Biolaven do twarzy

Podoba mi się kierunek i tempo rozwoju marki Sylveco.  Nie dość, że firma co rusz wypuszcza na rynek nowości sygnowane swoim logo, to jeszcze pokusiła się na stworzenie całkiem nowej linii z zupełnie inną identyfikacją wizualną. Poznajcie więc dzisiaj Biolaven – kosmetyki dobre, naturalne i nasze, polskie, choć mocno prowansalskie.
Filozofia Biolaven jest jasna i czytelna – skupiamy się na oleju z pestek winogron i olejku lawendowym, zapewniamy proste, nieprzekombinowane składy, całość zamykamy w estetycznych, może nie specjalnie oryginalnych, ale na pewno mocno charakterystycznych opakowaniach. Wszystko podajemy w przystępnej cenie. Efekt? Niedługo zagarniamy cały rynek ekokosmetyczny.
Podoba mi się ta biel z fioletem. Ten delikatny rysunek rodem z rycin. Mocno zaskakuje zapach. Spodziewałam się intensywnego lawendowego doznania, a tymczasem okazało się, że cała linia pachnie… winogronami. Nie powiem, dosyć przyjemny aromat, na dłuższą jednak metę wolałabym więcej lawendy. Lawenda tak nie męczy. Zapach lawendy pochodziłby także z mojego ulubionego olejku, a tutaj jest całkowicie przytłoczony aromatem.

Na pierwszy rzut chciałabym Wam pokazać produkty marki przeznaczone do pielęgnacji twarzy. Komplet idealny i na każdą kieszeń. Mamy więc płyn micelarny, żel myjący oraz krem na dzień i na noc. Dostarczamy skórze dokładnie tego, czego potrzebuje – łagodnego, a skutecznego oczyszczenia oraz mocnej dawki nawilżenia. Cieszę się, że w płynach wykorzystano kwas mlekowy, a w kremach mocznik i ksylitol. Nawilżają, zapewniają barierę ochronną, regenerują.
O samym olejku lawendowym to już chyba pisać nie muszę. To doprawdy król w aromaterapii o wszechstronnym zastosowaniu. Wspaniale pielęgnuje skórę. Polecam też sam olej z pestek winogron – warto sięgnąć nawet po taki ogólnie dostępny w hipermarketach! Zacytuję tu Biolaven: „olej hamuje procesy starzenia skóry, ma właściwości kojące i łagodzące,
przyspiesza regenerację naskórka i rozświetla cerę. W uwagi na to, że
jego skład przypomina strukturę lipidową skóry, wzmacnia jej naturalną
barierę ochronną”.
Kremy bardzo pomogły mi w trakcie naszych ostatnich wakacji kwietniowych w Hiszpanii. Słońce dosyć mocno dało się nam we znaki. Kremiki skutecznie zwalczały wszystkie jego skutki. Koiły i łagodziły. I bardzo jestem im za to wdzięczna. Nie obeszło się też bez płynu micelarnego – taki prosty, a taki przyjemny! Oczyszcza i łagodzi – tak to dokładnie opisane jest na opakowaniu. Żel codziennie orzeźwia mnie o poranku winogronowym aromatem. Ma dokładnie to, czego od żelu do mycia oczekuję – odpowiednią konsystencję, nie wysusza, nie ściąga, zmywa co zmyć musi.

Próbowaliście już? Bardzo polecam!

 

Więcej na Biolaven.

 

 

Facebook