Nowości marki i sesja Biolaven

Całkiem niedawno marka Biolaven wypuściła serię nowości. Miałam przyjemność wykonać zdjęcia nowym produktom, a potem równie radośnie zabrałam się do próbowania.

I co? Hmm?

I już wiem!

Tych kilka kosmetyków wygląda całkiem niepozornie. Ba, trochę nawet giną zapewne w kosmetycznym tłumie. Mają bowiem zupełnie niepozorne opakowania reprezentujące całą serię. Nie wyróżniają się. A szkoda…

Każdy bowiem z tych kosmetyków jest naprawdę ciekawy. A nawet wyjątkowy!

Każdy jest oryginalny, przemyślany i wpisujący się we współczesne potrzeby i trendy. Naprawdę szkoda, że tak trochę giną w całej serii. Sądzę bowiem, że marka idzie w świetnym kierunku i stawia na bardzo nowoczesne, a jednocześnie tradycyjne podejście do produktów.

Najbardziej do serca przypadły mi oba kolorowe słoiczki. Jeden różowiutki z maską całonocną, drugi brązowy – z peelingiem enzymatycznym. Oba uwielbiam!

Maseczka rozjaśniająco-wygładzająca do zaawansowanej pielęgnacji każdego typu cery. Zawiera wyjątkowy ekstrakt z sycylijskich białych winogron, zawierający mieszaninę kwasów organicznych (AHA). W połączeniu z resweratrolem, kompleksem ceramidów, kwasem hialuronowym działa dwufunkcyjnie: rozjaśnia i rozświetla dzięki złuszczającym właściwościom kwasów oraz spłyca istniejące zmarszczki, silnie nawilża i znacznie uelastycznia skórę twarzy, szyi i dekoltu.

Maska świetnie zastępuje nocny krem. Jest treściwa, ale mimo to lekka. I ten kolor! Mam wrażenie, jakbym nakładała na twarz lawendowe wino. Może to te sycylijskie winogrona tak do mnie przemawiają… Spróbujcie – rano buzia jest bardzo wdzięczna!

Kiedy natomiast masuję cerę peelingiem enzymatycznym, wydaje mi się znowuż, jakbym nakładała na nią słodkie ciasteczko! Tak przyjemnie bowiem on pachnie. Masuję i masuję, zostawiam na chwilę, z potem dotykam i dotykam taką miękką, gładką skórę. Czysta przyjemność!

Bezwodny preparat działa złuszczająco dzięki zawartości enzymów papainy i bromelainy, które aktywują się w momencie połączenia z wodą. Delikatna formuła, łatwa w aplikacji sprawia, że peeling może być stosowany nawet przy najbardziej wymagających i wrażliwych cerach. Skutecznie usuwa martwe komórki naskórka, wygładza i wyrównuje koloryt skóry.

Ogromnie zadowolona jestem także z obu kosmetyków do włosów. Należę do tych osób, które męczą tradycyjne odżywki. Często o nich zapominam, nie lubię czekać i spłukiwać włosów po nich. Wybawieniem są tu więc produkty do spryskiwania po myciu! Całkiem niedawno polubiłyśmy z moją córcią dziecięcą odżywkę ułatwiającą rozczesywanie Sylveco Kids, a tu proszę – jest i wersja dorosła. A musicie wiedzieć, że włosów to ja mam sporo i rozczesywanie ich zawsze było udręką. Tymczasem, sięgam sobie po Odżywkę – mgiełkę do włosów i skóry głowy, która pachnie obłędnie lawendowo i od razu mi się te włosy rozczesują, a i jak ładnie przy tym wyglądają!

Na pewno słyszeliście o płukankach octowych, które mają zakwaszać włosy, przez co te stają się miękkie i lśniące. Można sobie takie zrobić w domu, a można też sięgnąć po Tonik do włosów i skóry głowy stworzony na bazie organicznego octu z czerwonych winogron. On z kolei pachnie wspaniale winogronowo. Stosujemy to to dwa razy w tygodniu na umyte lub suche włosy i cieszymy się ich wyglądem. Bardzo polecam jeśli tak jak ja, macie okrutnie twardą wodę w kranach.

Pora na dezodorant! I to jest chyba najlepszy dezodorant z całej oferty Sylveco! A przynajmniej najbardziej go lubię. Używamy razem z córcią, bo jest łagodny i naturalny. Stanowi coś w rodzaju kojącej emulsji na delikatną skórę pod pachami, która przy okazji zapobiega nieprzyjemnemu zapachowi. Bardzo polecam!

Naturalny dezodorant, zawiera kompleks ekstraktów o właściwościach ściągających (kora dębu, liść szałwii lekarskiej i kwiaty lawendy) i wraz ze składnikami absorbującymi pot, niweluje nieprzyjemny zapach. Kombinacja olejków eterycznych z bergamotki i lawendy w połączeniu z aromatyczną kompozycją winogronową pozostawia uczucie pachnącej świeżości i komfortu przez dłuższy czas.

Na koniec dwie pianki! Pierwsza – myjąca do twarzy, druga – do higieny intymnej. Obie szalenie delikatne i przyjemne w użyciu. Bardzo praktyczne i bezpieczne.

Pianka do twarzy zawiera kompleks składników zwiększających nawilżenie warstwy rogowej naskórka. Olej kokosowy, oliwa z oliwek i olej z pestek winogron oraz dodatek kwasu mlekowego gwarantują utrzymanie fizjologicznego pH i równowagi bariery hydrolipidowej. Alantoina i ekstrakt z lawendy wykazują działanie kojące, zmniejszają podrażnienia i zaczerwienienia. Jestem w trakcie drugiego opakowania i polecam z całego serca. Ładnie zmywa całodzienny trud i nie ingeruje w problematyczną skórę.

Pianka do higieny intymnej natomiast – dzięki zawartości ekstraktów z lawendy i szałwii lekarskiej, wykazuje działanie regenerujące, łagodzące i osłonowe. Skwalan i olej z pestek winogron, alantoina, panthenol i mleczan sodu zapewniają odpowiednie nawilżenie i przeciwdziałają podrażnieniom. Optymalne stężenie kwasu mlekowego pozwala utrzymać równowagę naturalnej mikroflory bakteryjnej, zapewniając uczucie czystości i komfortu. Również bardzo polecam do codziennego stosowania.


Wszystkie nowości Biolaven znajdziecie na stronie Sylveco.

A ja pozostawiam Was z częścią zdjęć z sesji produktowej marki!

Facebook