Posts Tagged‘Phenome’

Jabłkowy zabieg rozświetlający czyli w roli glównej jabłkowe kosmetyki Phenomé

Uwielbiam jabłka. Szczególnie, rzecz jasna, te nasze, pyszne, sierpniowe i wczesnojesienne. Być może dlatego tak spodobały mi się jabłkowe kosmetyki Phenomé? A może to ich działanie? Dzisiaj mam dla Was mały pomysł na domowe SPA – wieczorny zabieg rozjaśniający z wykorzystaniem nowej linii marki!

 

Ale zacznijmy od początku. Najpierw urzeka zapach.  Cudownie jabłkowy! Świetny! Linia promuje się właśnie jabłkowo. Wymienia ekstrakty z jabłka, miłorzębu i aceroli. „Rozjaśniona, optymalnie nawilżona i uelastyczniona skóra o jednolitej, świeżej karnacji” – tak zapewnia producent. Nie znam niestety wszystkich produktów serii, ale jedno wiem na pewno – polecam Wam żel do mycia twarzy Calming i wyświetlającą maseczkę Vitality Shine.

Żel jest niezwykle łagodny. Czasami mam wrażenie, że za bardzo, że nie zmywa tak dobrze, jakbym chciała. Ma jednak inną niezwykle ważną zaletę – mocno koi. I oczywiście pięknie pachnie. Oparty został na wodzie aloesowej, która sama w sobie łagodzi podrażnienia. Do tego dodano moc naturalnych wspomagaczy. Ekstrakty z papai, ananasa, hibiskusa i grejpfruta, wraz z zawartymi w nich kwasami i enzymami owocowymi, złuszczają i sprawiają, że skóra staje się promienna i rozjaśniona.

Ekstrakt z jabłka „działa przeciwrodnikowo i przeciwutleniająco, nawilża i rozświetla skórę oraz pomaga w zwalczaniu egzem skórnych.” Wyciąg z miłorzębu dwuklapowego „skutecznie neutralizuje wolne rodniki i rozjaśnia cienie pod oczami. Wzmacnia i uszczelnia ścianki naczynek krwionośnych”, wyciąg z aceroli – „bogaty w witaminę C silny antyoksydant przeciwdziałający starzeniu się skóry. Intensywnie nawilża i uelastycznia naskórek. Jest naturalnym filtrem UV”. Mamy tu też ekstrakty z kłącza irysa, żeńszenia, winorośli, ocet owocowy, wyciąg ze skórki cytrynowej i pomarańczowej, z zielonej herbaty, żurawiny oraz kwas hialuronowy. Szczerze? Żal taki żel spłukiwać z twarzy!

Ulubiony naturalny demakijaż x5

Święta minęły, mąż wrócił, a mnie zmogło i do łóżka nieco przykuło. Mimo tego mam dla Was 5 moich ulubionych ostatnimi czasy sposobów na demakijaż! Pięć bardzo fajnych produktów, każdy inny, każdy godny uwagi. Znacie? Lubicie?

Nie, nie używam wszystkiego na raz! Ale wszystkie mogę polecić! Wierzę mocno, że warto zainwestować w coś więcej niż tylko jedno dobre mleczko. Czasami po prostu skóra potrzebuje czegoś innego – mocnego zmycia nawilżającym olejkiem, albo miękkości skóry po użyciu rękawicy Glov. Czasem chłodu i lekkości płynu micelarnego, a w kiedy indziej praktycznych i szybkich chusteczek.
A zatem… kolejność przypadkowa!
Zacznę od rękawic lub ściereczek Glov. Słyszeliście? Niedawno jedna trafiła w moje ręce i od razu zauroczyła. Małe to to, mięciutkie, białe, z praktyczną dziurą na rękę. Działa na zasadzie mikrowłókien, które dokładnie oczyszczają skórę, przy użyciu jedynie wody. Oj, świetny to kawałek materiału! Makijaż nie ma z nim szans, a buzia pomimo braku nawilżacza staje się miękka. Sprawia wrażenie, jakby w końcu mogła oddychać 🙂 Co jeszcze mocniej zaintrygowało mnie w rękawicach to fakt, że to polski produkt, młodej kobiecej firmy, który już podbija świat. Bardzo podoba mi się tu także pomysł na marketing, czystość i unikatowość opakowań oraz sama strona internetowa —> GLOV.
Oba produkty marki Biopha pokazywałam Wam już przy okazji zestawów na święta. Zasługują na bliższe przyjrzenie. Ostatnio moim hitem jest tak zwane mleczko do demakijażu. Nazwa jest myląca, bo mleczko powinno mieć konsystencję mleczka. Tutaj mamy jednak raczej tonik z woda morską, aloesem i hibiskusem. Sam w sobie jest bardzo dobrym produktem, ja jednak wymyśliłam nieco inne jego zastosowanie. Na wacik nalewam nieco kosmetyku (dzięki bardzo bardzo praktycznej pompce), a na to dodaję jeszcze kilka kropel oleju arganowego lub z czarnuszki. Dopiero taką kombinacją przemywam twarz. Wrażenie – cudowne! —> Ekodrogeria
Czy jest coś praktyczniejszego w podróży od wszelkiej maści wilgotnych chusteczek? Te do demakijażu to podstawa! I właśnie do tego celu bardzo polecam kolejny produkt Biopha – chusteczki w praktycznym małym opakowaniu. Proste w użyciu, potrafią bardzo usprawnić wieczorne zabiegi. Oczyszczają i delikatnie pielęgnują, dzięki sporej zawartości aloesu. Ekologiczne, bezpieczne, biodegradowalne. —> Ekodrogeria
O dwóch kolejnych produktach także Wam pisałam w osobnych postach. Polubiłam jednak oba tak bardzo, że z przyjemnością do tematu powracam. W olejku do demakijażu Clochee jestem zakochana. Uwielbiam go używać, kiedy wracam do domu zmęczona i zmarnowana. Dokładnie myję nim twarz, rozkoszuję się zapachem i odcinam od tego co było. Dzięki swej tłustości, świetnie zmywa tłuszcz. Lekko odżywia i wygładza. Nie zatyka, nie zapycha, pod wpływem wody delikatnie się pieni. Co ważne, jest niezwykle wydajny. —> Clochee
Na koniec woda micelarna Phenome. Uwielbiam ją! Pachnie pięknie różami, doskonale koi i oczyszcza. Lubię stosować ją jako mgiełkę i czuć na skórze łagodzący plaster wody różanej, aloesu i całej masy roślinnych ekstraktów. Woda nie tylko sprawdza się w demakijażu, ale przede wszystkim jako genialny kosmetyk pielęgnacyjny. Zwłaszcza teraz, do mojej przesuszonej, poszarzałej, zimowej cery. –> Phenome

A co Wy polecacie?

Na prezenty najlepsze zestawy!

Na prezenty najlepsze zestawy! Prawda? Zawsze tak jakoś przyjemniej dostać pasujący do siebie zestaw niż pojedynczy produkt lub całkowity misz masz. Dzisiaj polecam Wam 7 zestawów, które sama miałam ostatnio przyjemność dostać, a które z największą przyjemnością mogę polecić na cudowny gwiazdkowy prezent!

 Rosyjskie kosmetyki Natura Siberica kradną coraz więcej serc. Najpierw zachwycają same opakowania, które już sprawią, że prezent będzie miły dla oka. Zawartość jest jednak ich godna. Bardzo spodobała mi się rokitnikowa seria do pielęgnacji włosów. Szampon był doskonale wyważony pomiędzy skutecznością a delikatnością, a przy tym ślicznie pachniał. Odżywka w sprayu zadbała dodatkowo o włosy. Nie jest to produkt ułatwiający rozczesywanie, ale kondycjonujący włosy i nadający im lekkości i puszystości. Polecam.

Natura Siberica – Odżywka w sprayu ROKITNIKOWA, Blisko Natury, cena: 25,90zł

 O jędrność skóry zadbamy z Phenome! Zestaw to część nowości marki – linia Silhouette Dream. „Receptury na bazie zielonej herbaty i ziaren różowego pieprzu,
uzupełnione wspomagającym działaniem pozostałych substancji aktywnych,
pozwoliły stworzyć roślinną linię dedykowaną do walki z oznakami
cellulitu.”. Osobiście sądzę, że peeling mógłby być mocniejszy, ale uzupełniony mocą rękawicy kessa świetnie się sprawdza. Balsam natomiast to czysta przyjemność, gładkość i odżywienie 🙂 Całość wręcz mobilizuje do większej dbałości o te nasze nieszczęsne newralgiczne miejsca.

Balsam do ciała INTENSYWNIE modelujący, Phenome, cena: 94zł
Balsam do ciała INTENSYWNIE modelujący, Phenome, cena: 85zł

Zestaw Rozjaśniający – 100% Pure. Jeden minus – produkty są niestety małe. Poza tym świetny! Na pewno dobry do poznania marki. W składzie znajdziemy mącznicę lekarską, kwas kojowy, sake, kwasy owocowe, lukrecję, witaminę C, sok z cytryny i truskawki. Ciekawe, prawda? Bardzo spodobał mi się balsam do twarzy na noc. Niby tłusty, a buzia wcale tłusta po nim nie była! Całość rozjaśnia poszarzałą, zmęczoną cerę!

Zestaw Rozjaśniający – 100% Pure, Plants for Beauty, cena:146zł

Nowość na naszym rynku – marka Biopha. Tutaj w zestawie do demakijażu. Bardzo praktyczne nawilżane chusteczki warto mieć zawsze pod ręką. Makijaż schodzi z nimi bez problemu. Szczególnie zadowolona jestem z płynu do demakijażu (nie wiem czemu nazywa się to mleczkiem, skoro jest ewidentnie bardziej tonikiem). W praktycznym pojemniczku ukryła się mieszanka wody i soku z aloesu z dodatkiem wody morskiej i hibiskusa. Całość wzbogacona o ekologiczną bawełnę w płatkach Simply Gentle Organic.

BIOpha, Ekologiczne mleczko do demakijażu, Ekodrogeria, cena: 29,90zł
BIOpha, Chusteczki do demakijażu, Ekodrogeria, cena: 25,50zł
Simply Gentle, Organiczne Waciki w Płatkach,100 szt., Ekodrogeria, cena: 8,50zł

Phenome po raz drugi i po raz kolejny nowości w ofercie marki! Tym razem linia Daily Miracles z ekstraktami z jabłka, miłorzębu i aceroli. Całość stworzona do rozjaśnienia, nawilżenia i uelastycznienia skóry. Mnie już zachwycił żel myjący i maska do twarzy. Pachną wspaniale jabłkiem! Oba kosmetyki są lekkie i świetnie się sprawdzają. Oczyszczanie twarzy żelem stało się zwyczajnie przyjemnością. Maskę nakładam wieczorem, przed kremem. Pozwalam się jej wchłonąć. Delikatnie napina i rozjaśnia buzię.

Aksamitny ŻEL do mycia skóry twarzy, Phenome, cena: 56zł

Zestaw typowych umilaczy! Pachnące malinami geste odżywcze masełko i peelingi – intensywny hibiskusowy cukrowy oraz eksplozja owocowa w peelingu solnym.
Masło do ciała malinowe, Fresh&Natural, cena: 35,90zł
Peeling cukrowy ZIELONA HERBATA, Fresh&Natural, cena: 27,90zł

Peeling solny OWOCOWY, Fresh&Natural, cena: 27,90zł

Na koniec nowości marki Sylveco, które już całkowicie uwielbiam! Jeszcze pewnie dokładniej napiszę Wam o peelingach z korundem – wygładzającym i oczyszczającym. Do tego nawilżający żel do rąk o wspaniałym pomarańczowym zapachu (świetny do całego ciała!) oraz genialne 2w1 – pomadka i peeling, czyli balsam z drobinkami cukru, który jednocześnie nawilża i złuszcza. Na zimę idealna. A jak pachnie! Migdałkowo! 

Oczyszczający peeling do twarzy, Sylveco, cena: 18,95zł
Wygładzający peeling do twarzy, Sylveco, cena: 18,95zł
Nawilżający żel do mycia rąk, Sylveco, cena: 16,46zł
Odżywcza pomadka z peelingiem, Sylveco, cena: 9,15zł

W roli głównej: Woda micelarna Phenomé

Do zakochania jeden krok! Choć… może już się zakochałam w naszej dzisiejszej gwieździe – Wodzie micelarnej Phenomé!

Lubię wody micelarne. Takie to cudo, pomiędzy mleczkiem a tonikiem. Tym razem z przyjemnością polecam Wam cudo najnowsze, marki, którą już zapewne świetnie znacie, bo i piszę o niej od czasu do czasu. Phenomé jeszcze mnie nie zawiodło. Są to kosmetyki warte swojej wysokiej ceny. Biorąc również pod uwagę fakt, że zazwyczaj mają naprawdę duże opakowania.
Tak mamy i tutaj – 200 ml płynu wystarcza na bardzo dużo. Praktyczna buteleczka z ciemnego plastiku, wyposażona jest w atomizer, który pozwala nam rozpryskiwacz przyjemną mgiełkę wprost na twarz. Uwielbiam to! Orzeźwienie idealne, zapach – boski, różany. Mam wrażenie, że woda osiada na skórze i w tej samej chwili ją koi. Ech…
Tak wspaniale wyczuć można tu zapach róż, bo nasz kosmetyk oparty jest właśnie na wodzie różanej. Ale nie tylko. Zacytuję ze strony (tak ładnie tam to opisano) – mamy tu wody roślinne: różaną, aloesową (dostarczają skórze niezbędnych witamin i minerałów), sok aloesowy (nawilża i chroni skórę), ekstrakt z zielonej herbaty (chroni przed wolnymi rodnikami, działa przeciwstarzeniowo, nawilża i odżywia, poprawia elastyczność skóry), ekstrakty: z papai, ananasa (wykazują właściwości nawilżające i kondycjonujące, pobudzają do regeneracji), a poza tym mamy też: wyciąg z nagietka i z kwiatów rumianku, ekstrakt z liści oczaru wirginijskiego, ekstrakt z grejpfruta i wyciąg z mięty pieprzowej.
Sami przyznajcie, że mieszanka cudowna. Tworzy naprawdę skuteczny, uniwersalny kosmetyk, który zmywa zanieczyszczenia, radzi sobie ładnie z makijażem, tonizuje, odświeża, wygładza, regeneruje i stymuluje. Czasami używam jej jak toniku, czasami do zmywania makijażu, kiedy indziej po prostu spryskuję twarz. Sięgam po nią, kiedy czuję, że zbyt długo siedziałam przed komputerem i skóra to czuje. Ot, taki zastrzyk energii dla cery.

I ten różany zapach… Kosmetyk stworzony dla mnie 🙂

Z Phenomé

W roli głównej: Phenomé Oil-Control Krem nawilżająco-regulujący

Kolejna gwiazda od Phenomé. I świeci równie mocno jak pozostałe! Dzisiaj w roli głównej zaprezentuje Wam się krem Oil-control, nawilżającao-regulujący zapobiegający niedoskonałościom skóry.

I faktycznie – to kolejny kosmetyk marki, który mogę z całego serca polecić. Jestem pewna, że zakochają się w tym kremie wszystkie osoby o tłustej, problematycznej i mieszanej cerze. Czemu? Po pierwsze jest bardzo, bardzo lekki. Ma konsystencję mleczka, lejącą się. Wchłania się od razu, ale nie znika ze skóry. Czuć, że w niej jest, że ją wypełnia, nawilża, odżywia. Niezwykle delikatnie sprawia, że staje się ona miękka i gładka.
Po drugie – krem działa! Pomimo swej lekkości, faktycznie oddziałuje na skórę. Reguluje, zapobiega nadmiernemu i szybkiemu tłuszczeniu, lekko matuje. Jest idealny na lato, na dzień. Nie obciąża, nie zapycha. Cera po jego użyciu, jest jakby muśnięta skuteczną pielęgnacją.
W składzie najdziemy cała masę dobra, pomagającego nam w walce z niedoskonałościami. Fazę wodną stanową dobroczynne hydrolaty z zielonej herbaty i cytryny. Mamy tu też, cytuję:  olejek szałwiowy (działa odkażająco, przeciwbakteryjnie), sok aloesowy (nawilża i chroni skórę), ekstrakty: z papai, ananasa (wykazują właściwości nawilżające i kondycjonujące, działają pobudzają do regeneracji), ekstrakt z wierzbownicy (działa przeciwbakteryjnie, zmniejsza wydzielanie łoju), ekstrakt z cedru (działa oczyszczająco), wyciąg z mięty pieprzowej (działa łagodząco, odświeżająco), ekstrakt z owoców maliny moroszka (wykazuje działanie przeciwzapalne, ściągające, przeciwutleniające), wyciąg z nagietka (działa nawilżająco, odbudowująco, gojąco), ekstrakty: z grejpfruta i skórki cytryny (pobudzają, odświeżają i tonizują). Samo dobro!
Markę już trochę znam i wiem, że jakość jej produktów zawsze jest wysoka. O opakowaniach już wielokrotnie pisałam – są proste, estetyczne, bardzo charakterystyczne. No – ładne i praktyczne. Zapach w tym wypadku mamy dosyć specyficznym, ziołowy. Nie drażni, ale kojarzy się z preparatami do skóry problematycznej. Tak, jakby szałwia mieszała się z cytryną.

Jesli borykacie się z tłustą skórą w lecie, spróbujcie koniecznie!

Krem z Phenomé

W roli glównej: Krem nawilżająco-matujący do cery tłustej i mieszanej Phenomé

Gwiazda jakich mało! Krem-sprzymierzeniec, krem-pomocnik, krem-przyjaciel wszystkich nas – z cerą tłustą i mieszaną! Dzisiaj w roli głównej Krem nawilżająco-matujący do cery tłustej i mieszanej Phenomé.

Jest to najlepszy krem matujący, jaki do tej pory używałam. Efekt matowania jest widoczny i utrzymuje się długo. Kosmetyk z pewnością sprawdzi się w przypadku młodej cery z tendencją do nadprodukcji sebum. Mam pewne zastrzeżenia jednak w związku z moją trzydziestoletnią skórą, która nie tylko jest widocznie mieszana, ale także ma tendencje do przesuszania. Krem bowiem pięknie wysusza, ale nie zapewnia mi odpowiedniego nawilżenia.
Nie znaczy to jednak, że go nie polecam. O nie! Matuje, jak już wspomniałam świetnie, więc jako lekki krem na dzień, pod makijaż, sprawdza się idealnie. Ja jednak muszę moją pielęgnację uzupełniać o nieco gęstsze, mocno nawilżające produkty, które nakładam na noc i co jakiś czas na dzień. Całość pięknie się uzupełnia. Kiedy muszę wyjść, pokazać się – stosuję ten kremik. Kiedy jednak mam więcej czasu w domu, mocno się nawilżam.
„Reguluje nadmierną aktywność gruczołów łojowych, działa ściągająco, by przywrócić pożądaną równowagę i zniwelować efekt błyszczenia naskórka.” Zgadza się. Matowanie widać gołym okiem, a lekkie ściągnięcie czuć na skórze. Zgadzam się także z tym, że krem reguluje i wspomaga naturalne funkcje skóry. A już na pewno zgadzam się z opisem jego serii „daily miracles”!
W składzie znajdziemy samo dobro. Zacytuję: wody roślinne: migdałowa, aloesowa (dostarczają skórze niezbędnych witamin i minerałów), ekstrakt z wierzbownicy (działa przeciwbakteryjnie, zmniejsza wydzielanie łoju), kwas hialuronowy (optymalnie nawilża, wiąże wodę w naskórku), ekstrakt z owoców goji (dodaje skórze witalności i energii, działa przeciwutleniająco), olej jojoba (tworzy na skórze cienki, lipidowy film, chroni i odżywia), olej arganowy (wykazuje działanie nawilżające, regenerujące, odbudowujące), olej z oliwek (natłuszcza i wygładza). Samo dobro!
Krem, jak to w przypadku kosmetyków marki, zamknięty jest w prostym, ciemnym, szklanym słoiczku i ma estetyczną, prostą etykietę. Zapach zakwalifikowałabym do rodziny tych… naturalnych. Olejkowych, ziołowych. Nie jest nieprzyjemny. Konsystencja idealna, kremowa. Szybko się wchłania, nie pozostawia śladów.
Jeśli potrzebujecie zmatowienia, sięgnijcie koniecznie!

Kremik z Phenomé.

Facebook