W parze raźniej! Dzisiaj zatem mamy dwie gwiazdy! Zgrały się pięknie! W roli głównej zaprezentuje się Lekki krem brzozowy i łagodzący krem pod oczy marki Sylveco.
Że markę Sylveco lubię bardzo, to już pisałam. I podtrzymuję swoją opinię. Zwłaszcza, że ostatnio Sylveco dosyć intensywnie zagościło w mojej łazience. Będę więc wychwalać, po pierwsze – podejście marki do marketingu i otwartość na pomysły (moje!), po drugie – całą koncepcję ziołową, która wychodzi poza ramy znanych nam produktów ze sklepów zielarskich i rozprawia się z tematem we współczesnym wydaniu. Na końcu wychwalać też będę same kosmetyki, których proporcja ceny do jakości daje ogromną przewagę rynkową.
Bo kosmetyki Sylveco są w dobrej cenie. Oba kremy, o których dzisiaj wspominam, kosztują po 27zł, co w porównaniu z innymi kosmetykami o podobnej jakości stanowi naprawdę nie dużo. Oba kremy ponadto posiadają zgrabne, praktyczne opakowania z czytelną, charakterystyczną etykietką. Oba też świetnie sprawdzają się w codziennej pielęgnacji.
Nie są to kosmetyki, które mają działać cuda. Nie oczekuję po nich cudownych efektów. Są to kosmetyki-towarzysze. Takie na co dzień, które po prostu dobrze, przyzwoicie pielęgnują. Które się wzajemnie uzupełniają.
Lekki krem brzozowy jest… lekki. Bardzo delikatny, szybko się wchłania. Lepszy na lato, niż na zimę. Na chłodne miesiące ma swój cięższy odpowiednik – Krem brzozowy z betuliną. Ten tu nawilża ekspresowo. Już po krótkiej chwili nie ma po nim śladu na skórze, a pozostaje jedynie miłe uczucie elastyczności i miękkości..
Zacytuję za producentem, bo warto wiedzieć: „ekstrakt z kory brzozy pobudza syntezę włókien sprężystych w naszej skórze, ksylitol natomiast utrzymuje w niej odpowiedni poziom stężenia kwasu hialuronowego, wiążącego wodę i pobudzającego wzrost nowych komórek. W lekkim kremie brzozowym to wyjątkowe połączenie składników o działaniu silnie nawilżającym i ujędrniającym sprawi, że skóra przesuszona, odwodniona, czy zmęczona odzyska miękkość i gładkość”. I naprawdę odzyskuje!
Nieco smuklejszy od niego jest krem pod oczy. Z ziołami, które od zawsze kojarzą nam się z pielęgnacją tych wrażliwych miejsc- chabrem bławatkiem i świetlikiem łąkowym. Krem jest równie delikatny i równie szybko się wchłania. Przyznam się, że dopiero niedawno poczułam potrzebę intensywnego dbania o okolice oczu. Nie bez przyczyny… Zaczęły mi się po prostu robić już dosyć widoczne zmarszczki… Tak, tak… I cieszę się, że akurat na ten krem trafiłam. Kiedy go nakładam, aż czuję na sobie przychylne spojrzenia wszystkich duchów babek i prababek, które same zbierały bławatki i przygotowywały z nich preparaty pielęgnacyjne. Poza tym, moja skóra go po prostu chłonie. Bez opamiętania. I bardzo jej z nim dobrze!
„Starannie dobrane składniki aktywne kremu pozwolą zmniejszyć cienie i obrzęki, usunąć objawy zmęczenia, poprawiając jednocześnie sprężystość skóry” – i o to mi teraz chodzi. Teraz, kiedy dosyć dużo pracuję wieczorami, czasem nie dosypiam. Warto mieć pod ręką takich małych przyjaciół!
Kremiki z Sylveco.
Na koniec dodam też, że Lekki krem brzozowy wygrał II Lili Plebiscyt na Najlepsze Kosmetyki Naturalne. Wszystkich zwycięzców poznacie TUTAJ. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji 🙂
A na sam sam sam koniec – mały product placement czy lokowanie produktu – jak kto chce 🙂 I mój ulubiony pierścionek z nowości w Lili in the Garden, które już wkrótce będą dostępne w sprzedaży 🙂