Posts Tagged‘przepisy na kosmetyki’

Gwiazdeczki kosteczki myjące z brokatem

A ja z odwilżą odżywam 🙂 Poczułam ostatnio cieplejszy wiatr we włosach i miałam wrażenie, że wraz z nim dotarła energia do każdej mojej najodleglejszej części ciała. Nie narzekam więc, że Święta nie będą białe. Świętami można się cieszyć także i cieplejszą zimą!

Wigilia już jutro, przesyłam Wam więc mój ostatni świąteczny pomysł! Spokojnie jednak możecie go wykorzystać i później. Wystarczy bowiem jedynie zmienić foremkę i wszystko stanie się po prostu uniwersalne!

Dzisiaj jednak pozostajemy w gwiazdkowym klimacie, bo zrobimy…. gwiazdkowe kosteczki myjące do ciała z białą glinką i cudnie pobłyskującym brokatem!


Jest to moja druga propozycja świątecznych kosteczek – niedawno opublikowałam Wam przepis na kosteczki choineczki matcha do mycia twarzy. Odsyłam Was do tamtego przepisu – TUTAJ – tam bowiem wyjaśniałam dlaczego one tak ładnie się pienią.

I nasze gwiazdki pienią się przyjemnie, ale łagodnie i delikatnie. Mają sporo białej glinki, która dodatkowo absorbuje zanieczyszczenia. Mają też uroczy brokacik, który sprawia przyjemność w trakcie mycia, ale nie zostaje na skórze.

Gwiazdeczki są przesłodkie, ale jeśli stawiacie na praktyczność, wybierzcie większą prostą foremkę 🙂

Używamy ich dokładnie tak jak mydło. Jednocześnie myją i pielęgnują skórę. Przypominam, że po użyciu takiej kosteczki odstawiamy ją do wyschnięcia.


Gwiazdeczki kosteczki myjące z brokatem

Składniki:

  • 25 g SCI
  • 10 g Olivem 1000
  • 15 g oleju z pestek winogron
  • 5 g białej glinki
  • 20 kropelek olejku o zapachu świąt – mieszaniny olejków eterycznych pomarańczowego, cynamonowego i goździkowego
  • 2 g złotej miki
  • brokat kosmetyczny do posypania dna foremek


SCI i Olivem 1000 zakupiłam w Ecospa. Tam też znajdziecie receptury idealne do pierwszych kosteczkowych prób, z których także korzystałam.

Z przepisu wychodzi 6 kosteczek gwiazdek. Foremkę zakupiłam na Allegro jako: SilikoMart Foremka na czekoladki CHOINKI i GWIAZDY.

Dno foremek oprószamy brokatem. Zlewkę kładziemy na wadze i odważamy do niej SCI, Olivem, olej (stąd wielkość w gramach), glinkę i mikę. Zlewkę przekładamy do kąpieli wodnej. Może to być garnek lub patelnia z wrzącą wodą, wciąż podgrzewane. Zawartość zlewki mieszamy od czasu do czasu i czekamy, aż zamieni się w gęstą, jednorodną ciecz. Zlewkę ściągamy z ognia, mieszamy, dolewamy olejek eteryczny i jeszcze przez chwilę mieszamy. Na koniec przelewamy równomiernie do foremek i odstawiamy na godzinę do stwardnienia. Warto lekko uderzyć foremką o powierzchnię, aby masa ładnie się wyrównała. Jeśli będzie na dnie za dużo brokatu, zrobią się brokatowe dziurki – mi osobiście jednak się bardzo podobają.

Gwiazdki przechowujemy w suchym, szczelnym pojemniczku. Aby użyć takiej kosteczki, moczymy ją i pocieramy dłońmi, tworząc piankę i rodzaj myjącej emulsji, zmywamy nią skórę przemywając ją potem wodą. Kostkę odstawiamy w suche miejsce, aby mogła się osuszyć przed następnym użyciem.

Choineczki kosteczki matcha do mycia twarzy

Długo jakoś nie mogłam się przekonać do kosteczek wszelakich myjących… Ale jak już zaczęłam, to wygląda na to, że wsiąkłam! Bo kosteczkowanie jest super! I tak idealnie wpisuje się w moje dotychczasowe pomysły!

Dodajemy zatem tym razem trochę pianki i bąbelek i czarujemy kosteczki! I to jakie!


Dzisiaj zrobimy choinkowe kosteczki matcha do mycia twarzy!

Są naprawdę bardzo fajne i bardzo świąteczne! Jeśli jednak nie wykorzystacie foremek w kształcie choinek, przeobrażą się w całkiem zwyczajne, wciąż jednak super fajne kosteczki wypełnione matchą czyli sproszkowaną zieloną herbatką, olejem ze słodkich migdałów i olejkiem pomarańczowym!

Kosteczki przyjemnie się pienią, jest to jednak bardzo łagodna pianka, którą spokojnie możemy zmywać skórę. Za właściwości pieniące odpowiada tu specjalny składnik – SCI czyli Sodium Cocoyl Isethionate. Jest to delikatny środek powierzchniowo czynny, pozyskiwany z oleju kokosowego. Jest na tyle bezpieczny, że poleca się go w kosmetykach do pielęgnacji skóry wrażliwej i dziecięcej.

W kosteczkach znajdziemy także Olivem 1000, który to z kolei jest emulgatorem pochodzenia roślinnego. On z kolei jest tu odpowiedzialny za odpowiednia konsystencję, ale ma także właściwości nawilżające i wygładzające.

Kosteczki zatem bardzo łagodnie, ale skutecznie zmywają skórę, jednocześnie pozostawiając ją miękką i odżywioną. Zielona herbata słynie ze swoich właściwości przeciwutleniających czyli odmładzających, olej ze słodkich migdałów zapewnia nam tutaj lekkie natłuszczenie i regenerację skóry, a olejek pomarańczowy dodaje energii i wywołuje uśmiech na twarzy!


Choineczki kosteczki matcha do mycia twarzy

Składniki:

  • 25 g SCI
  • 10 g Olivem 1000
  • 15 g oleju ze słodkich migdałów
  • 3 g matchy
  • 20 kropelek olejku pomarańczowego

SCI i Olivem 1000 zakupiłam w Ecospa. Tam też znajdziecie receptury idealne do pierwszych kosteczkowych prób, z których także korzystałam.

Z przepisu wychodzi 8 kosteczek choineczek. Foremkę zakupiłam na Allegro jako: SilikoMart Foremka na czekoladki CHOINKI i GWIAZDY.

Zlewkę kładziemy na wadze i odważamy do niej SCI, Olivem, olej (stąd wielkość w gramach) i matchę. Zlewkę przekładamy do kąpieli wodnej. Może to być garnek lub patelnia z wrzącą wodą, wciąż podgrzewane. Zawartość zlewki mieszamy od czasu do czasu i czekamy, aż zamieni się w gęstą, jednorodną ciecz. Zlewkę ściągamy z ognia, mieszamy, dolewamy olejek pomarańczowy i jeszcze przez chwilę mieszamy. Na koniec przelewamy równomiernie do foremek i odstawiamy na godzinę do stwardnienia.

Choineczki przechowujemy w suchym, szczelnym pojemniczku. Aby użyć takiej choineczki, moczymy ją i pocieramy dłońmi, tworząc piankę i rodzaj myjącej emulsji, zmywamy nią twarz, przemywając ją potem wodą. Uważamy, aby pianka nie dostała się do oczu. Choineczkę odstawiamy w suche miejsce, aby mogła się osuszyć przed następnym użyciem.

Kremowe błyszczyki 3w1 do ust, policzków i na powieki

Zrobimy dzisiaj takie cudowne kosmetyki, które „zrobią” Wam cały makijaż!

Bo jeden taki mały słoiczek często wystarczy! Kiedy? Choćby na urlopie! Czy w wolne dni w domu. Albo na zakupy i spacer. Kiedy nie chce Wam się za bardzo starać, kiedy nie ma czasu, kiedy po prostu nie potrzeba niczego więcej.

Doskonale też współgrają z makijażem. No, po prostu są uniwersalne! Do trzymania pod ręką, w torebce, na co dzień!

Nasze dzisiejsze kremowe błyszczyki nakładamy bowiem i na usta, żeby zachwycać uśmiechem, i wklepujemy nieco w policzki, aby nadać twarzy niemal naturalny rumieniec, ale także delikatnie – na powieki, zamiast cieni!

Doprawdy, czasami nie trzeba więcej!



A że nie mogłam zdecydować się, który kolor wybrać, zrobiłam trzy. I wszystkie pięknie wyglądają na skórze. I na ustach! Można więc wybierać według aktualnego nastroju i ochoty!

Ach, są oczywiście bardzo proste w produkcji domowej, więc do dzieła!



Kremowe błyszczyki 3w1

Składniki / na słoiczek 15 ml:

  • 3 g wosku pszczelego bielonego
  • 3 g masła shea rafinowanego
  • 4 g oleju kokosowego virgin (taki bardzo pachnący)
  • 5 ml oleju z pestek moreli
  • łyżeczka pigmentu (moje pochodzą z ZielonyKlub.pl)
    • najciemniejszy Malinowy Róż
    • jaśniejszy róż – Truskawkowe Piwonie
    • pomarańczowy – Czerwone Pomarańcze


Wosk, masła i oleje przekładamy do zlewki lub ceramicznej miseczki. Ustawiamy w kąpieli wodnej, do rozpuszczenia masła i wosku. Wyciągamy z kąpieli wodnej, dokładnie mieszamy, dosypując pigment. Jeszcze chwilę mieszamy, aby uzyskać jednolitą konsystencję i przelewamy do słoiczka. Tutaj też warto jeszcze lekko całość przemieszać w trakcie twardnienia. Odstawiamy na pół godziny.

Stosujemy, jak opisałam powyżej. Najlepiej zawsze mieć je pod ręką!

Ach, nie dodajemy tutaj żadnego zapachu, żeby można je było bardzo bezpiecznie stosować np. na powieki!

Zobaczcie jeszcze jak wyglądają na skórze!

Tutaj, nałożona grubsza warstwa.



A tu, poniżej, już nieco roztarte. Oczywiście można je jeszcze mocniej rozetrzeć, dla uzyskania bardziej naturalnego wyglądu. Dlatego są takie fajne – można je w pełni dopasować do potrzeb!


Miętowe żelowe plastry pod oczy

Tak i oto rozpoczął się wrzesień. A wraz z nim – pogoda iście jesienna. Posłałam dziś dziecko do drugiej klasy, a sama nieco osłabłam po intensywnym weekendzie. Rozpoczęliśmy bowiem sezon warsztatowy w przepięknym Lublinie, podczas Lubelskiego Festiwalu Kultury Piwnej w Browarze Perła. Było wspaniale! Zrobiliśmy eliksiry do kąpieli piwnej i peelingi słodowe, a ja zakochałam się w tym mieście, w jego energii, klimacie i tych wszystkich tajemnych zaułkach.

Był to jednak czas bardzo wyczerpujący, co najwyraźniej odbiło się na moim zdrowiu. A muszę je szybko podreperować, bo w piątek ponownie ruszamy w trasę warsztatową. I ponownie – kawał drogi przed nami!

Zdrowie, zdrowiem… ale czy wiecie jak ekspresowo przywrócić swoim oczom blask? A dokładniej – co zrobić, aby po ciężkim dniu w pracy, po wyczerpujących chwilach codziennych, w kilka chwil przywrócić oczom pełen komfort i znowu uśmiechnąć się do swojego oblicza w lustrze?



Mam dzisiaj dla Was baaaardzo prosty sposób na genialne żelowe plastry pod oczy!

To takie cudo, które w kilka chwil przywróci skórze pod oczami jędrność i miękkość, wygładzi ją, odświeży, zadziała jak ekspresowy lifting, ukoi i ochłodzi, zmniejszy opuchliznę i podkrążenia oczu. Naprawdę!

A to tylko trzy składniki!

Takie plastry robimy sobie raz, wkładamy do lodówki i mamy na kilka dni. Na te dni, kiedy potrzebujemy odpocząć po pracy, aby wróciła równowaga. Ale równie dobrze sprawdzą się przed wielkim wyjściem, przed weekendową imprezą, kiedy to znowuż potrzebujemy szybkiego efektu!

Przejdźcie się więc do pobliskiego ogródka lub na łąkę, nazbierajcie orzeźwiającej mięty, sięgnijcie po kojącą wodę różaną i do dzieła!



Miętowe żelowe plastry pod oczy


Składniki:

  • 60 ml wody różanej
  • łyżeczka żelatyny
  • kilka gałązek świeżej mięty

Żelatynę przesypujemy do wody różanej, mieszamy do rozpuszczenia.

Miętę blendujemy, aby była dobrze rozdrobniona. Potrzebujemy około 4 łyżeczki takiej rozdrobnionej mięty.

Miętę przekładamy do wody z żelatyną, dokładnie mieszamy. Całość przelewamy na płaski talerz. Na żelową pastę nakładamy arkusz papieru do pieczenia, który pozwoli nam równomiernie ją spłaszczyć (do około 3-4 mm grubości). Delikatnie dłońmi dociskamy papierem do talerza miętową pastę. Całość, razem z papierem przekładamy do lodówki na godzinę. Po tym czasie odklejamy papier i wycinamy bardzo delikatnie nożem plasterki do nałożenia pod oczy. Nie muszą być równe, nie muszą być idealne. Gotowe plasterki ponownie chowamy do lodówki. Przechowujemy je w niej do kilku dni.

Takie chłodne plasterki naklejamy sobie na skórę pod oczy i na kilka minut kładziemy się spokojnie. Kiedy plasterki zaczną się roztapiać, ściągamy je chusteczkami.

No, cudo!


Kąpielowe tartaletki cynamonowe z kremem cytrynowym

Co powiecie na słodką kąpiel?

Skusicie się?

Mam dzisiaj dla Was nowy pomysł! Jakże apetyczny! Dzisiaj robimy kąpielowe tartaletki cynamonowe z cudownym mleczno-cytrynowym kremem!

Chciałoby się zjeść, prawda?

A tymczasem nasz cynamonowy spód będzie nam wspaniale w wannie z wodą musował, a krem pełen mleka i masła shea ukoi i wypielęgnuje skórę. No i jak to pachnie! Mamy tu całkowicie naturalne zapachy – aromatyczny cynamon i świeża cytryna. Połączenie jednocześnie relaksujące i energetyzujące!

I wcale, a wcale nie są trudne do zrobienia!



Kąpielowe tartaletki cynamonowe z kremem cytrynowym

Składniki / na 10 sztuk:

  • 50 g masła shea rafinowanego
  • 4 cytryny
  • 100 g sody oczyszczonej
  • 50 g kwasku cytrynowego
  • 30 g skrobi ziemniaczanej
  • 2 łyżki cynamonu
  • 9 łyżek oleju ryżowego lub z pestek winogron
  • 100 g mleka w proszku
  • opcjonalnie: 20-30 kropelek olejku cytrynowego
  • odrobina wody do spryskiwania
  • do przybrania – gałązki rozmarynku lub skórka z cytryny

DZIEŃ I

Pierwszego dnia robimy spody tartaletek i macerujemy cytrynę w maśle shea, aby pięknie cytrynowo pachniało.

Do zrobienia spodów:

Przygotowujemy miskę, do której wsypujemy sodę, kwasek, skrobię i cynamon. Dolewamy 2 łyżki oleju np. ryżowego. Wyrabiamy ręką „ciasto” na tartaletki, co chwilę lekko spryskując wodą (może być butelką ze spryskiwaczem lub po prostu po kilka kropelek z ręki). Jeśli dodamy za dużo wody, mieszanina zacznie mocno musować. Musowanie gasimy palcami i wciąż wyrabiamy całość, do uzyskania jednolitej konsystencji. Ciasto musi być na tyle zwarte i wilgotne, że jeśli zamkniemy jego część w dłoni i ją otworzymy, pozostanie nam zbity kształt. Coś podobnego jak piasek do budowania zamków.

Gotowe ciasto przekładamy do 10 silikonowych foremek na muffinki, do około 1,5-2 cm wysokości, wyrównujemy palcami. Niewielkim okrągłym przedmiotem odciskamy kształt tartaletki. Ja użyłam opakowania na posypki cukrowe. Mocno dociskałam nim nasze ciasto w foremkach, dzięki czemu powstało zagłębienie na krem. Foremki odkładamy na całą noc do stwardnienia.

W między czasie obieramy woskową część skórki z dwóch cytryn. Przekładamy je do ceramicznej miseczki, dodajemy masło shea i odstawiamy do kąpieli wodnej do podgrzewania na bardzo małym ogniu. Pozostawiamy tam na 2-3 godziny, nie dopuszczając do zbytniego podgrzania masła. Po tym czasie odstawiamy miseczkę na noc. (Polecam przy okazji posmarować sobie usta takim cytrynowym masełkiem).



DZIEŃ II

Spody tartaletek wyciągamy z foremek. Masło ponownie przekładamy do kąpieli wodnej, aby się roztopiło.

Do miski wsypujemy mleko w proszku. Na tarce ścieramy skórkę z dwóch cytryn i przekładamy całość do miski z mlekiem. Przelewamy roztopione masło, uważając, aby skórki cytryn nie wpadły do miski. Dolewamy też 7 łyżek wybranego oleju. Jeśli uznamy, że zapach jest za słaby, dodajemy olejek cytrynowy. Mieszamy całość intensywnie, do uzyskania jednolitej konsystencji kremu do tortów.

Krem przekładamy na nasze cynamonowe spody. Dekorujemy według uznania i odkładamy na pół godziny do stwardnienia.

Na jedną kąpiel wrzucamy do wanny jedną tartaletkę. Relaksujemy się… 🙂

UWAGA

Tartaletki, a dokładniej cynamon, zapewne zabrudzą nieco wannę. Wystarczy przetrzeć pozostałości gąbeczką.

Jeśli masz wrażliwą skórę, zamiast cynamonu, dodaj kakao.


Akacjowa miodulka do oczyszczania twarzy

Zapach akacji, ta niezwykła słodka woń, unosił się ostatnio wszędzie! Czasami zatrzymywałam się gdzieś w pobliżu drzew i po prostu – wąchałam. Zamęczałam dziecko moje dzielne ciągłymi zachwytami nad akacjami pokrytymi białym kwieciem. No ale przyznajcie sami – jak tu się nie zachwycać!?

I tak z tych zachwytów postanowiłam wykorzystać pyszny miód akacjowy, który niedawno dostałam. Akurat w sam raz na koniec akacjowego sezonu. Zrobiłam jeden z najfajniejszych oczyszczaczy do twarzy, jakie mogą być!

Nasza dzisiejsza akacjowa miodulka to nic innego jak bardzo delikatna, w pełni naturalna pasta do mycia twarzy. Do nawet najbardziej delikatnej cery. Jestem przekonana, że spodoba się Wam wszystkim! Zawarłam w niej bowiem to, czego potrzeba każdej skórze nie tylko do oczyszczenia, ale także odżywienia i regeneracji.

Mamy więc w głównej mierze sam miód! Dobro ogromne, które sprawia, ze miodulka ma działanie antybakteryjne i wygładzające, działa niczym plaster na zmęczoną, podrażnioną skórę. Delikatne oczyszczanie zawdzięczamy białej glince, która także absorbuje nadmiar sebum. Podobnie jak odrobina mączki owsianej, która nadaje paście dobrą konsystencję, zmiękcza skórę i ją koi. Całość uzupełniłam pełnym w nienasycone kwasy tłuszczowe i przeciwutleniacze olejem lnianym o właściwościach przeciwzapalnych i normalizujących.

I tak powstała gęsta pasta, którą nakładamy wieczorem na wilgotną skórę twarzy (około łyżeczki) i delikatnie masujemy przez dłuższą chwilę. Po tym czasie zmywamy całość wodą lub naturalnym żelem do mycia twarzy. I uśmiechamy się do siebie w lustrze. I dotykamy gładkiej, nawilżonej, odżywionej skóry.

No, cudo!

 

 

Akacjowa miodulka do oczyszczania twarzy

Składniki:

  • 100 g miodu akacjowego
  • 40 g białej glinki
  • 30 ml oleju lnianego
  • 10 g mączki owsianej koloidalnej

 

Całość dokładnie mieszamy do uzyskania konsystencji gęstej pasty. Przekładamy do czystego pojemniczka. Stosujemy jak opisałam powyżej.

Miodulkę można przechowywać bardzo długo, ważne tylko, aby nie dostawała się do niej wilgoć.

 

Facebook