W roli głównej: Phenomé Cukrowy peeling do ciała NOURISHING

Taki to mamy teraz czas rozpieszczania. Nie tylko bliskich, ale też siebie. Czas przytulny, czas magiczny. Dlatego też tak miło czasem zamknąć się w łazience, usiąść w wannie, pomyśleć, coś niecoś zaplanować, odetchnąć w tej gwiazdkowej bieganinie i sięgnąć po naszą dzisiejszą gwiazdę – Phenomé Cukrowy peeling do ciała NOURISHING!

Mam wrażenie, że te cukrowe scruby to właśnie takie rozpieszczacze! Nie tyle działają dobrze na ciało, ile na nasze zmysły. Koją i relaksują! Mam akurat w łazience trzy takie cuda – jeszcze tropikalny z Pure Fiji i cynamonowy z Clochee. I każdy z nich w ten sam sposób działa na mnie pozytywnie. O ile o tych dwóch delikwentach Wam jeszcze napiszę, o tyle dzisiejsza gwiazda musi nam właśnie teraz zabłysnąć!
Peeling Phenomé jest jednym z najlepszych, jakie używałam. I mam tu na myśli nie tylko te kupne, markowe, ale także robione samodzielnie przeze mnie. Jest tak przyjemny i smakowity, że mam ochotę nie tylko masować nim ciało, ale każdorazowo jeszcze… zjeść! Pachnie świątecznymi ciasteczkami. Obłędnie! Wyczuwam lekką nutę cytrusów, wanilii i rozkosznej słodyczy!
Jest to gruboziarnisty scrub, idealny do ciała (do twarzy raczej nie polecam). W sam raz tłusty. Nie za bardzo, nie pozostawia trudnej do zmycia warstwy. Tłustość ta przekłada się jednak na coś innego – delikatne odżywienie i nawilżenie skóry podczas naszego małego zabieg domowego SPA. Czemu? Bo te tłuszcze to same pielęgnacyjne cuda! Mamy tu bowiem dużo oleju makadamia, który jest bardzo dobrze przyswajalny przez skórę i jednocześnie dla niej łagodny, mamy oliwę z oliwek, olej jojoba, ze słodkich migdałów, kokosowy, awokado, buriti (właśnie się dowiedziałam o istnieniu takowego) i z pestek winogron. Prawdziwe olejowe bogactwo! Do tego dochodzą olejki i ekstrakty z cytrusów, orzeźwiające, energetyzujące.
Nie mogę nie wspomnieć o opakowaniu. Producent zadbał o nasze zmysły nie tylko samym produktem, ale także odpowiednio dużą pojemnością! W sporym brązowym szklanym słoiczku mamy więc 200ml scrubu, który starcza na dłuuuugo i nie musimy co chwilę zaprzątać sobie głowy zakupami. Całość z resztą wygląda nie koniecznie jak kosmetyk, a raczej pojemniczek pełen jakichś słodkich przetworów z babcinej spiżarni. I w zasadzie nie ma w tym dużego błędu… Słodko jest!
Reasumując, peelingiem jestem zachwycona. Phenomé po raz kolejny spisało się na medal. Polecam więc zwłaszcza w okresie świątecznym – wpisuje się idealnie!

Dostępny jest w sklepach Phenomé

Facebook