Dorwały się dzikie bestie do dyni… Dotychczas spokojne, uległe… Stały sobie w pokoju Róży i przyglądały się jej zabawom. Krowa, koń i koza… Dzisiaj, w Halloween, pokazały swoją prawdziwą naturę. Przerażającą, mrożącą krew w żyłach, niczym z najstraszniejszego horroru… Ożyły… Oczy zalśniły im złowrogim mrocznym blaskiem… i ruszyły w kierunku kuchni, w poszukiwaniu samotnej dyni… Ale żądza krwi kazała im zabić jedno z nich. Padło na kozę. Nie cierpiała długo. Może i lepiej skończyła? Krowa i koń w szale dopadły wielki kawał halloweenowej dyni. Rozszarpały go, upajały się nim. Pasja i szaleństwo całkowicie zaćmiły ich dotychczasowe życie z nami. I wtedy do akcji wkroczyłam ja. Zdziczała zwierzyna wylądowała w… kąpieli… a z pozostałości dyni zrobiłam sobie maseczkę!
Jeśli więc i w Waszych domach kryją się potwory… jeśli nie pomyślałyście dotychczas o halloweenowym przebraniu… jeśli przygotowujecie się do imprezy lub macie dzisiaj wolny wieczór… polecam bardzo straszną, lekko złuszczająca, oczyszczającą, poprawiająca krążenie i odżywiającą dyniową maseczkę HALLOWEEN! Uwaga, po jej nałożeniu na twarz… się straszy!
Do wykonania maseczki przygotujcie:
- garść pokrojonej w kosteczkę dyni
- łyżkę miodu
- pół łyżeczki cynamonu
- łyżeczkę glinki żółtej
Wszystkie składniki przełóżcie do blendera i zmiksujcie razem na możliwie jednolitą masę. Maseczkę nałóżcie na twarz na 15 minut i postarajcie się chwilę zrelaksować. Po tym czasie, zmyjcie ją letnią wodą, delikatnie masując skórę. Na koniec nałóżcie cienką warstwę nawilżającego kremu. Cera nabierze witalności i blasku.
A plastikowe zwierzęta lepiej schowajcie dziś przed dziećmi…
Przy okazji polecamy świetną i zabawną książeczkę Małgorzaty Strzałkowskiej „Straszna Książka czyli upiorna zabawa w rymy”, wyd. Czarna Owca, z której pochodzą obrazki.