Los był dla mnie łaskawy… Albo wręcz przeciwnie – postanowił zrobić mi na złość i zadrwić sobie ze wszystkich moich wymówek – że za daleko, że czasu nie ma, że drogo… i otworzył mi fitness tuż pod domem! Doprawdy, bardzo zabawny ten los! I poszłam i zakupiłam ten karnet open… no zakupiłam – jak już wszystko takie ładne, nowe, wypasione, program szeroki i siłownia, sauna i w ogóle – zumba! No i Kochani zaczynam się zumbować i fitnesić! Czyli idę o krok dalej niż w poście Be Happy z Lili! 🙂 I obym trochę w swej wytrwałości wytrzymała!
A tymczasem przedstawiam wam niesamowite lampy ze sklepiku Loftbar! Cudnie pomysłowe! Cena niestety trochę odstrasza… Ale może staną się dla Was inspiracją i sami takie zrobicie?
Zdjęcia Loftbar