Dzisiejszy wpis otwiera wczorajszy super księżyc. On to bowiem natchnął mnie na spisanie w końcu tego, co od dłuższego czasu krąży mi po głowie, ale jakoś nie mogło się wyklarować. Od dawna chciałam Wam napisać o tym, że czasem po prostu kotłuje się we mnie całej, od stóp po czubek głowy jedno wielkie NIE!
I o tym nie dzisiaj rzecz. A dokładniej o nie mogę.
Zapewne wiele z Was, drogie freelancerki i osoby prowadzące własne małe biznesy, wie, że bywa nielekko. Że zlecenia to coś, o co się zabiega i walczy. Że czasem nie przychodzą przez jakiś czas, albo jest ich zwyczajnie mało. Że trzeba się ich chwytać i wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Że czasami nie można pozwolić sobie na grymaszenie, na wybór, na stawianie warunków.
Ja to rozumiem. Ja to wiem dobrze.
Co jednak zrobić, kiedy cały nasz organizm mówi, bam aż wykrzykuje, żeby się czegoś nie tykać? Żeby uciekać, trzymać się z daleka?
Miałam w ostatnich miesiącach dwie takie sytuacje. W obu przypadkach chodziło o warsztaty. W obu też przypadkach starałam się na początku podchodzić jak najbardziej profesjonalnie. Ale coś tu nie grało. Coś sprawiało, że zamiast zwykłej radości ze zlecenia i przyjemnie wciągających przygotowań, budził się we mnie wręcz strach przed odczytywaniem kolejnego maila. Coś zgrzytało, coś nie grało. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że nie działamy na tych samych częstotliwościach, że sytuacja nie jest dla mnie komfortowa. Że ta współpraca po prostu nie ma przyszłości.
Wtedy budziło się to trudne pytanie – ciągnąć to dalej czy posłuchać intuicji i po prostu grzecznie podziękować i zrezygnować.
I dziękowałam, rezygnowałam. Choć nie bardzo mogę sobie pozwolić na wybredność, zdecydowałam się posłuchać wewnętrznego głosu i powiedzieć – nie.
Wczorajszy księżyc uświadomił mi, że odpowiedni dystans i umiejętność podążania za swoją intuicją to coś niezwykle ważnego. I trudnego. Stałam wpatrzona w niego, na łące pod domem. Przez dłuższą chwilę po prostu stałam i się gapiłam, dopóki jakich przechodzień mnie nie spłoszył.
I dopiero wtedy, dopiero po dłuższym czasie poczułam spokój.
Wierzę mocno w to, że w pełni angażujemy się i w pełni dumni jesteśmy z tych projektów, w których czujemy się dobrze. I że czasem trzeba odmówić, żeby lepiej zrobić coś innego. Żeby pozostać w zgodzie z sobą. To jednak bardzo ważne. To pozwala cieszyć się pracą i robić wszystko najlepiej jak się da.
Mam też dla Was dzisiaj mały prezent – cztery tapety na telefon i jedną na komputer. Wszystkie stworzyłam z myślą o tym naszym wewnętrznym głosie. Tej kobietce, która w nas siedzi i naprawdę dobrze podpowiada. Mam nadzieję więc, że tapety się przydadzą i sprawią choć trochę radości!
Tapeta Super Moon
>> Tapeta-telefon-1.jpg (1276 pobrań ) <<
Tapeta Tribal Godess
>> tapeta-telefon-2.jpg (1181 pobrań ) <<
Tapeta Tribal Godess 2
>> tapeta-telefon-3.jpg (1156 pobrań ) <<
Tapeta Vintage Tribal
>> tapeta-telefon-4.jpg (1229 pobrań ) <<
Tapeta na komputer Tribal
>> tapeta-komputer.jpg (1120 pobrań ) <<
Miłego dnia!