Co powiecie na kilka małych wiosennych polecajek i aktualności? Tych polecajek zebrało mi się ostatnio sporo, chyba za rzadko tu z nimi zaglądam. Będzie więc i kolejny post niebawem. Szykujcie się.
A co to się działo lub wpadło w moje ręce?

Wybrałam się a Targi Rzeczy Ładnych, które byłyby świetnym wydarzeniem, gdyby cała masa innych ludzi też nie wpadła na ten sam pomysł wybrania się na nie. Wygląda więc na to, że wyrosłam z tłumów i z targów wszelakich (kilka ostatnich prób skończyło się w ten sam sposób…). Niemniej jednak organizatorzy zabrali naprawdę godną grupę wystawców – mam wrażenie, że z pół mojego instagrama tam było.
A ja dorwałam dwa drobiazgi, którymi pocieszyłam się godnie. Po pierwsze – urocze różane mydełko Bydgoskiej Wytwórni Mydła (TUTAJ je zajdziecie). Pięknie pachnie, jest odpowiednio tłuściutkie, no i zachwycam się opakowaniem. Poza tym udało mi się w końcu zdobyć kubeczek, na który czaiłam się od dawna! No powiedzcie, czyż to nie jest istne chmurkowe cudo? Od Trzask Ceramics. A kto wie, ten wie, że do nich to dopiero trzeba się dopchać!

Chciałam jeszcze dodać, że częścią targów była świetna wystawa prac Karola Śliwki, autorstwa Patryka Hardzieja i Ady Zielińskiej. Jeśli będziecie mieć okazję zobaczyć, a insertujecie się grafiką, to bardzo warto. Na pamiątkę tejże – karteczka.

Pokazywałam Wam jakiś czas temu w social mediach, że wygrałam zestaw kosmetyków Dr.Hauschka. Oto i on – kremik różany, krem do mycia twarzy, tonik i balsam do ust.
Zapewne znacie tę markę, bo to jedna z pierwszych takich naturalnych. Mam wrażanie, że wszystkie te naturalne marki pochodzące z terenów Niemiec czy Austrii, ci pionierzy ekologiczni, mają bardzo specyficzną, podobną filozofię zarówno tak ogólnie, ale także o prostu w opracowaniu składów czy choćby w bardzo znaczącym użyciu alkoholu w formułach. Te kosmetyki też zazwyczaj bardzo charakterystycznie, podobnie pachną. Tak mamy także tutaj. Z pewnością więc z marką polubią się osoby doceniające ten pierwotny ekologiczny niemieckojęzyczny zamysł.

Moim ulubieńcem został ten najmniejszy słoiczek – balsamik do ust. Jest po prostu cudowny. Działa jak tłuściutki opatrunek dla podrażnionych, spierzchniętych, czasem wysuszonych warg. Pachnie łagodnie i smakowicie.
Super jest też ten krem myjący, choć ja nazwałabym go raczej pastą. Nie jest to kosmetyk pieniący się, tylko właśnie treściwa pasta na drobinkach migdałowych, pełna roślinnych ekstraktów. Świetnie oczyszcza, jednocześnie pielęgnując.

O kremie różanym sporo dobrego się nasłuchałam, wiele osób go poleca. Dla mnie jednak do codziennego stosowania jest zbyt tłusty. Bo to taki prawdziwy, równie treściwy tłuścioch. Za to bardzo, bardzo przyjemnie różany. Polubiłam go stosując około dwa razy w tygodniu jako rodzaj całonocnej maski. I wtedy faktycznie działa przyjemnie, mocno odżywczo i regenerująco.
Tonik natomiast to mieszanka wody, ekstraktu z roślinki o nazwie przelot pospolity, alkoholu, oczaru i zapachu z olejków eterycznych. Ma bardzo charakterystyczny ten aromat, który mi nie podszedł, ale już moja córka uważa za piękny. Ja niestety za bardzo czuję tu alkohol. Ale za to doceniam prostotę. Więc chyba same musicie zdecydować.

A co tam u mnie?
Cieszę się każdym, nawet najmniejszym oddechem wiosny! Słońce i kwiaty dodają mi energii, której wciąż bardzo potrzebuję.

Jestem teraz w trakcie takich kuracji, że przez jakiś czas po nich nie mogę stosować mojej zdrowej diety. Nie przyswajam wtedy za bardzo warzyw. Ale potem znowu wraca i ochota i chęci do eksperymentowania roślinnego. I znowuż stwierdzam, że jestem w tym już bardzo dobra. 🙂
Efekty eksperymentów zawsze lądują w relacjach. A jak w końcu uda mi się jakiś przepis dopieścić i spisać, to Wam go tu zaprezentuję!

Na zdjęciach moje ulubione śniadanka czyli hipsta bułeczki lub grzanki z wędzonym tofu, żur grzybowy z kaszą gryczaną, krem z ziemniaczków i gruszki oraz wegańska wersja mojej brokułowej zapiekanki.

Prowadziłam ostatnio wspaniałe warsztaty dla moich pań seniorek w Szaflarach. Już czwarty raz. A były tak udane, że zupełnie zapomniałam porobić jakieś zdjęcia w trakcie i po… Muszę zacząć o nich myśleć, bo wyszły naprawdę piękne rzeczy – dosłownie piękne, bo panie tworzyły między innymi kwiatowe tabliczki zapachowe.

Byłam też na super koncercie Kasi Nosowskiej i Błażeja Króla. A poszłam na niego dla tej poniższej piosenki, która bardzo oddaje moje stany częste w ciągu ostatnich dwóch lat. No, piękna jest.
Inne piosenki też piękne!
Podsyłam Wam jeszcze pierwsze fiołki, pachnące wiosenną beztroską i włoskimi cukierkami.
I Misię, której ostatnio bardzo dobrze na mięciutkim łóżeczku młodszej mej pociechy.

I mirabelkowego kwiatka, który wyrósł mi przy biurku!
Bajka, prawda?
