Kochani,
Zbliża się Czas Wielkich Zmian… Po pierwsze, już niedługo wraca mój mąż i zaczyna mi już doskwierać ciągłe uczucie podekscytowania i oczekiwania! Taki dziwny ścisk w żołądku, który oznacza coraz większe emocje. Mam ogromną nadzieję, że Staszek zrobi nam niespodziankę i wróci długo przed terminem. I, że wraz z końcem zmiany, już nic mu nie grozi… Po drugie, obawiam się, że niestety będziemy się wkrótce decydowali na zamknięcie Lili sklepiku… A przynajmniej tymczasowe wstrzymanie jego działalności. Ale to jeszcze dam Wam znać…
W związku z powyższym i tym ciągłym szumem w głowie, bardzo cenne stają się chwile wyciszenia i ucieczki do lasu. To tam jest zupełnie inny świat. Tętniący swoim, naturalnym życiem. Zgodnym z odwiecznym porządkiem pór roku i dni. Jakby to moja dusza geografa powiedziała – z obrotowym i obiegowym ruchem Ziemi. Tam też wybrałyśmy się z bobasem wczoraj. Rośnie ta moja Różyczka, rośnie…