Duet codzienny Make Me Bio

 

 Taki prosty, dobry, codzienny duet. Z Polski, z naszej polskiej małej manufaktury. Z bardzo prostymi składami – czyli dokładnie takimi, jakie lubię. Naturalny, łagodny, ale co najważniejsze – skuteczny! Taki właśnie jest ten duet – Garden Roses Nawilżający krem dla skóry suchej i wrażliwej wraz z Clean Powder Delikatnym pudrem myjącym od Make Me Bio.

No powiedzcie sami – czyż ja mogłam nie wypróbować kremu, który nazwano „Garden Roses”? No powiedzcie! No – nie mogłam 🙂 I nie zawiodłam się wcale. Pierwsze co urzeka to zapach – ten wspaniały, ciepły, romantyczny różany zapach. Co istotne – prawdziwy, bo pochodzi z prawdziwego różanego olejku, a to rzadkość. Bo to drogie. Poza tym wodę w kremie zastąpiono wodą różaną, co jest jeszcze wspanialsze. Połączono ją z wodą z geranium – nieco podobną do różanej. I to są dwa pierwsze punkty w składzie. Na kolejnych miejscach znajdziemy olej migdałowy, olej jojoba, masło mango i olej makadamia. Samo dobro.

 

A jak działa? Naprawdę świetnie. Jest to gęsty krem, odżywczy, mocno kojący i uspokajający skórę. Dla mojej idealny, zwłaszcza teraz, zimą. Pomimo sporej dawki maseł i olejów, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Czyni go to kremem dobrym zarówno na noc, jak i na dzień. Wieczorem jednak nakładam go więcej, aby mocniej nawilżył. Krem lubi moja skóra, zapach uwielbiam, ale nie mogłoby się obejść bez wcześniejszego czyścika!

Czym jest puder myjący? To połączenie łagodnej białej glinki z owsem (sproszkowanym oczywiście) i olejkami eterycznymi – lawendowym i różanym. Nic więcej! Bo i nic więcej tu nie trzeba! Mniej więcej łyżeczkę proszku sypiemy na rękę, dodajemy trochę wody i całość mieszamy palcem tak, aby powstała papka. I tą właśnie papką masujemy i myjemy twarz. Czasami pozostawiam ją na niej na dłużej – zmienia się wtedy w maseczkę. Puder zmywa, wciąga wręcz tłuszcz i zanieczyszczenia, lekko peelinguje, wspiera skórę w regeneracji i pomaga ją naturalnie uregulować.

Minusy… Głównie takie, że oba kosmetyki się w końcu kończą… A tak całkiem serio, to mam zastrzeżenia do etykiet, które nie są do końca czytelne, słabo wydrukowane i ścierają się z nich kolory. Ogólnie jednak podoba mi się pomysł marki na siebie. Kremy i czyściki mieszczą się w modnych teraz, prostych słoiczkach z ciemnego szkła, dosyć charakterystycznych dla młodych naturalnych marek. Znacznie ciekawsze wydają mi się pomysły na etykiety i opakowanie produktów dla dzieci i balsamów do ust.Ale tych jeszcze nie próbowałam.

Nie mogę więc nie polecić – Make Me Bio – puder / krem

 

Facebook