Co jak co, ale ostatnie…. już dwa lata…. moich szpitalnych kuracji nauczyły mnie, że jedną z dróg do zdrowia jest spokój. Niwelowanie stresu. Codzienna dawka relaksu. I to nie tylko w trakcie zdrowienia, to jedna z podstawowych zasad profilaktyki wielu cywilizacyjnych chorób. Bo doprawdy, o spokój teraz trudno. A organizm ciągle narażony na stres nie może dobrze funkcjonować, nie ma możliwości regeneracji.
Relaksujmy się zatem!

Przybywam więc do Was dzisiaj razem z marką Cztery Szpaki. Ja, jako osoba w relaksowaniu już mocno doświadczona i marka, która przygotowała coś niecoś, aby nas w tym relaksowaniu wesprzeć. Dbałość o tzw. mindset to jeden z filarów mojego zdrowienia. Sprawdziłam przez ostatnie lata wiele sposobów, trików i hacków i oto co sprawdza się najlepiej!
Są to porady bardzo uniwersalne, które łatwo zastosować w każdym przypadku. Zadbajmy o siebie. Pokochajmy się. Zatroszczmy się o siebie najpierw. Bo dopiero wtedy będziemy mogli w pełni zadbać o innych.

Oto co na co dzień pozwala mi się relaksować i redukuje stres:
Przesłanie dla siebie i afirmacje – nie jest to coś, o czym łatwo pamiętać, ale im częściej mówimy sobie samej dobre i piękne rzeczy, tym bardziej wchodzi nam to w nawyk. I w podświadomość. I zaczynamy nie tylko sami w to wierzyć, ale i całe otoczenie zdaje się to potwierdzać. Zaczynamy już rano, przy myciu zębów. Kiedyś wyczytałam taki sposób, że dobrze jest umyć te zęby tą drugą ręką niż to zawsze robimy, zaburzyć mózgowi rutynę, spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć kilka razy „kocham cię”. Działa! Kiedy się ubierasz, powiedz sobie, jak pięknie wyglądasz i że czeka cię nowy, niezwykły dzień. Idąc po zakupy powtórz sobie, że jesteś piękna, mądra, wartościowa i kreatywna. Że świat ci sprzyja.
Ćwiczenia oddechowe – wszędzie chyba można już przeczytać, jak wielką moc ma dobre oddychanie. A jednak nie docierało to do mnie, dopóki nie doświadczyłam sama wielkich stresów. I teraz to ze mnie prawdziwa fanka oddychania! Technik wszelakich jest sporo. To, co mi pomaga w kilka chwil się uspokoić , nawet wśród ludzi, w komunikacji miejskiej czy w kolejce do lekarza, to zatrzymanie się na chwilę i kilka spokojnych wdechów i wydechów. Z tym, że przy wdechu liczymy do czterech i powietrze wdychamy powoli przez nos, ale za to mocno, do przepony, do brzucha. Poczujmy jak brzuch się podnosi. I wtedy, licząc do sześciu, równie spokojnie – wydychamy powietrze ustami. Skupiamy się na tym oddechu, na niczym więcej.
Kiedy natomiast umysł jest w gonitwie i nie mogę go zatrzymać, biorę głęboki oddech, znowuż tak, aby brzuch się podniósł i zatrzymuję go tam na kilkanaście sekund. Po tym czasie bardzo powoli wypuszczam powietrze. W czasie tych kilkunastu sekund czuję, jak ciało się uspokaja, mięśnie rozluźniają, a umysł spowalnia. Polecam Waszej uwadze także metodę oddechową Wima Hofa – bardzo mi niegdyś pomogła.

Ukochanie siebie – wiem, wiem, to tak ładnie brzmi, ale jak to zrobić? Ja to nazywam okazywaniem sobie samej czułości. I pomimo tego, jak to trudne, to jednak bardzo warto. Doceńmy nasze ciałko, jakie jest dzielne, ile dla nas robi, ile przeszło. Moje to już w ogóle – weteran… A jednak nadal jest moim domkiem. Nadal pozwala cieszyć się światem. Okazuję mu więc czułość, delikatnie masuję każdą bliznę, każdą krągłość, każde zagłębienie. Jeśli dodamy do tego orzeźwiającą moc werbeny, to każdy taki czuły dotyk będzie ogromną przyjemnością dla zmysłów. Poleca się więc tutaj nowość marki Cztery Szpaki – Olejek do masażu twarzy i ciała Truskawka i Werbena. Połączenie subtelnego aromatu wanilii i tej mocnej werbeny wprowadza w stan lekkości i swobody. I to jest kwintesencja ukochania siebie.

Bliskość – chyba nic tak nie odstresowuje, jak prawdziwe, intymne doświadczenie bliskości tej najważniejszej osoby. Kiedyś wyczytałam, że świetnym sposobem na znaczące i szybkie obniżenie poziomu stresu jest całowanie się przez minimum 6 sekund. Czyli nie „buziak na do widzenia”, a przynajmniej 6 sekund na dobry dzień. Praktykuję, polecam.
Tak samo działa przytulanie. Dopiero, kiedy ktoś nas tak mocno ściśnie, na chwilę zamknie w ramionach, wtedy ciało odpuszcza, luzuje się, mięśnie się rozluźniają, umysł przestaje atakować myślami – odpływamy. Podobno do prawidłowego funkcjonowania i rozwoju musimy się przytulać jakieś 2-3 razy dziennie. I nie trzeba do małżonka – przytulamy dzieci, psy i koty, a w sytuacjach bardziej indywidualnych – mocno oplatamy ramionami samych siebie i mówimy sobie, jak bardzo się kochamy. Też działa.
A jak już jesteśmy przy bliskości, tej damsko-męskiej, to oczywiście sięgamy po dotyk, po muskanie, po rysowanie po skórze. I chyba nie ma do tego lepszej serii kosmetyków, niż Miłość z Mydlarni Cztery Szpaki. Mamy tu i olejek do masażu, i balsam, który delikatnie roztapia się na skórze i świecę, która otuli tę bliską osobę ciepłym, kojącym olejkiem. Mamy głęboki, orientalny, przełamany cytrusem aromat, który wprowadza w nieco gęstą, bardzo intymną atmosferę. To połączenie olejków z paczuli, ylang ylang i grejpfruta. Czy tak pachnie miłość? Na pewno tak może pachnieć miłosny, dobry wieczór. Polecam zajrzeć tu do całej zakładki produktów do masażu – domowe SPA.

Chwila tylko dla siebie – to coś niezwykle ważnego, zwłaszcza kiedy w domu na co dzień panuje mały chaos. Wszyscy się krzątają, dzieci coś chcą co chwile, pies drepta w kółko, mąż sam jest w stresie. Wtedy właśnie bierzemy siebie samą gdzieś. Nie mówię, że tak nagle i bez zapowiedzi. Spokojnie, mając pewność, że wszyscy są zaopiekowanie – wychodzimy. W wersji mnie luksusowej – na samotne zakupy. W wersji nieco lepszej – na kijki, na coś dobrego, na kawę w kawiarni, na spacer po lesie. Niechaj głowa się ukoi, uspokoi, niechaj własne myśli się przebiją i zaczną płynąć spokojnym strumieniem.
Wytańczenie, wyśpiewanie – co ważne – jedno i drugie można robić i samemu i z kim tam chcemy. Ja lubię sama bardzo, ale także chętnie tańczę z córkami. Puszczam muzykę na tyle głośno, żeby sąsiedzi mnie nie wyklęli i szalejemy. Taki taniec to najlepszy sport, najlepsza rehabilitacja, ćwiczenia oddechowe, doświadczenie bliskości i zastrzyk energii w jednym. Uśmiech na twarzy pozostaje na długo. A kiedy na zewnątrz smog, a ja nie mogę wyjść na na kilki – zapodaję sobie taki taneczny trening. Od razu lepiej!

Prysznic – od lat wiadomo, że woda leczy. W końcu tak rozpoczęła się cała filozofia SPA (sanus per aquam). I o ile od jakiegoś czasu nie czuję kąpieli, to mało co tak potrafi od razu poprawić nastrój jak intensywny strumień wody spływający na zmęczone ciałko. I także tutaj z pomocą spieszy Mydlarnia Cztery Szpaki, która postanowiła te wodne doświadczania wynieść ponownie na wyższy aromaterapeutyczny poziom. Ich – Konopne mydło Savon Noir Eukaliptus i Szałwia pachnie połączeniem olejków z właśnie eukaliptusa, szałwii i rozmarynu. I jest to połączenie, które w trakcie takiego prysznica w jednej chwili odblokowuje umysł, orzeźwia, pozwala nagle zacząć myśleć jasno i klarownie. Takie bowiem mają działanie te olejki. Wspomagają koncentrację i pozwalają oddychać pełną piersią. Można tego doświadczyć dopiero jak się samemu poczuje – polecam. Ach, dodam też że mydło savon noir jest także stworzone do przyjemnego rytualnego masowania na przykład w kąpieli (jak w rytuale hammam). Spróbujcie!

Aromaterapia – skoro już kilka razy zahaczyliśmy o ten temat, to dodam tu jeszcze dwa zdania o relaksującej mocy olejków. Po pierwsze – sięgamy po królową aromaterapii czyli lawendę. To ona pomaga nam ukoić zmysły po trudnym dniu, pozwala zasnąć wieczorem, uspokaja maluszki, które płaczą i płaczą. Kropelkę lawendy dajemy na piżamkę, na poduszkę, do kominka czy dyfuzora. Trzy kropelki lawendy mieszamy z łyżeczką oleju i dodajemy do kąpieli. Woreczek z kwiatami wkładamy pod poduszkę lub spryskujemy pościel sprayem lawendowym. I zasypiamy pięknym snem.
Nieco odwrotnie działają cytrusy. Olejki z pomarańczy, bergamoty, mandarynki, limonki, cytryny czy grejpfruta to aromaterapeutyczne antydepresanty. Dodają energii, chęci do działania. U mnie wywołują od razu uśmiech i dobre wspomnienia.

Medytacja i wizualizacja – relaksujące klasyki, które pomagają przejść przez najtrudniejsze momenty, ale także wybitnie dodają radości i energii na co dzień. Każdy chyba ma tu swoje sprawdzone sposoby. A jeśli nie macie, to polecam zacząć od znalezienia sobie 15-20 minut czasu, spokojnego miejsca, założenia słuchawek na uszy i włączenia którejś z medytacji prowadzonych, których masa jest na YouTube. Ja lubię łączyć medytację z wizualizacją. Zaczynam od wyciszenia i rozluźnienia ciała, skupiam się na kilku oddechach, w słuchawkach puszczam muzykę medytacyjną (także youtube) i przenoszę się na ciepły piasek, wsłuchuję w fale morza, doświadczam promieni słońca na twarzy, obserwuję rośliny na wietrze, wiem, że jestem zdrowa. Pomaga, polecam!
Praktyka wdzięczności – kiedy dopada nas stres, smutek, zazdrość czy żal, zatrzymajmy się na moment i wypunktujmy sobie w myślach wszystko za co jesteś wdzięczna, a co wydarzyło się w ostatnim czasie. Kiedy mamy trudniejszą chwilę, bo na przykład jesteśmy w trakcie tomografii, oczekiwana na trudną wizytę lekarską czy pod kroplówką z lekarstwem, zamykamy oczy i wyobrażamy sobie twarze najbliższych osób. I jakiś sytuacje z nimi. To mocno uspokaja. I to nie mówię tylko z własnego doświadczania. Ta jest. Sprawdzono to!

Lasoteapia – to już ponoć osobna dziedzina wiedzy. I nie dziwię się. Kąpiele leśne dopiero zaczynają być popularne, ale wszyscy dobrze wiemy, jak relaksujący jest spacer po leśnym pustkowiu. Jak skupiamy się na naturze, na otaczającej nas zieleni, kiedy wdychamy pełną piersią leśne olejki – wtedy to cały nasz organizm doznaje ukojenia.
Herbatki ziołowe – kiedy czuję ten powoli zaciskający się węzeł w brzuchu, kiedy stres planuje przejąć kontrolę, zaparzam sobie herbatkę. W zależności od nastroju jest to zielona herbata lub matcha, rumianek, melisa lub jedna z dostępnych na rynku mieszanek na sen/uspokajających. Już sam fakt zaparzania działa łagodząco na zmysły, a potem dajmy się ponieść kojącej mocy ziół. Nie wspominając o tym, że zielona herbata to prawdziwy arsenał przeciwnowotworowy, a rumianek działa przeciwzapalnie.

Aktywność – już o niej było, bo były i tańce i spacery po lesie. Dodam tylko, że aktywność to kolejny filar i zdrowienia i profilaktyki wielu chorób. Mój ulubiony sposób na nią, to wypady na kijki (nordic walking). Nie słucham wtedy żadnej muzyki, daję się ponieść myślom. Muszę przyznać, że takie wypady bardzo wzmagają kreatywność!
Co jeszcze? Wszystkie te drobne rzeczy, które sprawiają, że czujemy się lepiej! Przytulanie psa, comfort food, ale w wersji zdrowej i jakościowej, u mnie to na przykład ciemna czekolada z pomarańczą, zupa pomidorowa, tost z tofu wędzonym czy gnocchi sorrentina , częste przewietrzanie domu i miejsca pracy, wysypianie się, suplementacja magnezu, świeże kwiaty na stole, wystawianie się na słońce, codzienne zachwyty, dostrzeganie śladów wiosny, obserwowanie sunących chmur, drobne podarunki dla i od bliskich, specjalne prezenty tylko dla siebie. Sporo tego jest! Jest więc w czym wybierać, aby móc się prawdziwie relaksować i cieszyć życiem!

Post powstał w ramach miłej współpracy z marką Cztery Szpaki.
