Mijają właśnie ostatnie minuty lata… Bo dla mnie lato kończy się wraz z sierpniem. Pół dnia próbowałam to lato zatrzymać, drugie pół trwałam w szoku, że to już jesień dookoła. Nie da się bowiem ukryć, że pogoda ewidentnie postanowiła pokazać, że wie, że oto, lada moment, zacznie nam królować wrzesień. I choć kocham ten czas, to złoto w świetle, te żółte pola nawłociowe, tą melancholię i zupę dyniową… Pomimo tego wszystkiego, dopadła mnie nostalgia. I zamykałam oczy i znowuż światło mnie raziło, turkusowa woda zachwycała, a cykady zagłuszały każdą rozmowę. Na krótką chwilę…
Cóż… Trzeba będzie chyba jesienią gdzieś wyskoczyć…
A tymczasem mam jeszcze dla Was temat bardzo letni! Po trosze dlatego, że sporo z Was ma jeszcze urlop przed sobą, po trosze – ku pamięci na rok przyszły, ale też dlatego, że dopiero teraz udało mi się ten wpis zrobić! 🙂 (Nie wiem czy tu wspominałam, ale moja młodsza córcia rozpoczyna właśnie żłobek, więc i czasu na tworzenie w końcu troszkę będzie!)
Oto więc 5 kosmetyków, które tak dobrze sprawdziły mi się na wakacjach, że zasługują na swe tu specjalne miejsce!
Numee Lekki Krem Łagodzący
To była dla mnie zupełna nowość. Skusiłam się na ten kremik w Rossmannie – trwała akurat promocja w związku z pojawieniem się tej hiszpańskiej marki w sieci. A że akurat poszukiwałam czegoś lekkiego na nasze chorwackie wojaże, padło na tę uroczą, błękitną tubkę. Przekonała mnie spora zawartość aloesu – aż 15%. Nie jest to kosmetyk naturalny, o krystalicznym składzie, ma jednak sporo wartościowych składników – poza aloesem, także niacynamid, prowitaminę B5, wodę oczarową, panthenol czy allantoinę. Wszystko to ma za zadanie ukoić skórę. Krem ma postać gęstego żelu pozbawionego olejów. Po nałożeniu go na twarz, zwłaszcza po całym dniu słońca, silnego ciepłego wiatru i morskiej wody, ma się poczucie ukojenia całkowitego! Stosowałam i nadal stosuję go rano i wieczorem. Czasami wieczorem dodaję do niego odrobinę kremu na olejach, zazwyczaj brzozowego Sylveco, aby był treściwszy i aby zapewnić skórze w nocy mocniejsze odżywienie. Krem Numee szybko się wchłania, jest świetny pod makijaż, a skóra po nim jakby odżywa! Jakby wracała w nią energia! Na ten moment jest to mój ulubiony letni kosmetyk. / zakupiony w Rossmannie
MIYA myBEAUTYessence FLOWER BeautyPower
Letnia cudowność! Esencja w leciutkiej mgiełce o zniewalającym różanym zapachu. Polecam zwłaszcza latem, kiedy w trakcie upalnego dnia po prostu przemywamy twarz wodą i chcemy ją jedynie lekko odświeżyć czymś, co jednak jest nieco treściwsze. „To aktywny kompleks cennych wód i ekstraktów kwiatowych wzbogacony w wodę termalną, kwas hialuronowy i witaminy. Tworzy lekką, wodną esencję, która szybko się wchłania, dostarczając skórze cennych składników, nie obciążając jej. Pozostawia skórę piękną i pełną blasku.”. Uwielbiam tę mgiełkę za jej zapach i za to, jak moja skóra się po niej czuje. Kolejna dawka ukojenia i złagodzenia. / Znajdziecie ją na stronie MIYA i w drogeriach
Morane Pianka myjąca z infuzją olejową
Być może pamiętacie, że marka Morane jest mi szczególnie bliska, bo stworzyłam jej szatę graficzną. Pianka ta była mi więc dobrze znana na długo przed tym, jak trafiła w moje ręce. Wraz z pracami nad etykietką wzrastało moje zaciekawienie. Nie zawiodłam się! Pianka jest naprawdę idealnym wakacyjnym kosmetykiem oczyszczającym! W tej lekkiej chmurce skrywa się prawdziwa moc, ale nadal jest to kosmetyk niezwykle delikatny i odpowiedni do każdego typu cery. Pachnie iście wakacyjnie i subtelnie. W składzie znajdziemy także letnie owoce – ekstrakty z truskawki, maliny i jeżyny, a także hydrolat z czarnej porzeczki. Pianka dobrze oczyszcza, jest przy tym bardzo wydajna i praktycznie opakowana. W sam raz do letniej kosmetyczki! / Znajdziecie ją na stronie Morane
Biolaven Odżywka mgiełka do włosów i skóry głowy
Nie wiem, jak Wy, ale ja latem nie cierpię obciążania włosów ciężkimi odżywkami. Albo inaczej – moje włosy tego nie lubią. Lubią za to wszystko co lekkie, ale co działa. I tak właśnie jest z tą mgiełką. Jest przy tym bardzo praktyczna – wystarczy spryskać nią włosy po umyciu, nie trzeba spłukiwać. Na wakacjach używałyśmy jej razem ze starszą córą, która doceniała fakt, że włosy łatwiej się rozczesują. Mi odpowiadało uczucie zaopiekowania i stworzenia pewnej bariery chroniącej włosy. I ten zapach! Letnio lawendowy zapach! „Zawiera kompleks aminokwasów i składników nawilżających, które domykają łuski, ułatwiają rozczesywanie i wygładzają włosy, a także utrzymują odpowiedni poziom nawilżenia skóry głowy. Oliwa z oliwek, olej z pachnotki i z pestek winogron oraz roślinne analogi silikonów zabezpieczają dodatkowo przed wysuszeniem i uszkodzeniami, zapobiegają puszeniu bez efektu obciążenia.” / Odżywkę znajdziecie na stronie Sylveco
Hydrolat aloesowy Oleiq
Bo oczywiście na wakacjach nie może zabraknąć aloesu w różnych postaciach! Tak i ta mgiełka wspaniale wypełniła moją kojąco-aloesową potrzebę! Cudowna do spryskiwania się w każdym momencie dnia. Ja ją pokochałam za uczucie odświeżenia i złagodzenia już wieczorem, po całym dniu słonecznego szaleństwa, kiedy to po prysznicu spryskiwałam nią skórę. Tę zaczerwienioną, wysuszoną solą morską skórę. Cudowne uczucie chłodu i ukojenia! Polecam też jako najprostszy tonik do twarzy! / Hydrolat znajdziecie na stronie Sylveco