Podtrzymuję w mojej córce wiarę w magię.
Bo ja sama w nią wierzę.
Choć jest to wiara pozbawiona już tej dziecięcej czystości i głębi. Być może jest to tylko gorące pragnienie wiary w magię? Bez niej jest po prostu zbyt… szaro. Zbyt codziennie.
Myślę, że każdy ma w sobie podobne pragnienie, choć nie każdy sobie to uświadamia.
No, ale spójrzmy prawdzie w oczy – kto, no kto jak nie skrzat, potrafi czasem schować w domu coś, co przecież na pewno położyło się wcześniej na wierzchu? Kto, no kto jak nie polne wróżki, wczesnym latem, o złotej godzinie tak lata i się skrzy, bawi się w powietrzu, zbiera na wspólne tańce, upodabniając się do pyłków drzew? No kto, jak nie Święty Mikołaj zamienia burą, zimną, grudniową noc w lawinę radości, wspólnej zabawy i uśmiechów?
Wiara w magię Świąt jest dla mnie szczególnie ważna. To ona obleka dzieciństwo w tak wyjątkowe emocje. Ona łączy, motywuje i pozostawia ciepło w sercu, które zostaje z nami już na zawsze. Które potem, jako poważni dorośli, staramy się co roku ponownie odnaleźć. Które nas spaja w rodzinę.
Kiedy piszę ten post, wciąż oczekujemy na przybycie Mikołaja. Róża od kilku dni planuje, jak się na niego zaczai, co mu pozostawi w podzięce, jak go przywita. Oglądamy razem świąteczne bajki i filmy, zastanawiając się, jak to możliwe, że on to w jedną noc tak umie wszystkich obdarować (zamieszania związanego z faktem, że niektórym przynosi 6 grudnia, innym 24, jeszcze jej nie wyjaśniałam).
Lubię to bardzo. I wiem na pewno, że będzie mi tego oczekiwania i tych emocji kiedyś bardzo brakować.
Ale cóż… ja w zasadzie nie o tym chciałam!
Chciałam pokazać Wam, jak niezwykłymi pomysłami na świąteczne podarunki mogą stać się kosmetyki Sylveco i wszystkich marek córek – Vianek, Biolaven, Duetus, Rosadia i Aloesove!
Chyba nie muszę Wam przedstawiać Sylveco, prawda? Myślę, że dobrze je już znacie. Być może duża część z Was miała już też do czynienia z Viankiem i Biolaven. Wiecie więc, że to zawsze będą udane prezenty dla bliskich osób – naturalne, skuteczne, polskie, w dobrych cenach i ładnie się prezentujące!
Bardzo polecam też jakże kobiecą, pachnącą geranium Rosadię. Nie zapomnijcie o kojących aloesowych kosmetykach dla każdego z serii Aloesove.
Najbardziej dzisiaj jednak polecam Wam moje w sumie całkiem niedawne odkrycie – Duetus!
To chyba najlepsze rozwiązanie dla właścicieli cer problematycznych, tłustych i mieszanych. To także mój faworyt w kwestii opakowań . Uwielbiam paprocie, a tutaj mamy ich sporo. Lubię takie proste, starodawne, botaniczne rysunki. Lubię w końcu i logo Duetus. I nawet ten intensywny odcień zieleni lubię. Nie da się go przeoczyć.
Ale najbardziej lubię całą serię za jej działanie na skórę.
Duetus to naturalne kosmetyki wypełnione składnikami, które pomagają nam w walce z niedoskonałościami, które regulują funkcjonowanie skóry, oczyszczają ją, regenerują. Mamy sporo antyseptyków, ale i składników kojących. Mamy i węgiel aktywny, i olej z konopi, i ten z czarnuszki, mamy olejki tymiankowy, lawendowy, jałowcowy i z drzewa herbacianego, ekstrakt ze skrzypu polnego, kwasy AHA, BHA, PHA i czego to jeszcze dobrego nie mamy!
Najciekawsze tu jest serum regulujące. Oj, to serum dla osób o mocnych… nosach, ale potrafi zdziałać cuda! To serum zawierające aż 3% olejku z drzewa herbacianego, które nadaje mu tak charakterystyczny i intensywny zapach, że nie wszystkim odpowiada. Ale to on właśnie hamuje rozwój bakterii odpowiedzialnych za trądzik. W serum znajdziemy też bio-siarkę, kwas salicylowy, kwas mlekowy, sorbitol, panthenol, ekstrakty z lukrecji, nagietka i pięciornika. Jest więc to serum-petarda!
Bardzo polubiłam się z oboma kremami. Ten na dzień jest lekki, ale treściwy. Co ważne – naprawdę matuje. Zgadzam się też z producentem, że „uspokaja gruczoły skóry i aktywnie ochrania przed negatywnym wpływem środowiska i działaniem wolnych rodników. Przywraca skórze świeżość i gładkość.” Krem na noc jest równie lekki, o nieco intensywniejszym zapachu. „Redukuje widoczność blizn i zmian skórnych, a także przyspiesza procesy regeneracji i utrzymuje stały poziom nawilżenia.”
Idealnym dopełnieniem kremów jest tonik i żel myjący. Oba sprawdzają się świetnie. Tonik łagodnie i skutecznie odświeża i tonizuje, żel przyjemnie oczyszcza. Chciałabym jeszcze na koniec zwrócić uwagę na maseczkę. Ot, niepozorna saszetka, ale jakież wnętrze! Gęsta, czarna maź zamienia nas w potwora smolnego na chwilę zaledwie, aby zaraz wydobyć nasze prawdziwe piękno. To dzięki zawartości czarnego węgla, który uzupełniają kojące składniki, jak wyciąg z lukrecji, olej z pestek winogron, olej konopny, biała glinka czy skwalan. Kupcie od razu kilka saszetek – nie pożałujecie!
Cała seria pomyślana jest z myślą zarówno o damskich cerach, jak i o wszystkich panach. Jest więc unisex. Jestem pewna, że opakowania podpasują i paniom właśnie i panom. Producent promuje ją też jako anti-pollution – kosmetyki antysmogowe. Mają chronić przed zanieczyszczeniami i negatywnym działaniem składników toksycznych występujących w środowisku.
Czyli, podsumowując – Duetus nadaje się na wymarzone prezenty świąteczne i dla niego i dla niej! I dla siebie też!
Wszystkie kosmetyki marki znajdziecie na www.sylveco.pl oraz w wielu sklepach zielarskich i z kosmetykami naturalnymi.
– Wpis powstał w wyniku bardzo miłej współpracy z Sylveco –