Mam coś dla tych wszystkich, którym nie dane było w tym roku dotrzeć nad morze! A jeśli spędziliście cudownie czas na którejś z plaż, to mam też sposób, jak to morze zaprosić do własnej łazienki!
Dzisiaj chciałabym bowiem zaprezentować Wam nową serię produktów Rosa. Panna Poranna – Morskie Historię! Serię, która została opatrzona w moją grafikę – począwszy od identyfikacji marki, a skończywszy na tym, co tak pięknie wygląda w łazienkach – na etykietkach!
Więcej moich prac, a także pozostałe grafiki dla Rosy znajdziecie w moim portfolio:
>> LILI CREATIVE <<<
Zajrzyjcie koniecznie!
Przyznam, że te morskie etykietki najbardziej przypadły mi do serca! Znajdziecie na nich rośliny i żyjątka morskie wyciągnięte wprost z dawnych rycin. No, uwielbiam je! Choć nie wiem, czy tak można uwielbiać własne pomysły 😀
Dobra, tymczasem wracamy nad nasze niezwykłe morze!
W serii docelowo będą 4 produkty, na jeden więc musimy jeszcze chwilę zaczekać. Myślę, że bardzo Wam się spodoba – wiem co to będzie, bo grafikę już ma. Pozostawię Was jednak w niepewności!
Dostępne na stronie Rosy są już – olej algowy czyli macerat spiruliny w oleju słonecznikowym, czystą spirulinę i to, co pokochałam od pierwszego spojrzenia – peeling bursztynowy! Bursztyny! Prawdziwy pyłek z bursztynów z naszego morza. No, jakby złoto zamknięte w małym słoiczku!
Zacytuję Wam na początek kilka słów o samych produktach, które pochodzą ze strony Rosy.
Peeling bursztynowy pochodzi z bursztynów z Morza Bałtyckiego wyłowionych na polskich plażach. Jest niezwykle luksusowym surowcem. Nazywany złotem Bałtyku ma wiele dobroczynnych właściwości na ciało i duszę. Litoterapeuci uważają, że bursztyn ma działanie uspokajające i dodające twórczej energii. W kosmetyce naturalnej pomaga w regeneracji naskórka, dodaje energii, poprawia koloryt oraz zdolności immunologiczne, ukrwienie i dotlenienie skóry.
Spirulina Platensis to szmaragdowozielona mikroalga, posiadająca wspaniałe właściwości. Jest najbardziej niezwykłą rośliną odżywczą, jaka została odkryta przez człowieka. Bogata w wiele cennych składników była ceniona już przez Rzymian. Obecnie nazywana jest „mlekiem Matki Ziemi” ze względu na bardzo duże stężenie kwasu gamma-linolenowego (GLA).
Jest także bogatym źródłem protein, witamin z grupy B oraz witamin, A, E, aminokwasów, kwasów tłuszczowych: kwas gamma-linolenowy (GLA), minerałów (potas, wapń, magnez, cynk, selen, fosfor), kompleksów cukrowych i enzymów.
Spirulina ma właściwości regeneracyjne, nawilżające, wzmacniające naczynia krwionośne i zmniejszające rumień, łagodzące stany zapalne, poprawiające koloryt skóry, wspomagające gojenie.
Olej algowy powstaje poprzez macerowanie alg spirulina platensis w tłoczonym na zimno delikatnym oleju z nasion słonecznika. Algi są bardzo dobrym surowcem do modelowanie sylwetki. Rozbiją tkankę tłuszczową, poprawiają krążenie krwi i limfy. Działają napinająco i ujędrniająco na naskórek. Mają działanie przeciwzmarszczkowe i odżywcze. Olej algowy stosuje się do masażu skóry mało elastycznej, z cellulitem, słabo nawilżonej.
Kochani, z tych właśnie trzech cudownych składników możemy sobie wyczarować prawdziwie luksusową morską pielęgnację!
Monika, twórczyni Rosy, motywuje nas do pewnej zabawy pielęgnacyjnej. Do tego, abyśmy same komponowały spoje kosmetyki i rytuały według aktualnych potrzeb i ochoty. Tak dobiera swoje produkty, żeby one mogły się wzajemnie uzupełniać. Siebie wzajemnie lub inne, tradycyjne kosmetyki! I tak pyłek bursztynowy możemy wymieszać z odrobiną oleju algowego, ale równie dobrze sprawdzi się, jeśli dodamy go do codziennej porcji żelu do mycia twarzy lub odżywczej maseczki. Spirulinę możemy mieszać doprawdy z mnóstwem rzeczy – z olejami, z jogurtem, z miodem, z glinkami czy właśnie także – z gotowymi maskami czy kremami, które posiadamy. Trzeba po prostu uruchomić wyobraźnię!
Ja sama proponuję Wam mój pomysł na morski zabieg odżywczy! Jest to autorski cudowny rytuał, który bardzo polecam! A do tego oczywiście – jakże prosty!
KROK I – złoty peeling bursztynowy! W zagłębieniu dłoni mieszamy mniej więcej płaską łyżeczkę bursztynowego pyłku i tyle samo oleju algowego. Powstaje coś wspaniałego! Bursztynowo pomarańczowa mikstura, jakby faktycznie płynne złoto, które niesie ze sobą echo morskich historii! Tęże miksturą masujemy oczyszczoną, wilgotną buzię przez dobrych kilka minut. Spokojnie, łagodnymi ruchami. Niech ten masaż przyniesie nam ukojenie, a bursztyn uruchomi swe bursztynowe moce! Całość można pozostawić na buzi na kolejne 3 minutki, a potem spłukujemy skórę chłodną wodą.
KROK II – potwór z morskich głębin! A dokładniej – zielona algowa maseczka! Postanowiłam połączyć czystą spirulinę z gotową morską maseczką – kolagenową maską Cafe Mimi z ekstraktami z alg – morszczynu i listownicy (dokładnie TĄ). Mieszam w dłoni płaską łyżeczkę spiruliny ze standardową ilością maski, aż powstaje zielona papka, którą rozsmarowuję na twarzy. Pozostawiam ją na 15-20 minut i zmywam. Spryskuję jeszcze twarz hydrolatem jabłkowym i nakładam krem lekko koloryzujący Cosnature (taki typu BB). I jest, oj jest, to uczucie „och-ach”, kiedy to nie możesz przestać dotykać skóry, taka jest miękka i przyjemna!
Jestem pewna, że w miarę poznawania produktów Rosy, sami odkryjecie swoje na nie sposoby. Stworzycie własne rytuały. Będzie odkrywać każdy z tych jakże prostych kosmetyków wciąż na nowo.
I to jest super!
Wszystkie produkty Rosy znajdziecie na stronie PannaPoranna.pl