowy 60ml (Zielonyklub.pl)
- 40ml masła oliwnego (Blisko Natury)
- 5ml wosku pszczelego bielonego (Blisko Natury)
- 10ml kokosowego oleju frakcjonowanego (Zielonyklub.pl)
- 10ml oleju ryżowego (Blisko Natury)
- 3 krople witaminy E (Zrobsobiekrem.pl)
- 25 kropelek olejku mech i paproć (Zielonyklub.pl)
Tym razem w przepisie podałam pojemności składników. Warto skorzystać tu z kuchennych lub laboratoryjnych łyżeczek mierniczych o różnych pojemnościach. Bardzo ułatwia to produkcję. W kąpieli wodnej roztapiamy wosk i masło. Dolewamy do tego oleje ryżowy i kokosowy i całość mieszamy. Ściągamy wszystko z ognia i odkładamy na 2-3 minutki do lekkiego wystygnięcia. Dolewamy witaminę E i olejek zapachowy, ponownie mieszamy i przelewamy do kubeczka. Kubeczek ostawiamy delikatnie w chłodne miejsce na godzinkę, do całkowitego zastygnięcia. I gotowe!